- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 października 2014, 12:46
Ameryki nie odkryje.
Zapraszam jedynie do dyskusji jesli ktos ma ochote.
Najpierw o sobie.
Zona, matka, zwolenniczka zdrowego odzywiania, jedzenia dobrej jakosci i sportu ale tez bez przesady.
Na codzien starajaca karmic i siebie i rodzine zdrowo, pozywnie i smacznie.
Nie znaczy to, ze dzieci nie znaja burgerow czy chipcow ale jedza je nie za czesto.
Mam swoje zasady, ktore staram sie przestrzegac.
Np. nie pije nic slodkiego, coli innych, nie jem chipsow i podobnych, od swieta jedynie, slodycze w weekend, chetnie wypieki domowe, alkohol w weekend, najchetniej wino wytrawne. Codzienny sport ( w weekendy odpoczynek) itp. itp.
Moje dzieci sa w takim wieku, ze spotykaja sie z przyjaciolmi, zapraszaja i sa zapraszani. Ja ich odbieram, nawiazuje znajomosci, kawka , pogaduchy z innymi mamami od czasu do czasu ( wiadomo- na ile czas pozwoli).
Sedno sprawy:
Jestem normalna, bez nadwagi, z kondycja, wysportowana nawet, jak na 30- parolatke przystalo.
Mam oczywiscie latke "tej co to niz juz robic nie musi, bo niebiosa zeslaly jej szczescie bycia szczupla".
Nawet juz mi sie nie chce dyskutowac, opowiadac, polemizowac, ze po prostu o siebie bardzo dbam.
Dbam fizycznie ale i w kuchni.
No i czesto spotykam sie z paniami po 30, z kilogramowym nadbagazem. Nie dosc, ze one okragle, to dzieciom maly krok brakuje do wagi wekszej niz zalecana.
No i zale- tyje od patrzenia na jedzenie, jem tak malo, nie chudne itd. Albo zazdrosc... a co ty mozesz wiedziec o swiecie. Chuda jestes to i problemu nie znasz.
Po tym widze ( czesto sie zdarza) stosy slodyczy na stole, szafkach ( dzieci biora co i kiedy chca) widze placuszki w glebokim tluszczu smazone, widze owoce w ciescie smazone, widze stosy slodkich jogurtow jako glowne, zdrowe danie, widze mleczne kanapki. Widze zupki chinskie- bo moje dzieci lubia, widze cuda niewidy ociekajace tluszczem lub cukrem.
Oczywiscie nie u kazdego, ale czesto sie zdarza! Naprawde.
Opowiadam, ze moje dzieci w tygodniu raczej nie jedza slodyczy, a wlasciwie jedza- np. jogurt z czekoladowymi gwiazdkami. Wielkie oczy- jogurt? jak to? to zdrowy posilek a nie slodycz!
Jedza czasem platki sniadaniowe! Jako slodycz, na deser! bo to jest slodycz a nie zdrowe sniadanie.
Przykladow moglabym mnozyc... mnozyc...
Przechodzimy do tematow sportu.
Wyrazy zdumienia co do mojej osoby--- biegasz... cwiczysz... jezdzisz rowerem... Ojej... ojej... jak ty to robisz! Musisz miec duzo czasu! Ja nie mam czasu....
temat sie urywa
A telewizja? komputer? wszystkie telenowele zna, M jak Milosc i Zdrady i sama nie wiem co jeszcze.
Ja ogladam "Przyjaciolki" raz w tygodniu. Na wiecej nie starsza mi czasu.#
Nie opisalam jednej osoby, opisalam kilka sytuacji z ostatnich kilku miesiecy.
I tu nasuwa sie pytanie...
brak wiedzy? lenistwo? co innego?
Poza tym jestem bardzo w szoku, zmartwiona, przybita tym co jedza "nasze" dzieci!
Dorosli, ok. maja swoj rozum. Ale dzieci? przeciez my ksztaltujemy ich charaktery, nawyki.
jak mozna tak krzywdzic dzieciß bo lubia, bo jedza, bo chca.
Nawet jesli nie maja nadwagi, jeszcze nie maja...
Edytowany przez Obserka 24 października 2014, 12:49
25 października 2014, 12:50
A to ja chyba mam jakiś dziwnych znajomych :)Nie dość, że jem zdrowo to jeszcze jestem wegetarianką. A, że od dłuższego czasu kocham gotować to moje potrawy są "ciekawe". I zawsze muszę się liczyć z tym, że będą chcieli próbować :P Akurat moje żywienie wzbudza zainteresowanie ale całkowicie pozytywne ;)Ja staram sie jesc zdrowo ( pisze- staram sie, bo wiadomo, ze w 100% nie zawsze sie udaje i tez zdarzaja mi sie "grzeszki") aczkolwiek w sumie najgorzej nie jest. Ludzie, ktorzy mnie obserwuja najczesciej patrza z politowaniem, jak to ja sie katuje wiecznie "dietami".To bzdura poniewaz jem smacznie przede wszystkim, absolutnie nie chodze glodna i do tego swietnie sie czuje. Wiele osob nie jest w stanie pojac jak mozna jesc zdrowo i byc zadowolonym. Przeciez burgery, maki, czekolady sa pyszne a zdrowe badziewie "musi" byc niedobre.a propo tego co napisała Jota... Ostatnio do pracy wzięłam na 2-gie śniadanie orzechy z żurawina, jadłam je sobie w przerwie, przychodzi znajoma patrzy lekko z pogarda i komentuje 'uuuu zdrowo sie odżywiasz?!' Nie powiem, troche mnie to rozsmieszylo, bo nie sądziłam, ze ludzi potrafi zaskakiwać to ze ktoś zdrowo je :D powinno to być w druga stronę. Ktoś je hamburgera z maca lub biała bule z serem topiony i wtedy powinien być komentarz zdziwienia 'uuu tak niezdrowo jesz?!' No ale cóż, chyba mamy za mało świadom społeczeństwo jeszcze ;)
Pasteloza, ja pisalam ogolnie, nie o bliskich znajomych, z ktorymi sie widuje czesto. Tacy znaja mnie bardzo dobrze i tez z checia jedza moje experymenty ;) Sama duzo experymentuje z kuchnia wege i srodziemnomorska. Jak pisalam na poczatku- moje dzieci sa w wieku gdy sie zapraszaja, odwiedzaja z rowiesnikami i my, rodzice ich zaprowadzamy/ odbieramy dzieki czemu bywamy w roznych domach.
Nie mam tez zamiaru obgadywac innych, sa to moje spostrzezenia, wiem tez , ze wiele rodzicow nieswiadomie karmi dzieci smieciami.
Mialam przyjemnosc rozmawiac z jedna mama na temat odzywiania, ona ma dosc okraglego synka i wrecz chlonela wiedze, ktora jej przekazywalam. byla bardzo zaciekawiona, jakby chetnie chciala otrzymac wlasciwe wskazowki od kogos kto jest w temacie.
Sama pierwsza nie zaczynam tematu ale jak ktos pyta, to odpowiadam ;)
25 października 2014, 13:07
.Jota oj z tego co słę orientuję wegetarianie często są traktowani nie dość, że jak dziwolągi to jeszcze jak ludzie, którzy ulegli "modzie".
Ile to się czasem trzeba nałuchać, że człowiek MUSI jeść mięso :P No ale nie o tym temat.
Obserka ja w sumie nie mówię o samych bliskich znajomych ;) Nie wiem czy kiedykolwiek zdarzyło mi się usłyszeć jakiś negatywny komentarz.
No raz, od grubszej dziewczyny w sklepie - komentowała zawartość koszyka z takim jadem, że łojej. Ale to raz, od zupełnie obcej osoby.
Ale ja akurat zauważam większe, coraz większe zainteresowanie zdrową kuchnią ;)
Znam chyba tylko jedną osobę z mojego przedziału wiekowego, która w ogóle nie rozumie, że zdrowe jedzenie to nie jest mordęga. Bo w sumie od kiedy gotuję zdrowiej odkrywam mnóstwo nowych smaków :) I jem przede wszystkim smaczniej.
Ale z tego co słyszę to i moje ciotki (okolice 50-60 lat) teraz wszystkie mają kręćka na punkcie zdrowego odżywiania. Więc chyba coś się powoli zmienia.
Mam wrażenie, że teraz zdrowe odżywianie zaczyna być modne, coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że to co masz na talerzu przekłada się na zdrowie, na samopoczucie ;)
A najbardziej złośliwie komentują ludzie, którym się wydaje, że zdrowe odżywianie to jedzenie sałaty, marchewki i gotowanego mięsa ;) I bronią się przed tym bo wydaje się to straszne - w sumie jakbym miała takie wyobrażenie o zdrowym jedzeniu to też bym wolała burgera :P
25 października 2014, 13:14
Pasteloza, no tak. Jestes 10 lat mlodsza ode mnie ;) dolicz okolo 5 lat do moich, roznych znajomych, bo mowie o przedziale 30- 40 to rzeczywiscie nowe trendy beda sie jeszcze mieszac ze starymi przyzwyczajeniami.
Zgadzam sie, jest teraz moga na zdrowy styl zycia i bardzo dobrze! taka moda moze byc ;) Ja przestalam jesc mieso 17 lat temu!!! Wiesz jakim wtedy bylam dziwolagiem??? Teraz, owszem jem drob wiec typowa wege juz nie jestem ale od 17 lat nie jadam w ogole miesa czerwonego ani jakichkolwiech wyrobow miesnych
25 października 2014, 15:46
fajny temat.Ja zwsze bardzo się dziwię, a właściwie bulwersuję tym jak ludzie karmią dzieci. Np ostatnio w piekarni babka z wnuczka ( 7 lat)
Mała- Chippsy, chipsy, chipsy!!
Babka- Nie skarbie, musisz rno zjeść coś dobrego. Pizzerkę, proszę.
Kupiła jeszcze słodkie bułki 2. Ludzie dzisiaj okropnie pasą dzieci. Jakbym ja tak jadła w dziecinstwie, ważyłabym ze 250 kilo. Nic dziwnego, że 30 % dzieci jest za grubych ! Przecież to choroba. Nie mowię o tym , że będą brzydkie , odrzucone, nie będą miały w co się ubrać. Tylko o tym, że u nas szybciutko jak w Ameryce, 10latki będą miały nadciśnienie, cukrzycę, zawały! Tak będzie, jeżeli już nie jest.
25 października 2014, 16:07
dlatego trzeba o tym mowic, zwracac uwage na problem i nie przejmowac sie sfrustrowanym belkotem:
a co to ciebie obchodzi, patrz na czubek swojego nosa!
A wlasnie, ze obchodzi!
Np. jesli choc jedna osoba czytajaca ten watek przemysli sprawe, to warto rozmawiac!
25 października 2014, 16:26
taaak, z zywieniem dzieci jest dramat. czytalam pare miesiecy temu artykul na temat drugich sniadan dawanych do szkol w Anglii - wiele dzieciakow miala ze soba spakowane... wczorajsze hamburgery i frytki, na zimno. sprawa zainteresowal sie rzad i zorganizowal dla rodzicow warsztaty kulinarne, zeby bezplatnie mogli nauczyc sie, jak ugotowac dziecku zdrowy obiad w krotkim czasie, jak przygotowac posilki do szkoly itp... rodzice nie wykazali zainteresowania warsztatami, bo przyznali sie, ze nie chca publicznie przyznac sie do tego, ze nie potrafia gotowac.
wlos sie jezy na glowie, ale to wlasnie pokazuje ze ludzi bardziej interesuje, co powiedza o nich inni niz to, ze pakuja w swoje dziecko takie smieci...
Jamie Oliver prowadzil kiedys program majacy na celu wprowadzenie zmian w szkolnych stolowkach, w ktorych dzieciaki do obiadu dostawaly np. mleko smakowe. Pomijam juz fakt, ze ziemniaki byly z proszku zalewanego woda.
Problem jest duzo glebszy, niz moze sie wydawac... I tez uwazam ze trzeba walczyc z tym ludzkim lenistwem, wygodnictwem, a przede wszystkim z niewiedza.
Osobiscie nie mam jakiegos bardzo restrykcyjnego podejscia, bo uwazam ze wszystko jest dla ludzi i nawet na kebaba mozna isc raz na pare miesiecy, jak sie bardzo chce - ale niech to nie bedzie staly element zywienia, pojawiajacy sie regularnie w jadlospisie...
25 października 2014, 16:44
Jamie Oliver prowadzil kiedys program majacy na celu wprowadzenie zmian w szkolnych stolowkach, w ktorych dzieciaki do obiadu dostawaly np. mleko smakowe. Pomijam juz fakt, ze ziemniaki byly z proszku zalewanego woda.
Zwróciłaś uwagę na jeszcze jedną sprawę: kiedyś coś było niezdrowe, bo np. zawierało dużo cukru lub było smażone w tłuszczu. A teraz sytuacja się komplikuje, bo dochodzi nam ta cała "chemia" w przetworzonym jedzeniu, nieraz dosłownie pół tablicy Mendelejewa, w tym substancje uzależniające i wywołujące sporo skutków ubocznych. Kiedyś z odpowiedzi na mój komentarz pod artykułem na Vitalii dowiedziałam się, że część rodziców poi dzieci (z podstawówki!) energy drinkami, żeby się mogły lepiej skupić na lekcjach.. no to trudno się dziwić, że ziemniaki są w proszku, a mleko tylko o smaku czekoladowym.
25 października 2014, 16:50
LanaLana, zgadzam sie z Toba. Martwi mnie tylko jeszcze jedna kwestia - nie mowie ze rodzice maja prawo uwazac ze np nutella to swietne, odzywcze sniadanie, ale w wielu przypadkach sa nieswiadomi, ze tak naprawde to nie jest dobre. ALE jak ktos sie zajmuje zywieniem zbiorowym, np panie z tej nieszczesnej stolowki, to jak mozna z czystym sumieniem pakowac dzieciom na talerze takie chemiczne ziemniaki? Co wiecej, one byly szczerze oburzone, ze Oliver chce im tam jakis nowy porzadek wprowadzac...
25 października 2014, 17:35
Moje dzieci sa w drugiej klasie. Mamy za soba niemowlectwo gdy nie jedli slodyczy, z wyjatkiem tych, ktore wepchali im ukradkiem krewni. O dziwo znajomi- kolezanki, stosowali sie do prosby o niekarmieniu slodkim. 3 lata w przedszkolu byly ciezkie pod tym wzgledem. Tam slone lub slodkie przegryzki byly na porzadku dziennym- zelki, krakersy, paluszki. Nikt nie przestrzegal zdrowych sniadan a wiekszosc dzieci nosila slodycze. Ja nie dawalam ale co dawaly przedszkolanki pod moja nieobecnosc- nie mialam wplywu. Teraz mam w domu rozumne dzieci. w szkole jest nakaz zdrowych sniadan ale sa rodzice co oczywiscie sa madrzejsi i sie nie stosuja. Moje dzieci z poczatku przychodzily ze skarga ze niektore dzieci dostaja slodkie do sniadaniowek. Tlumaczylam pare razy, ze kazde dziecko ma swoich rodzicow.ja jestem odpowiedzialna za moje dzieci i nie mam wplywu na innych rodzicow ale za to mam wplyw na moje, najdrozsze mi pod sloncem- dzieci. Mowilam ze dla nich chce jak najlepiej, ze wiem ze slodycze sa smaczne ale sa tez niezdrowe.powoduja choroby.otylosc itd. Mowilam ze chce dla nich jak najlepiej i to ze nie daje im tyle slodyczy nie jest kara z mojej strony ale wyrazem milosci. Mowilam ze z checia dalabym im to co chca ale ich kocham i nie moge tego zrobic bo zamierzam o nich dbac jak najlepiej umiem. Powiedzialam im wszystko to i wiecej. Zrozumieli. Nie pytaja wiecej i nie prosza o slodycze na sniadanie.