Temat: Dlaczego Polki mają kompleksy?

Zainspirowana kilkoma wypowiedziami z któregoś z dzisiejszych tematów, postanowiłam założyć nowy i podyskutować na temat naszego braku pewności siebie. Czy uważacie, że brakuje nam jej? A jeśli tak, to dlaczego tak jest? Skąd się biorą nasze kompleksy? Media wszędzie są podobne - wszędzie dziś jest nagonka i parcie na idealne ciało - ale wnioskując z kilku wypowiedzi dziewczyn, to właśnie Polki zakrywają ciała na plażach, wstydzą się etc.

Przyznaję, coś w tym musi być - mój chłopak jest obcokrajowcem i mówi, że przede mną nie znał nikogo, kto by mówił tak źle o samym sobie. Byłam bardzo zaskoczona, bo wydawało mi się, że ot, mam kompleksy jak każdy inny człowiek na tej ziemi, ale żeby aż tak się to rzucało w oczy, to bym w życiu nie powiedziała.

Dlaczego przypisuje się nam brak pewności siebie? Albo może inaczej - dlaczego same sobie taką cechę przypisujemy? 

SashaSwift7 napisał(a):

Zdecydowanie uwazam, ze Polki to najbardziej zakompleksione istoty na swiecie, mieszkam za granica juz prawie 10 lat, i wiekszosc Polek jakie spotkalam miala mega kompleksy, nie tylko na tle wygladu....Ogolnie kiedy przyjezdzam do PL doznaje szoku kulturowego: babki wszedzie obcinajace sie wzajemnie, krytykanckie, do bolu samokrytyczne..Polki, zdaje sie, z natury nie lubia siebie, ani innych Polek, zobacz sama ile jest tu tematow na forum o tym jak dziewczyny "nienawidza samych siebie", "moje grube nogi", "wstydze sie wyjsc z domu taka jestem brzydka" itd w tym stylu...przykre to strasznie.Rozumiem, ze trzeba byc zadbanym, i sama dbam o siebie, ale bez przesady, wiekszosc Polek jakie znam w PL czy za granica ma obsesje na punkcie siebie i swojego wygladu i mase kompleksow przy tym, nie wspominajac juz o ciaglym porownywaniu sie do innych kobiet i poglebianiu kompleksow. Kiedy raz powiedzialam kolezance Polce , ze nie mam kompleksow i nigdy ich nie mialam, to obrobila mi tylek, ze jestem "wielka pani i hrabianka", "jaka to jestem gruba, nogi jak balerony, napewno wiecej niz 53 cm w udzie, a kompleksow nie ma..." i ze sama siebie oklamuje, i na pewno jestem mega zakompleksiona". Przy czym zauwazylam tez, ze Polki bardzo lubia sie dowartosciowywac za granica, siedzac na laweczkach (true story z Anglii, gdzie mieszklama wiele lat) i n=bezczelnie krytykujac i wysmiewajac wszystkich dookola.Mam od groma kolezanek zagranicznych wszelkich narodowosci, Angielek, Amerykanek, Niemek, Holenderek, Czeszek ,Wloszek, Hiszpanek, Brazylijek i ZADNA nie jest tak zakompleksiona jak kolezaki Polki....zadna tak nie obgaduje swoich znajomych - kobiet, zadna nie obcina az tak (prawie wcale, chyba ze juz idzie jakas totalnie dziwaczna isti=ota, za ktora kazdy sie obejrzy, albo naprawde cudna dziewczyna), sa dla sebie mile bez falszywosci i obludy, maja duzo innych zaiteresowan i tematow do rozmow niz tylek kolezanki, a jak tylko jestem w PL i sppotykam znajome to pierwsze slowa (ale przytylas/schudlas, a wiesz ze ta i ta przytyla strasznie, zbrzydla itd"

true story <!> 

Może to wynosi się z domu. Jak rodzice nie mówią dzieciom, że są piękne takie jakie są, to w miarę dorastania kompleksów przybywa i nie ma jak sobie z nimi poradzić

Ja sie zgdze z tym ze rodzice nie mowia dzieciom ze sa piekne, albo chociaz ładne. kiedys w liceum rozmawiałysmy z dziewczynami na ten temat i tylko 1 na 25 powiedziała ze rodzice codziennie gdy wychodzi do szkoly mowia jej ze ja kochają i czesto komplementuja jej urodę, a mysle ze to jest wazne jak sie jest nastolatka ktora dopiero uczy sie zyc ze swoimi wadami i zaletami to co wyniesiemy  domu zaprocentuje w doroslym zyciu. Ja np. byłam w wielkim szoku gdy okazało sie ze faceci są mną zainteresowani bo bedac nastolatka ciagle w domu slyszałam od siostry ze nikt mnie nie zechce bo jestem gruba, ojciec mi tez to ciagle powtarzał niby w zartach... Juz nie mowiac o matce ktora nadal potrafi wyjechac z tekstem kiedy jestesmy w gosciach u rodziny lub znajomych "my wieloryby".

Pasek wagi

To się wynosi z domu i nabywa także w miejscach publicznych, w pracy, w klubach, wszędzie.

Dla mnie wynika to z zawiści, żółć nas zalewa jak ktoś się nie przejmuje jak reszta, żyje sobie i nie psuje sobie krwi babraniem się i narzekaniem. I różnica między zawiścią i zazdrością, zazdrość powoduje, że chcielibyśmy coś mieć co inni mają (może być motywująca). zawiść chcielibyśmy, żeby inni nie mieli tak samo jako i my nie mamy (czyli ogólnie destrukcja bez żadnej innej opcji). Zawiść toczy się wszędzie, myślących, empatycznych ludzi coraz mniej, jeno siano, słoma, marazm. 

Myślę, że to wynika też trochę z niskiej stopy życiowej w Polsce.

Ja tu na Vitalii (poletku stosunkowo malutkim) obserwuję takie jady, niechęć, skrywaną bądź jawną zawiść, że łeb się cięgiem kołuje. Byle dopiep**yć komuś, byle wytknąć, że nie taki, że moja prawda mojsza i najmojsza. Osobiście zawsze byłam obok, ale ja zawsze też kosmopolitycznie po świecie podróżuję i mam perspektywę, ciężko mnie w kacie postawić z jakiegoś powodu, bo gruba, bo niska, bo kaprawa itd itp. Jestem na to jakoś odporna i staram się nigdy o nikim źle nie mówić, bo w jego butach nie stoję i nie wiem co tak naprawdę przeżywa.

Widywałam kobiety z krajów bogatych i ubogich, piękne i brzydkie, i nigdzie takiej bezinteresownej zawiści i toczenia jadu nie widziałam jak w RP. Dlatego tez od Polaków (nauczona doświadczeniem) zawsze za granica trzymam się z dala, jeszcze komu żyłka puści z nadmiaru żółci polskiej.

Pasek wagi

Alice_Sz napisał(a):

Mój ulubiony teledysk na dzisiejszy dzień:   Polecam posłuchać i oglądnąć! 

Damn! Stara baba jestem, chowana na mocnym rocku, takie piosenki mnie nie ruszały a teraz siedzę i ryczę. (szloch) I jeszcze ta piegowata szatynka z teledysku jest tak do mnie podobna...jak zobaczyłam jej łzy to zaczęłam wyć jak bóbr. Co się dzieje? Alice_Sz what kind of sorcery is this?~!

Pasek wagi

Ha ha :D Cieszę się, że się spodobał! Dobra dziewczyny! Pierwszym krokiem do zmiany nastawienia jest uświadomienie sobie, że problem istnienie i w mniejszym czy większym stopniu każdej z nas dotyczy! Bo albo ktoś z Was ma kompleksy, albo ktoś z Was te kompleksy tworzy innej dziewczynie. Pora zacząć pracować nad tym, by jak najwięcej Polek przestało się chować pod fasadą kompleksów! Jeśli chcemy zmienić ogół trzeba zacząć od indywiduum, czyli od nas samych ;P Ja od siebie też! Każda z nas jest tą Polką i ma wpływ jak nas inne narody postrzegają... 

Pasek wagi

jurysdykcja napisał(a):

hmmm z jednej strony zakompleksienie, a z drugiej "najpiękniejsze" i przekonanie o jakieś niesamowitej wartości polskich kobiet... ja się chyba w tym gubię.A co do naszej narodowej urody - dla mnie polki są nijakie, podobne, ładne, ale mało ciekawe twarze i figury, nudne, sztampowe ciuchy. Piękności na polskich ulicach raczej nie widzę, brzydactw też. 

ja się z tym zgadzam.. przeciętne i nijakie chyba najlepiej nas określa. w większości przypadków zawsze w cieniu. jesteśmy ładne to fakt, ale to dałoby się spokojnie nadrobić innymi cechami nawet gdybyśmy nie były, więc nie wiem skąd to myślenie, że wygląd jest najważniejszy. byłam kiedyś na takiej imprezie w klubie, towarzystwo międzynarodowe.. dziewczyny z różnych krajów w pewnym momencie zostały zachęcone do wychodzenia na scenę i tańca.. polka wypadła tak przeciętnie jeśli chodzi o wygląd i taniec, że aż bardziej się chyba nie dało.. zwłaszcza jak pojawiły się babki z ameryki południowej. nie były może ładniejsze, ale uśmiechem, gracją, energią i pewnością siebie ją zmiażdżyły. wiem, że to niczego nie dowodzi, ale jak dla mnie polki są ładne tutaj, kiedy nie ma porównania, ale w innych krajach przez swoją skromność są niezauważane. w Londynie na pewno nikt by nas nie zauważył.. ale tam różnorodność jest wprost porażająca. zauważyłyście, że u nas na vitalii ludzie się nawet pytają jakie kurtki teraz nosić, bo w tej zimno w tej gorąco zamiast założyć po prostu tę w której jest ciepło? ludzie tu generalnie lubią się dostosować do innych, bo a nóż ktoś skomentuje na ulicy, że słońce, a on ma szalik. w Londynie jeden idzie w kurtce zimowej i czapce, a inny w tshircie i nikt na nikogo nie patrzy i nie komentuje.

tutaj ciężko czuć się na luzie. za granicą nie mam oporów żeby się tak czy tak ubrać, a tutaj w Wawie stojąc na przystanku non stop ktoś kogoś lustruje i patrzy spode łba. nie daj boże założyć mini i szpilki albo pomalować sobie włosy na różowo i jechać tramwajem. chociaż jak byłam ostatnio w górach, na jednym z największych zadupiów doznałam szoku jacy u nas potrafią być mili ludzie. pierwszy raz mi się zdarzyło żeby ktoś się zatrzymał na drodze i zapytał czy podwieźć. pierwszy raz widziałam tylu ludzi zabierających autostopowiczów i sami wieźliśmy tylu ludzi stopem - wcześniej unikaliśmy tego ze strachu, bo w tv ciągle gadają tylko o tym jak to kogoś zadźgali.

Uff doczytałam do końca :D

Wszystkie wypowiedzi zawierają bardzo dużo prawdy. Jednak nosząc rozmiar 44/46 w Polsce ciężko czuć się piękną, ponętną, seksowną.

A dlaczego?? Nie z powodu ludzi, a sklepów. Idąc na zakupy "ubraniowe" to po prostu dostaję gęsiej skórki...

W rozmiarze który noszę to mam z reguły do wyboru: sukienki krojem przypominające worek na ziemniaki, spodnie tylko z gumkami na plecach, bluzki ohydne.

A kupić seksowną bielizne, jakąś seksowną koszulkę - to niewykonalne 

I jak tu czuć się seksownie???

Najbardziej wkurza mnie rozmiar uniwersalny - a wciśnie się w niego może mała 38-mka 

No i nie zapominajmy o pięknym polskim słowie "to nie wypada", na wielu wsiach to słowo jest w obiegu i to bardzo częstym.

Gdy przeprowadziłam się na podmiejską wieś to uwierzcie, że przeżyłam szok kulturowy - teraz po 10 latach jest tu już ciut lepiej, no i więcej "miastowych" mieszka, więc do nie których rzeczy się przyzwyczaili ;D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.