Temat: 27 lat

Za kilka miesięcy kończę 27 lat i naszło mnie na przedwczesne refleksje ;-) 

Ostatnio zaczyna mnie łapać delikatne poczucie, że być może jestem za stara na wiele rzeczy, które lubię i chcę robić. Że nie spełniam oczekiwań rodziny i społeczeństwa. Nie żeby to był dla mnie wyznacznik i miało to większy wpływ na moje życie ale odnoszę wrażenie, że często jest opacznie oceniana. 

Przykłady: 

- często zmieniam pracę, szukając takiej, która spełni moje oczekiwania i w której będę mogła się realizować. Niektórzy ludzie uważają, że to złe, że powinnam trzymając się jednego miejsca i budować swoją pozycję zawodową BO już zbliżam się do trzydziestki 

- żyję o wielu lat w nieformalnym związku. "Tak na na kocią łapę? A wy w ogóle myślicie o sobie poważnie?"

- na razie nie planuję dzieci. Jestem na to totalnie niegotowa i nie czułabym się spełniona. "Masz już 27 lat, zegar tyka"

- jeżdżę na festiwale muzyczne, na których jest różna średnia wieku, często są to nastolatki i ludzie mający 20/21 lat. "Nie czujesz się tam staro?"

- nie mam własnego mieszkania, wynajmuję. Nie jestem gotowa na kredyt. "To niepoważne, wolisz komuś płacić, niż robić na swoje".

- oszczędności wydaję na przyjemności: podróże, koncerty, książki, warsztaty i szkolenia. "To niepoważne"

Zawsze, gdy słyszę "reprymendy" przymykam na nie oko i myślę sobie, że to moje życie i robię swoje.

Ale w ostatnich dniach coś się zmieniło. Do mojej głowy zaczęły wpadać myśli: "A co jeśli oni mają choć trochę racji? Co jeśli będzie za późno na macierzyństwo, a może za często zmieniam pracę,  a może powinnam zwolnić?".

Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto choć trochę zrozumie co chcę przekazać w tym wpisie ;-) Jeśli tak - to zapraszam do dyskusji.

Czy 27 lat to pora, by zacząć poważnieć, zejść na ziemię i bardziej myśleć o przyszłości?

PS. Żeby nie było - osobiście nie uważam siebie za starą. 

Pasek wagi

Pora jest wtedy, kiedy sama zaczynasz odczuwać taką potrzebę. Na mnie przyszła pora dopiero teraz, mając 32 lata. Niczego nie rób wbrew sobie, aaaale... odwlekanie też nie przyniesie korzyści.

Jestem rok starsza od ciebie i powiem ci, że prócz tego, że pracuję i zarabiam na siebie to żyję jak nastolatka :D Mam gdzieś co inni myślą.

Żyj tak, jak ty chcesz i jak tobie dobrze. Nie rób nic przeciwko sobie ;)

Nie sluchaj innych, masz prawo zyc po swojemu, masz tylko jedno zycie i nie musisz je przezyc wedlug jakiegos otrzaskanego modelu;)

Pasek wagi

tez za pare miesiecy stuknie mi dokladnie 27. tez nie planuje dzieci (ani teraz, ani w przyszlosci), nie mam stalej pracy (tzn. ciagle jakas mam, ale to wciaz nie jest to co chcialabym robic w zyciu), nie mam faceta, nie mam wlasnego domu /mieszkania. ciagle sie bawie, korzystam z zycia, jakbym miala wiecznie 20 lat, podzas gdy moi rowiesnicy juz dawno pozakladali rodziny. nie czuje sie staro, nie czuje sie w zaden sposob gorsza od osob, ktore sa bardziej ogarniete zyciowo niz ja. dzieci miec nie chce nigdy, faceta moglabym miec ale tez nie mam na to parcia, sukces zawodowy wciaz przede mna .. :PP wiadomo, ze zawsze mogloby byc lepiej, ale mi jest dobrze tak jak jest. lubie swoje zycie, kocham siebie i jestem szczesliwa. a chyba o to w zyciu chodzi. ;) kazdy z nas ma inne priorytety i inne cele.

Jakieś dziwne masz to otoczenie, też będę mieć 27 lat i jakoś inni ode mnie nie wymagają :|

Czuję się tak jakbym miała z 20 nadal

Każdy powinien zająć się sobą 

Nikt nie powinien narzucać komuś aby brał kredyt na mieszkanie i rodzić dzieci

Ktoś sam powinien być na to gotowy.

Pamiętaj, że wiek to tylko liczba,

Pasek wagi

Cóż, mi podobnie jak jablkowej, stuknie niebawem 27 lat. Pracę mam fajną, rozwojową, ale płaca pozostawia wiele do życzenia. Do zespołu dołączyłam dość niedawno, więc myślę, że z czasem kwestia zarobków zmieni się na lepsze. Faceta mam, dość odpowiedzialnego zresztą (a jest moim rówieśnikiem). Ostatnio próbuje mnie zmotywować do zmiany roboty, właśnie ze względu na pieniądze. Myślę, że powoli chciałby się ustatkować, ostatnio często wspomina o dzieciach (nie wprost, ale robi pewne aluzje w tym kierunku). Wziął się też porządnie za remont mieszkania. Ja własnego nie mam, ale realizuję swoje pasje, dokształcam się, dbam o rozwój fizyczny i umysłowy. Chodzę na przeróżne eventy w mieście, czytam książki, podróżuję, zaglądam do kina, eksperymentuję w kuchni. Większość moich rówieśników już dawno pozakładała rodziny, ale mi to kompletnie nie przeszkadza. Uważam, że na każdego przyjdzie czas. Pewnie gdybym szybciej spotkała mężczyznę, który mnie zainteresuje, być może dziś byłabym już matką. Chciałabym jeszcze korzystać z życia, zwiedzać świat, cieszyć się wspólnymi chwilami, spędzonymi we dwoje... No i przede wszystkim wolałabym, aby wszystko odbyło się w standardowej kolejności, czyli: wspólne mieszkanie -> zaręczyny -> ślub -> budowa domu (o ile będzie nas stać ;)) -> dziecko.

Pasek wagi

Nie jestes za stara, zeby robic cokolwiek. 

Jakakolwiek chec zmian poninna wynikac z Ciebie samej, a nie dlatego, ze ktos cos powiedzial albo nie powiedzial.

Kazdy chyba ma jakies wyobrazenie na temat swojego zycia, tego, gdzie (w jakim punkcie) bedzie za 10 czy 20 lat i jesli w srodku czujesz, ze za 10 lat bedziesz w punkcie, w ktorym chcesz byc, to jak najbardziej wszystko jest w porzadku i nikomu nic do tego. 

no to jestem naprawdę zaskoczona komentarzami Vitalijek... A gdyby facet w tym wieku nie miał mieszkania, samochodu, tylko imprezy byłyby mu w głowie i wyjścia to byście pewnie uważały, że niedojrzały, dzieciuch itp..  Dlaczego nie jesteście takie wyrozumiałe jak facet ok 30 ma takie samo podejście?

Moim zdaniem pewne rzeczy trzeba ogarnąć puki jest się młodym, zdrowym, silnym. Masz teraz siłę aby pracować więcej, dłużej. ja bym brała jak najwcześniej kredyt. Podróżować, wychodzić do teatru czy wieczorki lietarckie można w wieku 40, 50, 60 lat... Natomiast brać kredyt będąc już w dojrzałym wieku to bym się bała. A co jak zdrowie się posypie? Co innego jak nie zamierzasz mieszkać na stałe w jednym miejscu.

Z dziećmi jest tak samo. Ja sama dziecka przed 30 nie chciałabym mieć ale tuż po to tak. Jednak aby wychować dziecko trzeba mieć siły. 

Ja znam wiele kobiet z takim podejściem. Tylko one zwykle mają ogarniętych facetów z mieszkaniem. Albo takiego szukają. Swoje pieniądze przeznaczają na rozrywki i "rozwój". Nie planują, żyją tu i teraz. A jak będą chciały mieć dziecko to zrobią sobie je z bardziej ogarniętym facetem.

april_93 napisał(a):

no to jestem naprawdę zaskoczona komentarzami Vitalijek... A gdyby facet w tym wieku nie miał mieszkania, samochodu, tylko imprezy byłyby mu w głowie i wyjścia to byście pewnie uważały, że niedojrzały, dzieciuch itp..  Dlaczego nie jesteście takie wyrozumiałe jak facet ok 30 ma takie samo podejście?Moim zdaniem pewne rzeczy trzeba ogarnąć puki jest się młodym, zdrowym, silnym. Masz teraz siłę aby pracować więcej, dłużej. ja bym brała jak najwcześniej kredyt. Podróżować, wychodzić do teatru czy wieczorki lietarckie można w wieku 40, 50, 60 lat... Natomiast brać kredyt będąc już w dojrzałym wieku to bym się bała. A co jak zdrowie się posypie? Co innego jak nie zamierzasz mieszkać na stałe w jednym miejscu.Z dziećmi jest tak samo. Ja sama dziecka przed 30 nie chciałabym mieć ale tuż po to tak. Jednak aby wychować dziecko trzeba mieć siły. Ja znam wiele kobiet z takim podejściem. Tylko one zwykle mają ogarniętych facetów z mieszkaniem. Albo takiego szukają. Swoje pieniądze przeznaczają na rozrywki i "rozwój". Nie planują, żyją tu i teraz. A jak będą chciały mieć dziecko to zrobią sobie je z bardziej ogarniętym facetem.

Zgadzam się. Tzn autorka niech żyje jak chce, ale te podwójne standardy dla facetów i kobiet są zabawne.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.