- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 lipca 2017, 20:43
Ale mnie to zabolało.
Od prawie 6 lat jestem w związku z kimś. Ja mam nastolatka z innego związku, on mieszka z mamą, ja ze swoją. Niewiele zarabiam i pobieram świadczenia na dziecko, tj 500 i fundusz alimentacyjny, mieszkając u matki mamy opłaty po połowie.
On zarabia ok 3500 wiec opłaca mu się mieszkać ze swoją mamą i opiekować się nią czy remontować jej domek. Jego mama rok temu wyszła za mąż za typowego buca wokół którego trzeba skakać, który nic po pracy nie robi, pracuje 2 tyg. wraca z kasą i jedzie do innej miejscowości do swoich rodziców którzy proszą go o rożne przysługi. Ona się denerwuje że mąż nie jest z nią i zawraca tym wszystkim nam głowy.
Z moim partnerem możemy się widywać tylko w weekendy ale też nie każde bo go zmuszają żeby tego męża matki woził w nocy tam gdzie go odbierają ( jest kierowcą ). W ten sposób od ponad roku, albo dłużej, straciłam rachubę - widzimy się tylko przez 2 weekendy w miesiącu.
On jest nerwowy że mama nieszczęśliwa, że mąż jej wyjeżdża daleko, na parę dni do rodziców jak ma wolne zamiast byc wtedy z nią. Ona o niczym innym nie marzy tylko żeby chłop był blisko. Ja mu wiec staram sie wytłumaczyć że jej mąż to dorosły człowiek po 50-tce i to on decyduje czy jedzie czy spędza czas z żoną, że nie jest to wina jego rodziców tylko jego i że my też się nie widujemy bo on zajmuje sie nimi i ich sprawami a nie swoim związkiem i że jest to taka sama sytuacja.
Co on na to ? - "To nie jest taka sama sytuacja bo nie jesteśmy małżeństwem, oni są i to zmienia wszystko."
Przeżyłam szok. Jesteśmy tak samo długo ze sobą jak oni tylko nie spędziliśmy w urzędzie stanu cywilnego 10 minut składając podpisy. Ciekawe czy jakbym miała ślub to nie leciałby do matki na każde zawołanie.
Małżeństwo pierwsze co zmieni to zabierze mi 1200 zł świadczeń, wtedy będę mogła z nim być jak normalny człowiek ? Czy ja jestem nienormalna czy on postradał zmysły, czy długoletni konkubinat znaczy nic a podpisanie papierów to już wielkie coś o co nagle trzeba się starać ?
Czuję rękę głęboko w nocniku.
13 lipca 2017, 20:52
myślę ze i z Tobą i z nim jest coś nie tak, Twoje podejscie do ślubu....nie- bo zabiora świadczenia? ,no i z nim ze dorosły facet w zwiazku a tak za mamą leci zostawiając swój związek.
No i jakby nie bylo nie jestescie małżeństwem to może facet jednak myśli kategoriami że nie ma obowiązku wobec Ciebie,moze nie myśli o tobie powaznie. Dziwna ta wasza relacja ...
13 lipca 2017, 20:53
6 lat widujecie sie w weekendy?
13 lipca 2017, 20:54
myślę ze i z Tobą i z nim jest coś nie tak, Twoje podejscie do ślubu....nie- bo zabiora świadczenia? ,no i z nim ze dorosły facet w zwiazku a tak za mamą leci zostawiając swój związek. No i jakby nie bylo nie jestescie małżeństwem to może facet jednak myśli kategoriami że nie ma obowiązku wobec Ciebie,moze nie myśli o tobie powaznie. Dziwna ta wasza relacja ...
To jest niestety jak najnormalniejsze podejście w obecnym świecie ;/ Mi ojciec narzeczonego nawet zasugerował, że lepiej najpierw mieć dziecko, a potem dopiero ślub - co byśmy 500+ dostali. I szczerze mówiąc zgadzam się z tym, że w dzisiejszych czasach lepiej się wychodzi na życiu w konkubinacie.
13 lipca 2017, 21:10
Jak ma urlop to nawet 7 dni się widzimy.6 lat widujecie sie w weekendy?
Wow. Ja tu powaznego zwiazku nie widze. Rozumiem konkubinat,ale wy nawet razem nie mieszkacie
13 lipca 2017, 21:13
Czyli facet chciałby wziąć ślub i być z tobą na poważnie, formalnie, a ty nie bo zabiorą ci 500+?
13 lipca 2017, 21:16
Czyli facet chciałby wziąć ślub i być z tobą na poważnie, formalnie, a ty nie bo zabiorą ci 500+?
13 lipca 2017, 21:41
Niby jesteście ze sobą, a nie jesteście. Nie wyobrażam sobie przez 6 lat jeździć do siebie co drugi weekend. A ten argument z urlopem to w ogóle wyciągnęłaś nie wiem po co, jakby to coś zmieniało. Tak czy inaczej jesteście związkiem weekendowym. I nawet nie myślicie o wspólnym zamieszkaniu (przynajmniej nic o tym nie wspominasz), to sorry, ale co to za związek? A już argument z kasą przebija wszystko... Ja wiem, że tak najłatwiej... Ale jak widzę te "samotne" mamusie, które normalnie żyją od lat z facetami, tylko w niezalegalizowanych związkach, i wyciągają łapę po każdą możliwą kasę, to sorry, ale nic dobrego o nich nie potrafię powiedzieć. Wygodnictwo i tyle. Bo tak łatwiej, bo zawsze można tłumaczyć, że brakuje i się straci itd., zamiast wziąć się do roboty, poszukać lepszej pracy czy innych możliwości zarobku.