- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 marca 2018, 08:11
Maz pracuje do 17 w domu jest po 18. O 19:30 ja wychodze na silownie, on musi nakarmic dziecko mlekiem ktore przygotowuję. Przed 20 dziecko juz spi wiec tez nie ma.przy nim duzo roboty
Na silownie chodze 5-6×w tyg pozatym zajmuje sie zakupami( musze dzwigac bo mam dziecko wozek i zakupy a mieszkam w bloku bez windy wiec 3kursy jak nic). Gotuje,zajmuje sie sie rachunkami, i dzieckiem ktore jest tzw" zywym srebrem".Skladam pranie ktore jest prawie codziennie. Nigdy nie narzekam po prostu to.robie. Naczynia myjemy na zmiane ale staram.sie ja to robic i wcale nie kaze mu w tygodniu po wielu godzinach ciezkiej pracy sprzatac. Sam to robi bo twierdzi ze on zmywa lepiej.
W weekend on odkurza i myje podlogi. Nie zajmuje mu to duzo czasu bo nasze.mieszkanie ma tylko 40m2. Ubikacje i lazienke sprzatam ja na biezaco.
Wczoraj K. mi wygarnal ze ja go nie szanuje i czuje sie jak "kopciuch". Nie zabraniam mu wychodzic w weekend i nie robie z niego pantofla. Tydzien temu poszedl na piwo i w pt i w sb. Nawet nie pytalam gdzie byl. Przeciez nie jest moim niewolnikiem. Dzis rano byla klotnia o to ze ja go wykorzystuje bo wyszlam w sobote na zakupy( chcialam dziecku kurteczke kupic) a w niedziele na plotki do kolezanki.W obu przypadkach nie bylo mnie okolo 2h.
Czy naprawde ma prawo poczuc sie pokrzywdzony? Ocencie
19 marca 2018, 18:13
A tak z czystej ciekawości, jeśli kobieta otrzymuje macierzyński porównywalny do pensji męża, czyli znaczy to, że mąż nie jest jedynym żywicielem rodziny, to czy po powrocie do pracy powinien mieć jakieś obowiązki, czy nie? Jeśli tak, to czy takie same jak kobieta ? I czy wpływ na wasze zdanie ma tez liczba dzieci czyt. inaczej wygląda kwestia jednego dziecka, a inaczej 3 dzieci.
Pytam z czystej ciekawości bo zainteresowała mnie ta dyskusja, a sama jestem w podobniej sytuacji. czyt. mam 5 miesięczne dziecko, oprócz tego 2 przedszkolaków, które często chorują (teraz były 4 tygodnie non stop w domu).
19 marca 2018, 18:32
Ale ciemnogród ...
Autorko - zgadzam się z dziewczynami, że głównym problemem jest brak komunikacji pomiędzy Tobą a mężem... to może się obrócić przeciw wam jeśli tak będzie się to kontynuowało. Pogadajcie szczerze jak się czujecie i co wam przeszkadza i jak możecie dojść do porozumienia, więc nikt nie czuje się pokrzywdzony.
Szokuje mnie ta liczba jadowitych, osądzających postów - każdy ma inny sposób na życie i inne potrzeby jak i postrzeganie świata. NIe ma jednej "dobrej" i "właściwej" drogi jak w takich sytuacjach "powinno być".
Widać jak patriarchalne jest nasze społeczeństwo do granic. Kobieta siedzi cały dzień w domu z dzieckiem, POŚWIĘCA swoją karierę i zawodowy rozwój i nie może nawet wyjść z domu na 2h. Facet mimo że realizuje się zawodowo, przebywa z ludźmi, samorealizuje się i zarabia - powinien jeszcze też wieczorem wychodzić a niech kobieta szoruję podłogi bo tam jej miejsce. No ladnie się szanujemy.
Wiem że każda kobieta jest inna i może nie każda ma potrzebę wychodzenia 5-6 w tygodniu - ale jesteśmy wszystkie inne i w innych sytuacjach... trzeba to też zrozumieć.
Autorko, jeśli to naprawde go tak boli że wychodzisz 5-6 razy w tygodniu - spróbuj kompromisu, bądź ustalcie zę np. Środy macie dla siebie i róbcie coś razem... jest wiele wyjść z tej sytuacji. Musicie oboje chcieć to rozwiązać w sposób kompromisowy.
19 marca 2018, 18:40
Mogę być nieobiektywny, bo jestem facetem. Który dodatkowo miał "problem" z dziewczyną, która nie była zbyt pracowita. ;) Ale jestem w stanie zrozumieć jego uczucie.
19 marca 2018, 18:47
czytajac ten watek tez doszlam do wniosku, ze jest jakis problem z komunikacja miedzy wami.
nie odnioslam wrazenia, zeby Twoj facet malo w domu robil... i tez uwazam, ze ma prawo zle sie czuc z tym, ze co wieczor wychodzisz na silownie i zostawiasz go z dzieckiem. to nie jest tylko podanie mleka, tylko odbieranie mu prawa do godziny odpoczynku po calym dniu pracy, dokladnie w momencie kiedy wraca do domu po calym dniu, prawdopodobnie czujac sie jak detka. o tym, ze cierpi na tym wasze malzenstwo juz nawet nie mowie - stancie na chwile po jednej stronie barykady i zastanowcie jak to zycie zorganizowac. niestety potrzebny tu jest kompromis...
19 marca 2018, 18:56
tez wydaje mi sie mu ciąży to ze Ty wychodzisz codziennie. Ja rozumiem potrzebne jest Ci wyjscie ale no dzien w dzień to słabo trochę. Ja tez jestem z dzieckiem w domu i sila rzeczy ogarniam w domu wiecej niz maz. W weekend sprzatamy razem a potem razem spędzamy czas. Mowisz ze nie masz miejsca w domu na ćwiczenia. Moze podsuwaj cosik zeby mate zmieścić i do roboty. A jak dziecko pójdzie spac to trochę z mezem pogadac czy poprzytulac sie oglądając film. Mysle ze mu brakuje Ciebie poprostu. Mijacie sie a to nic dobrego w małżeństwie.
19 marca 2018, 19:02
A może po prostu wartaloby usiąść i poważnie porozmawiać. .. rozumiem twoje potrzeby ale też pomysl żebyście nie stracili czasu na budowanie wspólnego MY a nie Ty i On.... najważniejsza rozmowa :-)trzymam kciuki
19 marca 2018, 19:36
Ale ciemnogród ... Autorko - zgadzam się z dziewczynami, że głównym problemem jest brak komunikacji pomiędzy Tobą a mężem... to może się obrócić przeciw wam jeśli tak będzie się to kontynuowało. Pogadajcie szczerze jak się czujecie i co wam przeszkadza i jak możecie dojść do porozumienia, więc nikt nie czuje się pokrzywdzony. Szokuje mnie ta liczba jadowitych, osądzających postów - każdy ma inny sposób na życie i inne potrzeby jak i postrzeganie świata. NIe ma jednej "dobrej" i "właściwej" drogi jak w takich sytuacjach "powinno być". Widać jak patriarchalne jest nasze społeczeństwo do granic. Kobieta siedzi cały dzień w domu z dzieckiem, POŚWIĘCA swoją karierę i zawodowy rozwój i nie może nawet wyjść z domu na 2h. Facet mimo że realizuje się zawodowo, przebywa z ludźmi, samorealizuje się i zarabia - powinien jeszcze też wieczorem wychodzić a niech kobieta szoruję podłogi bo tam jej miejsce. No ladnie się szanujemy. Wiem że każda kobieta jest inna i może nie każda ma potrzebę wychodzenia 5-6 w tygodniu - ale jesteśmy wszystkie inne i w innych sytuacjach... trzeba to też zrozumieć. Autorko, jeśli to naprawde go tak boli że wychodzisz 5-6 razy w tygodniu - spróbuj kompromisu, bądź ustalcie zę np. Środy macie dla siebie i róbcie coś razem... jest wiele wyjść z tej sytuacji. Musicie oboje chcieć to rozwiązać w sposób kompromisowy.
Ciemnogród to chyba Twoja wypowiedź.
Po 1 kobieta nic nie musi poświęcać, jak ma ochotę i tak jej przeszkadza siedzenie z tyłkiem w domu może iśc do pracy (tylko pytanie po co jej to dziecko było, jak nie ma dla niego czasu w tych pierwszych latach) i zobaczymy, czy wtedy po iluś godzinach w pracy łącznie z dojazdami będzie wypoczęta i gotowa do zajęcia się dzieckiem oraz domem, bo podział obowiązków na pół i tak spowoduje, że ona swoją część będzie musiała wieczorem po pracy zrobić, . Po 2 wybacz, ale jeżeli wychowywanie dziecka i przebywanie z nim kiedy tego najbardziej potrzebuje nazywasz poświęcaniem to chyba jest jakiś błąd logiczny w rozumowaniu. Miłośc polega na tym, że robię coś bo chcę, a nie, że poświęcam się dla dziecka i współczuje takim dzieciom, których matki uważają, że macierzyństwo to poświęcanie się, poświęcanie czasu, kariery itp. . Po 3 zanim taka biedna poświęcająca się kobieta osiągnie wiek emerytalny będzie miała jeszcze duuuużo czasu po odchowaniu dziecka na swój rozwój i jeszcze jej to bokami wyjdzie.
Skąd wiesz, że ten facet samorealizuje się, może chodzi do roboty,żeby zarobić na wygodną jaśnie panią i chętnie zmieniłby pracę na inną mniej płatną, ale mniej stresującą itp. tylko nie może, bo nie ma kto zarobić na dom. Może chodzi do pracy, żeby zarobić, a nie dla rozrywki.
Nikt nikomu z domu nie zabrania wychodzić, ja wychodzę codziennie, ale organizuję to tak, aby rodzina, dziecko, czy mąż na tym nie cierpieli. a autorka ma męża w nosie. Ja siedzę w domu z dzieckiem ale też przebywam z ludźmi, umawiam się z koleżankami, które do mnie przychodzą, wychodzę z dzieckiem na spacery , chodzę z dzieckiem na jakieś pacynki, do biblioteki na dział dziecięcy gdzie dziecko się bawi, a ja z innymi matkami rozmawiam nie tylko o dzieciach.
Wiele razy było tutaj napisane, że chodzi o to, iż każdy potrzebuje czasu dla siebie, a nie że tylko facet może sobie wychodzić. W tym co napisała autorka jest duża dysproporcja, ona sobie lata codziennie gdzieś, a on w domu siedzi i nie ma takiej możliwości, a ona nawet na niego uwagi nie zwraca.
Kobieta to ma szorować podłogi jak mąż jest w pracy i powinna dać radę się wyrobić, bo to jest jej praca, a nie być nieogarnięta, a potem udawać męczennicę, że mąż wraca z pracy, a ona dalej zasuwa. Zasuwa wieczorami, bo się nie zorganizowała jak miała na to czas. Ciekawe jakby ta kobieta kwiczała jak o 18 wracałaby z pracy a maz siedzący w domu wręczył by jej dziecko i powiedział, że on teraz wychodzi jak co dzień. Ona pada na pysk po całym dniu pracy, a mąż pokazuje jej swoje 4 litery.
To tylko wina autorki, że to tak wygląda. bo nie umie sobie tak życia zorganizować, żeby wszystko pogodzić. Przy jednym dziekcu i małym mieszkanku naprawde to żaden wyczyn. Ale jak czytam, że dla kobiety siedzącej w domu składanie prania, albo robienie zakupów to tak dużo to mi naprawdę ręce opadają. No co za królowa ....
I nie rozumiem hasła " jeśli go to tak boli" biorąc ślub obie strony zobowiązują się do pracy nad związkiem i oznacza to liczenie się z potrzebami drugiej strony i poświęcanie jej czasu, To autorka się nie wywiązuje , a Ty to traktujesz tak jakby chłop miał kaprysy. Nie, to autorka ma kaprysy.
Edytowany przez Marisca 19 marca 2018, 19:47
19 marca 2018, 21:20
większość pisze w kontekście, on pracuje zarabia to jego obowiązek, ona urodziła, siedzi w domu więc niech robi wszystko. OK, ale chyba nikt nie pomyślał o tym, że kobiety na macierzyńskim też mają dochód. Zamiast pracy w firmie i pensji, zajmują się dzieckiem i korzystają z zasiłku macierzyńskiego (przynajmniej tak powinno być). Zatem nie ma mowy o traktowaniu faceta jako bankomatu, oboje mają dochód, oboje dokładają się do opłat, oboje pracują, albo na etacie, albo w domu.
Inną kwestią jest to, że rzeczywiście w przypadku Autorki problemem jest brak wspólnie spędzanych chwil, jeżeli ona woli spędzać czas aktywnie, a on przed tv, to jak spędzali czas przed porodem, przed ciążą, przed ślubem? Chyba jakoś musieli i musieli to lubić, skoro zdecydowali się na bycie razem.
19 marca 2018, 21:48
A tak z czystej ciekawości, jeśli kobieta otrzymuje macierzyński porównywalny do pensji męża, czyli znaczy to, że mąż nie jest jedynym żywicielem rodziny, to czy po powrocie do pracy powinien mieć jakieś obowiązki, czy nie? Jeśli tak, to czy takie same jak kobieta ? I czy wpływ na wasze zdanie ma tez liczba dzieci czyt. inaczej wygląda kwestia jednego dziecka, a inaczej 3 dzieci.Pytam z czystej ciekawości bo zainteresowała mnie ta dyskusja, a sama jestem w podobniej sytuacji. czyt. mam 5 miesięczne dziecko, oprócz tego 2 przedszkolaków, które często chorują (teraz były 4 tygodnie non stop w domu).
Dziecko dopiero w drodze, ale...oboje pracowaliśmy, więc dzieliliśmy się obowiązkami po równo. W sumie, to nie było mowy o jakich podziałach, wychodziło naturalnie, że ja ubijam schaby, on struga kartofle, on odkurza, ja myję podłogi itp. Sam sobie robił kanapki, sam sobie prasował. W domu i zmywał gary i mył kibel. Teraz kiedy jestem na chorobowym z powodu ciąży, staram się jednak robić więcej w domu i nie obciążać go domowymi robotami, bo to moim zdaniem nie fair. ALE jak do 4 miesiaca ciągle wymiotowałam i źle się czułam, to całe dnie tylko spałam. Obiadu nie robiłam, nie sprzątałam, no...dosłownie nic. Mąż jadał na mieście, sprzątał za mnie i nikt pretensji nie miał. Ale teraz kiedy czuję się dobrze, nie wyobrażam sobie, żeby oczekiwać od niego pomocy w domu. To nie znaczy, że nic nie robi, bo mimo wszystko pomaga, ale nie w takim stopniu. Kanapki do pracy też mu teraz robię. Na macierzyńśkim będę pół roku, drugie pół zostanie mąż.
Edytowany przez WyjdaWamGaly 19 marca 2018, 21:53