- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 marca 2015, 12:01
to jest chore... mam 20 lat, ok, mieszkam z rodzicami, bo nie mam kasy na studia w innym miescie, podporządkowuję się rodzicom we wszystkim praktycznie, ale czy to znaczy ze moga mi rozkazywać nawet w takich sprawach jak wiara?? Ja ogólnie wierzę w jakiegoś tam boga, ale NIE W KOŚCIÓŁ, od razu przepraszam, nie chcę tu kogoś wierzącego i praktykującego urazić, więc może niech tego dalej nie czyta, ale dla mnie to jest jedna wielka sekta, to jest dla mnie nie do uwierzenia, że można z własnej woli chodzić do kościoła na msze, uczestniczyć w tej całej szopce... Ja dosłownie nie mogę już wytrzymać pod koniec mszy w niedzielę, tylko myślę jakie to wszytko jest śmieszne i bez sensu, a w domu czeka mnie nauka na jutrzejszy egzamin. Do spowiedzi byłam ostatnio przed bierzmowaniem, oczywiście rodzice o tym nie wiedzą, bo chodzę do komunii na święta. Co niedzielę do kościoła, każde najbardziej absurdalne święto też, jak jest boże narodzenie to już jestem praktycznie codziennie. Nie wiem może ja jestem dziwna, bo nie chcę chodzić na jakąś środę popielcową żeby nie ksiądz popiołem posypał???
A rodzice? Ok są wierzący, ale szczerze jakoś nigdy nie widziałam żeby się modlili w domu, do kościoła to jak najbardziej trzeba iść, ubrać się elegancko w spódniczkę, śpiewać te wszystkie pieśni, a potem przyjść do domu i spędzić resztę dnia przed telewizorem. AHA. Pewnie jakbym ich zapytała o co chodzi nie wiem w święcie trzech króli to by nie wiedzieli, ale do kościoła przecież trzeba iść.
Aa i muszę dodać że mieszkam na wsi, więc nie mogę robić tak jak moje koleżanki w liceum że idę niby do kościoła, a tak naprawdę gdzieś na miasto. Zresztą, nie uważacie że to byłoby śmieszne? Nie jestem już gimnazjalistką, masakra. Najlepsze - rodzice wstają w niedzielę o 6 żeby iść na 7 do kościoła i 'mieć z głowy' xdddddd, potem rozwalają się przed tv i tak cały dzień. wtf... Przepraszam musiałam się wygadać bo naprawdę już nie mogę, przed chwilą tata 'przypomniał' mi, że dzisiaj jest spowiedź przed jakimś obrazem, nie wiem o co chodzi, i idziemy.. I znowu po raz 10000000000 awantura, bo tylko im sasugerowałam lekko że nie idę, a oni od razu że oni nie będą trzymać w domu takiego satanisty i szkoda że jestem na studiach bo takie głupoty gadam i jakby to usłyszeli na uczelni to by mnie wyśmiali itp i to jest koniec dyskusji. A ja się dzisiaj nie wybierałam na żadną imprezę, chciałam się tylko pouczyć...
Edytowany przez agaaa12 7 marca 2015, 12:05
7 marca 2015, 12:13
dziwne to, że cię zmuszają albo dziwnie cię wychowali, że wierzysz a nie rozumiesz za bardzo o co chodzi. jeśli uważasz, że rodzice tez nie wiedzą to po prostu ich zapytaj co oznacza to czy tamto - albo masz rację albo się zdziwisz. może zwyczajnie macie nudne kazania, które do ciebie nie przemawiają i nie tłumaczą ci niczego? nie wiem co godzinne spotkania na wspólnej modlitwie (a przecież rozmawiasz wtedy z Bogiem jednostkowo i tak) mają wspólnego z sektą. myślę, że dla wierzących to jedyny czas wyciszenia w tygodniu czasami. i tak to należy traktować. ja tam wierząca za bardzo nie jestem a lubię sobie czasem posłuchać dobrego kazania. dominikanie świetnie prawią.
7 marca 2015, 12:16
Ja też jestem w takiej samej sytuacji. Nawet się nie buntuję, szkoda mi siły na to. Idę bo mama mi każe i tyle. Mam 21 lat.
Edytowany przez madeyes 7 marca 2015, 12:16
7 marca 2015, 12:20
ja ostatnio mówię po prostu ze nie odczuwam potrzeby pójścia tam a potem i tak wysluchuje foszkow mamy ze jak to tak można. Ale po Co tam mam isc? Żeby stać i nic nie robić? Nie wierzę że gadanie co Tydzień tych samych tekstow ma jakiś sens
7 marca 2015, 12:21
kazanie to akurat najmniejszy problem, mnie najbardziej śmieszą i irytują zarazem te wszystkie 'obrzędy'
A kazania fakt nudne jak nie wiem, jeszcze mamy takiego księdza że po 5 minutach nie da się go słuchać, widać że czyta to bo musi, albo najczęściej jest jakiś list biskupa itp. Ale to nie o to chodzi, mniejsza z tym.
7 marca 2015, 12:23
Nie wierzę że gadanie co Tydzień tych samych tekstow ma jakiś sens
dokładnie gdybym chciała się naprawdę pomodlić to zrobiłabym to w domu, sama
7 marca 2015, 12:23
Sama musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: czy jeszcze wierzysz, czy już nie? Sama przed sobą. A potem zastanowić się, czy chcesz naprawiać, czy nie. Jak mówią "z niewolnika nie ma robotnika" i taki z ciebie właśnie katolik. Kościół to nie jest budynek; nie jest też nim sam proboszcz czy inni księża. Kościół to my, wszyscy ludzie wierzący, którzy uczestniczą w tej radości jaka jest np. w Mszy Świętej. Rzeczy, które opisujesz jasno świadczą o tym, że dawno się pogubiłaś. Rodzice pewnie dostrzegają ten fakt, reagują jak potrafią. Ja tu nie będę nazywać po imieniu jakich grzechów się dopuszczasz bo to i tak bez sensu, a i miejsce nie na takie sprawy. Jak piszesz masz 20 lat, i co z tego? Ten wiek, to jeszcze wiek dziecka; dowód osobisty w ręku o niczym nie świadczy. Wobec tego czy jesteś w stanie spojrzeć na sprawy jak dorosła osoba? Według tego co piszesz nie. Poza tym nie sądzę, że do ciebie coś dotrze co ludzie napiszą na plus religii i wiary. Najważniejsza jest tu twoja postawa i tyle. A wynika ona zapewne z nieznajomości podstaw wiary, czyli nie pracujecie w domu nad powiększaniem swojej wiedzy i własnej religii. Proponuje ci poczytać co się dzieje podczas Mszy Świętej, a wtedy zrozumiesz o co chodzi. Bo jak podjąć decyzję bez braku elementarnej wiedzy na dany temat? Nie da się. Poczytaj to: http://www.jankowice.rybnik.pl/czytelnia/catalina-rivas.html
Edytowany przez f12ca275cfaa3202e476971581cda946 7 marca 2015, 12:27
7 marca 2015, 12:27
Dla mnie ogólnie chore są takie akcje ze zmuszaniem dziecka do wiary. U mnie było tak,że tata jest ateistą, a mama niby coś tam wierzy, ale nie nazwałabym jej przykładnym katolikiem ;D No i chodziłam do tego kościoła przed komunią, zbierać tam podpisy w jakimś zeszyciuk. Ba! Nawet mi się podobało i to lubiłam ( do czasu pierwszej spowiedzi, jakiś diabeł we mnie wstąpił i nie chciałam tam wejść do tego konfesjonału ;D). No, ale generalnie komunia była fajna i wgl. Tata jakoś nigdy specjalnie nie odciągał mnie od kościoła. Mówił otwarcie,że nie wierzy w Boga, czasem z nim o tym rozmawiałam, nie rozumiałam. Ale potem sama zaczęłam się zastanawiać i pamiętam,że już w podstawówce w klasach 5-6 inaczej podchodziłam do lekcji religii. W gimnazjum w końcu doszłam do tego,że nie wierzę. Nie było to oczywiście z dnia na dzień, ale postanowiłam wypisać się z religii i moi rodzice nie robili problemu. Tata podejrzewam był nawet dumny :D, ale mama jakoś nie protestowała, myślę,że wiedziała,że tak będzie. Dlatego może trudno mi jest wyobrazić sobie jak rodzica każą dziecku iść do kościoła. Bo co to da? Przecież siedzi tam na siłe, nie słucha teog księdza i nie ma to dla niego żadnej wartości. Ja rozumiem,żeby jeszcze tłumaczyli dziecku co, po co i jak, ale 'idź, bo idź' jest bez sensu. W Twoim przypadku pewnie będzie cieżko, bo mieszkasz z rodzicami i oni "rządzą", chociaż dla mnie to absurd. Ale nie wiem, może to banalne, ale spróbuj im to wytłumaczyć na spokojnie? Chociaż podejrzewam,że w tej kwestii może być ciężko.
7 marca 2015, 12:31
Próbowałam im tłumaczyć ze sto razy na spokojnie i nie na spokojnie, nic do nich nie dociera, bo dla nich to jest w ogóle nie do pomyślenia, że można nie chodzić do kościoła. A jak ktoś nie wierzy to już w ogóle na pewno satanista, chodzi na czarne msze i czci szatana
7 marca 2015, 12:32
Ja kwestie kościoła bardzo łatwo rozwiązałam, raz na kolędzie pogadałam z księdzem na temat pedofilii w kościele, w sumie ksiądz obraził się na mnie śmiertelnie bo to wszystko pomówienia, moi rodzice więcej mnie do księdza nie dopuszczali, nawet na kolędzie mogłam spokojnie siedzieć u siebie w pokoju. Zmuszanie kogoś do wiary daje odwrotny skutek - takie moje zdanie. Ja jestem niewierząca, mój partner wierzy, ale do kościoła nie chodzi. Jak dziecko będzie chciało to niech idzie, jak nie to nie - jego wybór. Ja do gimnazjum lubiłam religie i kościół, śpiewanie w kościele, kolorowanie, itd. Potem sprawdziany z wybranych fragmentów biblii itd, zniechęciło mnie to do reszty. Jakby religii nie było w szkołach to myślę, że dzieci by się tak od niej nie odwracały.