- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 października 2016, 20:09
Kto u was w związku/małżeństwie zarządza pieniędzmi ? Macie wspólne pieniądze czy każdy wypłatę zabiera do sie ile i na pół dzielicie opłaty?
Ostatnio z chłopakiem na ten temat rozmawiałam i w jego rodzinie jest tak ze tata daje mamie pieniądze na zakupy itd, to on trzyma głównie pieniądze. Natomiast u mnie jest tak ze mama ma pieniądze, ojczym oddaje jej wyplate. Osobiście nie wyobrażam sobie zeby to facet trzymał pieniądze i wydzielał mi na zakupy, rachunki. Nie wyobrażam sobie rownież tez sytuacji gdy ja polowe daje na rachunki i mąż ze swojej wypłaty polowe. Jak dogadaliście sie z partnerami w tym temacie ?
Edytowany przez walcz_o_marzenia 12 października 2016, 20:10
13 października 2016, 13:59
U nas wszystko ma być niby na pół, ale mój mąż rzadko bierze ode mnie jakieś pieniądze, zarabia trochę więcej ode mnie, ale to jakoś tak wychodzi że ja czasem robię zakupy i dorzucę się do opału, a tak to nawet nie wiem ile płacimy za rachunki czy naprawę samochodu. To samo jakoś tak wyszło.
13 października 2016, 14:05
Mnie to bawi. Małżeństwa a czytam teksty pt. on płaci to ja tamto, on kupił to a ja tamto. To co z Was za małżeństwa ? A jak już czytam, że każdy ma jakąś tam kwotę ze swojej wypłaty na swoje wydatki to mi ręce opadają ? Jakie swoje wydatki ? Cholera po ślubie wydatki są wspólne bez względu na to czy to jest mięso na obiad czy szminka dla żony albo nowa gra dla męża. Ludziom się w głowie wywraca: to moje, to twoje.
13 października 2016, 14:15
Nie ważne jak się pary dogadały w kwestii finansów,najważniejsze by obie strony z takiego układu byli zadowolone.My z mężem póki nie byliśmy małżeństwem to każdy swoją kasę trzymał przy sobie.Nie mieszkaliśmy razem . Ja byłam u rodziców , on mieszkał sam.Po ślubie mamy jedno , wspólne konto . Razem dysponujemy naszymi finansami . Po opłaceniu rachunków , zostawieniu puli np.na jedzenie / ubranie/ "coś na czarną godzinę " itd. , każdy w każdej chwili może dysponować kasa kiedy chcę i ile chce. Droższe rzeczy jak np.wczasy , zakup sprzętu itd omawiamy wspólnie . Nikt nikogo nie podlicza.
U mnie jest dokładnie tak samo.
13 października 2016, 14:31
Mnie to bawi. Małżeństwa a czytam teksty pt. on płaci to ja tamto, on kupił to a ja tamto. To co z Was za małżeństwa ? A jak już czytam, że każdy ma jakąś tam kwotę ze swojej wypłaty na swoje wydatki to mi ręce opadają ? Jakie swoje wydatki ? Cholera po ślubie wydatki są wspólne bez względu na to czy to jest mięso na obiad czy szminka dla żony albo nowa gra dla męża. Ludziom się w głowie wywraca: to moje, to twoje.
Myślę, że to jest każdego indywidualna sprawa w jaki sposób gospodaruje finansami .Nie tylko wspólny hajs czyni z ludzi małżeństwo .. ;]
13 października 2016, 14:44
A ja mam pytanie do dziewczyn, ktore pisza, ze kazdy ma oddzielne konta, a wydatkami na zycie dzielicie sie po polowie. W wiekszosci przypadkow, to facet zarabia wiecej i to znacznie, przynajmniej w moim otoczeniu. Powiedzmy, ze wy zarabiacie 3000 netto, a facet 5500 netto. Na zycie kazde z Was daje po 2500zl. Kobiecie zostaje 500zł, a facetowi 3000zł. Rozumiem, że skoro macie oddzielne konta, to nie macie dostępu do oszczędności faceta, tak? W wyzej opisanym przypadku facet w ciagu roku uzbiera ok. 36.000tyś. oszczednosci, a kobieta 6000zł. znajac zycie kobieta wiecej jednak wydaje na ciuchy i kosmetyki, wiec nie uzbiera nawettych 6000zl. I co wtedy? Wy macie zerowe oszczednosci i nie mozecie sobie nic kupic, a facet ma 36tys. dla siebie i to jest tylko jego?
13 października 2016, 14:53
Kieszonkowe mamy takiej samej wartości. Było tak zawsze niezależnie od różnic w naszych zarobkach. Braliśmy ślub w czasie w którym dopiero wchodziliśmy na rynek pracy więc były okresy kiedy więcej zarabiał mąż i takie kiedy ja. Obecnie mąż zarabia trzy razy więcej niż ja, zasada pozostała niezmienna.
13 października 2016, 14:53
A ja mam pytanie do dziewczyn, ktore pisza, ze kazdy ma oddzielne konta, a wydatkami na zycie dzielicie sie po polowie. W wiekszosci przypadkow, to facet zarabia wiecej i to znacznie, przynajmniej w moim otoczeniu. Powiedzmy, ze wy zarabiacie 3000 netto, a facet 5500 netto. Na zycie kazde z Was daje po 2500zl. Kobiecie zostaje 500zł, a facetowi 3000zł. Rozumiem, że skoro macie oddzielne konta, to nie macie dostępu do oszczędności faceta, tak? W wyzej opisanym przypadku facet w ciagu roku uzbiera ok. 36.000tyś. oszczednosci, a kobieta 6000zł. znajac zycie kobieta wiecej jednak wydaje na ciuchy i kosmetyki, wiec nie uzbiera nawettych 6000zl. I co wtedy? Wy macie zerowe oszczednosci i nie mozecie sobie nic kupic, a facet ma 36tys. dla siebie i to jest tylko jego?
Mój partner zarabia z 2 razy tyle co ja :) to co on oszczędzi i to co ja wyjmujemy z kont i wkładamy na wspólną lokatę :) w międzyczasie odkładamy hajs "do skarpety" , oszczędności leżą razem i zawsze to co zostanie po wydatkach z mojego i jego konta przy odnawianiu lokaty jest dorzucane ;) rozumiem, że minus jest taki, że nie mogę rozpierdzielić jego wypłaty na kosmetyki jak moja się skończy :D ale jakoś nie mam takich ambicji ;) jak mi się pieniądze "kończą" to automatycznie kupujemy za jego, a jak u niego jest krucho (bo wyjął ambitnie bardzo dużo na początku miesiąca do oszczędności:P) wtedy płacę ja :)
czułabym się niekomfortowo jakby mąż śledził moje wydatki na wyciągu z konta i nie rozumiem czemu to ma służyć ;-) dlatego nie chcemy wspólnego rachunku (on też nie chce bym ja mu zaglądała, że 30 zł wydał w rossmannie, a 15 zł w auchanie ):P jakby się hajs podejrzanie "ulatniał" to może bardziej by mnie to interesowało, ale tak nie jest ;)
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 13 października 2016, 14:55
13 października 2016, 14:59
.
Edytowany przez 16 października 2016, 21:52
13 października 2016, 15:08
portofinkaMnie też to ciekawi. Poza tym jestem ciekawa jak te kobitki rozwiązują kwestię czasowego pozostawania bez środków np na bezrobociu albo w trakcie choroby lub sprawowania opieki nad dzieckiem po zakończeniu macierzyńskiego? Pewnie całe życie oszczędzają aby w razie czego żyć w małżeństwie z oszczędnośći własnych. Może mają jeszcze dług u swojego męża bo nie wpłaciły do wspólnej kasy, mąż Pan i Władca idzie w weekend na imprezę rozwalić swoje pieniądze na własne wydatki a żona może dostanie z łaski parę groszy na coś do jedzenia. Rozumiem, że jak moje to moje a Twoje to Twoje, więc rozumiem, że są konsekwentne w soich działaniach. JAk mąż pozostaje bez pracy to też żyje z oczędności własnych albo czeka na grosz od żony ? Uważacie kobiitki że to nie jest chore ? Znam takie jedno małżeństwo. Też było tyle gadki że dzielą wydatki na maoje/twoje itp. i wcale nie jest to nic złego itp. Jasne ... było ok dopóki nie pojaiwło się dziekco. Laska po kilku mies wolała zrezygnować z rocznego macierzyńskiego wrzucić dziecko do żłobka, żeby jak najszybciej znaleźć prace i mieć własne środki bo jak się okazało nie chce procić się męża o pieniądze ani nie chce ich od męża dostawać bo zapamiętała jak było niekomfortowo w trakcie kilku mies pozostawania przez nią bez pracy.
myślę, że problemy, które opisałaś w dużej mierze tyczą kobiet, które zarabiają po prostu mało. czułabym się mega źle jakbym była zdana na łaskę faceta i miała taką pensję, która nie pozwalałaby mi funkcjonować. nie jestem dzieckiem mojego faceta tylko jego żoną i sama powinnam się troszczyć bym miała jak się utrzymać.. jeśli chodzi o jakieś sytuację przejściowe (np. macierzyński) to wiadomo, że tu jest dogadane z mężem, że na ten czas jesteśmy całą rodziną na utrzymaniu męża i kropka. wydaje mi się, że ból tyłka z oddzielnych rachunków mogą mieć np. te kobiety, które chcą na siebie wydać i kasę swoją i męża (nie mówię tu o wszystkich kobietach żebyście się nie obrażały !:P) - bo ja skoro wiem, że to co on odłoży idzie na nasze mieszkanie.. to czemu niby miałabym się martwić tym, że nie mam możliwości wydania tych pieniędzy na pierdoły ?
tam gdzie każdy dysponuje swoją pensją nie musi oznaczać, że facet to co zostanie rozwala w klubach go go..
a to, że jakaś ma męża tyrana i musi drżeć o to, że jak będzie bezrobotna to jest zdana na siebie to inna kwestia. to, że mamy oddzielne poniekąd finanse nie oznacza, że mąż w potrzebie pozwoliłby mi umrzeć z głodu pod płotem. nie przesadzajmy bo to jest takie popadanie w skrajności - co innego codzienność, a co innego sytuacje wyjątkowe/ przejściowe. a jeśli chodzi o bezrobocie - jakby Mój był bezrobotny to oczywiście utrzymywałabym nas, ale jakby lenił się w tych poszukiwaniach to też nie robiłabym mu "życia jak w Madrycie" by się bardziej mobilizował :P
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 13 października 2016, 15:16
13 października 2016, 15:12
mysterious.lady, finanse w zwiazkach to zlozony temat i duzo zalezy od postawy faceta, bo to on zazwyczaj wiecej zarabia. Znam zwiazek, gdzie facet jest lekarzem i zarabia miesiecznie minimum 20tyś., ona ok. 2tyś. i mimo to wszystko jest wspolne i ma pelen dostep do jego kasy. Znam tez zwiazek, gdzie ona i on dziela sie wszystkim po polowie, rozliczaja kazdy paragon, a on nawet zlotowki jej nie podaruje. On ma na koncie oszczednosciowym ok. 200tys., a ona ma dlugow na karcie kredytowej ok. 20tys. i placi co miesiac ogromne odsetki. W kolejnym zwiazku facet zarabia o wiele wiecej niz ona, nie maja wspolnego konta, ale facet rok temu kupil zonie samochod z salonu i ogolnie nie zaluje na nia kasy. Mnie sie najbardziej podoba model, gdzie ona i on maja jedno konto gdzie splywaja obie pensje i kazdy dostaje miesiecznie rowna ilosc kieszonkowego, jak pisala dziewczyna powyzej.