- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 stycznia 2016, 10:23
Witam,
Nie mam komu się wygadać a mój umysł odchodzi już od zmysłów. Dlatego postanowiłam napisać tutaj. Jesteście szczere/szczerzy do bólu, ale także liczę na waszą pomoc... Zacznę może od początku. Pracuje w korporacji w dużym mieście. Miesiąc temu moja firma zorganizowała wigilie pracowniczą, która nie wyglądała jak typowa kulturalna wigilia, tylko impreza w dyskotece. Open bar i zabawa w klubie. Od razu zaznaczam, że nie jestem klubowiczką i imprezowiczką, zawsze unikam takich miejsc, bo mnie po prostu nie bawią. Wole napić się wina czy piwka w towarzystwie moich znajomych i pogadać. Ale jestem na granicy awansu i każdy mówił , że wypada się pokazać pogadać z szefami i pracownikami. No to się pokazałam. Co się wyprawiło na tej imprezie, to aż wstyd mówić. bydło na salonach. Każdemu z nas serwowano drinki, które stanowiły 80 % wódki 20% soku. Wiem, nikt nikomu tego do gęby nie wlewał, ale przy napiciu się 2 drinków każdy zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. Jestem osobą, która w towarzystwie raczej dobrze się trzyma i ma w miarę mocną głowę, więc 3 drinki nie powinny spowodować aż takiego stanu. Podejrzewam, że barmani rozliczali się z firmą na podstawie ilości wypitych butelek.... ale mniejsza z tym. Podejrzewam, że oprócz drinków było tam coś więcej. Nie pamiętam twarzy, wręcz miałam omamy, ze rozmawiam z kimś, a okazywało się że to zupełnie inna osoba. Nie potrafiłam utrzymać się na nogach. Ludzie połamali sobie ręce... wywracali się... to brzmi tragicznie a w rzeczywistości było pewnie jeszcze gorsze. Rozmawiając ze swoim szefem powiedziałam mu chyba o wszystkich możliwych brudach z życia prywatnego i zawodowego... oprócz tego rozmawialiśmy o sztuce, filmach i książkach ale wyobraźcie sobie jaki poziom rozmowy może być w takim stanie .Najgorsze jest to, że on chyba jako jedyny nie pił na tej imprezie (pewnie wiedział,co robi). Do tego co odczyniało się na tym spotkaniu dochodziłam tygodniami, bo miałam taką lukę w pamięci. Zero wspomnień. Nie pamiętałam nic. Powoli udało mi się odtworzyć w swoim umyślę tą masakrę. Pomijając żenującą rozmowę z szefem, pamiętam urywek że całowałam się chyba z obcym facetem. Nie potrafię przypomnieć sobie twarzy, chyba chciał mnie zaprosić do siebie, albo nawet ja go zapraszałam, ostatnimi siłami rozumu, odmówiłam i poprosiłam znajomego z pracy, żeby zamówił mi taxi i bezpiecznie do niej odprowadził. Poziom wstydu i zażenowania męczy mnie tak, ze nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Do tego wszystkiego mam chłopaka.... strasznie go kocham, szanuje i w życiu bym go nie skrzywdziła. Dlatego to wspomnienie a raczej zamglone możliwe wspomnienie całowania się z kimś obcym powoduje, że chce mi się wymiotować.... Mam nawet myśli samobójcze... moja psychika jest na granicy wytrzymałości. To że nigdy więcej nie pójde na taka imprezę jest już pewne. W pracy przeprosiłam kolegę za złe słowa które prawdopodobnie ode mnie usłyszał i podziękowałam za pomoc. na co usłyszałm, ze przecież nic się nie stało, wszyscy byli pijani. Awans dostałam. A ja nadal czuje się koszmarnie i nie mogę dojść do siebie. To wszystko jest tak niezgodne z moim ja, że nie potrafię sobie z tym poradzić.... minął miesiąc, wszyscy już pewnie dawno zapomnieli o tym. a ja nie mogę funkcjonować. Nie mogłam skupić się na świętach... na sylwestrze.... Poczucie winy mnie zabija. Boje się czasami nawet wyjść do sklepu dużego, bo boje się ze spotkam tego chłopaka... (pewnie już tez nie pamięta jak wyglądam, ale sobie strasznie wkręcam) Najgorsze jest to, ze nie chce skrzywdzić mojego chłopaka. Nie jestem w stanie przyznać się do czegoś, czego sama nie jestem pewna. Poza tym byłoby to proste zrzucenie swojego poczucia winy.... jest jakiś sposób by poradzić sobie z własną głupotą? Czasu nie cofnę. Wnioski na przyszłość wyciągnięte... ale to nie pomaga.
9 stycznia 2016, 10:33
jedyne co sobie możesz zarzucić to zbyt duża ilośc alkoholu, reszta była nieświadoma. Lekcja jaka wyciągnęłas - kontrolować alkohol, bo po nim nie kontrolujesz siebie. Błędy sa po to by sue na nich uczyć. Zeby sobie z tym poradzić nazwałabym to zajście "nauczka", nie kretynstwem i starała sie wyciągnąć jak najwiecej lekcji na przyszłość.
9 stycznia 2016, 10:37
Nikt ci nie kazal tyle pic, moglas wypic jeden drink i podziekowac,tym bardziej ze wiedzialas ile leja wodki,sama jestes sobie winna
9 stycznia 2016, 10:40
pomysl, ze juz nigdy Cie Cie takie cos na podobnej imprezie nie spotka bo wiesz jak sie zachować zeby do tego nie dopuścić. Cóż to za ulga! :) Jesli masz taka potrzebę możesz sie u współpracowników/szefa za to zachowanie przeprosić a dla siebie obrucic nieprzyjemne wspomnienia w żart, wyśmiać je, wtedy nie sa one groźne. Ja mam duzo głupich wspomnień, z ktorych sie śmieje i ktore nazwałam nauczka :)
9 stycznia 2016, 10:41
Wydaję mi się, że skoro wszyscy byli pijani to nikt nic nie pamięta, nawet ten chłopak. Co do szefa to widocznie nie mówiłaś nic tak okropnego czy zbereźnego, skoro dostałaś ten awans. Jeśli chodzi o to całowanie - cóż, strasznie tego żałujesz i wygląda na to, że na trzeźwo nie zrobiłabyś tego, więc dziękuj, że nie stało się coś gorszego.
9 stycznia 2016, 10:43
jak z tak wrazliwa psychika wytrzymuje w kopro, to ja nie wiem. wszyscy dawno zapomnieli, bo jest za duzo pracy i stresu by roztrzasac co kto robil na imporezie. stalo sie cos?! nic, popilas, glupot naopowiadalas i tyle. nikt sie nie czepia, nikt sie z toba nie przespal, na zwymiotowalas szefowi na buty - moglobys naprawde gorzej.
u mnie jest bardzo kulturalnie, ale i tak nie pije (lub symbolicznie) ani nie zarywam nocy, bo cwicze.
9 stycznia 2016, 10:50
bylo minelo. czasu nie cofniesz, zyje sie dalej. dobrze, ze wyciagnelas jakies wnioski, w koncu czlowiek najlepiej uczy sie na wlasnych bledach. swoja droga, jesli czulas ze te driny sa takie mega mocne, to moglas poprzestac na jednym chlopakowi oszczedz i nie wspominaj tamtej imprezy. sama tez myslami do tego nie wracaj, skoro tak Cie to meczy. temat jak dla mnie jest zakonczony. dobrze, ze nie wyladowalas z kims w lozku, bo przypuszczam, ze i takie sytuacje mogly miec tam miejsce ..
9 stycznia 2016, 10:50
Nikt nie kazał Ci pić, sama jesteś sobie winna. Wiesz, że nie potrafisz pić, to nie pijesz, tym bardziej z ludźmi z pracy. Nauczka na przyszłość.
9 stycznia 2016, 10:53
Popełnilas tak naprawdę tylko jeden błąd: nie powinnas była tam iść wbrew sobie. Zmusilas się i to musiała być katastrofa, mniejsza czy wieksza. A teraz zapomnij o tym i żyj dalej. Na przyszłość, jak czujesz wewnętrzny opór przed czymś to nie rób tego !