- Dołączył: 2010-10-08
- Miasto:
- Liczba postów: 203
19 stycznia 2011, 10:33
Witajcie. Mam taki problem z teściem. Jest u nas już drugi tydzień, bo nam pomaga przy remoncie. Żeby było jasne to nie jest to remont w domu, tylko w firmie, więc nie mam rozgrzebanego mieszkania, a teść jest cały czas poza domem. Robi nam ten remont za darmo, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna, dlatego nic nie mówię na jego zachowanie. Wiem, ile kosztuje robota, więc cieszę się ogromnie, że poświęca swój czas na nasz remont.
Ale.... co to kryć, jest alkoholikiem... :( Codziennie jest wieczorem pijany. Może się czepiam, ale ja nie toleruję pod swoim dachem takiego czegoś, ale siedzę cicho..., bo jestem wdzięczna, nic nie mówię..
Aż do dzisiaj.... rano zobaczyłam zasikane łóżko.... No dziewczyny..... jakie są granice gościnności? Szkoda mi męża, bo widzę, że go to boli, a tak go kocham. Nie potrafimy powiedzieć nic stanowczo, bo ogranicza nas szacunek i wdzięczność do rodzica. Ale wersalka, pościel do wyrzucenia :( W chwili obecnej raczej nie stać nas na nową.
Od rana się trzęsę, właśnie piję melisę, żeby się uspokoić. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że mam malutkie dziecko, staram się mieć czysto w domu, nie mam na nic czasu, a do tego jestem w niespełna połowie ciąży...
Jak byście wybrnęły w miarę delikatnie z takiej sytuacji? Czy ja jestem przewrażliwiona. Oboje z mężem prawie nie pijemy, po prostu nie mamy takiej potrzeby, dlatego z zasady alkohol nie jest mile widziany w naszym domu.
- Dołączył: 2010-10-30
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2868
19 stycznia 2011, 10:36
Może delikatnie porozmawiaj na ten temat ze swoim mężem,a jeżeli ty jesteś mniej odważna,a to ojciec twojego męża to niech on z nim także spokojnie porozmawia. W końcu są jakieś granice przyzwoitości i gościnności...
- Dołączył: 2006-01-04
- Miasto: Na Koncu Wsi
- Liczba postów: 109738
19 stycznia 2011, 10:38
nie , nie jestes przewrazliwiona
takie czesto sa uroki pomocy w rodzinie .....czasem lepiej po prostu wziasc kogos obcego i zaplacic
ja na waszym miejscu bym przeczekala do konca remontu i sprawa sie skonczy bez urazy tescia i meza ...i wiecej po prostu bym tescia do pomocy nie brala
- Dołączył: 2010-10-08
- Miasto:
- Liczba postów: 203
19 stycznia 2011, 10:44
tak, chyba najlepsze wyjście to poczekać do końca - do niedzieli i więcej na takie coś nie iść
ale widzę, że przynajmniej się uspokoiłam dzięki temu, że napisałam to wszystko, a to ważne w moim stanie.
umyję włosy i pójdę z dzieckiem na spacer.
być może mąż porozmawia wieczorem i jakoś delikatnie poprosi, żeby jednak u nas nie nadużywał.
- Dołączył: 2010-05-15
- Miasto: West Vlanderen
- Liczba postów: 3352
19 stycznia 2011, 10:47
Zwróciłabym uwagę napewno , nie mogła bym za plecami gadać.... Jeśli by się za to obraził trudno , remont dała bym rade sama z mężem zrobić. A już napewno bym nie wytrzymała widząc zaszczane łóżko!!!
19 stycznia 2011, 11:08
Współczuję...nie denerwuj się, bo nerwy tu nic nie pomogą a jedynie mogą zaszkodzić Tobie i dzidzi..Ja bym te łóżko zostawiła! mężowi kazała przyprowadzić teścia i pokazać co zrobił, skoro sam się nie zorientował..pewnie byłoby mu głupio i nie doszłoby więcej do takich numerów..
Pomoc pomocą, ale jeżeli przy tej pomocy wynikają takie sprawy i jakby nie było straty, to bym się zastanowiła czy warto..
- Dołączył: 2010-07-05
- Miasto: Grubasoland
- Liczba postów: 2751
19 stycznia 2011, 11:45
Mój Ł. też jest DDA, ma ojca alkoholika... nie mogłabym "delikatnie" mu wypomnieć takich akcji, w takiej sytuacji byłabym wściekła, ale konkretnie powiedziałabym mu co o tym myślę!
- Dołączył: 2009-08-10
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 2108
19 stycznia 2011, 12:00
wnioskuje ze mieszka gdzies daleko skoro u was jest ... chyba jedyne wyjscie to przeczekać i modlic sie o szybki koniec remontu ...
- Dołączył: 2010-10-08
- Miasto:
- Liczba postów: 203
19 stycznia 2011, 12:07
jak powiem konkretnie, to się obrazie, spakuje manatki i jutro go nie będzie. Bo do tego jest strasznie obrażalski.
Ostatnie, co bym chciała, to zrobić przykrość mojemu mężowi, on kocha rodziców. On chyba jest najbardziej pokrzywdzony w tej całej sytuacji.
Edytowany przez barracuda 19 stycznia 2011, 12:53
- Dołączył: 2010-10-08
- Miasto:
- Liczba postów: 203
19 stycznia 2011, 12:10
tak, mieszkają ok 300 km od nas, mąż przeprowadził się w moje strony
Edytowany przez barracuda 19 stycznia 2011, 12:15