- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 września 2017, 14:24
Czy Wy też tak macie, że szybko niszczycie buty? Muszę wybrać jakieś botki na jesień i jestem załamana. Zeszłoroczne z Deichmanna za ok 280 zł wyglądają tragicznie- mają tak zdarte podeszwy (a specjalnie kupowałam bez obcasa). Teraz dodatkowo muszę przejść z przystanku ok 500 m do metrów do pracy i nie uśmiecha mi sie kupowanie butów za 300-400 zł, które będą do wyrzucenia po jednym sezonie. Balerinki kupione w maju za 150 zł (jakaś polska firma) też całe zjechane. Co robić, żeby tak nie niszczyć butów (ważę ok 73 kg, 168cm). Albo jakiej firmy buty polecacie, które wytrwają dłużej niż jeden sezon?
11 września 2017, 17:14
a może prowadzisz samochód? Mnie się od tego strasznie niszczą obcasy - warto mieć drugie na zmianę:)
Właśnie jak jeździlam autem to zwykle botki za 90 zł z ccc miałam całą zimę albo i 2. Dojeżdżam autobusem i kawałek idę, buty strasznie się niszczą.
11 września 2017, 17:54
Mi jeszcze nigdy żadne buty się nie rozleciały przed tym, jak i tak planowałam je wymienić na jakieś nowsze. Niektóre mam już chyba z 6 lat i fakt, że teraz bardzo mało w nich chodzę, bo ustąpiły miejsca nowszym, ale cały czas wyglądają prawie jak nowe. A często kupuję buty również w Deichmannie czy nawet sieciówkach, nie tylko w lepszych sklepach obuwniczych.
11 września 2017, 18:11
Siedem lat temu kupiłam botki na wysokim obcasie w CCC (Lasocki). To był Sylwester, pamiętam że szukałam butów bo zmieniła mi się koncepcja jeśli chodzi o strój :D Nosiłam je przez większość czasu i dopiero kiedy szłam na ostatniego Sylwestra (ironia losu) potknęłam się na schodach i obcas się poluzował ;/ Ale i tak towarzyszyły mi całą noc i dopiero rankiem wydały ostatnie tchnienie. A zwykle moje buty również są do wywalenia po sezonie albo dwóch - rozlatują się kompletnie, przecierają, rwą, odbarwiają, masakra - ale też jest prawdą, że zwykle kupowałam na ostatnią chwilę i "to co akurat było" bo miałam nóż na gardle, nigdy nie chciało mi się za porządnymi butami chodzić. Jakieś dwa lata temu to się zmieniło, zaczęłam kupować buty w kilku teoretycznie droższych sklepach (ostatecznie płacę tyle co Ty za te swoje) i trzymają się ładnie.
Tak mi się przypomniało też, jakieś trzy lata temu na przystanku zagadała mnie starsza pani. Zapytała gdzie kupiłam takie śliczne białe adidasy. Chciałam pomóc, ale niestety po 10 latach od ich kupienia (podstawówka? max gimnazjum) raczej ich nie znalazłaby w sprzedaży. Pomyślałam o tym bo dzisiaj się przeprowadzałam i pakowałam te buty, na siłownię albo na miasto już się nie nadają bo jednak są schodzone i podeszwa się nadłamała, ale na nocny spacer w parku? Jak znalazł (plus - są niesamowicie wygodne, a równocześnie nie przetarte). Wiadomo, zaliczyły kilka napraw (grunt to szybka reakcja) głównie jeśli chodzi o siateczkę wewnątrz, ale poza tym trzymały się zacnie. Stara kolekcja Nike, skórzane, widać porządne szycie... Pewnie nigdy już takich nie znajdę :D
11 września 2017, 18:21
-Może masz brzydki sposób chodzenia. Nierównomiernie obciążasz stopę, szurasz, nie podnosisz dostatecznie wysoko nóg, więc ciorasz nosami po ziemni na każdym uskoku chodnika, albo odwrotnie walisz piętą o ziemię wybijając i niszcząc obcas.
-nie dbasz o buty
-kupujesz badziew
Jedyne 3 opcje niszczenia obuwia szybciej niż standardowo.
edit - ja brzydkie chodzenie całkowicie wyprowadziłam - więc się da. Przestałam przecierać spodnie w kroku, przestałam zdzierać nosy butów i niesymetrycznie piłować podeszwę (u mnie od zewn. strony). Żywotność butów wydłużyła się z 2 sezonów (+kilku wizyt u szewca na wymianę fleków) do paru lat bez żadnych napraw. Korzyści dla zdrowia stawów i kręgosłupa też są nie do przecenienia.
Edytowany przez 11 września 2017, 18:23
11 września 2017, 18:29
Chirurdzy stopy podkreslaja, ze buty bez obcasa ( w typie balerinki) bardzo niszcza stope. Wiec moze wlasnie blad nie kupowanie butow na zupelnie plaskiej podeszwie?
Wrzuc zdjecie, tak, zeby bylo widac z ktorej strony sie niszcza.od srodka, na calej dlugosci czy tylko przy pietach... Moze to zwykle dziadostwo kupilas, chociaz paskudnie drogie? Pokaz tez podeszwy innych butow, czy tak samo i w tych samych miejscach sie scieraja? Noga bardzo zle sie ukalda jak jest bez obcasa, chcoiaz takiego na 1 cm.
Edytowany przez 11 września 2017, 18:29
11 września 2017, 19:24
Ryłko, moja miłość, miedzy innymi że mam szpilki w rozmiarze 34,5. Pierwsze buty z Ryłki nosiłam chyba z 7 lat i wyrzuciłam tylko dlatego, że koturna pękła w nich na pół. Wszystkie inne nadal posiadam.
11 września 2017, 20:52
Ja okrutnie szybko niszczę buty, ale to z racji wagi... Rozciągają się, balerinki po bokach wycierają, espadryle/koturny/botki po bokach pękają (za szeroka stopa mimo nr 37-38), emu takie z galerii są na 2 miesiące... Jedynie adidaski i creepersy wytrzymują lepiej. Kupiłam w deichmannie w tamtym roku balerinki ze skóry takie ażurkowe (w tym roku też dostępne) na promocji za 120 zł. No wytrzymały do tego roku ale cienko... W przyszłym już nie będą. Generalnie u mnie buty na 1 sezon :(
Już nie mówiąc o spodniach. 2 miesiące to max i przetarte między udami :( szlag człowieka może trafić. No ale wszystko w moich rękach, nic tylko schudnąć.
11 września 2017, 21:01
a ja kupuje raczej drogie buty a i tak po sezonie wygladaja jak smieci ale raczej nie dlatego ze brzydko chodze tylko po prostu nie dbam, zawsze wszystkie kałuze itd moje :D nigdy nie przykladalam uwagi do dbania o rzeczy materialne, dlatego np nie kupuje drogich telefonów laptopow itd bo u mnie wszystko na sezon :D
11 września 2017, 21:29
-Może masz brzydki sposób chodzenia. Nierównomiernie obciążasz stopę, szurasz, nie podnosisz dostatecznie wysoko nóg, więc ciorasz nosami po ziemni na każdym uskoku chodnika, albo odwrotnie walisz piętą o ziemię wybijając i niszcząc obcas.-nie dbasz o buty-kupujesz badziewJedyne 3 opcje niszczenia obuwia szybciej niż standardowo. edit - ja brzydkie chodzenie całkowicie wyprowadziłam - więc się da. Przestałam przecierać spodnie w kroku, przestałam zdzierać nosy butów i niesymetrycznie piłować podeszwę (u mnie od zewn. strony). Żywotność butów wydłużyła się z 2 sezonów (+kilku wizyt u szewca na wymianę fleków) do paru lat bez żadnych napraw. Korzyści dla zdrowia stawów i kręgosłupa też są nie do przecenienia.
Odnośnie kupowania badziewia, staram sie kupowac raczej porządne buty. Z drugiej strony mam opory, żeby kupić buty za 300 zł, jeśli i tak szybko mi się niszczą..