Temat: Czy moj maz naprawde duzo robi w domu? Ocencie

Maz pracuje do 17 w domu jest po 18. O 19:30 ja wychodze na silownie, on musi nakarmic dziecko mlekiem ktore przygotowuję. Przed 20 dziecko juz spi wiec tez nie ma.przy nim duzo roboty

Na silownie chodze 5-6×w tyg pozatym zajmuje sie zakupami( musze dzwigac bo mam dziecko wozek i zakupy a mieszkam w bloku bez windy wiec 3kursy jak nic). Gotuje,zajmuje sie sie rachunkami, i dzieckiem ktore jest tzw" zywym srebrem".Skladam pranie ktore jest prawie codziennie. Nigdy nie narzekam po prostu to.robie. Naczynia myjemy na zmiane ale staram.sie ja to robic i wcale nie kaze mu w tygodniu po wielu godzinach ciezkiej pracy sprzatac. Sam to robi bo twierdzi ze on zmywa lepiej. 

W weekend on odkurza i myje podlogi. Nie zajmuje mu to duzo czasu bo nasze.mieszkanie ma tylko 40m2. Ubikacje i lazienke sprzatam ja na biezaco. 

Wczoraj K. mi wygarnal ze ja go nie szanuje i czuje sie jak "kopciuch". Nie zabraniam mu wychodzic w weekend i nie robie z niego pantofla. Tydzien temu poszedl na piwo i w pt i w sb. Nawet nie pytalam gdzie byl. Przeciez nie jest moim niewolnikiem. Dzis rano byla klotnia o to ze ja go wykorzystuje bo wyszlam  w sobote na zakupy( chcialam dziecku kurteczke kupic) a w niedziele na plotki do kolezanki.W obu przypadkach nie bylo mnie okolo 2h. 

Czy naprawde ma prawo poczuc sie pokrzywdzony? Ocencie

bunny.87 napisał(a):

Do komentarzy odnośnie ćwiczenia podczas opieki nad dzieckiem: nie mierzcie wszystkich mam swoją miarą. Są dzieci mniej wymagające uwagi, a są też takie (w tym moje), których na moment nie można spuscic z oka bo od razu kombinują. Sa dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej, ciągle w ruchu. Poltoraroczniak potrafi kompletnie wykończyć i psychicznie i fizycznie. Organizacja pracy tutaj nie ma nic do rzeczy. Taki mały apel do wszystkowiedzacych mam: poświęćcie chwilę na autorefleksję przed wylaniem żółci na kogoś, kto preferuje inny niż Wasz wzorzec rodzicielstwa. Nikt nie jest idealny (nawet Wy:) 

Mam dziecko po intensywnej rehabilitacji, obecnie pod opieką neurologopedy, dziecko ze stwierdzoną wiotkością i  nadpobudliwością ruchową obecnie znowu z powodu intensywnego wzrostu i obniżenia napięcia dziecko musiało wrócić na rehabilitację - stwierdzono zaburzenia SI i nie przeszkadza mi to zajmować się domem dzieckiem, sobą i znajdować czas dla męża i nie muszę przy tym codziennie na 6 wieczorów zostawiać męża samego w domu, ani mój mąż nie musi zmywać, ani sprzątać mimo, że mam ponad 70 m2, a nie 40. 

I to o czym mowa w temacie to nie wzór rodzicielstwa, tylko naturalny podział obowiązków w małżeństwie kiedy jedno pracuje, a drugie siedzi w domu. 

ConejoBlanco napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Biedny facet, praktycznie w ciągu tygodnia nie może nawet spędzić czasu z własną żoną. Nie chodzi o to ile robisz w domu Ty, a ile on (gdzie moim zdaniem podział on pracuje i zarabia na dom, a Ty w nim sprzątasz jest ok), a o to, że Ty go olewasz. Czego Ty chcesz od niego po ciężkiej pracy? Jak mój mąż wraca po 17/18 do domu to też często nie ma siły na nic poza obejrzeniem jakiegoś filmu. Trochę wyrozumiałości, Twój mąż to nie maszyna.Mogłabyś chodzić na siłownie co drugi dzień, a między tymi dniami ćwiczyć w domu jak męża nie ma. Nie dbacie o swoje małżeństwo i prowadzi to do katastrofy. Ja obecnie też jestem w domu i wybacz, ale sprzątanie, gotowanie i zajmowanie się dzieckiem nie jest tak męczące jak praca do wieczora. Człowiek wtedy czuje, że mu życie między palcami ucieka. Ty masz już spore dziecko, więc spokojnie możesz iść z nim na zakupy codziennie, wtedy też będą mniejsze. Jest też opcja zakupów online, jeśli tak Cie ta czynność męczy. 
Seriously? Mów za siebie. Bycie kurą domową i zajmowanie się dziećmi jest dwa razy bardziej obciążające niż chodzenie do pracy.
\

Bredzisz, albo miałaś bardzo łatwą pracę skoro tak twierdzisz. Ja pracowałam po 10h i obecna sytuacja to dla mnie raj na ziemi. Mam czas na wszystko, nie zmuszam męża do ogarynania domu po pracy, bo to moje zajęcie. Gdzie on w pracy spędza 10h, to ja nawet połowy tego czasu nie spędzam na sprzątaniu czy robieniu obiadu. Mam czas na czytanie, siedzenie na vitalii i długi spacer po zakupy. Nawet zdarza mi się zrobić sobie drzemkę w ciągu dnia. Gdzie on ma dwie przerwy na śniadanie i koniec wypoczynku. U mnie wszystko to kwestia dobrej organizacji czasu w domu. 

Pasek wagi

Marisca, zauważ że Ty się czepiasz każdej mamy, która nie siedzi z dzieckiem do 3 rz, nie zrezygnowała z pracy zawodowej, nie ma skończonych studiów wyższych, nie poświęca się w całości rodzinie, nie spędza z dzieckiem 100% czasu i w dodatku ma czelnosc myśleć o sobie. Oceniasz innych patrząc przez swój wyidealizowany pryzmat,czy jest to temat o zarobkach, czy wyjsciu na siłownię po calodniowej opiece nad dzieckiem (nota bene też pracy). 

bunny.87 napisał(a):

Marisca, zauważ że Ty się czepiasz każdej mamy, która nie siedzi z dzieckiem do 3 rz, nie zrezygnowała z pracy zawodowej, nie ma skończonych studiów wyższych, nie poświęca się w całości rodzinie, nie spędza z dzieckiem 100% czasu i w dodatku ma czelnosc myśleć o sobie. Oceniasz innych patrząc przez swój wyidealizowany pryzmat,czy jest to temat o zarobkach, czy wyjsciu na siłownię po calodniowej opiece nad dzieckiem (nota bene też pracy). 

Jak czytałabyś uważnie moje wypowiedzi w tym temacie to zauważyłabyś, że ja mam czas dla siebie i na wyjścia, na ćwiczenia, koleżanki, książki itp. ale nie robię tego kosztem rodziny, męża , małżeństwa itp. I wyraźnie pisałam, że każdy ma prawo do czasu dla siebie, wyraźnie też było napisane, ze mąż autorki ma tego czasu zdecydowanie mniej  i było zaproponowane jak można to zmienić, żeby autorka miała czas dla siebie, ale aby miała też czas dla męża. 

Poza tym będąc w domu z dzieckiem naprawdę jest dośc czasu, aby sobie wszystko dobrze zorganizować. Autorka ma tylko 1 dziecko, a nie 5 i do sprzątania tylko 40m2, a nie 200 metrowy dom. W dodatku nie musi chodzić do pracy tylko ma czas wyłącznie na obowiązki domowe i dziecko, a także dla siebie i jeszcze w tym wszystkim mąż ją odciąża. . W każdym razie zawsze może wrócić do pracy i zobaczymy jak będzie kwiczała , kiedy mimo podziału obowiązków na pół zamiast siłowni będzie miała  wieczorem sprzątanie i gotowanie, zakupy itp.  

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

ConejoBlanco napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Biedny facet, praktycznie w ciągu tygodnia nie może nawet spędzić czasu z własną żoną. Nie chodzi o to ile robisz w domu Ty, a ile on (gdzie moim zdaniem podział on pracuje i zarabia na dom, a Ty w nim sprzątasz jest ok), a o to, że Ty go olewasz. Czego Ty chcesz od niego po ciężkiej pracy? Jak mój mąż wraca po 17/18 do domu to też często nie ma siły na nic poza obejrzeniem jakiegoś filmu. Trochę wyrozumiałości, Twój mąż to nie maszyna.Mogłabyś chodzić na siłownie co drugi dzień, a między tymi dniami ćwiczyć w domu jak męża nie ma. Nie dbacie o swoje małżeństwo i prowadzi to do katastrofy. Ja obecnie też jestem w domu i wybacz, ale sprzątanie, gotowanie i zajmowanie się dzieckiem nie jest tak męczące jak praca do wieczora. Człowiek wtedy czuje, że mu życie między palcami ucieka. Ty masz już spore dziecko, więc spokojnie możesz iść z nim na zakupy codziennie, wtedy też będą mniejsze. Jest też opcja zakupów online, jeśli tak Cie ta czynność męczy. 
Seriously? Mów za siebie. Bycie kurą domową i zajmowanie się dziećmi jest dwa razy bardziej obciążające niż chodzenie do pracy.
\Bredzisz, albo miałaś bardzo łatwą pracę skoro tak twierdzisz. Ja pracowałam po 10h i obecna sytuacja to dla mnie raj na ziemi. Mam czas na wszystko, nie zmuszam męża do ogarynania domu po pracy, bo to moje zajęcie. Gdzie on w pracy spędza 10h, to ja nawet połowy tego czasu nie spędzam na sprzątaniu czy robieniu obiadu. Mam czas na czytanie, siedzenie na vitalii i długi spacer po zakupy. Nawet zdarza mi się zrobić sobie drzemkę w ciągu dnia. Gdzie on ma dwie przerwy na śniadanie i koniec wypoczynku. U mnie wszystko to kwestia dobrej organizacji czasu w domu. 

A Ty masz w ogóle dziecko? Nie powiem, żebym miała lekką pracę, zwykła umysłowa szczebel raczej wyższy niż niższy. Wymagająca dobrego planowania i multi-taskingu. I tak, w pracy odpoczywam psychicznie, tak samo mój mąż. Mam dwoje dzieci, 1,5-roczniaka się nie da na 5 sekund spuścić z oczu, prawie-4-latka jest o niego zazdrosna i robi sceny, poza tym ma bunt czterolatka. On w wózku się szybko nudzi, chodzić chce tylko w ustalonym przez siebie kierunku, a najchętniej to żeby go nosić na rękach. Ona z kolei ma już swoje plany i wizje spędzania czasu. 

Dla mnie macierzyński/wychowawczy to zajmowanie się dzieckiem. Ogarnie się trochę dom - ok, ale to nie zwalnia faceta z obowiązków domowych czy zajmowania się dzieckiem, bo niby czemu? Nie każdy ma taką wizję macierzyństwa/ partnerstwa jak Marisca, powiedziałabym nawet, że raczej mało kto.

bunny.87, jeżeli facet przez 8 czy 10 godzin za zapieprza w pracy, to kobieta która nie pracuje i siedzi w domu powinna być w stanie ogarnąć dom, dziecko i siebie przez cały dzień. I ja nie mam nic przeciwko wyjściu na siłownię, ale nie 6 dni w tygodniu, bo jest to nie fer w stosunku do męża. Owszem, kobieta musi odpocząć, musi zadbać o siebie, ale facet też powinien mieć czas dla siebie, nawet jeżeli jego czas polega na gapieniu się w TV, ale to ma być czas tylko dla niego. Na tym polega partnerstwo. A traktowanie partnera jako bankomatu i niani w jednym nie skończy się dobrze. 

Mociiek napisał(a):

Sunrise92 napisał(a):

Zgadzam sie z Marisca.Autoko, siedziesz w domu, nie pracujesz i nie potrafisz ogarnac domu????Maz pracuje, nie ma go w domu 8h+, a jeszcze ma odkurzac i myc podlogi raz/dwa razy w tygodniu? No nie kazesz mu tylko sam od siebie to robi... Ale robi to, bo jest brudno, bo zona nie posprzatala  Ty w 8 godzin nie dasz radu tego zrobic? Maz wraca wieczorem do domu, chce po pracy sie zrelaksowac z rodzina, z zona, ale tak naprawde wraca z pracy do pracy (to tylko nakarmienie dziecka, ale jest uziemiony na sile sam z dzieckiem, nie ma wyboru), a ty wychodzisz i masz gdzies swoje malzenstwo - wywnioskowalam to patrzac na twoje odopwiedzi i ciagle wymowki.Mi by bylo wstyd "pracowac" w domu, ale tej pracy nie wykonywac tak jak powinnam i pozwalac aby maz odwalal moja robote po odrobieniu dobrze swojej pracy poza domem przynoszac pieniadze na was wszystkich ...I to co ja opisuje, to nie jest zaden model perfekcyjnej pani domu, tak jak niektore tu sie nabijaja. Facet pracuje 8h i zarabia, to kobieta w 8h potrafi sie wyrobic ze swoja robota w domu. Jak oboje pracuja, to wtedy moga domowe obowiazki dzielic. Nie widze tu nic nadzwyczajnego.A po pracy i obowiazkach jest czas na malzenstwo. Relacje trzeba pielegnowac, dbac o siebie, rozpieszczac, chodzic na randki. Wy w ogole spedzacie milo czas wolny? Wiadomo, czas tylko dla siebie samej tez jest wazny, ale ty troche przesadzasz z ta silownia 6 razy w tygodniu.
Ale ja mu nie karze myc tych podlog. Jest upierdliwy, malostkowy i sie czepia o kazdy paproch.  A w sobote juz od rana sprzata gdy ja ledwo zdaze oczy otworzyc. Nie mam nikogo gdzies ale tez mam.prawo wyjsc z domu nie jestem nikogo niewolnikiem. Nie mam.ochoty zycia spedzic przed TV tak jak on.I wezcie czytajcie dokladnie. GDZIE JA NAPISALAM ZE SIE NIE WYRABIAM I MAZ ROBI WSZYSTKO ZA MNIE?  A cwiczyc w domu nie bede bo nie mam miejsca po prostu.

Ehm no przeciez napisalam "No nie kazesz mu (myc tych podlog) tylko sam od siebie to robi... Ale robi to, bo jest brudno, bo zona nie posprzatala" - czyli chyba nie wyrabiasz ze sprzataniem i dbaniem o dom...

No i wychodz, oczywiscie, ze nie jestes niewolnikiem. Ale 6 razy w tygodniu czas TYLKO dla ciebie to troche sporo. A gdzie romantyczne spedzanie czasu z mezem i zabawa z rodzina? Nie musisz  koniecznie spedzac tego czasu przed tv z mezem. On pewnie jest na ciebie wkurzony, ze nie doprowadzasz domu do porzadku tak na 100% i musi po tobie poprawiac. I przez to ma ochote na tv, a nie na ciebie. Bledne kolo. Razem cos zmiencie i starajcie sie DLA WAS, a nie tylko dla samej/samego siebie, powtarzajac tylko "bo JA potrzebuje i chce SAMA ... ". Inaczej nie wydaje mi sie, zeby takie cos (ciezko nazwac zwiazkiem)  dlugo przetrwalo.

Ja jestem jedną z tych nielicznych, które zgadzają się z autorką.  Mimo stresujacej pracy, siedzenie rok z dzieckiem w domu, bardziej mnie męczy niż praca. Oczywiście kocham swoje dziecko, ale również potrzebuję wyjść z domu kazdego dnia sama, choćby na godzinkę.  Chodzę 2 razy w tygodniu na siłownię, ale również robię zakupy czy odwiedzę koleżankę. Monotonia mnie wykanczała. W tygodniu mamy z mężem niewiele czasu dla siebie, ale staramy się nadrobić w weekend. Nie jesteśmy parą, która spija sobie z dziobkow i nie musimy spędzać każdej wolnej chwili razem. Każdy ma swoje zajęcia i nam to odpowiada.  Za to, raz lub dwa razy w miesiącu wychodzimy na obiad tylko we dwoje, a co kilka miesięcy zostawiamy dziecko dziadkom na dobę w weekend. 

Marisca napisał(a):

Twój mąż ma rację. Sorry facet przychodzi po 18 z roboty, a ty zaraz na siłownie lecisz. Może on też chce odpocząć, musisz na tę siłownię chodzić codziennie ? Może chodź co 2 dzień, niech on też ma co 2 dzień dla siebie.Mało , że ty wychodzisz 5-6 razy w tygodniu na siłownię, to jeszcze w weekendy zostawiasz go z dzieckiem. On nie ma tyle czasu dla siebie co Ty, a na was pracuje. Zresztą ja biorę dziecko na zakupy ze sobą. Dźwiganie zakupów i dziecka, ojej straszne naprawdę. Ja kupiłam lekki wózek, pakuję do niego zakupy i idę na 2 razy.  Najpierw dziecko, potem wózek, a na zakupy chodzę codziennie. Składasz pranie ojej jaki to wyczyn, serio.  Jak Ty jesteś w domu to karzesz mu jeszcze sprzątać, myć gary ? Sorry , ale mnie by było wstyd. Mój mąż ciężko pracuje, abym mogła być w domu z dzieckiem, nie musiała się gonić, zrywać rano, wszystkiego godzić, a  miałabym jeszcze dać mu odkurzacz do ręki ? Bez przesady ja mam 73 m2 i sprzątam dokładnie sama całe mieszkanie 2 razy w tygodniu, a co dziennie zamiatam itp. JA sobie chwalę bardzo mój pobyt w domu, jak widac mam też czas na internet, książki, ćwiczenia. Dla mnie jesteś nieogarnięta i jeszcze na męża zrzucasz swoje obowiązki. Masz wybór nie pasuje Ci to idź do roboty, teraz wiele nie robisz , a Ci ciężko i  pomyśl, że jeszcze musiałabyś godzić to z pracą. A tak poza tym mam dziecko bardzo energiczne, w trakcie rehabilitacji i jeszcze piechotą latam z dzieckiem na zajęcia. Zamiast siłowni mam za darmo ruch. 

a jaki to jest problem, ze facet tez coś ogarnie w domu?? też tu mieszka przecież. równie dobrze mogłaby z niego alimenty ściągać skoro tylko to, że przynosi kase jest najważniejsze. 

wg mnie przesada jest tylko latanie co wieczór w tygodniu na siłownię - jakby to było co 2 wieczór to byłoby lepiej, bo okey, no chłop tez może być zmęczony po pracy. 

jednak tak jak dziewczyny wyżej zauwazyły - oni nie mają czasu dla siebie jako małżeństwo, jako rodzina, wszystko robią osobno i tylko się przepychając co kto ma zrobić i kto może iść na ploty/piwo.

Armara ma rację - chodzi o umiar i taki rozkład pracy, żeby obie strony były zadowolone. A tutaj ewidentnie jest konflikt interesów i bez kompromisów daleko nie zajdziecie. Już nawet nie ważne kto ma rację, bo jak widać jest to dyskusyjne. Możesz albo przekonać męża, że twoja prawda jest twojsza (jak ci się uda, to super), albo wymyślić z nim co robić z obowiązkami, żebyście się nie rozwiedli za rok.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.