Temat: Wesele-przegiecie?

Wczoraj oznamilam mojemu facetowi ze na wesele mojej bliskiej kuzynki ktore jedziemy w sierpniu mam zamiar dac 200zl. Bylam przekonana ze to odpowiednia kwota za dwie osoby, bo niby dlaczego mam komus impreze finansowac? Moj facet sie oburzyl ze to za malo i powinnismy dac wiecej zeby te 500zl My nie mamy duzego budzetu, obecnie szukam pracy, a oczywiste ze przeciez musimy jeszcxe sie ubrac i wydac na taksowke( w jedna strone pewnie okolo 100-150zl( w druga strone taryfa nocna)

Czy 200zl od dwoch doroslych osob+kwiaty ktore tez pewnie beda kosztowac z 50zl to malo? Nasz budzet po oplaceniu rachunkow to 2,5 lub 3tys na 4osoby( w tym dwoje malych dzieci). 

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

Jakby wesele było w Hotelu  Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. 
Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...
Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie  nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.
Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?
Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają.  Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już,  albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione.  I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ? 
-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..
Dyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ? 

Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :P

Przyczepilyscie sie do tej taksowki. Czym mam niby jechac jak nie mam.kogo poprosic o podwozke? Serio busem? Mam isc na to wesele w sukience tej ktorej chodze po ulicy. Nawet szpilek nie mam i pewnie ze 100zl wydam na nie. No niestety ale garnitur tez grzeba kupic bo w dzinsach nie pojedzie. Moja kuzynka nie jest bogata robi normalne wesele i watpie zeby mnie obgadala. Co w tym zlego ze chce sie fajnie ubrac i zrekompesowac sobie zajmowanie sie dziecmi 24/h odetchnac i pobawic sie:(?

SmoczycaKamila napisał(a):

Przyczepilyscie sie do tej taksowki. Czym mam niby jechac jak nie mam.kogo poprosic o podwozke? Serio busem? Mam isc na to wesele w sukience tej ktorej chodze po ulicy. Nawet szpilek nie mam i pewnie ze 100zl wydam na nie. No niestety ale garnitur tez grzeba kupic bo w dzinsach nie pojedzie. Moja kuzynka nie jest bogata robi normalne wesele i watpie zeby mnie obgadala. Co w tym zlego ze chce sie fajnie ubrac i zrekompesowac sobie zajmowanie sie dziecmi 24/h odetchnac i pobawic sie:(?

No widzisz, od razu inny punkt widzenia. Dla ciebie to okazja do odskoczni od dzieci, poimprezowania, chcesz się pokazać itd. Ile razy na forum były spory, że wesele to impreza rodzinna itp. Wniosek- nie idziesz tam dla wspomnianej kuzynki dzielić z nią ten dzień tylko się wybawić i od razu twoje nastawienie staje się dla mnie jaśniejsze..

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

Jakby wesele było w Hotelu  Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. 
Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...
Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie  nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.
Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?
Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają.  Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już,  albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione.  I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ? 
-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..
Dyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ? 
Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :P

Po 1 skąd wiesz ile jest za talerzyk ? My na swoim weselu za talerzyk płaciliśmy o 100 zł więcej niż standardowe ceny wtedy w naszej okolicy i porównując też do tego ile płacili znajomi, czyli już od pary wychodziło więcej o 200 zl samej różnicy. 

Po 2 ciekawie myślisz o sobie i swoich relacjach  skoro zaproszenie i swoją obecność  tratujesz jako zyski i straty. 

SmoczycaKamila napisał(a):

Przyczepilyscie sie do tej taksowki. Czym mam niby jechac jak nie mam.kogo poprosic o podwozke? Serio busem? Mam isc na to wesele w sukience tej ktorej chodze po ulicy. Nawet szpilek nie mam i pewnie ze 100zl wydam na nie. No niestety ale garnitur tez grzeba kupic bo w dzinsach nie pojedzie. Moja kuzynka nie jest bogata robi normalne wesele i watpie zeby mnie obgadala. Co w tym zlego ze chce sie fajnie ubrac i zrekompesowac sobie zajmowanie sie dziecmi 24/h odetchnac i pobawic sie:(?

Kamila problem leży w tym w jaki sposób to wszystko przedstawiłaś. "Nie będę nikomu wesela sponsorować" może nie miałaś nic złego na myśli, ale sam przekaz kole w oczy:p Ja bardziej rozwinęłam się w temacie i napisałam co ogólnie myślę o dawaniu pieniędzy na wesele, ale większość dziewczyn odniosła się dokładnie do tego co napisałaś i wyszłaś na sknerę. Sposób w jaki to napisałaś większości się nie spodobał noi masz odpowiedzi. 

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

Jakby wesele było w Hotelu  Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. 
Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...
Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie  nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.
Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?
Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają.  Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już,  albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione.  I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ? 
-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..
Dyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ? 
Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :P
Po 1 skąd wiesz ile jest za talerzyk ? My na swoim weselu za talerzyk płaciliśmy o 100 zł więcej niż standardowe ceny wtedy w naszej okolicy i porównując też do tego ile płacili znajomi, czyli już od pary wychodziło więcej o 200 zl samej różnicy. Po 2 ciekawie myślisz o sobie i swoich relacjach  skoro zaproszenie i swoją obecność  tratujesz jako zyski i straty. 

Orientuję się spokojnie jakie są kwoty za talerzyk w danym mieście..Dziwnie to opisałaś, ale niech ci będzie. Z mojego punktu widzenia - jako gość staram się dać tyle że był zwrot za wspomniany talerzyk plus jeszcze coś w zapasie. Taką stosuje zasadę i już, każdy może mieć swoją własną ale mi byłoby głupio odpicować się za dużą kasę, a dać mało w prezencie. Takie mam zdanie.

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

Jakby wesele było w Hotelu  Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. 
Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...
Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie  nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.
Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?
Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają.  Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już,  albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione.  I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ? 
-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..
Dyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ? 
Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :P
Po 1 skąd wiesz ile jest za talerzyk ? My na swoim weselu za talerzyk płaciliśmy o 100 zł więcej niż standardowe ceny wtedy w naszej okolicy i porównując też do tego ile płacili znajomi, czyli już od pary wychodziło więcej o 200 zl samej różnicy. Po 2 ciekawie myślisz o sobie i swoich relacjach  skoro zaproszenie i swoją obecność  tratujesz jako zyski i straty. 
Orientuję się spokojnie jakie są kwoty za talerzyk w danym mieście..Dziwnie to opisałaś, ale niech ci będzie. Z mojego punktu widzenia - jako gość staram się dać tyle że był zwrot za wspomniany talerzyk plus jeszcze coś w zapasie. Taką stosuje zasadę i już, każdy może mieć swoją własną ale mi byłoby głupio odpicować się za dużą kasę, a dać mało w prezencie. Takie mam zdanie.

Ok tylko ja już nie pisałam o odpicowaniu się, a skąpieniu na prezent, Ja pisałam wyłącznie o tej idiotycznej dla mnie zasadzie talerzyk plus prezent. 

Jakoś patrząc na przykład naszych kosztów weselnych Twoje orientowanie się w lokalnych cenach na nic by się nie zdało. Bo gdybyś stosowała standardową taryfę za talerzyk to byś jednak nie zmieściła się w kosztach i nie byłabyś praktyczna. 

Byłam na jakimś weselu na wsi i moja wiedza o cenach za talerzyk na nic się zdała, bo okazało się, że za 2 dniowe wesele od osoby wyszło parze młodej 50 zł. 

Także jak widać można bardzo się pomylić, więc może zamiast zasady za talerzyk plus prezent będzie zasada dam tyle ile chcę i tyle na ile mnie stać, a nie tyle ile jest według dziwacznych zasad. 

Ale co jest zlego w tym ze nie bede nikomu wesela sponsorowac? Przeciez to nie ja jestem od tego jak ich nie stac to niech nie robia wesela.

Ale po co w ogóle takie tematy na forum? Dajesz tyle na ile Cię stać, chyba,  że Idziesz na wesele do kogoś dla kogo kawa jest ważniejsza niż rodzina i zabawa -  ale na takie wesele to bym nie poszła. 

Zdarzało mi się dać 100 zł do koperty od pary,  a zdarzało mi się siostrzeńcowi dać tyle na urodziny tylko od siebie. I odwrotnie -  były wesela gdzie w kopercie było 500 zł, a siostrzeniec dostał dużą czekoladę. 

Dla mnie jak dla kogoś ważniejsze jest moja koperta niż moje towarzystwo to ja za taką znajomość dziękuję. Cieszę się też że wśród moich znajomych nie ma ludzi co to myślą jak niektórzy z was. 

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

annamarta napisał(a):

Marisca napisał(a):

Jakby wesele było w Hotelu  Mariott i za talerzyk byłoby 500 z zł. to też dalibyście 1500 zł za parę, żeby było za talerzyk plus prezent ? Co kogo to obchodzi kto ile wydał za talerzyk.. Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. 
Odkręciłaś wątek. Nic nie wiadomo o stosunku kuzynki do tego tematu. Po prostu większej ilości osób w tym mnie byłoby głupio dać mniej niż uważają indywidualnie na minimum i woleliby oszczędzić na sobie czy prezencie. Ciekawe, że jakbyś na chrzciny dostała medaliki i biblię to byś narzekała że rehabilitacja jest taka kosztowna...
Po 1 nie wiem skąd masz takie bzdurne wnioski. Po 2 rehabilitacja dziecka kosztowała około 5 tyś. i dziecko obecnie znowu na nią wróciło, także akurat większą część tej kwoty pokrywamy samodzielnie i nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań co do prezentów. Rehabilitacja dziecka to są wyłącznie  nasze koszty, a że tak się złożyło, że w prezencie były pieniądze to przeznaczyliśmy je na taki cel. W tamtym momencie było do dla dziecka istotniejsze niż 50 grzechotka, która po jednym dniu trafiłaby do kąta z całą kupa podobnych zabawek. Natomiast jak ktoś myśli o prezencie na chrzciny i chce , aby dziecko na tym skorzystało to chyba lepiej , że inna matka podpowie co może się przydać, albo co jest rozsądniejsze.
Zasugerowałaś że kuzynka być może będzie jęczała o taki prezent i że to żenada, a może kuzynce wszystko jedno? - inaczej po co to wtrącenie o Mariocie? A dlaczego ktoś ma myśleć pod kątem rodziców? Może ale nie musi, może mu się podobać n-ta grzechotka i co? Zgodnie z tym co piszesz powinnaś być wdzięczna za samą obecność a nie patrzeć pod kątem przydatności prezentu?
Nie chodzi o myślenie pod kątem rodziców, właśnie chodzi o myślenie pod kątem dziecka, które rodzice lepiej znają.  Moje dziecko ma masę prezentów -ciuchów , które leżą w szafie, bo ona tego rodzaju ubrań nie lubi i już,  albo jakiś lalek, którymi się nie interesuje, bo woli pluszaki i zabawki związane z ruchem. I co rozumiem, że darczyńca jest z siebie zadowolony, że dał prezent , a nie pieniądze, bo poszło na dziecko, a nie na to co zdaniem rodziców było bardziej trafione.  I nie bierz tego wszystkiego tak dosłownie , bo już pisałam nie miałam oczekiwań co do prezentów, ale jak ktoś prosi o radę to mogę napisać jak to wygląda w praktyce. Nie było też mowy w tamtym wątku o kwotach pt. musi być za tyle prezent, albo tyle pieniędzy tak jak tutaj. Tutaj też nie jest dyskusja o praktyczności prezentu, tylko jest dyskusja o kwotach i zwróceniu za talerzyk ( A czy to nie jest praktyczne?).Dyskusja bardzo się rozszerzyła i w wielu aspektach nie dotyczy już tylko problemu autorki. I nic o kuzynce nie sugerowałam. Gdzie ja napisałam coś takiego ? 
-Wyłącznie sprawą pary młodej jest ile zapłacą i czy ich na to stać. A nie potem jęczeć, że się wesele "nie zwróciło" i stracili. Żenada. - Tutaj parą młodą jest w połowie wspomniana kuzynka przecież..
Dyskusja już nie dotyczy wyłącznie kuzynki. Są to moje ogólne przemyślenia dotyczące niektórych wypowiedzi. Nie będę przecież cytować 20 użytkowniczek. Nie to nie ma nic wspólnego z praktycznością. Gdyby tak było to prezenty ślubne dawałoby się w tysiącach, bo para młoda zawsze na początku ma spore wydatki i chyba praktyczniejsze byłoby dać im 5 tyś. zamiast 500 zł. prawda ? 
Ja tak tego nie widzę, dla mnie jest praktyczne jak zwrócę za tzw talerzyk, żeby nie było strat na mnie :P
Po 1 skąd wiesz ile jest za talerzyk ? My na swoim weselu za talerzyk płaciliśmy o 100 zł więcej niż standardowe ceny wtedy w naszej okolicy i porównując też do tego ile płacili znajomi, czyli już od pary wychodziło więcej o 200 zl samej różnicy. Po 2 ciekawie myślisz o sobie i swoich relacjach  skoro zaproszenie i swoją obecność  tratujesz jako zyski i straty. 
Orientuję się spokojnie jakie są kwoty za talerzyk w danym mieście..Dziwnie to opisałaś, ale niech ci będzie. Z mojego punktu widzenia - jako gość staram się dać tyle że był zwrot za wspomniany talerzyk plus jeszcze coś w zapasie. Taką stosuje zasadę i już, każdy może mieć swoją własną ale mi byłoby głupio odpicować się za dużą kasę, a dać mało w prezencie. Takie mam zdanie.
Ok tylko ja już nie pisałam o odpicowaniu się, a skąpieniu na prezent, Ja pisałam wyłącznie o tej idiotycznej dla mnie zasadzie talerzyk plus prezent. Jakoś patrząc na przykład naszych kosztów weselnych Twoje orientowanie się w lokalnych cenach na nic by się nie zdało. Bo gdybyś stosowała standardową taryfę za talerzyk to byś jednak nie zmieściła się w kosztach i nie byłabyś praktyczna. Byłam na jakimś weselu na wsi i moja wiedza o cenach za talerzyk na nic się zdała, bo okazało się, że za 2 dniowe wesele od osoby wyszło parze młodej 50 zł. Także jak widać można bardzo się pomylić, więc może zamiast zasady za talerzyk plus prezent będzie zasada dam tyle ile chcę i tyle na ile mnie stać, a nie tyle ile jest według dziwacznych zasad. 

O matko, w zaproszeniu jest podana nazwa lokalu, nic trudnego sprawdzić cennik....Dla mnie to zawsze były jasne zasady nie dziwaczne, bo odkąd ceny wesel podrożały odtąd daje więcej, dla mnie to zawsze była jakaś kwota bazowa. A jak dam sporo więcej niż za talerzyk to tym lepiej :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.