Temat: Boję się, że nie mam przyszłości...

Witam was dziewczęta. Tekst będzie długi, ale w sumie to nie mam z kim porozmawiać, wybaczycie mi? Mam doła, na prawdę mam doła, ale zacznijmy od początku. Mam 17 lat, jestem uczennicą technikum ekonomicznego w małej mieścinie o kierunku ''technik organizacji reklamy''. Technikum trzyma wysoki poziom, szczególnie jeśli chodzi  o matematykę. Od zawsze byłam dobrą uczennicą, ukończyłam gimnazjum z wyróżnieniem, choć niski poziom, ponieważ mieści się na wsi, dlatego chciałam się ''wyrwać'' i wybrałam szkołę oddaloną od mojego miejsca zamieszkania o 40 min drogi autobusem. Z powodzeniem dostałabym się do najlepszej szkoły w moim miasteczku, choć jest ich niewiele, bo jakieś 7-10 mniej więcej. Całe gimnazjum chciałam iść do  2 liceum, ale profile na mój rocznik nie były odpowiednie dla mnie, 1 liceum znane jest z tego, że chodzą tam same ''ważniaki'' i dużo wymagają, a mało uczą, nie chciałam trafić do takiej szkoły. Skutecznie wybito mi z głowy profil humanistyczny, bo ''przecież po tym nic nie ma'', a matematyki nie cierpię i tak o to uczę się na ''techniku organizacji reklamy'' z rozszerzoną geografią i angielskim. I w sumie cieszę się, że tu trafiłam, nawet to lubię, pani od przedmiotu zawodowych nawet wzięła moje prezentacje jako przykłady dla innych klas, chwali mnie za moje pomysły :). Zmierzając do sedna... Mimo wszystko, czuję się po prostu głupia. Jestem najlepsza w klasie z polskiego, miałam jedyną 4 na koniec, nie radzę sobie natomiast z matematyką i bardzo bardzo doskwiera mi fakt, że nie mam umysłu ścisłego. Przykładam się do niej, na prawdę! Na koniec 1 klasy miałam same 4, kilka 5 , jedną 3 i oczywiście dopa z matmy. Mam dobrą pamięć, jestem dobra w językach, ale po prostu czuję się absolutnym ''humanistą'', choć czytałam, że mówi się tak, kiedy po prostu jest się debilem z matematyki. Doskwiera mi to, że jestem zwykłym przeciętniakiem(bo takich osób jest na prawdę wiele), niczym się nie wyróżniam, nie mam specjalnego powołania, ani talentu..Do tego brak umysłu ścisłego, a teraz jest takie parcie na matematykę, boję się, że w przyszłości nie znajdę dobrej pracy, choć jak do tej pory to było moim jedynym celem, pragnieniem (oczywiście nie najważniejszą wartością w życiu). Myślę, o studiach typu ''grafika reklamowa i multimedia'' , ''Opiekun marki'', ale myśl o tym, że skończę utrzymując się z zasiłku(nikogo nie obrażając!) lub będę musiała wyjechać, a na prawdę KOCHAM POLSKĘ paraliżuje mnie. Wiem, że napisałam to  w wielkim chaosie i jeśli komuś chciało się to przeczytać, to bardzo dziękuję, na prawdę. Czy są tu jeszcze jakieś umysły NIEścisłe, ktoś bez powołania, kto jednak teraz ma dobrą pracę i spełnia się zawodowo?

Nie kazdy musi byc ścisłym umysłem. Rozwijaj i doskonal zdolności, które masz wrodzone. Mozesz zająć sie np. pisaniem. Nie da sie być najlepszym we wszystkim.

Głowa do góry :) większość ludzi na świecie to humaniści, tak mówią statystyki. Sama też jestem jedną z nich, największy problem w liceum miałam z fizyką... istny koszmar. Obecnie przez wakacje pracuję w galerii sztuki, jako pracownik artystyczny, więc w zawodzie, choć studiów jeszcze nie skończyłam.

laliho napisał(a):

Głowa do góry :) większość ludzi na świecie to humaniści, tak mówią statystyki. Sama też jestem jedną z nich, największy problem w liceum miałam z fizyką... istny koszmar. Obecnie przez wakacje pracuję w galerii sztuki, jako pracownik artystyczny, więc w zawodzie, choć studiów jeszcze nie skończyłam.

a ja w sumie nawet fizykę nawet lubię, zawsze miałam 4 w gimnazjum, a w technikum nawet 5 :) Tylko ta cholerna matematyka, na każdej lekcji boli mnie brzuch z nerwów..  Ale w szkole mówią, ze mam taką nauczycielkę, że dop na świadectwie, ale na maturze 70% (co dla mnie byłoby szczytem marzeń, bo liczę na 50..)

Każdego roku byłam zagrożona z matmy. (wygrane konkursy z polskiego, angielski podobnie, więc możemy podać sobie rękę)

Jestem na politechnice.

Matmę zdałam. Bardziej popieprzone ścisłe przedmioty też.

Rób to, co chcesz robić i ucz się tego, co chcesz umieć, a nie tego co Ci mówią, że już umiesz. Nie musisz rozwijać umiejętności, które Ciebie nie interesują, nawet jeśli jesteś w nich dobra. Ja przez takie myślenie poszłam na głupie studia, które rzuciłam po dwóch miesiącach. 'Humany' i 'ścisłowce' to taki mit, albo Ci się chce albo nie.

nie martw się, ja zawsze marzyłam o weterynarii a pracuję w logistyce. Jeśli potrzebujesz pomocy w matmie, fizyce, chemii - napisz. Umówimy się na skype i pomogę Ci w rozwiązywaniu zadań, wyjaśnieniu tematu, jeśli czegoś nie rozumiesz. Oczywiście bezpłatnie :) Dla mnie matematyka to czysta przyjemność! pozdrawiam Cię serdecznie - nie dołuj się!

Pasek wagi

Choćbyś była bardzo mądra, jeśli będziesz leniwa i nie będziesz zapierdzielać w robocie nie osiągniesz więcej od szarego Janka Nowaka.

Mam na myśli to, że wiedza ze szkoły w brew pozorom nie jest najważniejsza. Jest dobrym dodatkiem ale często mija się z tym co będzie ci w życiu naprawdę potrzebne.

nie  ogarnia co zes sie tak uparła, że jak nie umiesz matmy to juz koniec, 

nic nie piszesz jak sobie radzisz z biola chemia , sadze ze skonczenie medycyny daje wieksza mamone anizeli skonczenie matmy 

piszesz , że jestes dobra w jezykach to czemu nie isc w tym kierunku

Z doświadczenia wiem, że większość problemów z matematyką wynika z zaległości i nieposiadania nawyku/umiejętności łączenia wiadomości uprzednich z obecnymi. Z opisu wynika, że radzisz sobie z przedmiotami ścisłymi i przyrodniczymi (chemia, fizyka, geografia, biologia), zatem i z matematyką powinnaś sobie poradzić. Podstawowa różnica między nimi a matematyką jest taka, że w matematyce nie można zapominać tego, co było wcześniej w programie. W innych przedmiotach również są powiązania między działami, ale nie przenikające się aż tak bardzo. Inną różnicą jest wyższy poziom abstrakcji w matematyce, ale na poziomie średnim powinien być do przyswojenia przez każdego ucznia liceum. Dlatego też zachęcam do przeanalizowania tego, co tak naprawdę sprawia Ci problem. Czy obecny materiał, czy może jednak jakaś nieopanowana partia wcześniejszego materiału. U ostrego nauczyciela nie można popełnić błędu nie tylko z tego, czego uczy się w danej chwili, ale w ogóle żadnego. Nieważne, że uczysz się wyrażeń trygonometrycznych i to robisz dobrze, a popełnisz błąd w dodawaniu. I tak masz złą ocenę. To dlatego niektórzy w trakcie studiów radzą sobie z matematyką lepiej niż w liceum, bo na studiach nie każdy prowadzący zajęcia z matematyki patrzy na obliczenia typu 2+2, ale na sposób rozumowania. Jeśli zauważysz braki, to najlepiej je nadrobić.

Szkolnictwo w naszym kraju jest tak skonstruowane, że nijak ma się do dorosłego życia. Musisz poszukać na co w Twojej okolicy jest zapotrzebowanie i spróbować połączyć to z zainteresowaniami. I jak chcesz w życiu coś osiągnąć to niestety ale musisz liczyć się z tym, że jak nie masz znajomości to po studiach na początku będziesz zapieprzać za 1200 zł i będziesz musiała udowodnić, że jesteś coś warta, nawet jak studia skończysz z 5 na dyplomie. Nie ma czegoś takiego jak umysł ścisły. To znaczy niektórzy mają pewne predyspozycje ale matematyki da się nauczyć, bo słabość wynika nie z tego że nie jesteś umysłem ścisłym ale z tego, że masz braki. Sama pisałaś, że gimnazjum miałaś słabe, więc stąd te braki. Idź na korki, tam się nauczysz więcej niż w szkole. Spróbuj się ogarnąć z matematyką, bo po niej dużo łatwiej o dobre studia, teraz też dużo mniej ludzi idzie na studia, uczelnie świecą pustkami. A te kierunki co wymieniłaś i tak pewnie wymagają znajomości matematyki.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.