- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 lutego 2018, 21:21
witam,
Chciałabym podzielić się tutaj czymś co nie daje mi spokoju już od dłuższego czasu a potrzebuje kogoś kto spojrzy na to wszystko "z innej perspektywy".
Otóż jestem z moim chłopakiem od 3 lat, na początku układało nam się super wiadomo jak to jest w pierwszych miesiącach... po pewnym czasie zamieszkaliśmy razem i wszystko zaczęło powoli się psuć między nami.
Domem od samego początku zajmowałam się tylko ja ( sprzątanie, pranie, gotowanie, zakupy) itd. Nie przeszkadzało mi to bo byłam w trakcie poszukiwania pracy więc miałam dużo więcej czasu na obowiązki domowe niż on. Niestety kiedy zaczęłam pracę na cały etat ciężko było mi się ze wszystkim zorganizować i liczyłam na choćby trochę pomocy z jego strony. Jego zajęciem było tylko pójście do pracy, na siłownie i wzdychanie przez resztę dnia. Próbowałam z nim rozmawiać pare razy o podziale obowiązków tak jak i w większości związków jest... chyba po to jesteśmy z kimś żeby się wzajemnie wspierać? Rozmowa przyniosła efekt może na 1-2 tygodnie a później wszystko wracało do normy.
Po ponad roku stwierdziliśmy że w sumie fajnie jakbyśmy poznali nasze rodziny.. dodam że on nie jest polskiego pochodzenia a nasze rodziny nie mieszkają w tym całym kraju co my. Moi rodzicie przylecieli na 2 tygodnie żeby spędzić trochę czasu razem i przy tym poznać się lepiej z moim chłopakiem. Wszystko było dobrze może max 3 dni.. on zaczął stroić fochy jako że nie może się czuć wolny w "swoim" mieszkaniu bo są goście.. ja nie widuję się z moimi rodzicami czasem rok, nasz kontakt opiera się na rozmowach telefonicznych a on wiedział i zgodził się na ich przylot. Proponowałam nawet żeby jego mama do nas przyleciała, w końcu przyleciała na 4 dni, może i lepiej bo on znowu robił fochy i szukał pretekstu do kłótni. On ma dobre zdanie tylko o swojej siostrze która dzwoni do niego z każdym problemem mimo że ma męża. Ja niestety z problemi muszę się dzielic z kimkolwiek tylko nie z nim bo na wsparcie nie mam co liczyć, niestety.
Ostatnie walentynki też nie były miłe.. zapytał się mnie czy jest coś co bym potrzebowała itp bo po co ma kupić coś niepotrzebnego. Kiedy już powiedziałam co bym w sumie chciała stwierdził że on myśli że ja tego nie potrzebuje i przy końcu na walentynki nie dostałam nic. Czułam się z tym strasznie bo nie dość że sama miałam wybrać prezent gdzie inni raczej stawiają na niespodzianki to ostatecznie nie dostałam nic nawet kartki z życzeniami.
Dzisiaj poszliśmy razem do galerii i on ni stąd ni z owąd stwierdził że MY musimy szukać prezentu córki jego siostry bo on za tydzień wylatuje a bedą jej urodziny. Nie mam nic przeciwko jego rodzinie ale po tym jak on się zachował do mojej rodziny, w walentynki do mnie .. stwierdziłam że nie jestem w nastroju na chodzenie od sklepu do sklepu za prezentem. W koncu on też nigdy nie poszedł ze mną żeby kupić coś dla moim rodziców na urodziny czy święta. Zawsze miał ból głowy, niestety nie ma go jeśli chodzi o jego rodzine..
Nie wiem czy dobrze zrobiłam ale czuję się jak "drugoplanowa postać" .. nie chcę być porównywana do jego siostry i przykro mi że nie mogę liczyć na tyle wsparcia od niego ile ona go ma..
19 lutego 2018, 22:12
Ja mam jedną zasadę. W związku z kimś trzeba być szczęśliwym, nie jesteś to znaczy, że to nie jest osobą z którą można spędzić resztę życia. A skoro to nie jest osobą z którą chcę spędzić resztę życia to odchodzę. W ten sposób przeżyłam 5 podanych związków, zanim związała się z moim mężem, już po 30-tce. Ale my stworzyliśmy szczęśliwe małżeństwo po kilku miesiącach znajomości i obserwujemy teraz tylko zaprzyjaźnione part, które niszczą sobie życie w sposób jak autorka opisała.
19 lutego 2018, 22:24
Z siostrą nie wygrasz jeśli chodzi o zwierzanie się. Po pierwsze znają się od zawsze i pewnie zawsze biegała do niego z problemami (co obiektywnie jest ok). Po drugie- ona może do niego narzekać na męża, Ty na faceta nie bardzo :P. Po trzecie- lepsza siostra niż "przyjaciółka od serca" wylewająca łzy na swój związek. W tym temacie bym zluzowała na Twoim miejscu.
W przypadku podziału obowiązków- nic poza szczerą rozmową nie pomoże. Do skutku. Dla wzmocnienia efektu olej sprzątanie, pranie, gotowanie na kilka dni- wytrzymasz, a może albo sam się do tego zabierze, albo zauważy, że coś się zmieniło.
Najtrudniejszą kwestią jest marudzenie na Twoją rodzinę. Jeżeli jest Ci bliska, a on jej nie zaakceptuje to raczej Wam się nie uda. Poproś go, żeby tolerował ich ze względu na Ciebie. Jeśli nie jest w stanie pokonać dla Ciebie niechęci na tydzień, to mu nie zależy moim zdaniem. Wtedy bym zerwała. Ale najpierw pogadaj. Dużo, długo, wprost.
20 lutego 2018, 04:08
W sumie krótki związek a problemów dużo. Podział obowiązków jest bardzo ważny w związku. Rodzina oczywiście też. I powinien to uszanować skoro widujesz się z Rodziną tak rzadko. Porozmawiaj z nim.
20 lutego 2018, 09:20
Zgadzam się z powyższymi. Najpierw trzeba pogadać, i to poważnie. Jeśli się nie da, to źle to wróży na przyszłość.
20 lutego 2018, 10:49
Związek z mężczyzną to nigdy nie jest jedność ciał i dusz. Każdy z partnerów musi sam wypełniać czymś swoje życie, sam na siebie pracować i sam dążyć do zapewnienia sobie szczęścia. Ta druga osoba jest towarzystwem na drodze życia i wsparciem w trudnych chwilach. Nikt nie ma obowiązku poświęcania się dla innego człowieka, a tak w ogóle poświęcenie można sobie " w buty włożyć".
Skoro wzięłaś na siebie wszystkie domowe obowiązki to dlaczego on nie miałby z tego skorzystać? Jemu dobrze. Jeśli Tobie nie jest z tym dobrze, Ty musisz to zmienić. Możesz albo zmienić podział obowiązków, albo część prac sobie odpuścić i mieszkać w domu, w którym tych rzeczy się nie wykonuje, albo zmienić partnera. Zazwyczaj żadnemu mężczyźnie nie chce się nic robić poza pracą, do pracy też by najchętniej nie chodził. My też tak mamy, no ale społeczeństwa przypisały kobiecie "babskie" prace. Na początku chcemy pokazać że umiemy prowadzić dom, dbać o niego i dobre z nas będą żony, więc gniazdko jest cudne, a potem jesteśmy zmęczone i krzyczymy dlaczego oni nam nie pomagają. Nie pomagają bo nie muszą, dom jest zadbany, niczego w nim nie brakuje i tylko te babskie lamenty niepotrzebnie psują atmosferę. Płakaniem, narzekaniem i fochami niewiele można osiągnąć. Skoro przez dwa tygodnie było dobrze to co się potem zmieniało? Nie mogłaś patrzeć że coś nie jest zrobione wiec sama zrobiłaś, a teraz dziwisz się że on już nie wyrywa Ci tej pracy z rąk i czeka spokojnie aż ją wykonasz? No to naucz się od niego "spychotechniki", masz dobrego nauczyciela
Nie kupił Ci nic na walentynki to sobie sama kup - więcej asertywności. Przestań zużywać na niego własną energię i przekieruj ją na siebie. Mężczyznom imponują kobiety które dbają o siebie, są niezależne, nie zawracają głowy byle pierdołami i nie dają się sprowadzić do roli darmowego robota domowego. Gdy partner zobaczy, że wcale nie jest Ci niezbędny do życia sam zacznie dbać by zająć w nim jakieś miejsce, o ile naprawdę mu na Tobie zależy. A jeśli mu nie zależy to tym, bardziej poświęcanie się dla niego można " w buty włożyć"
20 lutego 2018, 11:09
Odpowiadając na pytanie z tematu. Nie ma sensu, chyba że dla takiej desperatki jak ty ma.