- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 listopada 2017, 15:41
Pytanie jw. Sporo osób demonizuje żłobki, ja chodziłam i wydaje mi się, że było ok. Czy czujecie, że coś jest z wami nie tak przez to, że chodziliście do żłobka. Mam małe dziecko (2lata) i zastanawiam się...
23 listopada 2017, 13:05
Ja nie chodziłam do żłobka ani do przedszkola i ani mnie, ani mojej mamie na dobre to nie wyszło. Dla mnie szokiem było pójście do podstawówki (wcześniej chodziłam rok do prywatnej szkoły zagranicą, ale to zupełnie coś innego), a mama z kolei przez wychowawczy, a potem wyjazd na placówkę tak naprawdę nigdy nie wróciła do pracy i teraz nie ma swojego życia.
Córka lubiła żłobek, syn też chodzi od tego roku i idzie zadowolony. W żłobku jest 7-7,5h. Z reguły w okresie zimowym realnie chodzi 5-10 dzieci na 4 panie. To już przedszkole (córka poszła w tym roku) wydaje mi się większą przechowalnią niż żłobek.
23 listopada 2017, 13:38
dziękuję, ważne są te opinie. Mam wyrzuty sumienia, ale i mi i córce potrzebna przerwa.
23 listopada 2017, 14:19
Chodzilam do zlobka, moj syn tez chodzi. Jest w prywatnym zlobku, 1 pani na 3 dzieci, sa bardzo elastyczne i dopasowuja w miare mozliwosci do przyzwyczajen dziecka (nie ma np jednej drzemki dla wszystkich dzieci o tej samej porze tylko jak powiesz, ze dziecko ma dwie drzemki o 10 i 14 to tak go poloza spac), menu lepsze niz w domu, duzo zajec plastycznych, muzycznych, sportowych, praca w grupie itd... nie moge zlego slowa powiedziec na zlobek. Mlody ma w grupie kilkoro starszych dzieci i nasladujac ich szybko sie uczy nowych rzeczy. To juz chyba nie te czasy, zeby zlobek byl "przechowywalnia", to nie tylko placowka opiekuncza a opiekunczo-wychowawcza.
W zlobku moich dzieci bylo podobnie. Tez jedna pani na troje dzieci. Dzieci mialy drzemki kazde o innej porze, czyli wg swoich domowych przyzwyczajen. No chyba, ze z czasem cos sie zmienilo. Kazde dziecko dostawalo cos innego do jedzenia. Prowadzacy zlobek zrobili najpierw dokladny wywiad co ktore dziecko je. Bylo to rozpisane na duzej tablicy dla wszystkich wychowacow. Rowniez na to co dziecko jest uczulone. Albo jesli rodzice nie zyczyli sobie jedzenia wieprzowiny. Rowniez slodyczy. owoce i warzywa byly bio. Z rana przyjezdzalo jedzenie dla kazdego dziecka osobna porcja i talerzyk, zapakowane sterylnie.
Bardzo podobaly mi sie zajecia w tym zlobku. Dzieci byly aktywizowane w roznych obszarach. Raz w tygodniu byla gimnastyka dla wiekszosci dzieci. Byl ustawiony tor przeszkod, gdzie dzieci mialy go obiec dookola. Te niechadzace przepelzac. Pod roznymi tunelami /z ikei/, pelno materacy, na jednym etapie byly robione przewroty, gdzie asystowala jedna pani, na innym mialy cos przeskoczyc itd.
Raz w tygodniu dzieci cos pichcily. Te najmlodsze asystowaly w bujaczkach, zas te chodzace, wsypywaly make, ubijaly jajka, inne wlewaly mleko. Najczesciej robily ciasto na nalesniki /na takiej specjalnej elektrycznej patelni. Dzieci byly ubrane w fartuszki do gotowania, mialy czepki na glowie.
Raz w miesiacu dzieci wychodzily na basen. Dolaczali sie rodzice /dobrowolnie/. Byly lekcje tanca gdzie dzieci tanczyly. Codziennie z rana dzieci sluchaly muzyki klasycznej, to gdy schodzily sie inne dzieci i jeszcze nie bylo zabaw. Kilka razy w tygodni umialy czytanie bajek /pani czytala np o fermie zwierzat/, a z magnetofonu puszczala odhglosy chrumkania, miauczenia itd.
Byly rozne wycieczki...tez asystowali rodzice w tym i ja wiele razy. Na jarmark Bozonarodzeniowy. Przeszlismy sie, zobaczylismy swiatelka, choinki, kucyki, karuzele. Pani tlumaczyla dzieciom zwyczaje. Te najmlodsze w chustach, te ciut wieksze w wozkach podwojnych. Podobnie bylo na Wielkanoc, dzieci szukaly jajeczek czekoladowych po calym przedszkolu, slodyczy. Rodzice przynosili ciasta. Wiele imprez spedzilismy tak razem, bylo swietnie.
Moj synek byl wraz z innymi chlopakami na wycieczce u strazy pozarnej. Byl pokaz sikawek, chlopcy /ci kolo 2 lat/ zostali usadzeni za kierownica prawdziwego wozu starzackiego. ponoc przezycie bylo niesamowite i dzieci zafascynowane. Co roku byla impreza mikolajkowa, dzieci dostawaly prezenty, rodzice tez-to co dzieci same przygotowaly. Albo album ze zdjeciami, badz kalendarz ze zdjeciami swoich pociech. /za to trzeba bylo dodatkowo zaplacic, za to przedszkole z gory mowilo, na co przeznacza te skladke np: na zakup zjezdzalni.
Zapomnialabym: zlobek byl w kamienicy, gdzie od strony podworka byl wydzielony ogrod. Dzieci uprawialy w donicach salate i inne warzywa i ziola. Asystowaly przy wzrastaniu, podlewaly je, kazdego dnia opiekowaly sie, a potem je jadly. Gdy robilo sie cieplo, to bawily sie na dworze codziennie. A latem gdy byly mega upaly, chodzily w samej pieluszce, posadzka byla ocieplona specjalna wykladzina, zeby nie ciagnelo od ziemii, byl mini basen, wody po kostki i tam sobie babraly sie w wodzie, bawily sie foremkami w piaskownicy. Byly tez mini zjedzalnie, gdzie roczniaki dawaly sobie rade i inne zabawy. Miejsce tez bylo zaciemnione gdy bylo najwieksze slonce, byla specjalna markiza ochraniajaca i rzucajaca cien na czesc placu zabaw. Ten plac zabaw byl malusienki, byla czesc tez z trawy, byly lezaki.
Dzieci tam bardziej jak w sanatorium mialy. Wiele zabawek tez bylo zrobionych przez pracownikow. Np rozne szczotki poprzybijane razem na jakas tablice z korka i dzieci te szczotki dotykaly, np do zebow, do butow, do wlosow, do zamiatania. I one dotykaly. Albo inne zabawki zrobione wlasnie na dotyk, albo dzwiekowe. Plus zabawki drewniane najrozniejsze, mini kanapy czy fotele i pojazdy i kacik z ksiazkami itd.
Codziennie inna aktywnosc, panie robily tez mini teatrzyk kukielki. Co miesiac wychodzila gazetka z tego zlobka, gdzie byly zdjecia dzieci, z tych roznych aktywnosci, imprez, z opisem i planem na miesiac nastepny. Organizacja tego zlobka byla super, panie mile, cieple, serdeczne... Najmlodsze dzieci /takie od 10 tyg. do 6+ miesiecy byly non stop w ramionach jakiejs pani /no chyba, ze szly spac/. Ale tak, to byly ciagle z jedna pania i kazde dziecko wiedzialo, ktora pani jest jego.
23 listopada 2017, 14:30
Nie chodziłam, moja Mama rzuciła świetną super płatną pracę by być ze mną w domu bo z racji zarobków Taty mogła sobie na to pozwolić. Po ok. 3-4 latach znów znalazła świetną pracę.
Jak będę mieć podobną możliwość w przyszłości również tak zrobię ;)
Jak nie pewnie będzie mi z tym średnio, nie wiadomo co się dzieje w żłobkach. A dobra placówka to wydatek zapewne minimum 1000 w miesiącu.