- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 września 2015, 15:30
Chcą mnie w to wrobić, ale co tak w rzeczywistości robi starosta? Trudna to fucha?:D
11 września 2015, 15:32
U mnie na studiach - kontaktuje się z dziekanatem, opiekunem roku, sekretariatem. Przekazuje informacje, zbiera legitymacje do podbicia, czasami gania za spóźnialskimi z jakimś papierem do podpisu. Osobiście bym nie chciała.
11 września 2015, 15:38
Jezeli chcesz kiedys zajac sie polityka - to masz lagodny start. W sumie jest troche zebran na szczeblu wydzialowym, czasami miedzywydzialowym, itd. Jestes "lacznikiem" miedzy studentami z roku a wladzami uczelni. Mozesz nie miec zadnej, ale to absolutnie zadnej sprawy do zalatwienia i olewac wszystkie zebrania (i tak nie jest ich znowu tak duzo - np przyznawanie stypendiow). Moze tez sie zdarzyc, ze wszyscy beda mieli jakies roszczenia, przejmiesz sie i bedziesz zarywac swoj prywatny czas na jakies duperele.
Traktuj to raczej jako mandat zaufania, komplement, jaki wzbudzasz swoja postawa u innych. To nei jest "wrobienie", ale pasowanie na lidera grupy.
11 września 2015, 15:47
nie zgadzaj sie absolutnie, niech sobie szukaja innego frajera! Wszystko załatwiasz, dostaje ci sie za to ze rok sie nie nauczyl albo kilka osob czegos nie oddalo itp, ustalasz terminy egzaminow, zawsze komus cos nie będzie pasowało i ZAWSZE będą jakieś pretensje cokolwiek byś nie zrobiła ktoś będzie niezadowolony, no i po co, g**** jedno wielkie z tego masz xd zalezy od uczelni ogolnie i kierunku, u mnie bylo tak ze to wlasnie starosta zbieral wszystkie indeksy i zajmowal sie wpisami, niby mial kogos do pomocy, ale ta osoba raz byla raz jej nie bylo, siedz sobie podczas sesji z jakimś nadętym profesorkiem i rób wpisy 100 osobom
Edytowany przez xyz95 11 września 2015, 15:49
11 września 2015, 15:53
Ja rok temu zostałam "wrobiona" w tą funkcję, ale mam w miarę lekko. Właściwie jedyne co mam do roboty to odpowiedzialność za komunikację między rokiem a wykładowcami i dziekanem, prowadzenie jakichś zbiórek na materiały ćwiczeniowe. Nie kazano mi się uganiać na jakieś zebrania, nic z tych rzeczy. Jedno mnie drażni - każdy ze studenciaków z nawet najmniejszą bzdurą leci do mnie, wiecznie zapchana skrzynka na fb, mail i telefon...
Ale fajną rzecz zauważyłam - odnoszę wrażenie że mam lekką taryfę ulgową u większości wykładowców :)
Edytowany przez kottie 11 września 2015, 15:54
11 września 2015, 16:06
Oj patrząc po starostach to ja bym nie chciała, zwłaszcza na I roku. Oprócz ustalania terminów egzaminów, formy itp. czyli w sumie dodatkowego nawału roboty, trzeba jeszcze wytłumaczyć studentom jak się rejestrować na zajęcia, krok po kroku, kontaktować się z dziakanatem w sprawach, które czasem kompletnie Cię nie dotyczą. Najlepiej jakby starostą była jakaś osoba, która już studiuje i wie co i jak :P
11 września 2015, 16:41
Ja bym nie chciała - co prawda moja starościna ma już nas w pupie ( teraz będę zaczynać 4 rok) ale jest trochę obowiązków. Byłam przez 3 lata przewodniczącą w lo - tak to nie ten level - ale po 3 latach latania i robienia wszystkiego za wychowawce nigdy bym się nie zgodziła.
11 września 2015, 16:44
kiedys biegał z indeksami a teraz nic nie robi
11 września 2015, 17:25
Jest rąbany przez wszystkich w tyłek bez wazeliny! :P. Nie zgadzaj się na to. Masakryczna funkcja.
11 września 2015, 17:55
Byłam teraz. Ale zrezygnowałam na koniec roku, teraz od października jest już nowa wybrana. Zależy od uczelni i ludzi na roku, u mnie nie było wiele do roboty. Indeksow nie mamy, wszystko jest w usosie, więc nie było problemu. W połowie semestru zbierałam na początku wykładu legitki do podbicia, a tak to tylko przed sesjami się pytali... no ale właśnie, pytali o wszystko. Co z tego, że łatwiej było zapytać na forum grupy, wszystko szło do mnie bo przecież starosta ma wiedzieć. Kiedy ktoś ma dyżur, a gdzie oni to mają zanieść, a kiedy jest poprawka z czegoś tam, a co oni mają wydrukować, a co podpisać, a ile mają na to czasu i tak z każdą pierdołą. Głównie przed sesją. W trakcie roku się nie namęczyłam