Temat: ile przeczytanych książek świadczy o oczytaniu według was

na wstępnie zaznaczę, że rozumiem jeśli ktoś uważa takie przeliczanie za głupotę. pewnie znajdzie się sporo osób, które sięgają po książki od tak i nie bawią się w liczenie. ja jednak lubię monitorować to co czytam, żeby sprawować mad tym pewną kontrolę. właśnie do ludzi, którzy myślą podobnie kieruje to pytanie: ile przeczytanych książek świadczy waszym zdaniem o oczytaniu? ile to wynik przeciętny? a ile powód do wstydu?

wiadomo, że nie da się tak dokładnie wszystkich książek policzyć, ale można to oszacować. ja przykładowo mam konto na portalu lubimy czytać i każdą przeczytaną pozycję oznaczam, więc mniej więcej widzę jak mi idzie 

Jedna na miesiąc to mało. 
Dwie średnio.
Trzy i więcej jest ok.

Ale też liczy się jakość, jak ktoś będzie czytał tylko Greye, Michalak i Zmierzch to też nie świadczy za dobrze.

Kiedyś czytałam więcej, teraz to głównie artykuły na tematy związane z wychowaniem dzieci i fora kulinarne (smiech) brak czasu, a jeśli znajdę chwile to niestety muszę go przeznaczać na studiowanie podręczników z języka niemieckiego. 

Jakie książki polecacie ? 

Pasek wagi

W czasie roku akademickiego rzadko czytam to co bym chciała. W wakacje ok 20 książek

lifereclaimed napisał(a):

 ile przeczytanych książek świadczy waszym zdaniem o oczytaniu?  

Ilość przeczytanych książek nie zawsze równa jest oczytaniu-wszystko zależy co się czyta. Ja czytam dla relaksu i czytam głównie kryminały i lekkie romasidła ;) czytam po kilkanaście do kilkudziesięciu miesięcznie-jak wpadne w amok to leci... i wcale się nie uważam za oczytaną. Tyle tylko, że miło spędzam czas :)

Ciężko powiedzieć, zresztą chyba sporo osób ma takie zrywy, w jednym miesiącu przeczytają jedną książkę, w kolejnym pochłoną ich kilka. Poza tym sam fakt czytania o niczym jeszcze nie świadczy, ważne jest to co się czyta. Kogoś kto czytałby wyłącznie romansidła w miękkich oprawkach uważałabym za wtórnego analfabetę, nawet gdyby tych romansideł były setki. To czy ktoś jest oczytany, czy nie po prostu widać i tyle, myślę że nie ma sensu przeliczać tego na ilość woluminów, które "ma się na koncie". Moim zdaniem wypadałoby jeszcze czytać prasę, ostatnio nie mogłam uwierzyć jak pojawił się na forum wątek o tym czy Bartosz Arłukowicz jest przystojny, a spora część wypowiadających się bez żadnego zażenowania oznajmiła, że nie ma pojęcia kto to jest. W szoku jestem chyba do teraz. 

Myślę, że nie liczy się ilość przeczytanych książek, a jakość. Oczytany to z definicji człowiek, który zdobył jakąś wiedzę z książek, które przeczytał. I nie chodzi tu raczej o znajomość imion bohaterów i umiejętność opowiedzenia w skrócie przeczytanej historii. Człowiek oczytany potrafi zaskoczyć w rozmowie jakimś faktem, o którym dowiedział się z książki czy też na każdą okazję ma przyszykowany cytat. Z takiego Greya ani nie wyłowimy dobrego cytatu, ani niczego interesującego o czym wcześniej byśmy nie wiedzieli się nie dowiemy. Dlatego przeczytanie trylogii Greya w miesiąc jest według mnie mniej warte, niż przeczytanie w tym czasie jednej, porządnej 400-500-stronicowej książki.Więc czytanie dużej ilości książek nie zawsze jest równoznaczne z byciem oczytanym. 

Pasek wagi

każda przeczytana książka dobrze świadczy o czytającym. nieważne czy to romans, czy inny erotyk. ja czytam mało bo ok.1 książkę miesięcznie, mój mąż czyta po 10 miesięcznie i to juz jest dużo.

Ile sama przeczytałam nie jestem w stanie policzyć... Jestem molem... Kiedyś czytałam 2-3 książki tygodniowo, czytam też sporo czasopism, ale nie wiem czy świadczy to o jakimś "oczytaniu". Ok, mam szersze pojęcie na niektóre tematy, lubię wiedzieć o czym mówię, więc to na pewno pomaga. Generalnie jednak czytam, bo lubię, choć  teraz nie mam na to aż tyle czasu, to wciąż sięgam po książki kiedy mam trochę wolnego :)

Wilena napisał(a):

Ciężko powiedzieć, zresztą chyba sporo osób ma takie zrywy, w jednym miesiącu przeczytają jedną książkę, w kolejnym pochłoną ich kilka. Poza tym sam fakt czytania o niczym jeszcze nie świadczy, ważne jest to co się czyta. Kogoś kto czytałby wyłącznie romansidła w miękkich oprawkach uważałabym za wtórnego analfabetę, nawet gdyby tych romansideł były setki. To czy ktoś jest oczytany, czy nie po prostu widać i tyle, myślę że nie ma sensu przeliczać tego na ilość woluminów, które "ma się na koncie". Moim zdaniem wypadałoby jeszcze czytać prasę, ostatnio nie mogłam uwierzyć jak pojawił się na forum wątek o tym czy Bartosz Arłukowicz jest przystojny, a spora część wypowiadających się bez żadnego zażenowania oznajmiła, że nie ma pojęcia kto to jest. W szoku jestem chyba do teraz. 

Ja też nie wiem kim on jest:prosty powód-nie mieszkam w Polsce, nei mam polskiej TV i nie czytam polskiej prasy od lat... I wcale nie czuję się z tym żle. Po prostu Polska rzeczywistość, jak coś poczytam w necie, mnie przeraża więc po co mam się denerwować. Wolę omijać szerokim łukiem :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.