- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 listopada 2015, 19:51
Przedwczoraj wymacałam na brzuszku, u mojej 8 letniej kotki, jednego większego guza (mniejszy niż 1 cm) i 2 ledwo wyczuwalne. W obawie, ze może być to rak sutka, poleciałam do weterynarza i pani doktor powiedziała, ze jak najszybciej trzeba wyciąć, ponieważ takie guzy szybko robią przerzuty. Zbadała serce kotki i powiedziała, ze ogólny stan zdrowia jest bardzo dobry. Na operacje umówiłam się na poniedziałek.
Znajoma jednak powiedziała mi, ze jej suczka ma takie guzy na listwie mlecznej i weterynarz, u którego była z sunia, powiedział, żeby absolutnie tych guzów nie ruszać. Dlaczego? Czy ta operacja może zaszkodzić mojej kotce, która przecież poza tymi guzkami jest w bardzo dobrej kondycji? Skąd dwie różne opinie weterynarzy?
Czy któraś z Was miała podobny problem ze zdrowiem kotki? :(
8 listopada 2015, 15:32
Hej,
Moja 14 letnia kotka jest właśnie po takiej operacji (która była w piątek)
Najważniejsze jest czy masz zaufanie do weterynarza. Mi dwóch odmówiło podjęcia się operacji bo mówili, że takich rzeczy się nie operuje. Dopiero przez przypadek znalazłam świetnego weterynarza. Pani podjęła się operacji, bo widać że kocha zwierzęta i nie liczy się dla niej tylko kasa.
Jeżeli nie wytniesz, guzki będą rosły, będzie ich coraz więcej, co może prowadzić do pęknięcia skóry. W konsekwencji będziesz musiała uśpić.
Podsumowując: jeżeli kotki stan ogólny (serducho, nerki) jest dobry to operuj. A jeszcze kilka lat przed wami :)
Dobrze żeby nie była jakaś bardzo wychudzona bo trzeba połączyć szwami kawałki skóry.
p.s. uzbrój się w cierpliwość bo przez pierwsze cztery dni moja musi mieszkać w kontenerku . i nosi śmieszne wdzianko.:) - które dostałam od weterynarza na wypożyczeniu.
W dzień operacji musi być na czczo. Dzień po operacji może już pić wodę i jeść. co dwa dni zastrzyk z antybiotyku. ogólny koszt w naszym wypadku to 450 operacja plus 10 zł na zastrzyk z antybiotykiem.
Jak masz pytania to pisz :)
pozdrawiam i trzymam kciuki!
9 listopada 2015, 08:54
Dziękuję za odpowiedzi,
FabriFibra, bardzo mi przykro :(
23Kasiula23, Pani weterynarz ufam, bo 1,5 roku temu uratowała mi sunię, która niespodziewanie zachorowała na ropomacicze i w jeden dzień jej stan zdrowia tak się pogorszył, ze trzeba było natychmiast operować, bo zagrażało to jej życiu, i mimo ze sunia ma już 12 lat, operację przeszła bez problemow i odpukać, jest teraz w świetnej formie. Wiec nie sadzę, żeby była to naciągaczka, tylko lekarz, który rzeczywiście chce zwierzęciu pomóc.
Stan zdrowia kotki jest bardzo dobry, ale własnie jest ona bardzo drobniutka, wazy niecałe 2 kg i boje się o nią. Takie male zwierzątko, czy nie stanie jej się krzywda... Narkoza, gojenie się rany itp. :(
Cierpliwości na pewno mi nie zabraknie, bo kotka jest dla mnie jak członek rodziny, bardzo zależy mi, żeby była zdrowa, na koszta tez już się przygotowałam. Dzisiaj o 17 operacja i umieram ze strachu, własnie dlatego, ze kicia jest zdrowa, guzki male i w niczym jej póki co nie przeszkadzają, a po zabiegu nic nie wiadomo. Nie chcę jej skrzywdzić :(
9 listopada 2015, 12:11
Znam to:( Moja jedna kotka miała taka operacje dwa lata temu i niestety zmarła po miesiącu od operacji. Złaowałam ze ją w ogóle poddałam tej operacji. Druga kotka miała operacje 2 tygodnie temu, jeszcze nosi taki ochronny kubraczek, czuje się dobrze, ale miała wyciętych tych guzów kilkanaście. Obawiam się ze i tym razem kotka pożyje miesiąc , dwa i umrze.
9 listopada 2015, 15:33
Kapuczino, to mnie teraz przeraziłaś :( a jak się czuły Twoje kotki przed operacją? Dobrze? Bo wiem, że bez tej operacji moja kicia na pewno spokojnie jeszcze pożyje, bo ma się dobrze, a jeśli mam jej zrobić krzywdę, to już sama nie wiem, czy ją tam w ogóle zabierać ;(
9 listopada 2015, 20:21
Moja niestety nie była sterylizowana, czego bardzo żałuję :(
Juz po operacji. Kicia leży, jeszcze pod wpływem leków, ledwo rusza główką, ale wygląda ładnie. Na moja prośbę weterynarz przy okazji ja wysterylizował. Guzy rzeczywiście były niewielkie, ale macica nie była ładna i ona pewnie zatruwała kici organizm, ale poza tym w środku wszystko dobrze, bez przerzutów, wiec jest dla niej szansa na zdrowie.
Teraz pozostaje mi wierzyć w to, ze rana będzie się ładnie goić i kotka wróci do pełni sil, bez powikłań.