Temat: Czy irytują was radośni ludzie?

Osoby które szczerze cieszą się z małych i dużych rzeczy. Są dla wszystkich miłe i okazują radość, szczęście.
Przeważnie cały czas są uśmiechnięte i pozytywnie nastawione do wszystkiego. Nie narzekają, a starają się znalezc te dobre strony. Unikają obgadywania, krytykowania innych i tak dalej.
Oczywiście nie chodzi mi o przesadzony typ takiej osoby, która bez przerwy cieszy się jakby na siłę i sprawia wrażenie sztucznej. Lub udaje pozytywną, żeby się wpasować i wypaść dobrze.
Pytam dlatego, że sama z natury jestem radosna i pozytywna, ale mam wrażenie, że niektóre osoby jakie spotykam to irytuje. Jakby starają się swoim zachowaniem mnie.. stłumić, popsuć dobry humor?.. Nie wiem do końca jak to wyjasnić.
Tak jakby w jakiś sposób ta pozytywna energia działała irytująco, sprawiała, że dane osoby stają się wredne, może trochę zawistne lub zazdrosne?..
Co myślicie na ten temat? 

Nie, irytują mnie ludzie głośni i głupi.

nie, nie irytuja mnie. sama jestem mloda, radosna, ladna, towarzyska. mieszkam w uk. i zauwazylam, ze niektorych Polakow, jakich tu znam, to irytuje. zwlaszcza starsze babki. :/

Cenię równowagę czyli ani za dużo śmiechu ani narzekania. Wszelkie odstępstwa czasem mnie irytują choć rzadko zwłaszcza u obcych, bo mało na nich uwagę zwracam. Pilnuję swoich spraw i osób mi najbliższych...Tak jest zdrowiej...

Pasek wagi

Moim zdaniem trzeba dazyc do tego by byc taką osobą, cieszaca sie z tego co ma, zadowoloną a  przede wszystkim umiejaca radzic sobie ze stresem. Nie wiem czy wiecie ale jest bezposredni zwiazek miedzy system nerwowym a odpornosciowym tak wiec w duzej mierze stres, pesymizm, negatywne emocje = choroby i zly stan zdrowia, chroniczne zmeczenie, znuzenie zyciem.Oczywiscie dokladajac do tego zly tryb zycia, toskyny itd, ja codziennie staram sie patrzec pozytywnie i musze nad tym pracowac bo natura obdarzyla mnie sceptycyzmem, sklonnoscia do leków i roznych takich ,,schizow", zazdroszcze po cichu ludziom ktorzy potrafia wiele rzeczy olewac, nie przejmowac sie i czerpia z zycia garsciami...:))

Jak mozecie to dawajcie rady jak to robicie;)co wam sprawia radosc, jak radzicie sobie z trudnymi sytuacjami? ja od swojej strony dodam, ze relaksują mnie spotkania ze znajomymi,kolezanka, kawa...tematy moga byc nawet i ciezkie ale jakos mnie to rozluznia, zapominam o tym co mnie trapi.

Pasek wagi

Nie. Mnie denerwują ludzie wiecznie niezadowoleni, skłonni narzekać na wszystko :d

Pasek wagi

Lubię ludzi radosnych, z pozytywną energią i pełnych optymizmu. Ale nawet oni nie mogą być zawsze uśmiechnięci i radośni. Bo życie takie nie jest. Jeśli potrafią być empatyczni, to mogą być wielkim wsparciem dla innych. A jeśli nie, to rzeczywiście mogą być irytujący. Bo irytujące jest, jak tobie się coś wali w życiu, a obok ciebie ktoś epatuje radością, śmieje się głośno i nie zwraca uwagi na twoje uczucia.Na szczęście "być radosnym" to nie to samo co "rżeć jak koń". Złoty środek i empatia - to jest klucz do sukcesu. A że są wśród nas wieczne marudy - na to nic nie poradzisz. Nie przejmuj się. Jeśli tylko odróżniasz jednych od drugich, to wszystko jest ok. 

Pasek wagi

To zależy . Ja jestem epizodycznym cholerykiem czy też... wybuchowym  malkontentem krótkodystansowym xD . Dużo rzeczy przeżywam w negatywny sposób, ale to mój sposób na .." recycling" złych emocji..żeby w jednej chwili postrzelać piorunami, podnieść sobie samej ciśnienie , wyżyć się na sytuacji, przemielić ją na proch i niech sobie znika. Wtedy udaję się w odosobnienie na te parę godzin , bo tak jest lepiej dla mnie i otoczenia . Koncentruje wtedy w sobie najgorsze myśli, najbardziej absurdalne, brutalne i głupie sposoby fikcyjnego pohańbienia tego czegoś co mnie wkurzyło.  Bardzo nie lubię kiedy ktoś mi w tym przeszkadza jakimś pustosłowiem typu : Hej będzie dobrze, zobaczysz, choć nawet nie zna sytuacji, a np moja wkurzona mina każe takiemu optymiście zacząć mnie pocieszać... Jak ktoś mi w takim krytycznym  powie : nie przejmuj się, zobacz ptaszki śpiewają, to w chwili wzburzenia mogę odpowiedzieć, że jak dla mnie powinny zdechnąć..Choć wcale tak naprawdę nie uważam. 

Ale bardziej wkurzają mnie flegmy, które rozwlekają swoje problemy na kilometry i całymi dniami potrafią od nowa skowytać nad tym samym i zaczynają od nowa przeżywać i międlić : Ojojoj Paweł dostał wypowiedzenie, a pracował 4 lata i tak przez 3 tygodnie...

Pasek wagi

jak ktos ma problem z radoscia innych tzn ze sam ma cos nie halo w glowie - jakies problemy

Wolę tych radosnych, wolę zarazić się radością I pozytywnym myśleniem niż od marudy dostać doła. Polacy to chyba marudy, zawsze coś jest nie tak, a to pogoda, a to dzieci, a to ta uśmiechnięta dziewczyna coś za bardzo się uśmiecha...zawsze cos.

Kingyo napisał(a):

To zależy . Ja jestem epizodycznym cholerykiem czy też... wybuchowym  malkontentem krótkodystansowym xD . Dużo rzeczy przeżywam w negatywny sposób, ale to mój sposób na .." recycling" złych emocji..żeby w jednej chwili postrzelać piorunami, podnieść sobie samej ciśnienie , wyżyć się na sytuacji, przemielić ją na proch i niech sobie znika. Wtedy udaję się w odosobnienie na te parę godzin , bo tak jest lepiej dla mnie i otoczenia . Koncentruje wtedy w sobie najgorsze myśli, najbardziej absurdalne, brutalne i głupie sposoby fikcyjnego pohańbienia tego czegoś co mnie wkurzyło.  Bardzo nie lubię kiedy ktoś mi w tym przeszkadza jakimś pustosłowiem typu : Hej będzie dobrze, zobaczysz, choć nawet nie zna sytuacji, a np moja wkurzona mina każe takiemu optymiście zacząć mnie pocieszać... Jak ktoś mi w takim krytycznym  powie : nie przejmuj się, zobacz ptaszki śpiewają, to w chwili wzburzenia mogę odpowiedzieć, że jak dla mnie powinny zdechnąć..Choć wcale tak naprawdę nie uważam. Ale bardziej wkurzają mnie flegmy, które rozwlekają swoje problemy na kilometry i całymi dniami potrafią od nowa skowytać nad tym samym i zaczynają od nowa przeżywać i międlić : Ojojoj Paweł dostał wypowiedzenie, a pracował 4 lata i tak przez 3 tygodnie...

Mam taką koleżankę, która się sporo denerwuje (chyba nawet nerwice ma, czy coś takiego, raz zemdlała bidulka z tych stresów). No i ona właśnie zawsze przeklina na czym świat stoi, głównie z powodu pracy. I chociaż nas obie dotyczy jakaś tam sytuacja, to ja zawsze mówię rzeczy typu: odpuść, damy rade, nie denerwuj sie. Po Twoim tekście stwierdzam, że chyba przestane;p niech sie wygada. Chociaż na mnie to strasznie demotywujaco działa jak ktoś widzi tylko czarne strony i mędzi ojojojoj jak to bedzie co to bedzie (nie mam tu na myśli Ciebie, tylko ta laske) i wole jakos sie podnosic na duchu zamiast snuc czarne scenariusze. No ale każdy ma swój sposób przeżywania

Co do ludzi pozytywnych i radosnych - lubię ich bardzo. Podziwiam, czerpie energie, wzoruje sie i staram naśladować. A to, że kogoś autorko irytujesz może wynikać z innych Twoich cech. To takie trochę naciąganie faktów. Kojarzy mi się z sytuacjami typu - narcyzowata laska  twierdząca, ze inne kobiety jej nie lubią bo jest od nich ładniejsza i jej zazdroszczą. Zawsze mam wtedy ochote powiedzieć; nie, nie lubia cie bo jestes zadufana w sobie. Może Ty też gdzieś przekroczyłaś tą granicę, kiedy wydaje Ci się, ze jesteś taka super, a ludzie odbieraja to zupelnie inaczej. Może za bardzo się narzucasz ze swoim podejściem, głosisz jakieś naiwne formułki w stylu zobacz jaki swiat jest piekny, pokochaj swoje życie itp. Nie wiem, tylko sobie dywaguje jaka może być tego przyczyna, bo w moim otoczeniu mam takie bardzo optymistyczne osoby i są powszechnie lubiane, wiecej im sie wybacza itd.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.