Temat: i jak myslicie, co bedzie dalej?

Wybaczcie, ze poruszam ten temat ale szukam juz wszedzie pocieszenia.. nie wiem co robic.. O toz... ostatnim tygodniu poklocilam sie z chlopakiem o zamieszkanie ze soba... jestesmy juz 4 miesiace i przyszla okazja by zamieszkac razem... wszystko bylo ok, do poki okazalo sie ze jeden z jego wspollokatorow jednak sie nie wprowadza i nie bede mogla z moim najdrozszym zamieszkac..on wtedy mi wyznal ze moze i lepiej.. za szybko to sie dzieje i powinnismy dac dobie troche czasu.. bylam na niego zla, ze mnie oklamal i wzbudzil nadzieje.. jak dzwonil bylam dla niego troszke zimna... ale juz nie poruszalam temat pokoju... wczoraj rozmawialam z nim przez telefon i wydal mi sie bardzo dziwny...zapytalam sie co jest a on: ze jestem wspaniala ale nie wie co czuje do mnie.. nie wie czy mnie kocha, ze nie chce gadac o tym przez tel itp. powiedzial tez ze dzis podjedzie do mojej pracy jak bede konczyla...nie odzywal sie caly wczorajszy dzien... i jak myslicie czy on przyjedzie do mnie by zerwac? czy to mozliwe ze od tak przestal mnie kochac... bo przeciez tydzien temu mi mowi, ze mnie kocha... czy uwazacie ze przyjedzie porozmawiac, zebym troche mu dala wolnosci, bo czuje sie osaczony... nie wiem... jak myslicie

Pasek wagi
chodzi mi o to, ze mało który psycholog chyba powie, że "zabroniłby" szybkiego pobierania się. a przypadki szybkich szczęsliwych małżeństw wcale nie są wyalienowane i odosobnione :-) natomiast co do substancji chemicznych i tego, że stan zakochania jest "inny" nie mam żadnych obiekcji, bo to prawda.

poza tym, hmm... jaki miałby być powód, żeby nie zamieszkać razem szybko? jeżeli coś nie "zagra", ludzie mogą się rozejść... mogą spróbować się dopasować, mogą zrobić sobie przerwę. jeżeli oboje to akceptują to no problem.
a w tym przypadku to facet 20mniej zaproponował wspólne mieszkanie, a ona się zgodziła. potem on zaczął się wycofywać i ona tez na to przystała (zaakceptowała to, że może nie być gotowy).

ona się wcale nie upierała, że wczesne mieszkanie razem JEST dobre (ja zresztą tez się przy tym nie upieram, po prostu twierdzę, że nie musi być złe).
Pasek wagi
dziekuje wszystkim za wsparcie.. jestem rozpaczona ale walcze z tym... najgorsze w tym wszystkim jest to, ze bede musiala sie znim spotkac... musi mi oddac moje rzeczy z jego mieszkania..smutne
Pasek wagi

danaegarden87: tak, tez masz rację. Zamieszkanie to nie to samo co małżeństwo jednak ale chciałam głównie powiedziec, że jak sie jest zakochanym to sie nie jest "normalnym sobą". W tym przypadku to facet dziwnie postepował bo raz chciał raz nie chciał a na koniec takie cos.. W każdym razie ja tez nie zparzeczam, ze niekótrym może wyjsc po krótkim czasie bo pamietam nawet twoją historie, która gdzies opisywałas na vitali i pamiętam, ze strasznie mi sie spodobała :))


20mniej: a nie możesz poprosic kogos innego by za ciebie poszedł? Wiem, ze pewnie strasznie chcesz go jednak spotkac ale lepiej bedzie dla Ciebie jak on zniknie  z twojego życia zupełnie..

Pasek wagi
20mniej co u Ciebie? jak się czujesz?
Pasek wagi

co u mnie? dzieki ze pytasz... pierwsza noc byla ciezka.. nie przespana... nie jem, zmarwialam sie... schudlam z 84,6 do 80kg.. wiec nerwy dale gora... mieszkam z moja szefowa... ona byla od poczatku i spierala mnie caly czas... znala go itp... poradzila mi bym przeczytala ksiazke mezczysni sa z marsa a kobiety z venus... mniej wiecej tytul szedl... po tej ksiazce- uspokoila mnie i dala nadzieje... spotkam sie z nim i powiem mu co mysle.. bo on sie teraz czuje bardzo winny i mysli ze go znienawidze... co nie jest prawda.. ksiazka nauczyla mnie, ze powinnam odpuscic... i to mu powiem.. powiem mu, ze cale te zamieszkanie , te moje naciski i zachowanie zniechecilo go do mnie dlatego te uczucie przygaslo z jego strony... i nie powinnien sie czuc winnien.. ani ja... bo przeciez ja robilam nieswiadomie.. moje poprzednie doswiadczenia zawladnely mna i popelnialam te same bledy.. jestem mloda i moze jeszcze nie dojzalam.. on to wczesniej pojal ale nie swiadomie.. on tez nie byl dojzaly, bo mial uraz po ex... obaj chcielismy i to nas przeroslo... uwazam, ze ten caly zwiazek i jego uczucia nie byly klamstwem ale zbladzeniem... kazdy znas nie zaspakajal swoich potrzeb... ta milosc nie byla zla, malo tego daje jej szanse... bo jednak cos nas polaczylo.. i to on pierwszy wyznal ta milosc... tylko mysle, ze to byl zly moment dla nas obojga... i uwazam ze te uczucie nie zginie... bo nic w przyrodzie nie ginie? nie bede na niego czekac... skupie sie na sobie.. wlasnie sie zapisalam na kurs angielskiego.. znalazlam swoi pokoj.. zadbam o siebie.. ogarne sie.. i postaram sie przede wszystkim dojzec.. bo ta moja niedojzalosc ( np te zamieszkanie) bylo troche pochopne i dziecine... uwazam, ze te uczucie bylo prawdziwe...i nie zmarnowane... moze kiedys, kiedy dojzeje a on zacznie isc na przod z uczuciami... nasze drogi znowu sie polacza.. Bog dal nam to i to od nas teraz zalezy jak  wykzystamy ten czas.. zostane jego znajoma by zostawic furtke... ale nie bede zywila nadziei, ze wroci.. pozostawie to losowi.. moze kiedys sie znowu spotkamy i bedziemy gotowi, stworzymy piekna pare... ale zaznaczam, ze kazde znas moze tez pojsc inna droga i znalesc inne polowki.. kocham go i chce dla niego jak najlepiej.. i wazam ze gniew bedzie pierwszym krokiem samo akceptacji i dojzalosci.

dziekuje wszystkim za wsparcie. pomogliscie mi zrozumiec ze to nie byl moj czas... dziekuje

Pasek wagi
muszę przyznać, że nie przypuszczałam, że będziesz miała takie dojrzałe podejście :)
i choć wiesz...mam też wrażenie że jednak liczysz, że się zejdziecie ;)
to masz rację - skoncentruj się na sobie, daj sobie czas ;)
pozdrawiam
Pasek wagi

masz dobre wrazenie, bo co mi pozostalo... ale musze byc zarazem swiadoma, iz nie musi tak sie stac... podkreslam!!! nie musi.. nie bede w sobie budowac tej nadziej, by potem nie bedzie bolalo...jestem tylko dobrej mysli... musze byc pozytywna, by nie popasc w depresje.... moze tez sie stac, ze kazde znas kogos innego znadziej... ale mimo to bedziemy przyjaciolmi i to jest wazne..byl dla mnie taki dobry i zrobil dla mnie duzo w ten krotkim okres.. wiec nie moge go od tak znienawidzic..

i jak pisalas.. dam sobie czas.. bo ja jestem najwazniejsza:) przeczytalam na jednym forum o dziewczynie, ktora miala gorsza sytuacje niz ja i napisala tak na koncu swojej wypowiedzi: kazdego dnia sie budze i powtazam sobie: jestem wyjatkowa i zasluguje by byc szesliwa. musze znalesc ta wartosc o ktorej ona mowila... bo narazie nie czuje sie wyjatkowa tylko opuszczona.. dzieki ze sie martwisz, i zycze ci jak najlepiej

 

Pasek wagi

dopiero dziś tu zajrzałam bardzo mi przykro...... nie przypuszczałam że tak po prostu.....

no ale teraz już nieważne minęło prawie 2 tygodnie więc pewnie czujesz się coraz lepiej, rozumiem że nadzieja zostaje.... trzymaj się i napisz jak teraz Twoje samopoczucie?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.