Temat: Zazdrość innych osób

Witajcie,

jak sobie radzicie z tym, że inni Wam czegoś zazdroszczą? Podam kilka przykładów z mojego życia. 

Kupiłam 3 pokojowe mieszkanie. Oczywiście zadłużyłam się na 30 lat. Rozmawiałam z moją kuzynką o dzieciach i ona ni stąd ni z owąd rzuciła hasłem że w moim mieszkaniu za wiele nie pomieszcze (w kontekście że max 1 dziecko i maleńkie mieszkanie). Bardzo często robiła przytyki kierunku tego mieszkania a ona mieszka w angli w wynajmowanej kawalerce bo nie stać jej na jakiekolwiek mieszkanie. Moja odpowiedź była że ja przynajmniej mam.

Inna sytuacja jest mojej w pracy. Jestem z facetem 4 lata i 4 m-ce temu mi się oświadczył. Moja koleżanka jest z facetem niecały rok i odkąd ja się zaręczyłam ona nie może tego przeboleć i każdemu opowiada że ona ma narzeczonego - zaczęła tak mówić kiedy byli 6 m-cy razem. Dodam tylko że ona nie jest zaręczona ale mówi "mój narzeczony" bo głupio jej mówić "mój chłopak" bo jak to może być ze ja jestem zaręczona a ona jest starsza i nie jest. 

Doszło do tego, że w ogóle z nikim nie rozmawiam o moim życiu bo po prostu szkoda mi się wystawiać na zazdrość. A wy jak sobie radzicie?

brzydula99 napisał(a):

Kochana trafiłaś z tym tematem jak nie wiem co !Razem z mężem mieliśmy przyjaciół, na prawdę dobrych do momentu w którym kupiliśmy mieszkanie. Mieszkanie było do całkowitego remontu, więc mamy kredyt na 25 lat. Metraż jest taki sam jak ich, ale... mamy urządziliśmy je trochę bardziej nowocześnie niż oni i się zaczęło. Nie widzę w tym nic dziwnego, bo dla mnie to zupełnie normalne,że jak ktoś robi generalny remont, to mieszkanie wygląda inaczej niż u osób które mieszkają w nim ponad 4 lata i jedynym wyczynem było pomalowanie ściany. Mało tego ! Od jakiegoś czasu nasi znajomi wspominali, że chcą mieć działkę rekreacyjną niedaleko domu- czekali tak ponad rok, bo liczyli na to, że może ktoś im załatwi ja za darmo. Niestety nie znaleźli nikogo takiego. Natomiast ja wraz z mężem w trakcie remontu uznaliśmy, że faktycznie, działka to dobry pomysł tym bardziej, że za kilka msc. miało pojawić się na świecie Nasze maleństwo, więc w lecie byłoby fajnie pojechać z nim na działkę i posiedzieć na świeżym powietrzu. Zaczęliśmy przeglądać ogłoszenia i kupiliśmy 10 a działkę ( za 3 tys.) z murowanym domkiem i owocowym sadem (wystarczyło poszukać w ogłoszeniach). Zaprosiliśmy swoich przyjaciół na grilla, ale niestety tak się obrazili, że nawet nie zadzwonili, ze jednak nie przyjadą. Cóż... Są zazdrośni do tego stopnia, że nawet na ur. nie wyślą głupiego smsa "wszystkiego najlepszego"- wiem, że dokładnie o nich pamiętają. Problem jest taki, że oni są nauczeni, że rodzice im pomogą - natomiast my z mężem wszystkiego dorabiamy się sami. ... i chyba najlepiej na tym wychodzimy.

znam to, tez mielismy przyjaciol gdy to oni byli bogatsi, sponsorowani przez rodzicow, dostali dom w spadku, darmowa opieke dziadkow. My dorobilismy sie wszystkiego sami, kupilismy dom, stac nas na wakacje pod palma, wyjazd na narty itp. Przyjaciol juz nie mamy. Przestali sie odzywac. Najgorsze jest to, ze oni maja tez dobra syt. materialna, no ale milo bylo jak my mielismy mniej...

A ja zawsze chcialam żeby mi ktoś czegoś zazdrościł bo jakoś nigdy tego nie odczułam a tu się okazuje, że takich sytuacji jak wy też miałam na pęczki więc oni wszyscy napewno mi zazdrościli idąc tym tokiem myślenia hahah :D Żyłam w niewiedzy
Ależ się przy was człowiek może dowartościować :)

nordlys napisał(a):

Ja też mam wrażenie, że nie dość, że sobie wmawiasz tą zazdrość, to jeszcze podnieca Cię to. W przeciwnym razie tutaj nie podkreślałabyś ile wydałaś na to mieszkanie, ile ma metrów, ile pokoi, ile na to musisz pracować, a kokieteryjnie nie dodawałabyś "ale przecież ja mam kredyt na całe 30 lat (żeby nie było, że się przechwalam)". A jak ktoś zwrócił Ci uwagę, że to żadne osiągnięcie mieć mieszkanie na kredyt i zaręczyny, to zaczęłaś odbijać piłeczkę, że "no taaa, lepiej jak rodzice wszystko załatwią" - ktoś nie podrapał Cię po brzuszku, tylko stwierdził, że żadne osiągnięcie, a Ty już z zębami, bo przecież trzeba docenić to, co masz."Kuzynki nie stać na takie mieszkanie jak ja mam", "kuzynka nawet nie wie co to kredyt", "kuzynka nie jest zaręczona" - no błagam, to Ty się przyczepiasz tej biednej kuzynki i chcesz się wywindować na jej biedzie, głupocie i braku narzeczonego.A to, że Twoja koleżanka (strzelam, że koło trzydziestki) mówi na swojego chłopaka narzeczony, nie jest oznaką zazdrości, tylko faktycznie z wiekiem (i z potrzebami) to określenie brzmi infantylnie. Może Twoja koleżanka nie lubi określenia partner (też uważam je za idiotyczne), więc tak sobie zastąpiła.
.      Z ust wyjete. W dodatku podkreslenia "kuzynka ma tylko 50 tys funtow zdolnosci kredytowej" czyli ponad 250 tys zl, moglaby kupic takie same mieszkanie, skoro autorki tematu kosztowalo 230 tys..., wiec nie rozumiem czego ma niby zazdroscic...

Pasek wagi

Autorko a czy ty jestes miła dla nich? Wychwalasz coś? Prawisz komplementy im? 

Powiem ci coś z punktu małego zazdrośnika ( tak , niestety moja wadą jest zazdrość). 

Mam dwie koleżanki.Obydwie sie szybko dorobiły , ładny dom ,narzeczny , dobra praca. Jestem w ich wieku i jestem kilka kroków od nich do tyłu. Ale nie traktuje je jednakowo. Z jedną , mimo że rozmawiam i wgl. to jakos zawsze musze się czegoś doczepić ( nie mówię jej tego w prost , ale szczerze obgaduję). Drugą traktuję normalnie , zyczać jej wszystkiego co najlepsze. Traktuje je tak ponieważ pierwsza koleżanka unośi sie pychą , mnie co chwile krytykuje , co z nia gadam to mam wrażenie że rozmawiam z kimś waznym , nie czuję się jej koleżanką.

Druga za to jest normalna , można posmiać się, życzy mi wszystkiego najlepszego , po prostu normalna koleżanka.

Nawet jak cos skrytykuję ( nie z zazdrości) to po prostu to omawiamy , gadamy , ja mówię co ja o tym mysle a ona mówi co ona o tym mysli i tyle.

Jak chcę cos skrytykowac pierwszej koleżance to ta puszy się ponieważ mam swoje zdanie a ona po prostu tego nie rozumie.

Ostatnio znalazłam sposób na takich zazdrośników bo też mam ich w około. Jak widzę że ktoś mi zazdrości to po prostu mówię tej osobie coś miłego.Tak chce pokazać że ta osoba również jest super i nie ma po co zazdrościć. Sprawdza się to ;) 

nordlys napisał(a):

Ja też mam wrażenie, że nie dość, że sobie wmawiasz tą zazdrość, to jeszcze podnieca Cię to. W przeciwnym razie tutaj nie podkreślałabyś ile wydałaś na to mieszkanie, ile ma metrów, ile pokoi, ile na to musisz pracować, a kokieteryjnie nie dodawałabyś "ale przecież ja mam kredyt na całe 30 lat (żeby nie było, że się przechwalam)". A jak ktoś zwrócił Ci uwagę, że to żadne osiągnięcie mieć mieszkanie na kredyt i zaręczyny, to zaczęłaś odbijać piłeczkę, że "no taaa, lepiej jak rodzice wszystko załatwią" - ktoś nie podrapał Cię po brzuszku, tylko stwierdził, że żadne osiągnięcie, a Ty już z zębami, bo przecież trzeba docenić to, co masz."Kuzynki nie stać na takie mieszkanie jak ja mam", "kuzynka nawet nie wie co to kredyt", "kuzynka nie jest zaręczona" - no błagam, to Ty się przyczepiasz tej biednej kuzynki i chcesz się wywindować na jej biedzie, głupocie i braku narzeczonego.A to, że Twoja koleżanka (strzelam, że koło trzydziestki) mówi na swojego chłopaka narzeczony, nie jest oznaką zazdrości, tylko faktycznie z wiekiem (i z potrzebami) to określenie brzmi infantylnie. Może Twoja koleżanka nie lubi określenia partner (też uważam je za idiotyczne), więc tak sobie zastąpiła.

Amen. Coś czuję, że nikt tak naprawdę tobie nie zazdrości, to ty masz tę właściwość, że postrzegasz wrogo otoczenie. Jak tylko ktoś zauważy że żaden to sukces ten kredyt na 30 lat, to zaraz zaczynasz wyliczać, co kto ile ma, ile kuzynka, ile koleżanka... no ludzie? Jak tak na nie patrzysz dziwnym nie jest, że one odwzajemniają się takim wzrokiem. Ty już sama podliczone masz, kto ma więcej, kto ma lepiej, i warczysz, gdy ktoś nie wpasowuje się w twoje obliczenia.

Dla mnie lepsza kawalerka wynajęta bez kredytu na lata, to kwestia wyboru osobnika, a nie co lepsze/gorsze, kto bidniejszy/bogatszy.

Małomiasteczkowość tutaj bije, skryta niechęć aż furczy. Normalny człek zadowolony ze swojego życia nie truje sobie głowy takimi pierdalamentami, człek z zachwianym poczuciem wartości w byle geście/słowie odnajdzie cios, skierowany ku sobie. Tyle ode mnie, spokoju i pogody ducha życzę.

Pasek wagi

Ja akurat się obracam w takim środowisku wśród rodziny i przyjaciól że najbardziej sie zazdrości wyjazdów za granice... i nie wazne ze czasem za bilet lotniczy wizzairem zaplace 15 zl, wszysyc mysla ze jak gdzie lece saolotem to zaplacilam za to kilka tysiecy. 

Mam to samo.

Wylicytowałam sobie mieszkanie za 11 tys,kawalerka ale dla mnie w sam raz ;-) licytowałam się z taką kobietką,bo ona chciała dla swojego syna,przelicytowałam ją.Chciała mnie zjeść na tej sali,wyszła i trzasła drzwiami,pewnie się głowiła jak 20-latka może mieć tyle kasy.Gdy kuzynostwo  się dowiedziało o tym to sztucznie się uśmiechali a 2 dni później udali na ulicy,że mnie nie widzą,ciocia do mnie,że za taką ruderę by nie dała 1 tys.Remont już gotowy,umeblowane także i w kwietniu mogę się przeprowadzać,nie wiem o co mają taki żal ale nie sądziłam,że rodzina może być taka zawistna do tego stopnia,że zerwali całkiem kontakt.

Pasek wagi

Patysia17 napisał(a):

Mam to samo.Wylicytowałam sobie mieszkanie za 11 tys,kawalerka ale dla mnie w sam raz ;-) licytowałam się z taką kobietką,bo ona chciała dla swojego syna,przelicytowałam ją.Chciała mnie zjeść na tej sali,wyszła i trzasła drzwiami,pewnie się głowiła jak 20-latka może mieć tyle kasy.Gdy kuzyństwo się dowiedziało o tym to sztucznie się uśmiechali a 2 dni później udali na ulicy,że mnie nie widzą,ciocia do mnie,że za taką ruderę by nie dała 1 tys.Remont już gotowy,umeblowane także i w kwietniu mogę się przeprowadzać,nie wiem o co mają taki żal ale nie sądziłam,że rodzina może być taka zawistna do tego stopnia,że zerwali całkiem kontakt.
Skąd ta pewność, że Ci zazdroszczą?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.