- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 października 2015, 07:42
od dłuższego czasu zastanawiam się nad złapaniem "dzikiego kota" i wzięciem go do domu.
na podwórku (wypełnionym śmieciami i jakimiś zbieranymi od lat "potrzebnymi " rzeczami ) przy domu wolnostojącym zamieszkałym przez starszych ludzi jest około 20 kotów... w różnym wieku ale większość są to koty już w pełni rozwinięte.
Koty ( i jeden pies) nie wyglądają na wygłodzone - ale na pewno są zdziczałe i nie mają właściwej opieki (pies to w ogóle - ma niby dom z ogrodem, a nie może się obrócić bo tak dużo rzeczy jest na podwórku...) Jeden z kotów ma złamaną ewidentnie łapkę ( sąsiadka mi powiedziała że on tak chodzi od kilku miesięcy, drugi z kolei jest mocno apatyczny- chodzi z przechyloną głową..., jest też kotna kotka itp.
Zgłaszałam sprawę do schroniska i jednej fundacji w Poznaniu- uzyskałam odpowiedź, że są to koty wolno żyjące i oni nic nie zrobią.
Jak myślicie złapać, wyleczyć i spróbować oswoić jednego z tych kotów , a co z resztą ????
Jaka szansa że w bloku będzie szczęśliwszy niż na podwórku z bandą innych kotów???
25 października 2015, 08:21
kuzynka uratowała dzikie koty. Żyją w bloku. Kocha podopiecznych. Zapewniła weterynarza, czy są zdrowe. Możesz zrobić to samo;)
25 października 2015, 08:24
takie koty maja pewnie wiele chorob,raczej powinny byc uspane
W średniowieczu mieli trochę inny tok myślenia, ale zmierzający do tego samego. Nie było komu polować na szczury i proszę-dżuma raz dwa.
A co do pytania autorki - wydaje mi się, że dorosły dziki kot nie doceni ciepłego kąta w Twoim domu. Ale skoro piszesz, że jedna jest kotna to poczekaj na małe. Sama mam kotka z rodziny dzikich piwnicznych kotów ;)
25 października 2015, 08:25
Jezeli jestes zainteresowana losami kota - powinnas sie zainteresowac, aby wszystkie byly wykastrowane i zglosic cala historie do Stwoarzyszenia, ktory na twoim terenie zajmuje sie tymi sprawami.
Zaden dachowiec nie bedzie szczesliwy w zamknietym pomieszczeniu - podarte firanki, poobsikiwane wszystkie mozliwe miejsca o podejrzanym dla kota zapachu itd Bedziecie sie razem meczyli. Miec dobre serce - to nie jest wiezic kota w mieszakniu.
Chcesz kota - wybierz z hodowli, w ktorej koty sa przyzwyczajone do zycia w czterech scianach, a sa odstawione od matki czyste (tzn zalatwiaja sie juz do kuwety), zaszczepione, a ty z pelna swiadomoscia - gdy przyjdzie moment zajmiesz sie kastracja kotka lub nie.
25 października 2015, 08:30
Ja mam juz 3 lata takiego kota. Zyje w bloku i napewno jest szczesliwy. Teraz lezy sobie na grzejniczku i sie wygrzewa. Stal sie strasznie wybredny co do jedzenia, je tylko poledwiczki z kurczaka i wolowine. I mu sie nie mysli uciekac, nawet przy otwartych oknach i drzwiach. A dzieci go uwielbiaja
25 października 2015, 08:31
rzeczywiscie znajomi mówili, że koty dzikie rzadko są szczęśliwe w mieszkaniu i lepiej wziąć ze schroniska , bo te sa jako tako przyzwyczajone do życia w klatce...
Co do pomocy tym kotom- napiszę do innych fundacji może ktoś się zainteresuje i wykastruje.
Sama kiedyś przygarnęłam psa po przejściach i mimo, że z psami jest łatwiej je oswoić - to do końca życia nie chciał chodzić na smyczy i bał się podniesionych głosów...
25 października 2015, 08:34
a i szybko sie przystosowal a byl prawdziwym dzikusem. Mebli i dywanow nigdy nie drapal. Nigdy nie nasikal poza kuweta. Pierwsze noce spedzal zamkniety w laziece bo tam jest kuweta
25 października 2015, 09:06
ja bym zorganizowała im poprzez fundację sterylizację/kastrację, żeby się dalej nie rozmnażały na potęgę. przygotowałabym również jakieś kartony i koce, żeby miały jak przetrwać podczas zimy + dokarmiałabym je, zwłaszcza jak temperatura spadnie poniżej zera.
nie brałabym jednego i nie próbowała oswoić. jak się nie uda to co, wywalisz go na ulicę znowu?;/
25 października 2015, 09:20
Od 4 miesięcy mam kota złapanego w piwnicy. Żył w śmierdzącej,mokrej, obrzydliwej piwnicy, będąc starszą bezzębną babuleńką. Już jest z nami, oswojenie jej to była bardzo trudna i męcząca praca. Teraz już jest spokojny, wyleguje się na swoim posłanku, daje się pogłaskać, czasem cicho mruczy. Mam w domu jeszcze dwa koty, na szczęście oba zaszczepione były na kocie choroby zakaźne a nowy przybysz przed wejściem do domu został odpchlony i odrobaczony. Jestem weterynarzem, jak byś miała jakieś wątpliwości czy potrzebowała porady, pisz na priv chętnie Ci pomogę.
Mądrala od chorób i USPANIA... sama przenosisz najwięcej patogenów szkodliwych dla ludzi, wiec radzę się dobrze nad sobą zastanowić...