Temat: Narzeczony nienawidzi swojej pracy

Mój facet ma 29 lat, jest dentystą i … nienawidzi swojej pracy. Poszedł na te studia za namową rodziców, którzy również są dentystami. Zapewniali go, że napewno mu się to spodoba, poza tym mają swój własny gabinet i będzie mógł u nich pracować. On z kolei zawsze pasjonował się naukami ścisłymi, technicznymi, komputerami, był bardzo dobry z fizyki. Jego hobby to elektronika - potrafi sobie zaprojektować różne rzeczy, buduje roboty itp. Marzyło mu się zostać inżynierem, jednak presja rodziny była bardzo silna… 

Zarabia naprawdę dobrze, ale co z tego… Jest bardzo smutny i nieszczęśliwy kiedy idzie pracować do gabinetu (pracował w kilku gabinetach, także nie o atmosferę chodzi). Czasem nawet płacze rano kiedy tam idzie… wydaje mi się, że ma depresję. Twierdzi, że nie ma do tego drygu, jest zwykłym przeciętniakiem i nigdy nie będzie bardzo dobry w swojej pracy.  Czasem mówi mi, że wolałby być kelnerem czy barmanem, byle nie musieć tam pracować. 

Jak myślicie, powinien zrezygnować z tej pracy i przekwalifikować się? Iść teraz na zaoczne studia?  Macie pomysł co mógłby robić mając takie zainteresowania i talenty? Nasza sytuacja finansowa jest dobra, również zarabiam dobrze i byłabym wstanie nas utrzymać w razie czego. Bardzo chciałabym, żeby był szczęśliwy i spełniony i wydaje mi się, że faktycznie byłby zdecydowanie lepszym inżynierem niż dentystą… Z drugiej strony on ma duże opory, no bo co ludzie powiedzą… Rodzina, koledzy - odradzają mu przekwalifikowanie się, twierdzą, że chyba zwariował, no bo jak można skończyć takie trudne studia, tyle zarabiać i jeszcze narzekać… ehh co myślicie? 

Nie rozumiem po co miałby iść na studia i marnować czas jeśli już ma jakieś umiejętności w dziedzinie robotyki czy elektroniki. Zachęcałabym go do przekwalifikowania się jak najbardziej, bo nie ma nic gorszego niż robić coś, czego się nie lubi. Informatyka to akurat dziedzina, w której samemu można baaaardzo dużo zrobić.

A co mógłby robić... może jakieś systemy sterowania dla przemysłu albo zwykłych ludzi? Inteligentne domy? Gry? Naprawa urządzeń? Kurde nie wiem co umie, można tak wymieniać i wymieniać.

Pasek wagi

Jeżeli on tak reaguje, to zmiana zawodu jest chyba jedynym rozwiązaniem. Nie wytrzyma w niej kolejnych trzydziestu-kilku lat. Dużo ludzi nie lubi swojej pracy, ale chyba mało kto do takiego stopnia. 

Niech przemyśli co chciałby robić, porozmawiajcie i zachęć go do tych zmian. Ludzie i tak pewnie nie zrozumieją, ale tutaj chodzi o jego zdrowie psychiczne, więc nie ma co się za bardzo skupiać na ludziach. Poszedł, spróbował, nie spodobało mu się, stać Was na ewentualne obniżenie zarobków - działajcie. 

Niech robi co uważa. Moze isc na zaoczne studia  i nadal pracowac w zawodzie lub zmienic na inną pracę fizyczną, ale wątpię, zeby wolal takową.

Nie wiem czy to taki kaprys, czy wiekszosc prac nie odpowiadalaby mu czy po prostu jest normalny, ale faktycznie nie cierpi tej pracy i moglby isc nawet na budowę pracować..

Jesli faktycznie moglby zniesc inną pracę (nawet tego kelnera) to rozumiem, jesli nie, to kaprysny typ i nic mu nie będzie odpowiadalo w zyciu.

Ciekawe co by robił jakby miał iść do kopalni albo fabryki.. Szlochał i lamentował? Nikt go terrorem nie przymusił do tych studiów. Nie rozumiem, jak to możliwe, że przez tyle lat studiował i się nie skapnął, że to jednak nie dla niego, a teraz też pracuje i płacze zamiast próbować coś zmienić. Przecież go chyba komornik nie ściga ani nie ma gromady dzieci na wykarmieniu żeby nie móc choćby spróbować uczyć się czegoś jeszcze. A znajomi i rodzice nie muszą ani rozumieć ani akceptować jego decyzji. Ale chyba w tym tkwi szkopuł, bo raczej przekwalifikowanie się osoby 20+, która nie ma problemów finansowych i mieszkaniowych to raczej nie powinen być żaden kłopot. Ludzie w dużo gorszych sytuacjach i późniejszym wieku idą na studia i dają radę. No ale trzeba się ogarnąć i działać zamiast rozpaczać. 

jeśli dobrze zarabia, w co wierzę, to niech sie przekwalifikuje, a ilośc godzin przepracowanych w zawodzie na tyle, by sie utrzymac nie powinna go boleć. To nie McDonald. 

Troll?

Niech idzie na studia. Czego nie. Zawsze lepsze 2 fachy niz jeden.

Pasek wagi

minutka3 napisał(a):

Ciekawe co by robił jakby miał iść do kopalni albo fabryki.. Szlochał i lamentował? Nikt go terrorem nie przymusił do tych studiów. Nie rozumiem, jak to możliwe, że przez tyle lat studiował i się nie skapnął, że to jednak nie dla niego, a teraz też pracuje i płacze zamiast próbować coś zmienić. Przecież go chyba komornik nie ściga ani nie ma gromady dzieci na wykarmieniu żeby nie móc choćby spróbować uczyć się czegoś jeszcze. A znajomi i rodzice nie muszą ani rozumieć ani akceptować jego decyzji. Ale chyba w tym tkwi szkopuł, bo raczej przekwalifikowanie się osoby 20+, która nie ma problemów finansowych i mieszkaniowych to raczej nie powinen być żaden kłopot. Ludzie w dużo gorszych sytuacjach i późniejszym wieku idą na studia i dają radę. No ale trzeba się ogarnąć i działać zamiast rozpaczać. 

te studia naprawdę wymagają mnóstwa poświęceń, a czym więcej poświęcicsz tym trudniej zrezygnować bo to jakby przyznać że się oddało 5 lat życia za darmo. Oczywiście z roku na rok będzie mu trudniej, ale jednak ja rozumiem dlaczego ma taki dylemat

autorko: ja bym radziła, żeby ograniczył się z pracą i poszedł albo na studia zaoczne albo do innej pracy na pół etatu.... czasem takie doświadczenie pozwala spojrzeć z innej strony na sytuację, ja się całe życie zarzekałam że nie pójdę na stomę a po roku na innych studiach poszłam już z wielką chęcią :P może on tak będzie mieć z pracą- spróbuje sobie np kelnerowania przez parę miesięcy i zobaczy że dłubanie w zębach jednak nie jest takie złe :P A jeśli nie, jeśli dalej będzie uważał że wszystko lepsze niż gabinet to odejdzie. Na pewno trochę strach się rzucać na głęboką wodę. Chociaż z drugiej strony, prawa do wykonywania zawodu wygasają chyba dopiero po 5 latach, więc też nie będzie miał od razu zamkniętej drogi powrotu. 

Jednego nie rozumiem- skoro jest taki świetny w tych robotach itp to powinien chyba interesować się najnowszymi technikami w implantologii czy coś? dlaczego mówi, że będzie przeciętniakiem? przecież stoma to prężnie rozwijająca się w kierunku interaktywności dziedzina.

No ja się nie dziwię, dentysta to dla mnie synonim pracy z horroru. Przekwalifikowałabym się.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.