- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 listopada 2015, 19:40
Wątek ku śmiechowi - przykłady skąpstwa.
Przykład 1
Urodziny koleżanki w domu, zaproszone 4 osoby. Poprosiła mnie o książkę tydzień przed (koszt to ok. 40 zł) na kilka dni przed zapytała czy kupiłam, akurat miałam ze soba, bo kupiłam przed zajęciami. Wyciągam ją, a ona patrzy z zażenowaniem - chciała obie części. Tłumaczę jej, że krucho z kasą bla bla bla, ale jej sie przypomniało, że mam 10% zniżki w księgarni. Namówiła mnie na kupno drugiej. Na urodzinach było winko którego nie wypiliśmy, a za kilka dni mieliśmy iść do klubu (więc before obowiązkowy). Zaproponowała żeby przed się napić tego wina, wypiliśma, a ona mówi żebyjej oddać po 10 zł, bo to jej wino :D
przykład 2
Byliśmy wszyscy u znajomego, Dojazd stamtąd wygląda tak, że trzeba jechać stamtąd jakieś 10 km to miejscowości A i te 10 km jest bardzo słąbo skomunikowane. Z miejśowości A można jechac w prawo do domu kolegi (ok. 20 km, ale dobrze skomunikownych) lub w lewo również ok. 20 km do mojego domu. Siedzieliśmy do 2 i się zwijamy. Pytam czy kogoś gdzieś podwieźć - jako jedyna byłam samochodem. Kolega od razu się zgłasza, że jego. Jedziemy w miejscowości A skrecam w lewo i jadę na najbliższy przystanek. On trochę zdziwony i mówi, że w prawo. Ja tłumacze, że jestem już bardzo zmęczona, a dodatkowo bak coraz bardziej pusty, kasy coraz mniej i że mogę z nim poczekać na przystanku na jego tramwaj (około 5min zeby nie stał na dworze). On z pretensją do mnie: a może ja też nie mam już pieniedzy na bilet?!? Kolega z tych dalszych, raczej nie rozmawiamy nawet. Pozyczyłam mu 2 zł których nie odzyskałam oczywiście
przyklad 3
Poszliśmy we 3 do pizzy hut. Ja, kolega i znajoma (nazwę ją Ania) z drugiego końca polski. Jest tam taka promocja, że 2 lemoniady sa powiedzmy za 20 zł, a jedna za 15 (nie pamiętam ile dokładnie). My zamawialiśmy 3 więc 2 w rpomocji, a jedna bez. Na koniec się rozliczamy i kolega: to ja z Tobą weźmiemy sobie te lemoniady po 10 zł, a Ania niech zapłaci za tą za 15 i będziemy rozliczeni.
30 listopada 2015, 23:50
kotlet i płyta a sorry, sugerowanie komuś, żeby dokupił drugą część książki za kolejne 40 zł też jest super
1 grudnia 2015, 00:56
Haha ;D Niektóre historie są naprawdę dobre, jak ludziom nie wstyd? ;>
Moja koleżanka opowiadała mi kiedyś, że nasz wspólny znajomy (jeszcze zanim ja go poznałam) miał takie 'odchyły'. Zamawiali na przykład 2 pizze na kilka osób i potrafił wyliczyć ile kto zjadł kawałków, ile wypił coli i ile wobec tego powinien proporcjonalnie zapłacić, bo np. osoba, która zjadła 3 musi dać więcej kasy niż ta, która zjadła 2... ;D Nie mogę w to uwierzyć do tej pory, ale koleżanka przysięga, że to prawda. Trochę jednak czasu minęło no i chyba nigdy nie jadłam z tym chłopakiem pizzy, więc może wszystko przede mną jeszcze.
Edytowany przez it.girl 1 grudnia 2015, 01:00
1 grudnia 2015, 01:22
Haha ;D Niektóre historie są naprawdę dobre, jak ludziom nie wstyd? ;>Moja koleżanka opowiadała mi kiedyś, że nasz wspólny znajomy (jeszcze zanim ja go poznałam) miał takie 'odchyły'. Zamawiali na przykład 2 pizze na kilka osób i potrafił wyliczyć ile kto zjadł kawałków, ile wypił coli i ile wobec tego powinien proporcjonalnie zapłacić, bo np. osoba, która zjadła 3 musi dać więcej kasy niż ta, która zjadła 2... ;D Nie mogę w to uwierzyć do tej pory, ale koleżanka przysięga, że to prawda. Trochę jednak czasu minęło no i chyba nigdy nie jadłam z tym chłopakiem pizzy, więc może wszystko przede mną jeszcze.
Dla mnie to aż tak dziwne nie jest :D My też czasami z dziewczynami jak zamawiamy pizzę na 3 i np. jedna jest niedawno po obiedzie i wie, że zje mniej (np tylko jeden kawałek) to wykłada proporcjonalnie mniej kasy, po co ma płacić za coś, czego nie je.
Z colą może nie, bo to 5 zł :D ale pizza czasem kosztuje nawet po 25 zł - wtedy każdy kawałek jest więcej wart.
1 grudnia 2015, 02:49
Dla mnie to aż tak dziwne nie jest :D My też czasami z dziewczynami jak zamawiamy pizzę na 3 i np. jedna jest niedawno po obiedzie i wie, że zje mniej (np tylko jeden kawałek) to wykłada proporcjonalnie mniej kasy, po co ma płacić za coś, czego nie je. Z colą może nie, bo to 5 zł :D ale pizza czasem kosztuje nawet po 25 zł - wtedy każdy kawałek jest więcej wart.Haha ;D Niektóre historie są naprawdę dobre, jak ludziom nie wstyd? ;>Moja koleżanka opowiadała mi kiedyś, że nasz wspólny znajomy (jeszcze zanim ja go poznałam) miał takie 'odchyły'. Zamawiali na przykład 2 pizze na kilka osób i potrafił wyliczyć ile kto zjadł kawałków, ile wypił coli i ile wobec tego powinien proporcjonalnie zapłacić, bo np. osoba, która zjadła 3 musi dać więcej kasy niż ta, która zjadła 2... ;D Nie mogę w to uwierzyć do tej pory, ale koleżanka przysięga, że to prawda. Trochę jednak czasu minęło no i chyba nigdy nie jadłam z tym chłopakiem pizzy, więc może wszystko przede mną jeszcze.
A dla mnie to jest mega dziwne! Nigdy się nie spotkałam z taką sytuacją, tylko że wydaje mi się, że mówimy o dwóch różnych sprawach. Jak zamawiacie pizzę we 3, a jedna wie, że zje mniej, wtedy okej, niech da te kila złotych mniej (chociaż ja i tak nigdy tak nie robiłam), ale tam było jakoś tak, że oni byli w większej liczbie osób - wtedy dla mnie jest naturalna zrzuta po dychę np. i tyle. Każdy sobie zje ile chce, jak jedna osoba zje 2 kawałki i jej starcza, to co, ktoś ma zostawić i nie jeść więcej niż 2, bo będzie musiał zapłacić 14 zł, zamiast 10, a tamtej odejmiemy do 8 i tak każdemu policzymy jego kwotę do zapłaty? ;D albo wyliczmy ile był wart jeden kawałek, żeby o kilka złotych nie 'przepłacić'? ;DD A i jeszcze ta różnica w coli... lol, nie no dla mnie czysty kosmos.
A dodam, że motywacją kolegi do tych wyliczeń było właśnie to, żeby nie zapłacić sumy, za którą ktoś zjadł/wypił więcej niż on, dlatego umieściłam tę historyjkę w wątku ;]
Edytowany przez it.girl 1 grudnia 2015, 02:50
1 grudnia 2015, 07:29
historia z kotletem nie jest śmieszna, tylko cholernie przykra.
ja się z jakimiś paradnymi przykładami skąpstwa nie spotkałam wobec siebie. Znaczy spotkałam w życiu zawodowym, "negocjowanie" cen na takim poziomie, że więcej wart był czas przegadany ma ten temat, a sama forma podchodziła pod żebractwo. Natomiast gdyby ktoś mi wyjechał z tak drobiazgowym dzieleniem się kasa za pizze czy inne pierdoły, to by mi się jeść odechciało, siłą rzeczy musiałby za całość zapłacić sam, wedle życzenia, ile kto zje za tyle płaci ;)
1 grudnia 2015, 09:03
Nigdy się z tego nie śmiałam. Rozmawiałam dużo z tą dziewczyną. Pytałam się, czy nie boi się o to, jak będzie to wyglądało po ślubie? Jak już będzie w ciąży, albo zostanie matką jego dziecka. Czy wtedy też będzie tak na niej oszczędzał? Odpowiedziała, że " jak zajdzie w ciążę to chyba wszystko się zmieni". Bo on w gruncie rzeczy nie jest zły. Dodam, że są już po ślubie.
1 grudnia 2015, 09:09
Mój wujek kupił mojej mamie na urodziny pióro z Parkera i poprosił swoją żonę tj ciocie żeby przekazala. Koniec końców do mojej mamy dotarł zwykły długopis ale w opakowaniu parkera :-)
1 grudnia 2015, 09:35
Matylda, mi właśnie chodzi o to, jak to z gruntu dobrzy ludzie czasami uciekaja się do absurdalnych pomysłów dla tzw. wyższych celów. Ten kotlet to taki poziom hard oszczędzania na świetle i ogrzewaniu.
1 grudnia 2015, 09:35
Szwagierka mieszka w małym mieście oddalonym 25km od miejscowości w której my mieszkamy. Przyjeżdża do nas, żeby wydrukować sobie jakieś 3 kartki, bo za darmo. masakra :P
Miałam koleżankę na stancji, która często wyjadała mi serki z lodówki. Nie odkupowała ich oczywiście, a tłumaczyła się tym, że np. termin ważności się kończył i nie chciała, żeby się zmarnowały :)
1 grudnia 2015, 09:47
Cyrica - stwierdzenie, że on jest w gruncie rzeczy dobry to słowa jego dziewczyny. Ja nie znajduję nic na ich poparcie. Jak go bliżej poznałam, to wiedziałam,że kawał mendy z niego jest i tyle. Jak się kogoś kocha, to się z nim dzieli, albo oddaje swoją przysłowiową ostatnią koszulę. Jak on mógł spokojnie zasiadać z nią do stołu z kotletem i kanapką? Tego nie szło zrozumieć. Mieszkał ze mną cztery lata a z tego trzy spotykał się z nią. I rytuał: rosół, kotlet a potem do kościoła to było niezmienne jak 4 pory roku.