Ubiegłego lata zerwałam z facetem. Byliśmy ze sobą jakieś pół roku i w zasadzie jedyne kiedy się w pełni dogadywaliśmy to łóżko. Tak to czasem bywa, że jeśli jest się po długim poważnym związku z wielką miłością to ma się ochotę nie być już samotną i po prostu z kimś być. No i on był taką zapchajdziurą (ekhm;)), totalnie ani mi ani jemu nie zależało, ze 3 razy chciałam z nim zerwać ostatecznie lądując znowu z nim w łóżku. Typ macho, który dowartościowuje się wyrywając laski w barze, typ kolesia który się nie stara zaimponować dziewczynie bo jest tak zajebisty że nie musi, a poza tym po co ma udawać kogoś kim nie jest., więc wita cię w swoim mieszkaniu, którego nawet nie chciało mu sie posprzątać w starych gaciach po czym siega po browar z lodówki.W końcu z nim zerwałam a parę dni później nasza wspólna znajoma pyta się mnie czy skoro ja go nie chce to czy ona może, powiedziałam że tak, bo dla mnie jest męską dziwką i jeśli chce to sobie może go zaliczyć.
Od tamtego czasu minęło dobrych parę miesięcy jestem z kimś nowym kto jest dla mnie ideałem, on jest z tamtą moją znajomą, która po pół roku za granicą na wymianie studenckiej wróciła do Polski.
Problem w tym że ja nadal łapię się na tym, ze o nim myślę, kurcze uważam go za skurczybyka, ale gdy wychodzę na imprezę na której wiem że on będzie to się szykuję bardziej niż na wyjście na randkę z moim. Nie wiem z czego to wynika, może chce mu udowodnić jak wiele stracił, na prawdę uważam że taki facet jak on powinien do końca życia być sam jak pies, tym czasem ma wspaniałą dziewczyną, ładną, inteligentną, przesympatyczną, której na dodatek nie mogę nienawidzić.
Nie mam pojęcia jak sie go pozbyć z mojej głowy i coraz bardziej mnie to wkurza, nie raz łapię się na tym że myślę co on by zrobił w takiej sytuacji a co by zrobił mój obecny, oczywiście były wychodzi w tym porównaniu beznadziejnie, ale nie wiem sama czemu to sobie robię, już nawet nie myśle wogóle o tej mojej pierwszej miłości za którą przepłakałam masę nocy tylko o tym skurczybyku gggrrrrrrrr
Co zrobić, żeby wybić go sobie z głowy?