- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 marca 2017, 14:17
Witam wszystkich
Po namowie pewnej osoby zarejestrowałem się na waszym forum, aby opisać "swoja krótka historię".
Może ktoś z was miał/ma podobny problem i udaje mu się z nim walczyć.
Pomimo młodego wieku[26 lat] i od 2 lat czasami czuję się jak starzec, który nie ma sił na to żeby coś w swoim życiu zmienić.
Pomyślicie pewnie "co za nieudacznik" , ale jak tak naprawdę nigdy nie miałem możliwości z nikim o tym porozmawiać.
Anonimowość daje ten plus,że człowiek nie ma żadnych blokad,obaw itd.
Kurs CNC? Tatuaż?[bardzo mi się podobają i nawet mam wymyślony motyw],
kurs językowy? Po co?.... no właśnie nie potrafię się przełamać i
zrealizować tak wiele rzeczy...
Pomimo chyba w miarę dobrze płatnej pracy[nie jest to spełnienie marzeń
itd. bo pracuję jako operator produkcji ale zarobki nie są najgorsze
2500-3000 tys. czasami 2000 na rękę] nie wydaję praktycznie pieniędzy.
Jedynym wydatkiem są jakieś drobne rzeczy , ubrania, jedzenie itd oraz
dorzucenie się do budżetu domowego[tak wiem pomimo 26 lat mieszkam z
rodzicami remontując sobie "poddasze" aby urządzić własne miejsce i
pomóc rodzicom z racji podeszłego wieku].
Znajomi? A raczej ich brak... przez przebyta depresję i nerwicę
lękowa[chodziłem na terapię,która nie wniosła nic dobrego] mam tylko 2
znajomych[znamy się od podstawówki], z którymi coraz rzadziej się
spotykam ponieważ każdy ma swoja pracę itd.
Sam nie potrafię nawiązać bliższych kontaktów[być może tylko tak mi się wydaje], zresztą nawet nie wiem jak to robić.
Czuję się samotny i najbardziej chyba brakuje mi "drugiej
połówki"[głównie przez nieśmiałość... gdy podoba mi się jakaś
dziewczyna mam jakąś blokadę żeby podejść i porozmawiać, a jeżeli już do
tego dochodzi "plączę mi się język" i przeważnie mam wrażenie,że robię
z siebie idiotę.
Zwykle jest tak,że kończy się też na wymianie spojrzeń i uśmiechu od
płci przeciwnej i wtedy nachodzą mnie myśli czy ze mną jest coś nie tak
itd ].
A tak bardzo chciałbym poznać kogoś tak jak robią to inni... Wspólne
oglądanie filmów , podróżowanie , wypady do pubu itd. Wiem,że może
wydać się to głupie itd
Nie mam też hobby... jedynym zajęciem po pracy jest PC lub konsola
często uciekam w "świat wirtualny" tak żeby zapomnieć o otaczających
mnie problemach itd.
Być może mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i przez to wynikają moje "problemy".... sam już nie wiem
Problem w tym,że zawsze znajdę jakąś "wymówkę" typu : mam bardzo słaby
wzrok , siłownia jest za daleko , lepiej zostawić 100 zł(które mógłbym
przeznaczyć na miesięczny karnet) na koncie, brak czasu , zmęczenie po
pracy, samemu(jak,to samemu? na siłownię etc. przecież nie dam rady
-> a tak naprawdę tylko pozostaje mi działanie w pojedynkę,bo nie mam
znajomych,z którymi mógłbym się wybrać nawet do cholernego kina na
film
chociaż ostatnio wybrałem się sam i nie było źle ) i tak naprawdę
jedyna rzeczą , która mnie odrywa jest ten cholerny PC(doskonale wiem,że
nie wnosi nic dobrego)....
Zdaje sobie też sprawę z tego,że wmawiam sobie wiele rzeczy,ale tak
naprawdę ja po prostu boję się tego,że nie poznam nigdy "drugiej"
połówki(pewnie jest to spowodowane też tym,że kiedyś przerabiałem
rozstanie bez wyjaśnienia po którym miałem depresję -> tak facet też
ją może mieć po rozstaniu....
Jak się ma miękkie serce, to powinno się mieć twarde 4 litery).
Kilka tygodni temu zauroczyłem się w koleżance,z która wiem,że nie stworzę związku,a którą widzę codziennie,bo razem pracujemy.
Moja największą obawa jest to,że kiedyś zostanę sam i tak naprawdę nigdy
nie będę w sytuacji, w której ktoś mnie "pokocha" i stworzę szczęśliwy
związek tak jak większość ludzi.
Już raz przerabiałem podobną sytuację(rozstanie bez wyjaśnienia) przez
co zaczęły się moje problemy z "kontaktami" z ludźmi(wycofanie,depresja
itd).
Zresztą wcześniej też miałem tak,że dopiero jak trochę wypiłem(pub itd),
to stawałem się duszą towarzystwa(nawet koleżanka określiła mnie
mianem "cicha woda" :<W> nie wniosły nic nowego do mojego życia.
Sam jestem zdania,że jeżeli sam nie zacznę rozwiązywać swoich
problemów, to na 100% nie pomoże mi w tym terapia.
Tak bardzo chciałbym wszystko zmienić o 180 stopni, ale boję się kolejnych porażek i tego co spotkało mnie kiedyś >
PS> sorki,że wylewam swoje "żale" jak typowa "pierdoła" na forum,ale
tak naprawdę nie mam z kim o tym porozmawiać i większość rzeczy
"tłumię" w sobie.
7 marca 2017, 14:43
Co do szukania drugiej polowy to skoro sam siebie nie akceptujesz to jak ma zaakceptowac Cie ktos inny.
Co do reszty no to wlasnie najwyzsza pora szukania wymowiak i zmuszenia sie do czegos. Nowych ludzi najlatwiej poznac w miejscu pracy, a jeszcze lepiej gdzies gdzie polaczy was wspolne zaintereswanie np. klub sportowy, klub sportow walki, zajecia z fotografii, szydelkowana czy co tam lubisz. Jak jakis czas pochodzisz latwiej Ci bedzie komus rzucic po zajeciac "a może wyskoczymy na piwo/kawe/obiad" czy "masz ochote/ma ktos ochote isc teraz na piwo/kawe/obiad?".
A no i jeszcze rada co do przejmowania sie, ze mozesz sie wyglupic. Ludzie, ktorym na Tobie zalezy wszytsko zrozumieja i potrafia przymknac oko na glupstwa, a pozostalych to w ogole nie obchodzi. Nawet jesli sie wyglupisz, to zazwyczaj, nikt na to nie zwraca uwagi na dluzej niz 2 sekundy poza Toba.
I mam pytanie. Dlaczego stosujesz nawiasy kawadratowe zamiast normanych? Braktuje tez spacji itp. Jesli ktos ma Ci odpisac, kiedy piszesz dosc dlugi tekst to fajnie zebys uszanowal czytelnika i nie pisal "na odwal".
Edytowany przez pulpiasta 7 marca 2017, 14:47
7 marca 2017, 15:45
Moje życie zmieniło się o 180 stopni dopiero ponad rok po rozstaniu z facetem. Przez rok rozpaczałam, szukałam kontaktu aż przestałam i nagle wszystko zaczęło być lepsze. Zadbałam o siebie, schudłam, zmieniłam pracę, poznałam wspaniałego faceta, szukamy wspólnego mieszkania. U mnie impulsem było zakończenie toksycznej znajomości na dobre. I byłam na dnie gdy postanowiłam zapomnieć, a teraz nie mogę uwierzyć w to jak długo ze zmianą zwlekałam. Jakbyś chciał pogadać to pisz priv.
7 marca 2017, 16:53
A ja mam dla ciebie dość dziwną propozycję. Przestań skupiać uwagę na sobie. Poszukaj w swoim mieście jakiegoś wolontariatu. Popatrz, po pierwsze zajmiesz sobie czas. Po drugie, poznasz w naturalny sposób nowych wartościowych ludzi. Po trzecie, pomagając innym poczujesz się potrzebny a to +100 do poczucia własnej wartości. Nawet popołudniowe czy weekendowe pomaganie w schronisku pozwoli ci oderwać myśli od dotychczasowych niepowodzeń. Co myślisz? Ja widzę same korzyści, i dla ciebie i dla otoczenia. Zastanów się. To jest jakiś konkret na początek. Otwórz oczy, świat jest piękny i ma dla ciebie wiele możliwości. Głowa do góry chłopaku!
8 marca 2017, 09:22
Napiszę Ci, co ja bym zrobiła na Twoim miejscu.
Może zainwestuj w jakiś samorozwój?
Kup wreszcie ten nieszczęsny karnet, zainwestuj w studia weekendowe z jakiejś fajnej dziedziny? Lub zapis na ten kurs?
Ważne, żeby się nie bać zagadywać do kobiet i nie mówić nic typu "oh ale jesteś piękna, najpiękniejsza kobieta jaką widziałem, dasz mi swój numer?" tylko zagadać do kobiety, która Ci się podoba o czymś neutralnym i pociągnąć rozmowę. Taką sytuację miałam w swoim związku(: Zawsze olewałam facetów którzy podchodzili i mówili o urodzie, ale jak ktoś mi się spodobał i zaczął neutralną rozmowę neutralnym pytaniem to skończyliśmy na rozmowie w kawiarni.
Jak masz problem z kobietami to pytaj codziennie np obcą kobietę o godzinę, o drogę, o cokolwiek..aż się oswoisz.
Rozumiem, że masz jakieś oszczędności?
Wiesz, ile jest grup podróżniczych na facebooku? Zaryzykuj i napisz tam, że np chcesz w ten weekend wyskoczyć do jakiegoś kraju i szukasz towarzyszy, jeśli mieszkasz w Katowicach masz tam tanie loty, coś znajdziesz, jest też Polski Bus. Ja tak jeżdżę z przyjaciółkami, chłopakiem za naprawdę śmieszną kasę.
A na grupach są i faceci i dziewczyny, którzy mogą być całkiem fajni choć wiadomo, zawsze jest ryzyko, że sobie nie podpasujecie jako znajomi. Warto próbować.
Pozostaje jeszcze wygląd. Zadbany, elegancko ubrany i ładnie pachnący facet zawsze jest na plus - tak jak dla mężczyzny zadbana elegancka kobieta. Umiesz się odpowiednio ubrać, masz dobrą fryzurę? Jak nie, myślę, że też jest to do zrobienia.
8 marca 2017, 12:04
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.
Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się, że po opublikowaniu posta, aż tyle osób na niego odpowie.
Zdecydowanie brakuje mi wiary w siebie i swoje umiejętności.
W zasadzie to nawet nie wiem jak je podbudować
Często do głowy przychodzą myśli, że sobie nie poradzę, że coś pójdzie nie tak. Chyba zawsze opierałem swoje życie na innych osobach i dlatego znalazłem się w takim, a nie innym położeniu, że nawet zapisanie się samemu na siłownię gdzie nikogo nie znam będzie dla mnie w jakimś stopniu wyzwaniem, które będę odwlekał w czasie lub będę szukał wymówki żeby tego nie zrealizować.
Posiadam oszczędności w zasadzie moje życie polega na schemacie praca -> dom -> pc/film/ książką -> od czasu do czasu spotkanie z dwoma kolegami , którzy nie zawsze mają czas,bo każdy ma swoje życie, plany itd.
Takie błędne koło z którego jest mi ciężko się wyrwać, a tak naprawdę gdzieś w głębi duszy chciałbym zmienić wszystko o 180 stopni.
Ostatnio z powodów zdrowotnych(diagnoza IBS, bo tego mi jeszcze brakowało) udałem się do lekarza rodzinnego(posiada również specjalizację z psychologii) i była, to kolejna osoba, która uświadomiła mnie, że wszystkie problemy siedzą tylko w głowie i należy małymi krokami "wychodzić z strefy komfortu" , a wszystkie te negatywne myśli spowodowane są przez stres, który kumuluje w sobie,a którego w żaden sposób nie rozładowuję(siłownia , basen , kurs np. tańca).
Co do wyglądu, to nie wyglądam jak "dziad" ^^ .
Lubię się dobrze ubrać , mieć fajna fryzurę i lubię też pachnieć dobrymi perfumami :>