Temat: bez makijazu nie wyjde z domu - serio?

Zadziwia mnie ile kobiet wstydzi sie pokazac swoja twarz bez makijazu, oraz to, ze gotowe sa pomalowac sie poniewaz ida np: do sklepu, na fitness, bieganie, czy wyjscie z psem.

Sama maluje sie (prawie) co dziennie, ale nie mam problemu pokazac sie bez makijazu osobie, ktora na co dzien widzi mnie pomalowana. Przeciez to jest MOJA twarz, moja skora, dlaczego mam sie jej wstydzic, bac pokazac? Znam dziewczyny, ktore zle sie czuja przy wlasnym partnerze bez makijazu...

Nie rozumiem tez mowienia, ze trzeba dbac o siebie, wiec trzeba sie malowac nawet i po domu, zeby podobac sie partnerowi. A nie lepiej zadbac tak w 100% o swoj wyglad (ciala, skory, twarzy, paznokci, wlosow, zebow, stop) i wygladac ladnie, delikatnie i swiezo nawet bez makijazu?

Ciekawa jestem waszego zdania, a komu temat sie nie podoba i wypowiadac sie nie chce, niech tego wbrew sobie nie robi :P
ps. nie mam na mysli osob z chora cera, wstydzace sie pokazac brzydka skore na buzi. 

Pasek wagi

Ja w ogóle nie używam makijażu, nigdy nie byłam pomalowana. :D W niczym mi to nie przeszkadza. 

Ja mam niestety pulchna twarz, przez co oczy wydaja sie nieproporcjonalnie male i do tego waskie usta i cienkie brwi :-( Cera tez bez szalu, do tego strasznie blada, wiec po prostu wygladam naturalnie jakbym byla chora i nie ma w tym grama przesady. Mimo tego wychodze z domu np. na spacer z psem czy po bulki bez makijazu bez wiekszego problemu, ale na wieksze zakupy czy do pracy maluje sie, bo tak sie lepiej czuje. Moj maz nigdy nie powiedzial mi, ze wygladam zle bez makijazu. Wlasciwie czesto mowi, ze podobam mu sie naturalnie, ale mysle, ze woli mnie w makijazu, tylko nie chce robic mi przykrosci. 

Wilena napisał(a):

Ja się maluję praktycznie codziennie - bo a. lubię, b. lepiej wyglądam w makijażu, c. siła przyzwyczajenia. Mogę wyjść po bułki bez makijażu, ale iść tak do pracy by mi się już nie uśmiechało. Ciężko sensownie wytłumaczyć dlaczego - ale mam podobnie ze sportowymi/luźniejszymi ubraniami. Źle bym się czuła wychodząc "na miasto" w spodniach od dresu, dla mnie to coś zarezerwowanego do chodzenia po domu/do ćwiczeń - podobnie mam z brakiem makijażu, po domu spoko, poza domem mniej spoko (no chyba, że idę na basen, do dermatologa, albo jestem w innej sytuacji, w której malowanie się mija się z celem). Odnośnie dbania o siebie - przecież to się nie wyklucza. Można dbać o siebie na 100%  w zakresie pielęgnacji + dodatkowo się malować. Nie wiem z czego to wynika, ale wiele osób podchodzi do tematu właśnie jakby to była alternatywa rozłączna, albo dbam o pielęgnację, albo o siebie nie dbam i muszę to maskować makijażem, a takie podejście to absurd - makijaż i pielęgnacja to akurat temat gdzie można mieć i rybkę i akwarium. No i jeszcze co do dbania o siebie - ja dbam, ale pewnych rzeczy nie przeskoczę, na przykład cieni pod oczami, które po prostu odziedziczyłam po tacie i miałam nawet jako dziecko Jakbym nie dbała to ich nie zlikwiduję, mogę co najwyżej sobie pomóc korektorem. I wiele osób tak przecież ma - jakieś cienie, asymetrie, problemy skórne wynikające z problemów hormonalnych, a nie z zaniedbania. 

Nie wyklucza sie, ja dbam o siebie jak najbardziej potrafie, ale tez sie maluje prawie ze na co dzien - napisalam to juz wyzej :) Znam tez osoby, ktore maja problemy hormonalne i chodza po lekarzach, zeby to zmienic. Ale znam tez zaniedbane dziewczyny, ktore wola tapete od zadbania o siebie i potem placza, ze bez makijazu nikomu sie nie pokaza...

Pasek wagi

nevereveragain napisał(a):

Wilena napisał(a):

Ja się maluję praktycznie codziennie - bo a. lubię, b. lepiej wyglądam w makijażu, c. siła przyzwyczajenia. Mogę wyjść po bułki bez makijażu, ale iść tak do pracy by mi się już nie uśmiechało. Ciężko sensownie wytłumaczyć dlaczego - ale mam podobnie ze sportowymi/luźniejszymi ubraniami. Źle bym się czuła wychodząc "na miasto" w spodniach od dresu, dla mnie to coś zarezerwowanego do chodzenia po domu/do ćwiczeń - podobnie mam z brakiem makijażu, po domu spoko, poza domem mniej spoko (no chyba, że idę na basen, do dermatologa, albo jestem w innej sytuacji, w której malowanie się mija się z celem). Odnośnie dbania o siebie - przecież to się nie wyklucza. Można dbać o siebie na 100%  w zakresie pielęgnacji + dodatkowo się malować. Nie wiem z czego to wynika, ale wiele osób podchodzi do tematu właśnie jakby to była alternatywa rozłączna, albo dbam o pielęgnację, albo o siebie nie dbam i muszę to maskować makijażem, a takie podejście to absurd - makijaż i pielęgnacja to akurat temat gdzie można mieć i rybkę i akwarium. No i jeszcze co do dbania o siebie - ja dbam, ale pewnych rzeczy nie przeskoczę, na przykład cieni pod oczami, które po prostu odziedziczyłam po tacie i miałam nawet jako dziecko Jakbym nie dbała to ich nie zlikwiduję, mogę co najwyżej sobie pomóc korektorem. I wiele osób tak przecież ma - jakieś cienie, asymetrie, problemy skórne wynikające z problemów hormonalnych, a nie z zaniedbania. 
Nie wyklucza sie, ja dbam o siebie jak najbardziej potrafie, ale tez sie maluje prawie ze na co dzien - napisalam to juz wyzej :) Znam tez osoby, ktore maja problemy hormonalne i chodza po lekarzach, zeby to zmienic. Ale znam tez zaniedbane dziewczyny, ktore wola tapete od zadbania o siebie i potem placza, ze bez makijazu nikomu sie nie pokaza...

Nie, nie napisałaś tego wyżej. Zadałaś pytanie czy nie lepiej zadbać o sobie w 100% żeby wyglądać "ładnie, delikatnie i świeżo" nawet bez makijażu - to wyraźnie sugeruje, że jak ktoś potrzebuje makijażu żeby wyglądać ładnie (i tak dalej) to o siebie nie dba w 100%. Teraz piszesz coś zupełnie innego. 

A co powiesz komuś kto boryka się z problemami skórnymi, np. poważnym trądzikiem i wieloma gorszymi? Zadbać o skórę żeby ładnie wyglądać bez makijażu? To fajnie, że znasz lek na skórne przypadłości z którymi dermatologia ma problem, podziel się koniecznie!

Rozumiem przesłanie, ale taki post/temat świadczy troche o małej wyobraźni. Niektórzy naprawdę mają podstawy wstydzić się wyjść bez makijażu. I akurat nie mówię o sobie i nie stąd ta reakcja,  tylko ogólnie mnie drażni takie generalizowanie jak w tym poście.

Pasek wagi

bardzo lubię się malować- sprawia mi to przyjemność :) 

ALE nie mam problemu iść rano do sklepu po chleb bez niczego na twarazy. Na noc makijażu zawsze się pozbywam. Na siłownię nie chodzę umalowana jak zaśpię to tez do pracy się nie maluję i nie wyciągam tuszu w pracy by sie umalować.

Ale na imprezy, wyjścia ze znajomymi po prostu lubię się malować lubię się szykować po prostu lubię:) szczegolnie od tego roku kiedy w końcu nauczyłam się ładnie malować i robię makijaże innym na wesela;p

mrruczek napisał(a):

A co powiesz komuś kto boryka się z problemami skórnymi, np. poważnym trądzikiem i wieloma gorszymi? .

nooo, akurat powazny tradzik wygląda paskudnie kiedy jest przypaćkany i osób przy takich problemach z makijażem widuje sie skrajnie niewiele i nie tylko o powody estetyczne chodzi. Więc ten argument akurat zupełnie odpada, bo makijażem przytuszować można tradzk... niepoważny. 

Potrafię wyjść bez makijażu- chodź nie lubie.

Maluje się tylko podkładem, brwi kredką, dolna powieka kreska i lekko zaznaczyć rzęsy (raz przejechać maskarą) + czasami róż do policzków. Zajmuje mi to dwie minuty, a zawsze sie pewniej czuje :)

Ja lubię zrobić oko i to moja podstawa w makijażu. Nawet jak idę do sklepu to lubię. Ale absolutnie nie mam problemu tego nie robić. Przecież rano się budzę bez makijażu przy moim facecie, i on jakoś traumy z tego powodu nie ma. Dlaczego miałby mieć ktoś inny? Ale lubię i już. Mogę? No :)

ja kiedyś tak miałam. Od szkoły średniej pełny makijaż nawet po domu. Wiele lat mnie to trzymało. Mam bardzo jasne brwi i rzęsy i wydawało mi się ze  Nie mogę się podobać bez makijażu.  Na uczelnię raz się nie zdążyłam pomalować to dostałem serię pytań czy jestem chora. Dopiero stosunkowo niedawno poznałam wspaniałego chłopaka który często mi powtarza ze najlepiej wyglądam naturalna  Nawet jak oglądamy wspólne zdjęcia to jemu najbardziej podobają się te bez makijażu.  Bardzo mi dodał pewności siebie.  Dziś się nie pomalowalam do pracy a widziało mnie stado ludzi. Nie muszę. Wiadomo na wyjścia czy okazje lubię mieć makijaż.  Mój chłopak nie ma nic przeciwko okazjonalnemu makijaxowi ale twierdzi że na codzień nie jest mi potrzebny. Jeszcze 2 lata temu do biedronki pod blokiem bym nie wyszła chociaż bez tuszu. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.