- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 kwietnia 2018, 18:58
Hej, zaczynam swoją pierwsza prace w gastronomii, stresuje sie troche, bo trzeba prawdopodobnie ogarniać kase fiskalna i troche angielski. Podzielcie się swoim doświadczeniem, jak to było na początku, czy rzeczywiście tak strasznie jak ja to sobie wyobrażam. Boje się, że w stresie wszystko zapomne i zawale, a klienci i szef bedą sie niecierpliwić.
24 kwietnia 2018, 20:05
Moja znajoma pracowała jako kelnerka i pomoc kuchenna . Ogólnie z tego co mówiła to tragedia.. Ale wiadomo ,że to wszystko zależy od lokalu, współpracowników itp.
Edytowany przez Doma19 24 kwietnia 2018, 20:06
24 kwietnia 2018, 20:34
Ja trochę pracowałam, jakiś rok łącznie zaraz po maturze. Kasa fiskalna to banał, po jednym dniu robisz wszystko automatycznie. Trzeba być szybkim i ogarniać na raz kilka rzeczy. Głowa do góry! Każda praca jest na samym początku stresująca, z czasem do wszystkiego nabiera się wprawy
24 kwietnia 2018, 22:00
kasa fiskalna i angielski to nie problem. Zazwyczaj osoby nie mowiace po polsku sa duzo bardziej wyrozumiale i jak bedziesz miala problem ze zrozumieniem czegoś to dogadacie sie chociazby migowo.
Praca w gastro jest ciezka. Naet bardzo ciezka fizycznie i psychicznie. Ja po weekendzie (kelnerka) musze 2 dni odpoczywac. A lydki to tak mnie bola ze ledwo stoje (o tym ze regularnie puchna nie bede mowic) A ja i tak mam szczescie bo nie mam jakis wiekszych bolow kregoslupa.
Mnie w pracy trzymaja tylko aspekty finansowe i to ze moge pracowac 2-3 dni w tygodniu (a jak mi cos wypadnie to tez nie ma problemu bo gragik ukladany jest z tygodnia na tydzien) Gdyby nie to na pewno nie chcialabym tam pracowac.
24 kwietnia 2018, 22:20
w gastro dorabiałam sobie kilka lat temu jako kelnerka. Zależy czy pracujesz w lokalu dajmy na to z pizza czy obrabiasz wieksze imprezy. Ja pracowałam i tu i tu i powiem szczerze dużo milej wspominam te imprezy na 150-200 osob niz prace w pizzerii. Może kwestia szefa, gdzie w pizzerii szukali idioty do wszystkiego łącznie z ogarnianiem kibli ( po dwóch dniach powiedziałam, ze z moim wykształceniem kibli czyscic nie bede). Swego czasu pracowałam żeby dorobić jako kelnerka na weselach i ten okres miło wspominam. Co prawda w sobote o 6stej byłam już na nogach i do rana do niedzieli a w niedziele od 11 przed południem do ostatniego gościa w poniedziałek nad ranem. Mimo wszystko ekipa była rewelacyjna.
25 kwietnia 2018, 20:40
Moja pierwsza praca w Polsce - 3,5 miesiąca temu - to właśnie gastronomia, kawiarnia w galerii handlowej.
Kasa - trochę spokoju i ogarniesz wszystko. Też się na początku bałam, wręcz uciekałam od kasy, ale z pomocą współpracowników, których prosiłam o "nadzór", się dość szybko nauczyłam. Większość kodów wryła mi się w pamięci podczas stania. Z reguły najpierw na kartce zapisuję zamówienie, a dopiero potem "nabijam". Jeśli nie zanotuję, do którego stolika (numeracja) siada klient, to zapisuję jego cechy charakterystyczne. Jeśli klienci u was płacą przy kasie, to pytaj o drobne, bo z nimi niemal zawsze jest problem.
Angielski - podstawowe słownictwo i się dogadasz. Wiadomo, dobrze jest wiedzieć, że woda niegazowana to "still water" :)
Bardzo lubię swoją pracę, bo jest lekka, nie nadźwigam się w niej (choć nie wiem jak to wygląda w restauracjach), nie zmarznę, dostanę jeść i pić jeśli będę chciała, choć taaaak, nabiegam się (wygodne buty! i takie, które da się wyprać) i nieraz rozboli mnie brzuch ze stresu, bo tyle do zrobienia i końca nie widać.
Klient ma zawsze rację - nie warto się wykłócać. I nieraz zajdzie za skórę, co nie znaczy, że masz się go bać. Dopytuj, jeśli nie jesteś pewna albo nie dosłyszałaś zamówienia. Od razu. Nie bierz wszystkiego do siebie. Jak coś nie wyjdzie - przeproś, postaraj się to naprawić. "I totalnie się tym nie spinaj" - tu cytuję kierownika naszej kawiarni. Jeśli to ja jestem klientką, to wkurza mnie widok takich "męczennic" - bez uśmiechu, na odwal i antypatycznie bardzo. Nie jesteś tam za karę! :)
Dużo dobrego daje atmosfera w pracy. Problemy rozwiązujemy na bieżąco i nie utrudniamy sobie wzajemnie pracy. Zawsze gdy sprzątam i zamykam lokal, staram się wszystko zrobić na tyle porządnie, żeby osoba, która następnego dnia rano przyjdzie do pracy, skupiła się na swoich obowiązkach, a nie na poprawianiu czegoś po mnie. Wiemy, że możemy na siebie liczyć.
Edytowany przez el_kropka 25 kwietnia 2018, 20:43
25 kwietnia 2018, 21:08
pracowalam jakis czas jako kelnerka w hotelu. dodam , ze byl to jedyny dwugwiazdkowy hotel w moim miescie. czyli najgorszy, wedlug gwiazdek. oprocz kelnerki, pelnilam tam tez roli kucharki i sprzataczki. popracowalam moze z tydz i pdziekowalam. kolejne doswiadczenie z hotelem, tym razem wybor padl na Novotel. ogrmny hotel, ogromna ilosc gosci, ogromna ilosc stolikow do obsluzenia. oprocz tego odkurzanie ogromnych sali bankietowych, prasowanie ogromnych obrosow. pare miesiecy i rowniez dalam sobie spokoj.