Temat: zmuszanie do kościoła

to jest chore... mam 20 lat, ok, mieszkam z rodzicami, bo nie mam kasy na studia w innym miescie, podporządkowuję się rodzicom we wszystkim praktycznie, ale czy to znaczy ze moga mi rozkazywać nawet w takich sprawach jak wiara?? Ja ogólnie wierzę w jakiegoś tam boga, ale NIE W KOŚCIÓŁ, od razu przepraszam, nie chcę tu kogoś wierzącego i praktykującego urazić, więc może niech tego dalej nie czyta, ale dla mnie to jest jedna wielka sekta, to jest dla mnie nie do uwierzenia, że można z własnej woli chodzić do kościoła na msze, uczestniczyć w tej całej szopce... Ja dosłownie nie mogę już wytrzymać pod koniec mszy w niedzielę, tylko myślę jakie to wszytko jest śmieszne i bez sensu, a w domu czeka mnie nauka na jutrzejszy egzamin. Do spowiedzi byłam ostatnio przed bierzmowaniem, oczywiście rodzice o tym nie wiedzą, bo chodzę do komunii na święta. Co niedzielę do kościoła, każde najbardziej absurdalne święto też, jak jest boże narodzenie to już jestem praktycznie codziennie. Nie wiem może ja jestem dziwna, bo nie chcę chodzić na jakąś środę popielcową żeby nie ksiądz popiołem posypał???

A rodzice? Ok są wierzący, ale szczerze jakoś nigdy nie widziałam żeby się modlili w domu, do kościoła to jak najbardziej trzeba iść, ubrać się elegancko w spódniczkę, śpiewać te wszystkie pieśni, a potem przyjść do domu i spędzić resztę dnia przed telewizorem. AHA. Pewnie jakbym ich zapytała o co chodzi nie wiem w święcie trzech króli to by nie wiedzieli, ale do kościoła przecież trzeba iść. 

Aa i muszę dodać że mieszkam na wsi, więc nie mogę robić tak jak moje koleżanki w liceum że idę niby do kościoła, a tak naprawdę gdzieś na miasto. Zresztą, nie uważacie że to byłoby śmieszne? Nie jestem już gimnazjalistką, masakra. Najlepsze - rodzice wstają w niedzielę o 6 żeby iść na 7 do kościoła i 'mieć z głowy' xdddddd, potem rozwalają się przed tv i tak cały dzień. wtf... Przepraszam musiałam się wygadać bo naprawdę już nie mogę, przed chwilą tata 'przypomniał' mi, że dzisiaj jest spowiedź przed jakimś obrazem, nie wiem o co chodzi, i idziemy.. I znowu po raz 10000000000 awantura, bo tylko im sasugerowałam lekko że nie idę, a oni od razu że oni nie będą trzymać w domu takiego satanisty i szkoda że jestem na studiach bo takie głupoty gadam i jakby to usłyszeli na uczelni to by mnie wyśmiali itp i to jest koniec dyskusji. A ja się dzisiaj nie wybierałam na żadną imprezę, chciałam się tylko pouczyć...

Hmm, a ja trochę nie rozumiem takiego biadolenia. Ok, nie powinni Cię zmuszać, ale z drugiej strony nie idziesz na cały dzień do kościoła, tylko na godzinę. Po co Ci frustracja, narzekanie i rozpamiętywanie później tego, że straciłaś 1/24 dnia? Naprawdę nie ma sensu. Przy okazji spróbuj się wsłuchać w kazania, może akurat coś Cię "urzeknie" w tej religii.

Czasem jak siedzę w kościele też postrzegam to jako sektę (jeszcze jak wszyscy śpiewają tymi smętnymi tonami, chociaż to powinno być przecież radosne), ale jednak chodzę, w Boga wierzę, modlę się czasem w domu. Nabożeństwa to w dużej mierze poświęcenie z mojej strony na rzecz męża, ale mimo to staram się zawsze z nich wyciągnać jak najwięcej i nie zwracać uwagę na całe pompatyczne towarzystwo dookoła.

madeyes napisał(a):

Ja też jestem w takiej samej sytuacji. Nawet się nie buntuję, szkoda mi siły na to. Idę bo mama mi każe i tyle. Mam 21 lat.

matko bosko szkoda mi Ciebie ..kiedy masz zamiar sie usamodzielnic ?? :( nie rozumiem takich rodziców uciekac trzeba od takich ludzi

po pierwsze - niech w szkołach uczą religioznawstwa a nie Religi - niech pokażą na czym każda religia opiera swoje argumenty - przecież na świecie istnieje tyle wyznań a tak naprawdę nikt o żadnym innym nie mówi.

po drugie jeśli chcą uczyć Religi jako Katolicyzmu to niech wpisują jako przedmiot Katecheza i będzie wszystko jasne.

W Polsce mamy ludzi różnych narodowości i nie każdy chodzi do kościoła i uznaję wiarę w Boga jako autorytet. Trzeba nauczyć się szanować innych i zrozumieć ich podejście do Katolicyzmu.

Droga autorko jesteś osobą dorosłą, decyduj sama o sobie. Człowiek zmuszany buntuje się z każdym dniem coraz bardziej. Nie idź jeśli nie masz takiej potrzeby, nie wierz jeśli tego nie czujesz. 

Biblię kiedyś przeczytałam ale nie tylko, dużo czytałam na temat innych wyznań i to mi wystarczyło. Do kościoła nie chodzę. Nie wiem czy wierzę ale wiem jedno swojego dziecka zmuszać nie będę, chce pójdzie, nie to nie. Nikt mu za to lania nie da. Każdy ma prawo do własnych wyborów.

Pasek wagi

Wczoraj przeczytałam Twój wpis.Miałam na niego nie odpowiadać ale nie mogę o niczym innym myśleć.Zastanawiam się skąd u takiego młodego człowieka takie spustoszenie w duszy a najgorsze że nie jesteś sama.No ale na szczęście "....Jakiś tam Bóg..." kocha nas wszystkich,modlę się więc za Ciebie i współczuję rodzicom.

Karo211 napisał(a):

Wczoraj przeczytałam Twój wpis.Miałam na niego nie odpowiadać ale nie mogę o niczym innym myśleć.Zastanawiam się skąd u takiego młodego człowieka takie spustoszenie w duszy a najgorsze że nie jesteś sama.No ale na szczęście "....Jakiś tam Bóg..." kocha nas wszystkich,modlę się więc za Ciebie i współczuję rodzicom.
no następna

Jako agnostyk nigdy nie zrozumiem dlaczego wiara lub jej brak jest przedmiotem dyskusji. Można dywagować o religii samej w sobie, zasadach jakie są podwalinami danych systemów, tradycji czy ingerencji państwa w Kościół i vice versa...ale po co roztrząsać czy ktoś wierzy, czy nie? To jest bezprzedmiotowa dyskusja, zwykłe "bicie piany".

PS: można zachęcać ludzi do wiary tak jak robił to Jan Paweł II. Nie czytałam jego Encyklik i rzadko kiedy słuchałam jego przemówień, ale z tego co zdążyłam zauważyć raczej zachęcał dobrem, ciepłem i miłością do bliźniego. Pisanie o potępieniu, współczuciu tym (gorszym, uboższym duchowo) zbłąkanym istotom (niczym naiwne, nieświadome dzieci) raczej przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego.

Pasek wagi

Donquixote napisał(a):

Jako agnostyk nigdy nie zrozumiem dlaczego wiara lub jej brak jest przedmiotem dyskusji. Można dywagować o religii samej w sobie, zasadach jakie są podwalinami danych systemów, tradycji czy ingerencji państwa w Kościół i vice versa...ale po co roztrząsać czy ktoś wierzy, czy nie? To jest bezprzedmiotowa dyskusja, zwykłe "bicie piany".PS: można zachęcać ludzi do wiary tak jak robił to Jan Paweł II. Nie czytałam jego Encyklik i rzadko kiedy słuchałam jego przemówień, ale z tego co zdążyłam zauważyć raczej zachęcał dobrem, ciepłem i miłością do bliźniego. Pisanie o potępieniu, współczuciu tym (gorszym, uboższym duchowo) zbłąkanym istotom (niczym naiwne, nieświadome dzieci) raczej przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego.

Tak, tylko "problem" w tym, że papież był człowiekiem inteligentnym (raz), oczytanym (dwa), ludzkim (trzy). Poza tym świadomy tego, że jeżeli rzeczywiście chce kogoś nawrócić to musi to zrobić dobrym słowem, ciepłem, tym osławionym miłosierdziem, nie krzykiem, przemocą i agresją. Ci, którzy próbują nawracać krzykiem, przemocą i agresją tak naprawdę nie robią tego dla tych zabłąkanych duszyczek, nie robią tego dla Boga, oni to robią tylko i wyłącznie dla siebie. Bo inność wywołuje w ich ograniczonym mózgu uczucie dyskomfortu. Bo tak naprawdę w głębi serca nie są pewni drogi, którą obrali i wykazanie komuś, że jego droga jest zła daje im chociaż złudne wrażenie, że ich własna, dla kontrastu jest dobra. Bo uważają, że o ich własnej wartości nie świadczy to co mają w głębi duszy, tylko to co będą obłudnie pokazywać światu. Dlaczegóż przez tyle wieków palono ludzi na stosach, w imię wiary? Dlaczego ludzi mordowano w trakcie krucjat, w imię wiary? Dlaczego zabijano ludzi w trakcie wojen religijnych, w imię wiary? Dlaczego? Bo ktoś sobie uroił w swoim małym mózgu, że to mu zapewni zbawienie. Nawracanie drugiego na siłę, ogniem i mieczem. Teraz ognia i miecza może nie ma, ale jak widać nadal są ludzie, który odmawiają innym miejsca w niebie. Papież i księża mówią, że ktoś kto nie był wierzący nie ma zamkniętej drogi do zbawienia, jeżeli był dobrym człowiekiem, bo wiara to łaska, nie obowiązek. Ale nie, katolik polski ma swoją odrębną doktrynę wiary i wie lepiej. 

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogch i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ja, deistyczny apostata znam ten fragment, jak widać część żarliwych katolików tutaj na forum nie. W sumie przykre. 

Wilena napisał(a):

Donquixote napisał(a):

Jako agnostyk nigdy nie zrozumiem dlaczego wiara lub jej brak jest przedmiotem dyskusji. Można dywagować o religii samej w sobie, zasadach jakie są podwalinami danych systemów, tradycji czy ingerencji państwa w Kościół i vice versa...ale po co roztrząsać czy ktoś wierzy, czy nie? To jest bezprzedmiotowa dyskusja, zwykłe "bicie piany".PS: można zachęcać ludzi do wiary tak jak robił to Jan Paweł II. Nie czytałam jego Encyklik i rzadko kiedy słuchałam jego przemówień, ale z tego co zdążyłam zauważyć raczej zachęcał dobrem, ciepłem i miłością do bliźniego. Pisanie o potępieniu, współczuciu tym (gorszym, uboższym duchowo) zbłąkanym istotom (niczym naiwne, nieświadome dzieci) raczej przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego.
Tak, tylko "problem" w tym, że papież był człowiekiem inteligentnym (raz), oczytanym (dwa), ludzkim (trzy). Poza tym świadomy tego, że jeżeli rzeczywiście chce kogoś nawrócić to musi to zrobić dobrym słowem, ciepłem, tym osławionym miłosierdziem, nie krzykiem, przemocą i agresją. Ci, którzy próbują nawracać krzykiem, przemocą i agresją tak naprawdę nie robią tego dla tych zabłąkanych duszyczek, nie robią tego dla Boga, oni to robią tylko i wyłącznie dla siebie. Bo inność wywołuje w ich ograniczonym mózgu uczucie dyskomfortu. Bo tak naprawdę w głębi serca nie są pewni drogi, którą obrali i wykazanie komuś, że jego droga jest zła daje im chociaż złudne wrażenie, że ich własna, dla kontrastu jest dobra. Bo uważają, że o ich własnej wartości nie świadczy to co mają w głębi duszy, tylko to co będą obłudnie pokazywać światu. Dlaczegóż przez tyle wieków palono ludzi na stosach, w imię wiary? Dlaczego ludzi mordowano w trakcie krucjat, w imię wiary? Dlaczego zabijano ludzi w trakcie wojen religijnych, w imię wiary? Dlaczego? Bo ktoś sobie uroił w swoim małym mózgu, że to mu zapewni zbawienie. Nawracanie drugiego na siłę, ogniem i mieczem. Teraz ognia i miecza może nie ma, ale jak widać nadal są ludzie, który odmawiają innym miejsca w niebie. Papież i księża mówią, że ktoś kto nie był wierzący nie ma zamkniętej drogi do zbawienia, jeżeli był dobrym człowiekiem, bo wiara to łaska, nie obowiązek. Ale nie, katolik polski ma swoją odrębną doktrynę wiary i wie lepiej. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogch i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ja, deistyczny apostata znam ten fragment, jak widać część żarliwych katolików tutaj na forum nie. W sumie przykre. 

Ech...

(puchar)

Pasek wagi

do autorki postu: bardzo dobrze, że nie chcesz chodzić do krk, w którym pełnk obłudy, zakłamania, zniekształcenia obrazu prawdziwego Boga, fałszowania Słowa Bożego, chciwości, nienawiści i pazerności. Smutne jest to, że krk rości sobie prawo do zbawienia, że wbrew temu co mówi Pismo Święte wywyższa stworzenie (Maryje), zamiast Stwórce, że wymyśla czyściec, pobiera opłaty za modlitwe za zmarłych, pobiera opłaty za śluby, wymyśla sobie, że należy chrzcić niemowlęta, bo inaczej trafią do piekła(!). Szczerze? Uważam, że krk to szatańska organizacja:) najgorsze jest to, że zniechęcają ludzi do poznawania prawdziwego Boga. Pismo Święte można sobie czytać i milion razy, ale bez otwartych duchowych oczu i duchowych uszu nic się z tego nie zrozumie. Autorko, jeżeli Twoi rodzice nie zabili u Ciebie do końca chęci poznania Jezusa to zachęcam Cię, abyś spróbowała go poznać poza krk. Nie namawiam Cie na jakas konkretna denominację, poczytaj sobie takie wartosciowe strony jak chlebznieba, albo oblubienica.eu. Nie wiem co możesz zrobić z rodzicami. Ja nie miałam problemow z tym, ze przeszlam na protestantyzm, a nawet gdybym miala to nie pójde na kompromis "z tym światem":)

Donquixote napisał(a):

Jako agnostyk nigdy nie zrozumiem dlaczego wiara lub jej brak jest przedmiotem dyskusji. Można dywagować o religii samej w sobie, zasadach jakie są podwalinami danych systemów, tradycji czy ingerencji państwa w Kościół i vice versa...ale po co roztrząsać czy ktoś wierzy, czy nie? To jest bezprzedmiotowa dyskusja, zwykłe "bicie piany".

Tu się mogę zgodzić. Mnie trochę przerażają ludzie, którzy na słowa "nie wierzę" reagują agresją. Nawet własna teściowa jest pod tym względem przerażająca (nie modli się, nie chodzi do kościoła ale dla niej fakt, że nie mam bierzmowania i nie chcę ślubu kościelnego - bo nie, bo nie przekonuje mnie to, bo to ma być mój dzień i na własnych warunkach chcę wejść z kimś w taki związek całkowicie formalny - to straszny skandal i co spotkanie mam całe wykłady). 

Wychowywałam się w całkowicie innej rodzinie. Kiedyś babcia nauczyła mnie "pacierza" na jakiś wakacjach to klepałam wieczorami: dopóki matka mi nie zabroniła, uzasadniając, że będę to mogła robić kiedy dowiem się czym jest wiara. Na religię nie chodziłam z tego samego powodu, zapisałam się gdy miałam piętnaście lat i usłyszałam, że w Afryce rozprzestrzeniają się choroby weneryczne bo zaczęto tam używać prezerwatyw (poważnie), że antykoncepcja prowadzi do zarażenia wirusem HIV, obejrzałam krwawe zdjęcia abortowanych płodów i zostałam kilkakrotnie obrażona za zadawanie pytań więc znowu się z religii wypisałam. Na własne życzenie, kiedy już byłam świadoma z czym to się wiąże. Nie jestem niewierząca, raczej wątpiąca, nie interesuję się religią ale też staram się być dobrym człowiekiem. Myślę, że to najzdrowsze podejście do wychowania dziecka. 

Dodam, że chrzest mam: moja mama urodziła mnie bardzo wcześnie bo w ostatniej klasie liceum. Ojciec, rok starszy, musiał rzucić studia i zacząć zarabiać ale mama chciała uczyć się dalej. Babcia (jej teściowa, ta sama kobieta, która pilnowała mnie, żebym pacierz klepała co wieczór) dała ultimatum: dziecko ma chrzest - oni mają pomoc w utrzymaniu, w przeciwnym razie mają sobie radzić sami. Nie do końca jestem pewna, czy to taka dobroduszna, chrześcijańska pomoc bliskim osobom. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.