Temat: Nagonka na karmiące matki

Dziewczyny, może wy mi wyjaśnicie skąd taka nagonka na karmiące kobiety. Czy to jakaś nowa moda? Wiem, że niektóre kobiety przesądzają z otwartością pod tym względem. Ale pamiętam czasy jak sama byłam dzieckiem i moja mama normalnie karmiła mojego brata piersią przy nas w domu niczym się nie zasłaniała, to było tak naturalne, ze nikt na to nie zwracał uwagi.


Czemu teraz na każda karmiąca matkę robi się taka nagonka? Sama karmie głównie piersią, moja kruszynka nie lubi butelki i to cud jak się z niej napije. Na dłuższe spacery mam butelkę, ale czasem mała po prostu nie chce jeść, to co ja mam robić? Ostatnio byliśmy z mężem i malutka w restauracji, stolik w kacie sali, mała zaczęła domagać się jedzenia. Probowałam nakarmić ja butelka, ale zrobiła strajk. A przecież nie zostawię głodnego dziecka. Do domu daleko. Wiec odwróciłam się bardziej do ściany, okryłam chustka i karmiłam małą. Jakaś kobieta ze stolika obok zaczęła mruczeć pod nosem, ze jej obrzydzam obiad. Zrobiło mi się przykro, bo nawet spod tej chusty dziecka nie widać, co dopiero pierś. A przecież nie wyjdę na dwór na ten ziąb albo do wc.


O co chodzi? W czasach, gdzie dzieci w końcu są traktowane po ludzku, bez bicia, bez wrzasków i poniżania,a  jest taki opór przeciw karmieniu.

jurysdykcja napisał(a):

co pokazuje, że największy problem mają bezdzietne, młode kobiety - te same, które z reguły apelują o tolerancję, otwartość itd.

Co pokazuje, że nie ma co z Tobą dyskutować, bo zdajesz się kompletnie nie widzieć problemu w takim zachowaniu. 

Dla mnie absolutnie nie do przyjęcia. I takie właśnie zachowanie sprawia, że karmiące matki, nawet jeśli nie robią czegoś podobnego, starają się zakryć, odwrócić, być dyskretne, narażają się na jakieś przykre komentarze. 

Pasek wagi

jurysdykcja napisał(a):

co pokazuje, że największy problem mają bezdzietne, młode kobiety - te same, które z reguły apelują o tolerancję, otwartość itd.
przeczytaj swoje wypowiedzi za 3 lata ;D hormony teraz Ci buzują

Przeczytam. Choć zważ, że ja się w każdej sprawie emocjonuję i równie intensywnie bronię umięśnionych kobiet, treningu siłowego, zbilansowanej diety itd.

Btw - ciężko o bardziej seksistowski komentarz. To w stylu "wyluzuj, znowu masz PMS". Robienie z innych kobiet wariatek :)

Oczywiście, że mi hormony buzują, bo jadę do Polski w czwartek, mam X spraw do załatwienia na mieście, y osób, z którymi chciałabym się spotkać i zastanawiam się, czy mi ktoś nie wyskoczy z jakimś złośliwym komentarzem, albo nie wyprosi mnie z knajpy.

Co do sytuacji opisanej u Egyptian...na boga, to była z tego co widzę impreza urodzinowa tej karmiącej dziewczyny. Miała na swoim własnym przyjęciu, w swoim własnym domu i przed własną rodziną też się chować? Rozumiem jakby poszła na bibę do Egyptian i u niej w domu rozsiadła się w salonie i karmiła - tu można się doczepić. Ale serio... u siebie też ma się krępować? Bo żona kuzyna czy szwagra się oburzy? No cmon.

jurysdykcja napisał(a):

Osobne pomieszczenie? Chrzanię, będę w jakimś pustym pokoju siedzieć przez pół godziny jak mi jedzenie stygnie? (przykład knajpiany) Ostatnio na jakiejś imprezie zostałam wydelegowana do pokoju dziecięcego i tak siedziałam sama z niemowlakiem i czułam się totalnie wyalienowana.Po urodzeniu dziecka zaczęłam kompletnie zlewać co ludzie myślą o moim kp. Karmię przy znajomych, przy rodzinie, na mieście. Tylko się mega cieszę, że mam małe piersi - bo kobietom z dużym biustem obrywa się dużo bardziej.
No nareszcie jakaś matka się wypowiedziała. Ja karmiłam moją córkę tam gdzie ona miała ochotę na jedzenie przez dwa lata. Bez wywalania cycków ale tez bez @ dyskretnego zakrywania się chusteczką. Jedyną osobą, która mi zwróciła uwagę, że  mam sobie iść do pokoju a nie mam karmić przy (moim!!) wigilijnym stole wsrod rodziny byla moja babcia. I faktycznie zrobilo mi sie troche przykro ale zlekcewarzylam to i jakos nikt sie nie pożygał. Babcia też nie. Z gołą za przeproszeniem dupą każdy może po plaży chodzić ale widok matki karmiącej swoje dziecko publicznie jest nieestetyczny? Dziewczyny! nie dawajcie sie. 

Pasek wagi

Jurysdykcja ma przecież rację... Może ton trochę za ostry, ale Wy zachowujecie się jakby ona wchodziła do restauracji, siadała na środku sali, wyciągała cycka przystrojonego w lampki choinkowe i wszystkim pokazywała szczegóły swojej anatomii.

To, że niektóre kobiety nie potrafią zachować podstaw kultury osobistej i się zakryć, zamówić stolika w kącie czy choćby odwrócić, nie ma nic do rzeczy. W każdej grupie ludzi znajdzie się ktoś, kto robi złą famę pozostałym, no litości.

"Prorodzinna" Polska jest kompletnie nieprzystosowana do tego, że matka z dzieckiem chciałaby (o zgrozo!) opuścić dom ;) Nie ma gdzie iść, żeby dziecko przewinąć i nakarmić. A z tym karmieniem w kiblu to już grubo przegięta sugestia. no sorry, ale bluzgi na usta się same cisną jak się coś takiego czyta...

We własnym domu kobieta karmiąca ma prawo wyciągnąć suta kiedy chce, w którym pokoju chce i już na pewno przy kimś, kto sam się jej naprasza do chaty z pełną świadomością, że ma ona niemowlę. Ma wychodzić do innego pokoju co pół godziny? Niektóre dzieci tak wiszą na cycu 24/7, no sorry, nic nie zrobisz, młode nie zaczeka aż wujaszek pójdzie żeby mama mogła cyca wyciągnąć bez obrzydzania kogoś we własnym mieszkaniu.

Tak gwoli ścisłości, jestem bezdzietna i nie pałam miłością do dzieci. Moja bratowa też potrafiła w domu cycka wyciągnąć przy mnie czy mojej mamie, ale przy tacie szła do innego pokoju. Nie sprawiało mi radości patrzenie na to, ale obrzydzenie? Serio? 

Niedawno jedna matka wygrała proces sądowy z jakąś kawiarnią czy restauracją, z której została wyproszona po tym, jak nakarmiła dziecko piersią. No niestety, ale takie utyskiwanie i wypominanie kobietom, które już i tak się źle czują, jest nie na miejscu. Wypraszanie kogoś z restauracji bo karmi piersią jest niezgodne z prawem. Nikt przecież nie mówi tutaj o "wywalaniu cyca", a o dyskretnej, przykrytej pieluszką kobiecie, gdzie często nawet nie widać, że coś się tam dzieje. 

Najlepiej to pozamykajcie te wszystkie kobiety w jakimś getcie, niech tam siedzą póki nie przestaną karmić, nawet restauracje mogą mieć własne XD

jurysdykcja napisał(a):

Nie, nigdy nie jechałam po kobietach karmiących piersią - jeśli kiedykolwiek napisałam coś anty dziecięcego i anty matkowego, to proszę wskaż - sama się puknę w głowę. Człowiek jednak do pewnych spraw musi dorosnąć albo przeżyć je samemu, żeby zrozumieć (np to jakim koszmarem jest przejechanie z wózkiem przez miasto, czy czekanie w niekończących się kolejkach, gdy nikt ci nie ustąpi a dziecko wyje, bo "tak" i niczym go nie uspokoisz  - no może piersią, ale to zbrodnia, nie?).Skąd pomysł, że moje piersi są centrum czegokolwiek? Nie są. Siedzą sobie w kącie i karmią dziecko, a jakaś paniusia robi z tego bóg wie jaki problem (jak we wpisie początkowym). Myślę, że mocno nadinterpretujesz - mój ton brzmi ostro, ale zważ w jakim kontekście napisałam to, co napisałam: "Jakby mi ktoś kazał dziecko karmić w kiblu, to pokazałabym mu palec". I pod tym się podpisuję całym sercem, dokładnie tak bym zrobiła. Nie wiem, co jest takiego madkowego i centro cycowego w tym tekście? Że chciałabym móc wyjść do ludzi z niemowlakiem? Że uważam, że kp powinno się promować i ułatwiać, a to oznacza akceptację w przestrzeni publicznej? Gdzie tu jest bycie pępkiem świata? Z tego co widzę, to WY mnie próbujecie wywalić do jakiejś komórki, bo nie chcecie, żebym wam psuła wieczór przy kolacji.Serio samej mi głupio, że to piszę, bo to trochę żałosne -ale urodzicie dziewczyny dziecko, to zobaczycie jak ciężko z nim funkcjonować 24/7 i nie być totalną kurą domową, jak się nie ma babci/siostry/niańki do pomocy.

to jest dokładnie to o czym pisałam 5,  i 3 lata temu... Moment od którego zaczął sie najazd na moja osobę itd...

trzeba samemu urodzić i przeżyć te probemy, aby zrozumieć te i inne problemy. Co oznacza macierzyństwo (bez pomocy sióstr, matek, szwagierek, bratowych i przyjaciółek)...

vitalia to jest portal z przewagą malolat, ktore nie rozumieją doroslosci, dojrzałości, a macierzynstwo jest im bliskie jak galaktka  Jowisza...

ech.. Przeszłam te nagonkę i mam się dobrze ☺ 

jurysdykcja napisał(a):

Przeczytam. Choć zważ, że ja się w każdej sprawie emocjonuję i równie intensywnie bronię umięśnionych kobiet, treningu siłowego, zbilansowanej diety itd. Btw - ciężko o bardziej seksistowski komentarz. To w stylu "wyluzuj, znowu masz PMS". Robienie z innych kobiet wariatek :)Oczywiście, że mi hormony buzują, bo jadę do Polski w czwartek, mam X spraw do załatwienia na mieście, y osób, z którymi chciałabym się spotkać i zastanawiam się, czy mi ktoś nie wyskoczy z jakimś złośliwym komentarzem, albo nie wyprosi mnie z knajpy.Co do sytuacji opisanej u Egyptian...na boga, to była z tego co widzę impreza urodzinowa tej karmiącej dziewczyny. Miała na swoim własnym przyjęciu, w swoim własnym domu i przed własną rodziną też się chować? Rozumiem jakby poszła na bibę do Egyptian i u niej w domu rozsiadła się w salonie i karmiła - tu można się doczepić. Ale serio... u siebie też ma się krępować? Bo żona kuzyna czy szwagra się oburzy? No cmon.

Moim zdaniem miała dwa cywilizowane wyjścia - zakryć się lub wyjść. Goście też mają swoje prawa, a obowiązkiem gospodarza jest przekładać ich komfort nad własny. 

Żony, żonami, ale obnażanie się przed ojcem, wujkami i braćmi to dla mnie właśnie esencja tego, o czym tutaj rozmawiamy - coś niektórym kobietom po urodzeniu się dzieje dziwnego z głową.

Mam wrażenie, że ta nagonka to tylko w sieci. Zawsze w tych tematach na vitali zastanawiam się gdzie są te tabuny obnażonych matek, rozwydrzone bachory, itd. Mieszkam w dużym mieście, wychodzę w różne miejsca i nie doświadczam takich scen. Tak samo zadziwiające jest dla mnie mówienie, że karmienie piersią jest obrzydliwe, że kobiety karmiące mają wymiona, itd. Najgorsze chyba jest to, że to kobiety same dla siebie takie są. Zastanawia mnie tylko czemu tyle emocji nie wywołują dziewczyny, które chodzą po mieście w szortach z których połowa pośladków wystaje ale roznegliżowane nastolatki.

Pamiętam jak moja koleżanka urodziła dziecko, karmiła piersią i spotkałyśmy się u niej w mieszkaniu (we 4 tworzyłyśmy paczkę na studiach) i próbowała przy nas nakarmić swojego synka (wyszła bo mały był niespokojny) i serio nie było to dla mnie ani odrażające, ani krępujące. Rozumiem, że chciała go nakarmić rozmawiając z nami a nie wychodzić w trakcie dyskusji do drugiego pokoju. Doskonale rozumiem punkt widzenia Jurysdykcji i wiem co chciała przekazać.

Dodam tylko, że sama nie mam dzieci i nie jestem w ciąży bo zaraz mi ktoś zarzuci pieluszkowe zapalenie mózgu.

EgyptianCat napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

Przeczytam. Choć zważ, że ja się w każdej sprawie emocjonuję i równie intensywnie bronię umięśnionych kobiet, treningu siłowego, zbilansowanej diety itd. Btw - ciężko o bardziej seksistowski komentarz. To w stylu "wyluzuj, znowu masz PMS". Robienie z innych kobiet wariatek :)Oczywiście, że mi hormony buzują, bo jadę do Polski w czwartek, mam X spraw do załatwienia na mieście, y osób, z którymi chciałabym się spotkać i zastanawiam się, czy mi ktoś nie wyskoczy z jakimś złośliwym komentarzem, albo nie wyprosi mnie z knajpy.Co do sytuacji opisanej u Egyptian...na boga, to była z tego co widzę impreza urodzinowa tej karmiącej dziewczyny. Miała na swoim własnym przyjęciu, w swoim własnym domu i przed własną rodziną też się chować? Rozumiem jakby poszła na bibę do Egyptian i u niej w domu rozsiadła się w salonie i karmiła - tu można się doczepić. Ale serio... u siebie też ma się krępować? Bo żona kuzyna czy szwagra się oburzy? No cmon.
Moim zdaniem miała dwa cywilizowane wyjścia - zakryć się lub wyjść. Goście też mają swoje prawa, a obowiązkiem gospodarza jest przekładać ich komfort nad własny. Żony, żonami, ale obnażanie się przed ojcem, wujkami i braćmi to dla mnie właśnie esencja tego, o czym tutaj rozmawiamy - coś niektórym kobietom po urodzeniu się dzieje dziwnego z głową.

Z tego co pamiętam pisałaś, że mieszkasz w Ameryce Łacińskiej. Zakładam, że Twój mąż i jego rodzina stamtąd pochodzą, więc być może w ich kręgu kulturowym jest to normalne i dlatego tylko Ty byłaś zniesmaczona.

stokrotka a to swoją drogą, że takie cuda to tylko w necie. Nie spotykam codziennie tego co "widuje się non stop na ulicach". Jedna sytuacja rozdmuchana na jakimś pudelku i już zjawisko uznane za nagminne.

Druga rzecz to nie rozumiem tego argumentu, że matki to tylko "ja, ja, ja i moje dziecko". Mi to by się uśmiechało jakby ludzie właśnie mieli w dupie mnie i moje dziecko, a nie przypieprzali się "a czapeczka gdzie?", "a szaliczek gdzie?", "taki mały/duży, a płacze?", "nadal robi na nocnik?!", "co on taki posępny?", "o tej godzinie z dzieckiem na spacer?!", "z takim małym w te zarazki?". Nie wiem kto tu stawia matki w centrum, bo mam wrażenie, że nie one same.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.