- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 czerwca 2017, 22:36
Wczoraj na jednym z popularnych portali społecznościowym natknęłam się przypadkiem na post, gdzie matka szukała porady, ponieważ nie może poradzić sobie z zachowaniem swojego (+/-) 3 letniego dziecka, które kiedy coś mu "nie pasuje" rzuca się, kopie, płacze i nie może się uspokoić.
Jedne matki radziły, by dać przysłowiowego "klapsa", na co inne zupełnie to odradzały argumentując, że przemocą niczego się nie zdziała.
A co Wy o tym sądzicie? Czy klaps to już przemoc?
*chodzi mi tutaj oczywiście o przysłowiowego klapsa w tyłek, kiedy jest to faktycznie uzasadnione, a nie bicie dziecka itp.
29 czerwca 2017, 10:32
Dla mnie klaps jest biciem.
Utwierdziłyście mnie tylko w przekonaniu, że ludzie dają dzieciom klapsy za własną głupotę. Ktoś pytał, co byśmy zrobili, gdyby dziecko wyrwało się i wbiegło na jezdnię. Ja, będąc w temacie wątku, zasadziłabym SOBIE solidnego kopa za własną głupotę. Taka sytuacja nie ma prawa mieć miejsca. Podobnie jak sytuacja 1,5 rocznego dziecka mającego dostęp do gorących garnków!
29 czerwca 2017, 10:42
Ja nie popieram klapsów ( i nigdzie tego nie napisałam), ale również nie popieram rozpuszczania i skakania wokół niego.Nie wiem jak później to dziecko ma przetrwać w świecie dorosłych jak wymaga usługiwania 24 godz na dobę, bo nie potrafi samo się chwilę zająć czymś, nie szanuje potrzeb innych ludzi ( mama musi też jeść, sikac,spac), a na odmowę spełnienia jakiejś zachcianki reaguje histeria i cyrkami.NomaNiepotrzebnie zagluszasz wyrzuty sumienia.Twój długi wywód nie zrobił na mnie żadnego wrażenia,więc mogłaś spokojnie ten obiad zacząć gotować zamiast tracić czas na pisanie zenujacych bzdur,które miały być próbą utwierdzenia siebie samej o ich słuszności i o tym,że to ja siebie osmieszam.Pudło Noma.To Ty osmieszylas siebie. Każdy pedagog (włącznie ze mna)powie Ci,ze klaps to przemoc,więc nie próbuj przekonywać siebie, mnie i innych przeciwników tej watpliwej metody,ze jest inaczej.I tak, skoro juz sama zaczelas,z pelna świadomością twierdzę,że nie radzisz sobie,zmuszona uciekać się do wymierzania klapsow. Stracilas w moich oczach resztki szcunku .Przykro mi.I jeszcze jedno.Przekaz nie był skierowany wyłącznie do Ciebie,więc nie masz obowiązku czuć się wyróżniona.
Piszesz bzdury. Moje dziecko miało zapewnioną opiekę prze 24 godziny na dobę. Teraz już jej nie potrzebuje, a zajęć wymyśla sobie samo setki. Każdy wiek ma swoje prawa. I nie chodzi o skakanie, a o zapewnienie bezpieczeństwa. Jeśli zapewniacie dziecku bezpieczeństwo poprzez klapsy, to dla mnie jest to skrajna nieodpowiedzialność, która niejednemu już wyszła bokiem. Wystarczy pójść na SOR.
29 czerwca 2017, 11:01
Ta, wyraża frustracje bo nie dostali cukierka,albo nie dałam mu zawołać kwiatków sąsiada. Bardzo duże życiowe problemy.
Problemy są adekwatne do wieku. To że dla dorosłej osoby nie otrzymanie cukierka nie jest problemem nie oznacza, że dla dziecka to nie jest duży problem. Tak samo jest z resztą nawet z dorosłymi - to co dla jednego jest problemem dla innego nie jest.
Trochę nie rozumiem tej postawy skrajności, że albo stosuje się kary fizyczne albo dziecko się "rozpuszcza" i nad nim skacze. A przecież można po prostu wychowywać dziecko nie stosując kar cielesnych i wychować wspaniałego człowieka.
29 czerwca 2017, 11:20
Problemy są adekwatne do wieku. To że dla dorosłej osoby nie otrzymanie cukierka nie jest problemem nie oznacza, że dla dziecka to nie jest duży problem. Tak samo jest z resztą nawet z dorosłymi - to co dla jednego jest problemem dla innego nie jest. Trochę nie rozumiem tej postawy skrajności, że albo stosuje się kary fizyczne albo dziecko się "rozpuszcza" i nad nim skacze. A przecież można po prostu wychowywać dziecko nie stosując kar cielesnych i wychować wspaniałego człowieka.Ta, wyraża frustracje bo nie dostali cukierka,albo nie dałam mu zawołać kwiatków sąsiada. Bardzo duże życiowe problemy.
I masz rację, akurat o tych skrajnosciach napisałam parę postów wyżej.
29 czerwca 2017, 11:22
Zdrowy rozsądek przede wszystkim... Bicie nie jest w porządku, ale dzieci potrafią przesadzać i nikt mi nie powie, że nie. Wtedy klaps jest na miejscu i pod żadnym pozorem nie jest to bicie.
29 czerwca 2017, 11:24
AgnieszkaHiacynta
Buhahaha , a jak zapewnisz bezpieczeństwo w 100 % pousuwasz z domu taborety, stoły, fotele, kanapy itp, aby pozostała goła podłoga i ściany, bo dziecko w każdej chwili może wejść na kanapę i z niej skoczyć, albo spaść kiedy Ty akurat jesteś w WC, czy po prostu przywiązujesz do siebie dziecko sznurem i wszędzie z Tobą chodzi ?
Jak gotujesz obiad to na suficie, żeby dziecko nie sięgło do garnka, kiedy Ty akurat zmywasz, bo potrzebujesz w danej chwili na szybko cos co przed chwilą już zbrudziłaś. Może gotowałaś obiad po prostu przez pół dnia używający tylko dwóch palników przy ścianie kiedy potrzebowałaś używać wszystkich, albo kiedy właśnie potrzebowałaś tego o określonej mocy położonego przy brzegu, pewnie w ogóle nie spałaś tylko gotowałaś po nocach kiedy dzieci spały. Może miałaś w kuchni barierkę i kiedy Ty gotowałaś to Twoje dziecko w pozostałej części domu robiło sobie używanie skacząc np. z kanapy.
Taaa ..... Pewnie jak Twoje dziecko chodziło ze swoim kubeczkiem wody (przecież nie ograniczysz dostępu do picia) i rozlewało po panelach kiedy Ty byłaś w WC to z uśmiechem na ustach mówiłaś popołudniu mężowi, że panele spuchły i znowu trzeba wymienić, albo kupiliście meble za 20 tyś, które dziecko znowu pomazało kredkami, a wiedziało, że nie wolno i w sumie znowu musicie wywalić 20 tyś, bo nie da się ich doczyścić, ewentualnie żyjecie jak w slumsach, albo na śmietnisku wszystko zdezelowane i poniszczone. Wszystko właśnie sprowadza się do skakania , bo takiego dziecka nie upilnujesz , musiałabyś być jego cieniem i całkowicie przestać istnieć jako jednostka, bo musiałabyś to dziekco 24 na dbę pilnować i przy nim być nie robiąc nic innego, ewentualnie mogłabyś przywiązać je do kaloryfera w nadziei, że się nie uwolni i nic sobie nie zrobi, ani nie zniszczy.. Dalej nie uzyskałam odpowiedzi co robić, kiedy mówi się dziecku nie wolno, coś dziecku zabieram, a ono mając zaproponowana przez mamę zabawę, kiedy mama jest w WC, albo gotuje obiad , samo wymyśla sobie coś nowego i nieodpowiedniego, doskonale wiedząc już, że mama zabroniła.
Pewnie jakaś mądra jedna z drugą da zaraz radę rzędu: jak dziecko wyczynia histerie w sklepie, bo coś chce to po prostu nie zabieraj dziecka do sklepu czyli w realnym swiecie po prostu nie rób zakupów i gryź tynk.
od razu uprzedzam komentarze, nie daję dziekcu klapsów, ale chyba niektórzy nie doczytują. Po prostu jestem ciekawa odpowiedz osób uznających klapsy za zło najwyższej wagi, i równających klapsy z regularnym laniem pasem i znęcaniem się. Jestem ciekawa czy w skrajnych sytuacjach zachowują równowagę i mówią nic to wymienimy panele, albo kupimy nowe meble lub będziemy żyć w rupieciarni, może dziekco przywiązują do sibie sznurem, żeby nie skoczyło z kanapy.
Edytowany przez Noma_ 29 czerwca 2017, 11:35
29 czerwca 2017, 11:29
Piszesz bzdury. Moje dziecko miało zapewnioną opiekę prze 24 godziny na dobę. Teraz już jej nie potrzebuje, a zajęć wymyśla sobie samo setki. Każdy wiek ma swoje prawa. I nie chodzi o skakanie, a o zapewnienie bezpieczeństwa. Jeśli zapewniacie dziecku bezpieczeństwo poprzez klapsy, to dla mnie jest to skrajna nieodpowiedzialność, która niejednemu już wyszła bokiem. Wystarczy pójść na SOR.Ja nie popieram klapsów ( i nigdzie tego nie napisałam), ale również nie popieram rozpuszczania i skakania wokół niego.Nie wiem jak później to dziecko ma przetrwać w świecie dorosłych jak wymaga usługiwania 24 godz na dobę, bo nie potrafi samo się chwilę zająć czymś, nie szanuje potrzeb innych ludzi ( mama musi też jeść, sikac,spac), a na odmowę spełnienia jakiejś zachcianki reaguje histeria i cyrkami.NomaNiepotrzebnie zagluszasz wyrzuty sumienia.Twój długi wywód nie zrobił na mnie żadnego wrażenia,więc mogłaś spokojnie ten obiad zacząć gotować zamiast tracić czas na pisanie zenujacych bzdur,które miały być próbą utwierdzenia siebie samej o ich słuszności i o tym,że to ja siebie osmieszam.Pudło Noma.To Ty osmieszylas siebie. Każdy pedagog (włącznie ze mna)powie Ci,ze klaps to przemoc,więc nie próbuj przekonywać siebie, mnie i innych przeciwników tej watpliwej metody,ze jest inaczej.I tak, skoro juz sama zaczelas,z pelna świadomością twierdzę,że nie radzisz sobie,zmuszona uciekać się do wymierzania klapsow. Stracilas w moich oczach resztki szcunku .Przykro mi.I jeszcze jedno.Przekaz nie był skierowany wyłącznie do Ciebie,więc nie masz obowiązku czuć się wyróżniona.
Ale nie gotowalas nie sprzątalas nie jadlas tylko cały czas zabawialas dziecko? Bo właśnie o taką skrajność mu chodzi.
Nie chodzi o to żeby dziecko było w niebezpieczenstwie, tylko zorganizować to po ludzku. Moje jak było takie nieigarniete to w takich sytuacjach zamykalam w pokoju na bramkę ( było tam bezpieczne) i się bawiło. Od czasu do czasu zakladalam.
I na początku postu który zacytowalas napisałam ze nie popieram klapsów. Proponuje czytać dokładniej
Edytowany przez maharettt 29 czerwca 2017, 11:31
29 czerwca 2017, 11:34
AgnieszkaHiacyntaBuhahaha , a jak zapewnisz bezpieczeństwo w 100 % pousuwasz z domu taborety, stoły, fotele, kanapy itp, aby pozostała goła podłoga i ściany, bo dziecko w każdej chwili może wejść na kanapę i z niej skoczyć, albo spaść kiedy Ty akurat jesteś w WC, czy po prostu przywiązujesz do siebie dziecko sznurem i wszędzie z Tobą chodzi ?Jak gotujesz obiad to na suficie, żeby dziecko nie sięgło do garnka, kiedy Ty akurat zmywasz, bo potrzebujesz w danej chwili na szybko cos co przed chwilą już zbrudziłaś. Może gotowałaś obiad po prostu przez pół dnia używający tylko dwóch palników przy ścianie kiedy potrzebowałaś używać wszystkich, albo kiedy właśnie potrzebowałaś tego o określonej mocy położonego przy brzegu, pewnie w ogóle nie spałaś tylko gotowałaś po nocach kiedy dzieci spały. Może miałaś w kuchni barierkę i kiedy Ty gotowałaś to Twoje dziecko w pozostałej części domu robiło sobie używanie skacząc np. z kanapy. Taaa ..... Pewnie jak Twoje dziecko chodziło ze swoim kubeczkiem wody (przecież nie ograniczysz dostępu do picia) i rozlewało po panelach kiedy Ty byłaś w WC to z uśmiechem na ustach mówiłaś popołudniu mężowi, że panele spuchły i znowu trzeba wymienić, albo kupiliście meble za 20 tyś, które dziecko znowu pomazało kredkami, a wiedziało, że nie wolno i w sumie znowu musicie wywalić 20 tyś, bo nie da się ich doczyścić, ewentualnie żyjecie jak w slumsach, albo na śmietnisku wszystko zdezelowane i poniszczone. Wszystko właśnie sprowadza się do skakania , bo takiego dziecka nie upilnujesz , musiałabyś być jego cieniem i całkowicie przestać istnieć jako jednostka, bo musiałabyś to dziekco 24 na dbę pilnować i przy nim być nie robiąc nic innego, ewentualnie mogłabyś przywiązać je do kaloryfera w nadziei, że się nie uwolni i nic sobie nie zrobi, ani nie zniszczy.. Dalej nie uzyskałam odpowiedzi co robić, kiedy mówi się dziecku nie wolno, coś zabiera, a ono mając zaproponowana przez mamę zabawę, kiedy mama jest w WC, albo gotuje obiad , samo wymyśla sobie coś nowego i nieodpowiedniego, doskonale wiedząc już, że mama zabroniła. Pewnie jakaś mądra jedna z drugą da zaraz radę rzędu: jak dziecko wyczynia histerie w sklepie, bo coś chce to po prostu nie zabieraj dziecka do sklepu czyliw realnym swiecie po prostu nie rób zakupów i gryź tynk.od razu uprzedzam komentarze, nie daję dziekcu klapsów, ale chyba niektórzy nie doczytują. Po prostu jestem ciekawa odpowiedz osób uznających klapsy za zło najwyższej wagi, i równających klapsy z regularnym laniem pasem i znęcaniem się. Jestem ciekawa czy w skrajnych sytuacjach zachowują równowagę i mówią nic to wymienimy panele, albo kupimy nowe meble lub będziemy zyć w rupieciarni.
Ucieknie razem z kaloryferem;-) a kojec?