- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 stycznia 2015, 19:02
Hej :) postanowiłam założyć temat, bo nie wiem czy to ja jestem tak konserwatywna i nienowoczesna ( nie mam lepszych słów ), czy jednak brat mojego męża ma coś nie tak pod kopułą ;p - to znaczy ma, ale nie myślałam, ze az tak ;p
Hobbit, o czym jest większość wie.. zabrałybyście 7 letnie dziecko na taki film? bo ja się w święta zszokowałam... bratowa mojego męża spytała nas, czy idziemy z nasza starszą córką, również 7 latką, do kina na Hobbita? ja wielkie oczy i mówię, że oczywiście że nie, bo to nie jest film dla dzieci... w ogóle, nawet przez myśl mi taki pomysł nie przeszedł... a oni na to - " no co wy, powinniście już ją wprowadzać w ten świat Tolkiena" .... no padła na klatę i do dziś nie mogę wyjść z szoku. sami z mężem uwielbiamy Tolkiena i chodzimy na takie filmy do kina, ale nie zabralibyśmy na nie dzieci... no i po tej rozmowie, zaczęli się szybko zbierać do domu, bo o 20.00 w tv leci Hobbit: Pustkowie Smauga i chcą koniecznie z synem obejrzec...
8 stycznia 2015, 00:05
Ja pamiętam jak pierwszy raz leciał w tv władca pierścieni to dla mnie było to nie do ogarnięcia i nie chciałam oglądać - po pierwsze te filmy sa dość skomplikowane dla młodych widzów. po drugie sporo przemocy. Więc jak dla mnie zdecydowanie nie
8 stycznia 2015, 00:11
Chociaż ja jak byłam na Władcy to nie byłam wiele starsza - miałam jakieś 9-10lat i byłam zachwycona, zresztą pamiętam jak jeszcze przed wejściem do kina mama się mnie pytała czy na pewno nadążę za czytaniem czy ma mi czytać a ja się na nią obraziłam, że zadaje takie głupie pytania ;D Więc naprawdę nie wiem, nie sądzę, że rodzice mi jakąś krzywdę robili pokazując takie rzeczy.
Edytowany przez f7720c4496fe51a6a98f7b4cf8e7b71c 8 stycznia 2015, 00:12
8 stycznia 2015, 08:40
w sumie bardzo łatwo jest spojrzeć na sprawę tak - przemoc, nie dla dzieci - ale to straszne uproszczenie.
temperament i instynkt mamy w naturze, dzieci też, nawet tym bardziej bo nie są jeszcze "zepsute" socjalizacją, ale w Hobbicie przekaz jest dośc prosty i zrozumiały, są dobrzy i źli, dobrzy wygrywają, źli przegrywają, potencjalne wartości w sposób jak najbardziej spolecznie pożądany zostają potwierdzone, nic nie ma prawa tego zniszczyć, nawet sceny walki.
zawsze zastanawiałam się dlaczego nikt nie ma pretensji do Andersena, przecież to jak on traktuje wiekszość swoich bohaterów wykazuje charakter lekko psychopatyczny. Nie tyle nawet, ze wiekszośc z nich usmierca, on im najcześciej w ogóle nie daje żadnego wyboru. Weźmy pierwszą z brzegu "dziewczynkę z zapałkami", tam sie przez cały czas toczy swoista psychiczna tortura, na przemian dawanie i odbieranie nadziei, dzieciak konczy jak kończy, jaki więc przekaz płynie z tego dla małych dzieci? czy lepsze jest pokazywanie bezradności i sromotnego końca, czy nawet troche brutalnej walki o dobro?
8 stycznia 2015, 09:12
w sumie bardzo łatwo jest spojrzeć na sprawę tak - przemoc, nie dla dzieci - ale to straszne uproszczenie.temperament i instynkt mamy w naturze, dzieci też, nawet tym bardziej bo nie są jeszcze "zepsute" socjalizacją, ale w Hobbicie przekaz jest dośc prosty i zrozumiały, są dobrzy i źli, dobrzy wygrywają, źli przegrywają, potencjalne wartości w sposób jak najbardziej spolecznie pożądany zostają potwierdzone, nic nie ma prawa tego zniszczyć, nawet sceny walki.zawsze zastanawiałam się dlaczego nikt nie ma pretensji do Andersena, przecież to jak on traktuje wiekszość swoich bohaterów wykazuje charakter lekko psychopatyczny. Nie tyle nawet, ze wiekszośc z nich usmierca, on im najcześciej w ogóle nie daje żadnego wyboru. Weźmy pierwszą z brzegu "dziewczynkę z zapałkami", tam sie przez cały czas toczy swoista psychiczna tortura, na przemian dawanie i odbieranie nadziei, dzieciak konczy jak kończy, jaki więc przekaz płynie z tego dla małych dzieci? czy lepsze jest pokazywanie bezradności i sromotnego końca, czy nawet troche brutalnej walki o dobro?
ja wszelkie bajki cenzuruje, a moje dzieci o dziewczynce z zapałkami mogą zapomnieć - moja córka chybaby się zapłakała.
był też niedawno film animowany o dinozaurach ( w kinie ) i mój mąż poszedł z córką ( uwielbia ), a obok nich siedziała matka z 4 latkiem, który płakał ze strachu przez caly film i mówił, że chce iść, bo się boi - matka twardo siedziała...
8 stycznia 2015, 09:21
Nie czytałam moim baśni Andersena. Przewinęły się jako lektura w którejś klasie gimnazjum i wtedy oczywiście czytali sami. Najbardziej przypadł im chyba do gustu "Mały Klaus, duży Klaus". Tam to dopiero trup ściele się gęsto.
8 stycznia 2015, 09:30
i o to Mati chodzi. Jesteśmy matkami, i każda z nas znając własne dziecko, decyduje z czym mu pozwolić się zetknąć a z czym nie. Jako że mój syn nie jest strachliwy, wyobraźnia mu życia nie utrudnia, a testosteron potrafi trzymac na wodzy ;), ja mu cenzuruję treści w odniesieniu właśnie do tego, o co warto walczyć (niekoniecznie zbrojnie) i jakie wartości wyznawać. Ale czytania Mikołajka też mu nie zabronie. Za to absolutnie unikam dramatów wiejących beznadzieją, jakich jest w dziecięcej literaturze bardzo wiele.