- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 czerwca 2014, 12:30
Dostałam pracę na produkcji i zamiast się cieszyć, że w końcu jakąś pracę znalazłam to mam już ochotę złożyć wymówienie... Umowę mam na 2 tygodnie a pracowałam dopiero 4 dni.
Ale chodzi o to że pierwszy dzień były szkolenia, na drugi dzień przyszłam do pracy i 8h stałam i patrzyłam co robi jakaś dziewczyna, trzeciego dnia to samo. Myślałam, że czwartego dnia będą mnie czegoś uczyć, ale przyszłam do pracy i weszłam na halę produkcyjną, a leader do mnie, że on nie ma czasu mnie niczego uczyć, zapytał się co ja robię tak w ogóle na hali i dał mi książkę z instrukcją tego jak wkładać dane rzeczy do urządzeń (to co robiła ta dziewczyna w drugim dniu pracy). Po przeczytaniu tego (zajęło mi to 3h) poszłam i oddałam mu to a on do mnie żebym to sobie raz jeszcze przeczytała, spędziłam tak kolejne 3h a ostatnie 2 kazali mi znowu stać obok tej dziewczyny i gapić się co ona robi... Rozumiem, że jestem nowa a oni muszą wyrobić jakieś normy, ale czy kiedyś zacznę coś robić?
Może wydaję się wam że marudzę, bo w końcu nic nie robię a kasa leci, ale stać i nic nie robić przez 8h i to w dodatku na nocce... Jak nic się nie robi to spanie mnie bierze na maksa..
W dodatku teraz idę na drugą zmianę a mam podejść do lekarza z moczem (ale on przyjmuje od 9.30-11) a do pracy mam na 14... Mam wcześniej podjechać i oddać ten mocz czy jak?
Pracował ktoś na produkcji? Jak to wygląda?
14 czerwca 2014, 12:39
ciesz sie swoboda i chwila spokoju
czasem takie nic nierobienie jest wlasnie gorsze niz zapier*ol
14 czerwca 2014, 13:03
W życiu nie pójdę do pracy na produkcję bo wiem że po 2 h bym już płakała,To nie dla mnie..
14 czerwca 2014, 13:17
ciesz się, ja pracowałam na produkcji,ale na akord, sama musiałam 8 ton przerzucić na moich plecach ,a drugie tyle koleżanka i nie było,że boli.
Święto, nie święto trzeba było do pracy chodzić.
Bywało tak,ze dziewczyny pracowały 7 dni w tygodniu po 12-13 a czasem 14 godzin.
Ciesz się póki możesz,bo potem będzie gorzej.
Tylko ja pracowałam w temperaturze 3 do 0 ,a czasem ujemnej temperaturze, w gumowcach,rękawiczkach,
W dodatku zaocznie robiłam szkołę bywało tak,że z nocki ,szłam od razu na uczelnie ...
W moim przypadku skończyło się tym,że wylądowałam w szpitalu i prawie umarłam.Zatrułam się środkami żrącymi.Pamiętam,że rano wstałam do pracy 4:30 wróciłam przed 19:00 umyłam się i poszłam spać, nawet nie jadłam. 4 godziny później wymiotowałam i nie umiałam ustać na nogach. Poszłam do lekarza,mimo,że kręciło mi się w głowie ,dostałam l4 ,ale miałam przyjść po nie po 13:00. Niestety mojej lekarki nie było,był tylko jej brat ,jak mnie zobaczył od razu chciał wzywać karetkę. (wtedy już do lekarza poszłam z mamą,bo nie byłam w stanie ustać). By dojechać do szpitala musieli mi dać kroplówkę trybem najszybszym, nawet tego nie czułam.Miałam kontakt ,ale już bardzo słaby. Ciśnienie miałam 40/60 .
A potem dałam im drugą szanse i niespełna pół roku później dzień za dniem był wypadek w pracy, ludzie tracili opuszki palców...
miałam wypadek i straciłam opuszek palca dzień po tym jak kierowniczka straciła aż 3.
Całe szczęście,że koleżanka mnie zawiozła do szpitala,bo nikt nie wiedział jak dojechać do szpitala.
Na zmianie był akurat chirurg (znajomy mojej mamy) i postanowił spróbować mi go odratować.Miałam masa szwów , między innymi przez paznokieć. Dziś po około 2 latach mój palec ma się dobrze, mam trwałe uszkodzenie 3% ,ale mimo to nerwy odbudowały się, a miałam martwice i palec był cały czarny z niedokrwienia. W moim przypadku miałam wiele szczęścia i organizm był na tyle silny,że przetrwał,ale inni mieli więcej pecha.
Dziś tam nie pracuje i już nigdy nie pójdę na produkcje. Szkoda zdrowia. Mimo iż miałam umowę na 10 lat ,a gdy odeszłam miałam telefony bym wróciła...- ale nie wróciłam.
Więc ciesz się z nic nie robienia, bo to potrwa tylko chwilę.
Edytowany przez 9938be52f5cc0b66c589957c56bb9e18 14 czerwca 2014, 13:33
14 czerwca 2014, 13:19
ja tez zalapalam sie do pracy w markecie, w ktorym pracuje mnostwo osob i kierownik sam mowi, ze nie wie co ma ze mna zrobic i kaze mi wyrownywac towar na polkach, w sensie, ze przesuwam towar, znajdujacy sie z tylu tak aby byl z przodu i zajmuje sie tym przez 6h i tez jest to dlamnie mmeczace, bo w zasadzie nic konkretnego nie robie, a w dodatku nie mam nawet z kim pogadac, bo jestem sama na dziale. pytalam czy to sie zmieni, to powiedziano mi, ze raczej nie, bo w tej chwili duzo osob pracuje na magazynie, na ktorym potrzeba miec troche sily aby przewiezc ciezkie rzeczy i dlatego jestem przydzielona do takich lekkich prac, ktore w zasadzie nic nie wnosza i z mojego puntku widzenia jestem kompletnie bezuzyteczna w tej pracy, dlatego swietnie cie rozumiem :( tlumacze sobie czasem, ze moze to nawet lepiej, bo nie haruje jak wol, ale czuje sie troche, hm, niespelniona
+ na tej produkcji to czym konkretnie sie zajmujecie?
Edytowany przez 23248bb94cd5f08009701efc3a24aa8d 14 czerwca 2014, 13:20
14 czerwca 2014, 13:49
Ja pracowałam przez 2 lata na hali produkcyjnej, praca nie dla każdego, zimno, mokro, strasznie głośno,żrąca chemia do mycia maszyn. Pamiętam swój pierwszy dzień, jak już skończyłam poszłam do szatni i ryczałam, nie miałam siły się nawet przebrać. Później było już tylko lepiej, mi akurat ta praca się podobała.Tak na prawdę dzięki tej pracy schudłam 11 kg. bo ciągle coś robiłam.. Najgorzej jest na początku, musisz się wszystkiego nauczyć, u mnie było tak że dziewczyny mi wszystko pokazały, co prawda każda pokazało mi co innego ale za to wszystkiego się dowiedziałam, następnego dnia robiłam już wszystko., Bywało tak że pracowaliśmy 3 miesiące po 12h dziennie, raz też byliśmy na 16godzin w pracy, jakoś dawaliśmy radę.
Edytowany przez Kasik19933 14 czerwca 2014, 13:52
14 czerwca 2014, 14:30
+ na tej produkcji to czym konkretnie sie zajmujecie?
14 czerwca 2014, 14:56
Produkcja sprzętu AGDJak czytam Wasze opinie, to chyba zacznę się cieszyć, że każą mi iść na poczekalnię i nic nie robić (bo nawet na hali im przeszkadzam). Jak jeszcze się komuś przypomni, że jestem i trzeba mnie czegoś nauczyć to dopiero będę narzekać ;)U Was też było obgadywanie? Trzeba się do tego przyzwyczaić? Nie chcę tam długo robić (miesiąc, dwa) zarobię na wakacje i może zostanie coś na pierwsze miesiące za akademik a potem to się zobaczy. Też już słyszałam że robią po 12-16h aż się zaczynam bać...A z tym lekarzem, mam przyjechać wcześniej? Czy mogę oddać tę próbkę jak będę mieć pierwszą zmianę?+ na tej produkcji to czym konkretnie sie zajmujecie?
z lekarzem nie wiem, bo nigdy nie robilam tego badania. a co masz na mysli mowiac o obgadywaniu? u mnie jest tak, ze na hali w markecie wiekszosc pracujacych smieje sie pod nosem na moj widok, gdy przekladam te produkty i mysle, ze moze kierownik cos mowil na moj temat, ze do niczego innego sie nie nadaje i sie tamci teraz ze mna smieja, ale to pewnie tylko moje glupie wymysly, nie sadze zeby naprawde kazdy na nas zwracal duza uwage ;)
16 czerwca 2014, 13:38
O obgadywaniu? No cóż - gdy stoję przy linii to panuje cisza, a gdy idę gdzieś dalej to słyszę, że rozmawiają ze sobą; nawet nie chodzi o mnie, ale gdy słyszę w szatni głośny krzyk np. "Aneta!" a potem gdy okazuje się, że jej nie ma to nagle wszyscy gadają co o niej myślą to aż mi się niedobrze robi. Już się nawet spotkałam z sytuacją, że ktoś doniósł na kogoś do leadera :/ Jak to tak ma wyglądać to nie wiem jak wytrzymam tam chociaż 1-2 miesiące...
A teraz dzwonił kierownik i przenoszą mnie na inną linię. W tym tygodniu znowu nocki :(
Szkoda, że na moje pytanie z moczem nie potrafił mi odpowiedzieć, mam się najlepiej lekarza zapytać albo iść do kadr...
Nic, może zacznę znowu czegoś szukać a ile tam wytrzymam to tyle popracuję.
Idę się lepiej położyć, bo nie wyrobię na tych nockach.