Temat: Nauczyciel mnie adoruje?

Na wszystkich forach ludzie zlali mnie z góry na dół, może tutaj ktoś jest w stanie mi pomóc... :/

Rok temu wśród moich nauczycieli znalazł się pewien mężczyzna w średnim wieku, na oko około czterdziestoletni, jednak diabelsko atrakcyjny i wzbudzający zainteresowanie wielu młodych dziewczyn. Zdobył po części także i moje serce. Na lekcjach obserwowałam sposób, w jaki mówił, poruszał się. Jego roztargnienie było ujmujące, rozśmieszało mnie, gdy nagle urywał w pół zdania i z szelmowskim uśmieszkiem wpatrywał się w sufit szukając odpowiednich słów. W klasie często było wesoło, choć mimo wszystko troszkę się go baliśmy. Pewnego konkretnego dnia, po jego haśle "wyciągamy karteczki", z głupsza zagadnęłam go na żarty coś w stylu "ma pan dzisiaj fantastyczną koszulę". Wszyscy się pośmiali, aż w końcu odpowiedział mi coś w stylu "widzę, że wiesz, jak sobie radzić w życiu".

Z biegiem czasu zaczęły dziać się różne rzeczy. Zaczęłam coraz częściej być wywoływana do tablicy, do czytania zadań domowych. Gdy zaczął podczas lekcji pytać mnie po imieniu czy wszystko rozumiem, zaczęłam czuć się niekomfortowo, a do mnie przylgnęła łatka jego ulubienicy, ponieważ wszyscy zaczęli dostrzegać, że profesor traktuje mnie w nieco inny sposób niż resztę klasy. Moje oceny nie były rewelacyjne, ale nie byłam jedyna, jednak tylko ja dostałam możliwość poprawienia oceny dodatkową pracą domową. To już mocno wzbudzało podejrzenia, ponieważ każdy inny uczeń słyszał, że "na ocenę końcową pracuje się na lekcjach, a nie w domu". Facet robił regularne kartkówki i był to jego jedyny sposób na sprawdzanie wiedzy na bieżąco. Mimo to przy całej klasie kazał przygotować mi się do pytania i owszem, zapytał mnie lekcję później. Dzień później specjalnie szukał mojej matki na wywiadówce, aby powiedzieć jej, że radzę sobie coraz lepiej i że widzi, jak się staram, ponieważ podczas odpowiadania byłam bardzo zestresowana.


Na lekcjach zdarzało się, że mi się przyglądał lub dotykał mojej dłoni, nachylając się nad moją ławką, rzecz jasna z czystej troski pytając jak mi idzie zadanie. Kilka razy złapałam jego wzrok na sobie, innego dnia nie mogłam powstrzymać ziewania, a on co chwilę zwracał mi z uśmiechem uwagę, że smuci go fakt, iż jego lekcje mnie nudzą. Przeprosiłam i odparłam, że jestem po prostu zmęczona. W odpowiedzi otrzymałam "Zaraz tutaj przyjdziesz, to od razu Cię rozbudzę". Wszystkie te teksty i gesty były niby w żartobliwej atmosferze, ale po dłuższym czasie przestało to być dla mnie zabawne.Najbardziej niepokoił mnie fakt, że te wszystkie rzeczy działy się przy klasie, podczas lekcji. Na korytarzu kontakt ograniczał się do spoglądań w moją stronę.
Mniej więcej tak minął rok, a ja poczułam ulgę, dowiadując się, że w drugiej klasie idzie na roczne zwolnienie, więc będziemy mieć lekcje z kimś innym. Jednak aktualnie bywa on w szkole dość często i ilekroć go widzę, zawsze wita mnie uśmiechem i dopytuje co u mnie słychać, jak idzie nauka, czy potrzebuję pomocy. W klasie maturalnej będzie mnie ponownie uczył i zaczynam obawiać się, że te jego uprzejmości mogą trwać dalej, lub nie daj boże się nasilą. Ludzie nie przestają plotkować, ta opiekuńczość z jego strony jest chyba zbyt nachalna. Jakie macie odczucia? Może powinnam z nim porozmawiać wprost, że to wszystko nie jest w porządku?

Odpowiem Ci zarówno ze strony nauczyciela, jak i kiedyś - ucznia.

Jestem przerażona tym, że obecnie nie możemy dotknąć dziecka. Dotknąć! Dotknąć ramienia, żeby na mnie spojrzało, przytulić płaczącego malucha, odwzajemnić uścisk na koniec roku. Nie wolno nam ze względu na możliwość oskarżeń o molestowanie, pedofilię, w szkołach średnich - pomówień o jakieś romanse.

Tych kilkanaście lat temu najfajniejsi byli ci nauczyciele, którzy żartowali, śmiali się razem z nami, potrafili w wolnej chwili porozmawiać na sprawy prywatne (a nie tylko lekcja, temat, kropka).

Z całej Twojej wypowiedzi przyjęłabym, że ten nauczyciel jest po prostu fajnym człowiekiem, który chce mieć dobry kontakt z młodzieżą.

A to nie jest tak, że "objął Cię opieką", bo, jak sama napisałaś, na lekcjach byłaś zestresowana?

Pasek wagi

Takie testy jakie do Ciebie rzuca to normalaka - u mnie na studiach to nie takich rzeczy się nasłuchałam od profesorów i to przy całym roku - pośmiałam się, ale trochę w niektórych momentach jak na mój gust się za daleko posunęli. Też miałam teksty typu "Ale pani jest poważna, Pani musi ze mną więcej czasu na osobności spędzać to będę panią rozweselać i tu wyliczał w jaki sposób :D"  

A jak masz fory to się ciesz. Może dzięki temu więcej się nauczysz i wybierzesz jego przedmiot jako rozszerzenie na maturze?

zaczepiłaś go jako pierwsza to co się dziwisz, że akurat Ciebie zapamiętał i zwraca się do Ciebie ? nie widzę absolutnie żadnej adoracji tutaj - wyróżniłaś się głupawym tekstem to Cię zapamiętał i .... tyle.

ja tam zadnych zalotow, flirtu czy zakochania z jego strony to nie widze...Wmawiasz sobie i nadinterpretowujesz. To typowe dla wieku licealnego. Szkoda czasu na snucie takich fantazji. Skup sie na maturze.

Nie widzę tutaj nic specjalnego. Ja się kiedyś na lekcji olewczo rozsiadłam w ławce i nauczyciel to zauważył. Od tego czasu zapamiętał mnie i często pytał, patrzył. Nigdy bym nie pomyślała, że chce co więcej. Macie wyobraźnie niektóre nie ma co. Już spojrzeć nie można, bo od razu adoruje. Strach coś zrobić.

Pasek wagi

Doskonale rozumiem, o co Pani chodzi. Jestem podobnego zdania, ale uczęszczam do dosyć specyficznej szkoły, tj. z bardzo dobrą opinią, aczkolwiek znaną też z faktu, iż w męskiej części grona pedagogicznego flirty i romanse z uczennicami nie są obce. Historie jak z telenowel i może wydawać się to wręcz nieprawdopodobne (z tego względu, że wszystko działo się na terenie jednej placówki), ale czterech nauczycieli się ożeniło ze swoimi uczennicami, przy czym jeden z nich rozpoczął związek jeszcze w trakcie nauki dziewczyny, a ujawnili się bardzo krótko po maturach (złożyło się tak, że była w jednej w klasie z moją siostrą). Z kolei inny pedagog rozwiódł się z żoną dla małolaty, która bardzo szybko go wystawiła do wiatru. Niby te historie miały miejsce już parę lat wstecz, ale nauczyciele są Ci sami, a w szkole pełno jest sępów czekających na "kolejną pikantną historię".

Głównym moim problemem są te plotki, które nie ustają. Chciałam, żeby to było jasne - ja nie oskarżam profesora o żadne podrywanie, czy flirty. Zdaję sobie sprawę, że moja postawa może wyglądać nie najlepiej, ale czuję, że oboje możemy nabawić się problemów. Faworyzacja nie zawsze jest dobra, niby działa to na moją korzyść i powinnam się cieszyć, ale to się przekłada na inne płaszczyzny, bo ludzie (gwoli ścisłości zazdrosne koleżanki) potrafią być naprawdę złośliwi, a ja przez całą sytuację w szkole prawie straciłam związek.

Szanuję mojego nauczyciela, zresztą jak pisałam, byłam nim nawet zafascynowana. Ma bardzo dobry kontakt z młodzieżą, lekcje z nim z reguły są luźne i pełne śmiechu. Przykro mi jest, że otoczenie wpłynęło na mnie w ten sposób, że wstydzę się kontaktu z tym człowiekiem

Na lekcjach zaczęłam się stresować dopiero, gdy widziałam jednoznaczny wzrok ludzi na sobie

nie, nie adoruje :) wmawiasz sobie. zapamietal Cie, to teraz bedzie zwracal na Ciebie uwage. 

Witchur napisał(a):

do dosyć specyficznej szkoły, tj. z bardzo dobrą opinią, aczkolwiek znaną też z faktu, iż w męskiej części grona pedagogicznego flirty i romanse z uczennicami nie są obce. Historie jak z telenowel i może wydawać się to wręcz nieprawdopodobne (z tego względu, że wszystko działo się na terenie jednej placówki), ale czterech nauczycieli się ożeniło ze swoimi uczennicami, przy czym jeden z nich rozpoczął związek jeszcze w trakcie nauki dziewczyny, a ujawnili się bardzo krótko po maturach (złożyło się tak, że była w jednej w klasie z moją siostrą). Z kolei inny pedagog rozwiódł się z żoną dla małolaty, która bardzo szybko go wystawiła do wiatru. Niby te historie miały miejsce już parę lat wstecz, ale nauczyciele są Ci sami, a w szkole pełno jest sępów czekających na "kolejną pikantną historię".Głównym moim problemem są te plotki, które nie ustają. Chciałam, żeby to było jasne - ja nie oskarżam profesora o żadne podrywanie, czy flirty. Zdaję sobie sprawę, że moja postawa może wyglądać nie najlepiej, ale czuję, że oboje możemy nabawić się problemów. Faworyzacja nie zawsze jest dobra, niby działa to na moją korzyść i powinnam się cieszyć, ale to się przekłada na inne płaszczyzny, bo ludzie (gwoli ścisłości zazdrosne koleżanki) potrafią być naprawdę złośliwi, a ja przez całą sytuację w szkole prawie straciłam związek.Szanuję mojego nauczyciela, zresztą jak pisałam, byłam nim nawet zafascynowana. Ma bardzo dobry kontakt z młodzieżą, lekcje z nim z reguły są luźne i pełne śmiechu. Przykro mi jest, że otoczenie wpłynęło na mnie w ten sposób, że wstydzę się kontaktu z tym człowiekiemNa lekcjach zaczęłam się stresować dopiero, gdy widziałam jednoznaczny wzrok ludzi na sobie

Kurde sorry, ale ty naprawdę nie masz nic ciekawszego do roboty? Tu naprawdę nie ma żadnego problemu choćbyś nie wiem ile jeszcze siedziała i wymyślała żeby był.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.