Temat: co sądzicie o Łodzi?

Cześć

chciałabym się Was spytać co sądzicie o Łodzi. Chodzi mi o wasze obiektywne, szczere opinie. Poproszę mieszkańców Łodzi o podzielenie się spostrzeżeniami, a także osoby mieszkające w innych miastach.

Jestem łodzianką od urodzenia. Codziłam tu do szkół, obecnie studiuję. Zauważyłam, że wiele osób emigruje z Łodzi do Poznania, Warszawy, ponieważ jest tam trochę inaczej. Chodzi mi tutaj o ten brudny fabrykancki łódzki styl. Wiem, że jest to fenomen na skalę europejską, urbanistycznie miasto jako jedyne jest podobne do amerykańskich miast. Ludzie z zewnątrz są zafascynowani Łodzią, tym industrializmem, brudem a zarazem bogactwem np Pałacu Poznańskiego. Manufaktura, Off Piotrkowska jako typowe budynki w Łodzi już trochę mi sie nudzą.

Oprócz tego, że miasto prze i się prężnie rozwija zauważyłam chyba największy odsetek biednych i starych ludzi w Polsce. Kiedy jestem w innych miastach - nie tylko przejazdem, na wakacje, ale np pracując- widzę więcej młodszych ludzi, widzę takie szybsze życie, pęd, chęć zmian. W tym mieście czuję jakiś dziwny marazm, mieszkam prawie w centrum- mam wszędzie blisko, ale czasem mi się nawet już nie chce wychodzić. Znam większość klubów, klubokawiarni, sklepów, zakamarków.

Jako studentka kierunku artystycznego poznałam też tą artystyczną część Łodzi, mam znajomych z Filmówki, z ASP. Jednak wewnętrznie czuję, że coś nie gra. Ludzie przyjeżdżają odbębnić studia w Łodzi, są zafascynowani miastem jako kolebką polskiej kinematografii, urokiem starych budynków, familoków- niekótrzy porównują Łodź do Katowic- tak samo brudno, ale ma coś w sobie. Chyba się jednak nie zgadzam, bo Łodź jest większa i więcej się dzieje jednak.

Ale porównując z Poznaniem, Wrocławiem czy Warszawą- nawet z dzielnicami biedniejszymi moje miasto wypada słabo. Nie wiem czy po prostu stałam się zapyziałym mieszkańcem mojego miasta, nie narzekam często, ale widzę nawet jak wyglądają studia znajomych z innych miast. Jak wygląda atmosfera itp. Nie wiem skąd ten pesymizm u mnie. Po prostu ostatnio wróciłam z kilkutygodniowego pobytu w innym mieście i od razu zauważyłam biedny dworzec Kaliska, szaro i buro na ulicach, po prostu najszarzej w Polsce. Mówi się, że Łódź dostała najwięcej pieniędzy z budżetu na następne lata, nie wiem w co one będą inwenstowane. Ja Łódź jako moje miasto kojarzę z szarzyzną, takim smutkiem, chęcią bycia kolorową, chęcią pewnej zmiany nawet sposobu myślenia negatywnego moich znajomych. Wiele z nich jest spoza Łodzi, przyjechało na studia i od razu zaczęli narzekanie. Powiedzieli, że to miasto tak na nich wpływa. Zauważyłam, że znajomi w moim wieku- Łodzianie emigrują na studia, do pracy do innych miast. Natomiast do Łodzi przyjeżdżają osoby z mniejszych miejscowości. Są bardzo otwarte, dla nich Łódź jest spełnieniem marzeń. Nie neguję tego, każdy ma prawo myśleć jak chce i robić to co chce.

Za pół roku albo rok mam rekrutację na następny stopień studiów. Chciałabym zmienić miasto, może poszukać siebei i zacząć życie na własną rękę. Myślicie że to dobry pomysł? Tutaj za każdym razem jak powracam z wycieczek automatycznie gnuśnieję, robię się narzekająca i leniwa. Nie wiem z czego to wynika. Tracę ten power co miałam kiedyś.

Nie chcę tylko negować tego miasta i narzekać.Jestem osobą dość aktywną, dodaję się do wydarzeń, chodzę zwykle kilka razy w tygodniu na jakieś eventy. Ale nawet zauważyłam, że do muzeów w Łodzi chodzą tylko starzy ludzie, w innych miastach kultura muzelna jest chyba roumiana inaczej. Zawsze mnie to dziwiło dlaczego na wernisażach czy wystawach przychodzą starsi ludzie. A gdzie są młodzi? Ms2 jest bardzo dobrym muzeum, a ostatnio było z 70% osób po 40 rż na oprowadzaniu. Natomiast np w MSN, Zachęcie czy w MOCAKu aż roi się od młodych , natolatków, ledwo po 20stce. Nie chodzi mi o wernisaże, ale normalne dni powszednie.


Pozdrawiam i zachęcam do dyskusji.

Byłam w Łodzi 3 razy i bogactwa tam nie widziałam, wybacz. Raczej ten brud i fabryki. Raz mieszkałam w hostelu niedaleko centrum (a może i to było centrum). Jak przejeżdżał tramwaj cała kamienica się trzęsła :O ściany były popękane, asfalt był popękany, a na chodniku cały czas się potykałam. Pod sklepem siedziały żule z podbitymi oczami, a młodzi ludzie, których mijałam patrzyli na mnie jak Ci spod bloków pytający "masz problem?". Na tym w sumie skończyły się moje chęci studiowania na tamtejszym ASP, pochodzę z krainy tysiąca jezior, nie wytrzymałabym tam :B.

Dziękuję Ci za opnię. Nie przepraszaj za nią.Ja dokładne wiem o co Ci chodzi. Skoły wyższe też nie są jakieś nalepsze. Niby Politechnika jet 4 w Pose, ma wydzał międzynarodowy, a kierunek Architektura jest najgorszym w Polsce. Przychod zwykle niedbitki z innych miast już po następnych rekrutacjach.

Tak niestety jest tym mieście. To co powiedziałaś o żulach jest nie dopomyślenia w centrum np na ul Gdańskiej- a niestety tak jet. Jest to piękna ale strsznie zaniedbana i brudna ulica. Większość moich znajomch nigdy nie chciałaby się wyprowadzić. Uważą to masto za spełnieni marzeń, może boją się zmian, wyprowadzk,utraty znajomych. Ja natomiast czuję, że w innych wiekich miastach jest inaczej. W ogól e nawet ludziena u w Warszawie czy Wrocławiu ostanio sami się do mnie uśmiechali na ulicy. Tutaj NIGDY.

przepraszam za błędy ale coś mi się dzieje z klawiatuą.

Ten hostel był na ul. Legionów, więc to chyba w dalszym ciągu centrum? Ogólnie byłam w lekkim szoku :). Manufaktura też jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie nie wywarła, ot centrum handlowe. Na plus fajne murale i ich klimat. Plus świetna produkcja bielizny.

Trzeba przyznać, że Łódź była pierwszym takim fabrycznym/industrialnym miastem jakie odwiedziłam, później były Katowice, podepnę je pod podobną kategorię. Nawet tam było czyściej :D. Potem mieszkałam przez trochę w Ostravie w Czechach, miasto żyjące z fabryk, hut i kopalni... też lepiej. Choć jak się jechało o 5 rano tramwajem przez dzielnicę industrialną to smutek ogarniał widząc ludzi kończących nocną zmianę. Tyle.

Tak, Legionów to centrum.Czyli widzę, że każdy ma taką samą opinię jak ja. Tylko moi znajomi wykształcili jakiś wielki pseudo lokalny patriotyzm uważając wyprowadzkę z Łodzi za coś nieodnego prawdziwego Łodzianina. Zawsze słyszę , że nigdy nie spotkam już innyh znajomych, że pewnie się zmienię, że wszyscy stracą kontakt. Coś w tym jest że ludzie stąd wyjeżdżają. Ale też nie mogę wszystkiego negować- nadal tam mieszkam , nie chcę się zamknąć i być pesymistyczna.

Byłam raz w Łodzi, (jestem z Warszawy) co mnie od razu uderzyło? hmm szarość, brud, kominy fabryk, dym, smutni ludzie ..'bieda'.....Nie, nie chciałabym tak mieszkać....ale na pewno stali mieszkancy znają miejsca z kliematem, z atmosfera, jednak bedac tylko przejazdem - Łódź nie jest miastem , które 'oczaruje";)

Pasek wagi

Mieszkałam w łodzi pół roku, ale wcześniej bywałam tam bardzo często, mam tam połowę rodziny. Miasto bardzo szybko mija się znudziło. Jest brzydkie. Przeprowadziłam się do Poznania i po 3 latach nadal mi się tu podoba. miasto jest ładne i faktycznie więcej osób tu studiuje niż mieszka na stałe. W łodzi przeważnie wszyscy byli z promienia 80 km, tutaj są ludzie z całej Polski. Nigdy nie zamienilabym lodzi na poznań. Poza tym tutaj łatwiej o pracę w dodatku lepiej płatną.

Pasek wagi

Cześć!No to ja od 15 roku życia mieszkałam 4 lata w Bielsku Białej (liceum), potem 3 lata w Opolu, pół roku w Ostravie, potem 2 lata w Łodzi na ASP i częściowo w Opolu (studiowałam 2 kierunki). Po studiach wróciłam do domu (miasteczko na górnym śląsku) i od stycznia wróciłam do Łodzi i na razie tu mieszkam i pracuję. Wróciłam głównie za sprawą pewnego konkursu, który wpółfinansował Urząd Miasta i mogłam tu zamieszkać taniej.

Ale co do Łodzi. Łódź jest taka... patchworkowa. Piękne miejsca na zmianę z paskudnymi. Podoba mi się gęstość wydarzeń artystycznych i nie tylko, ilość miejsc do których można pójść, pewna zadziorność, dobre skomunikowanie z Warszawą, Krakowem i Wro (Polskibus). Jest o wiele mniej przeładowana niż Kraków (robiłam tam taki 4 miesięczny kurs 3 lata temu i spędzałam każdy weekend w tym czasie, więc miałam próbkę). Chciałabym spróbować za rok albo półtora zamieszkać w Warszawie na próbę ale na razie zbieram doświadczenie, żeby móc wystartować z lepszego progu m.in. zarobkowego (bo drożej (;).

Ale ale ale! Kurcze, chyba lubię Łódź. Nie aż tak, żeby mieszkać tu na stałe, ale chciałam wrócić, bo te 2 lata bycia z przerwami to było za mało, żeby to ogarnąć. Ale nie dziwię się, że ktoś, kto tu mieszka dłużej ma dość.:D

Urodziłam się w Łodzi, ale po dwóch miesiącach musiałam się przeprowadzić do miejscowości oddalonej około 30 km.

W Łodzi jestem bardzo często i strasznie nie lubię tego miasta. Brudno, mnóstwo starych, brzydkich budynków. O wiele bardziej wolę Warszawę, Wrocław czy też Kraków.

Według mnie w Łodzi nie ma za wiele atrakcji lub rzeczy do zwiedzania. Smutne jest to, że większości osób kojarzy się to miasto tylko z zakupami - Manufaktura to największa atrakcja.

Byłam w Łodzi kilka razy. Wg mnie to jest strasznie depresyjne miasto.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.