- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 czerwca 2014, 11:27
Hej. Piszę, bo mam problem z nie-wydawaniem pieniędzy. Innymi słowy: chyba przesadziłam z oszczędzaniem.
Chodzi o to, że czuję wyrzuty sumienia gdy wydam choćby złotówkę za dużo na coś innego, niż jedzenie i podstawowe kosmetyki, chemia. Przykładowo: idę ze znajomymi na kawę. Kupuję jedną z tańszych, np. Latte za 8 zł. Miło spędzony wieczór i tak dalej, ale przychodzę do domu i w myśli mam tylko ,,znowu wydałam niepotrzebnie pieniądze, mogłam kupić herbatę za 5 zł". I tak jest za każdym razem, nawet jeżeli kupię np. papier toaletowy za 5,5 zł zamiast za 4 zł w Biedronce (bo akurat miałam nie po drodze). Albo jak kupię bilet na przejazd kilku przystanków, które mogłabym pokonać piechotą i zaoszczędzić 1,5 zł.
Niby fajnie, bo uzbierała mi się w ten sposób całkiem niezła suma na wakacje, ale z drugiej strony - to jest strasznie męczące. Wchodząc do sklepu, galerii czy kawiarni nie myślę o tym na co mam ochotę, albo co mi się podoba - tylko co jest najtańsze.
Jak sobie z tym radzić?
5 czerwca 2014, 11:28
też tak mam =/
5 czerwca 2014, 11:41
uu no rzeczywiscie niezbyt fajnie to wyglada .. ja za to mam na odwrot, znajomi mowia ze jestem zakupoholiczka. nie zdarzlo sie chyba jeszcze zebym pojechala do galerii handlowej i wrocila z pustymi rekoma. zawsze cos sobie kupie. ciuchy ledwo mi sie mieszcza w szafach, a ja dalej kupuje nowe rzeczy, a stare wywalam .. nic na to jednak nie poradze, ze tak kocham zakupy. nowy ciuszek lub kosmetyk i od razu homur lepszy najlepiej by bylo znalezc pomiedzy wszystkim rownowage, jednak nie jest to takie proste ..
5 czerwca 2014, 11:42
I tez czasami ide na dobra kawe czy wydaje cos na co nie musze...Ale potem tlumacze sobie, ze zyje sie raz..Bez przesady, to tylko kawa, nie wydalam miliona zlotych na casino czy nie wiadomo co. Drugi raz nie bedzie mi dane zycia przezyc, zakosztowac. Troche sie tego nauczylam zyjac za granica. Poza tym gdy mieszkalam w Polsce, kupujac najtansze produkty, jedzac niezdrowo, tanio i ogladajac kazda zlotowke, niestety nabawilam sie anemii i nie mialam zbyt wielu przyjemnosci. Trzeba tez sie cieszyc z tego, ze fajnie moc wyjsc sobie na kawe ze znajomymi, dla towarzystwa. Z tego tez sklada sie zycie, z przyjemnosci. I nalezy tez nagradzac siebie, nie zawsze karac.
5 czerwca 2014, 11:44
Ja mam podobnie. Wolę kupić sobie coś tańszego i trochę przyoszczędzić niż rozrzucać się z kasą. Ale dla równowagi - jeśli mogę spełnić swoje marzenie, to nie patrzę na cenę:) Myślę, że jest to kwestia priorytetów. Moim jest oszczędzanie i racjonalne wydawanie kasy, przy jednoczesnym szaleństwem od czasu do czasu, gdy coś w moim odczuciu jest tego warte. Postępuj tak, jak Ci dyktuje Twoje własne samopoczucie:)
5 czerwca 2014, 11:44
miałam identycznie jeszcze kilka miesięcy temu, ale dostałam "ochrzan" od rodziców i brata, że mam pieniądze, a chodzę ubrana jak łachmaniarz:P i żebym aż tak nie oszczędzała, bo jestem młoda i mogę sobie pozwolić, a później będą dzieci, kredyt i nigdy sobie nie "pożyję" i pomogło, teraz aż tak się pieniędzmi nie przejmuję, tzn nie żałuję wydanej złotówki czy 2 zł, kupuję w miarę potrzeby ubrania, kosmetyki, aż tak sobie nie wyliczam pieniędzy na jedzenie i jest ok :) wcześniejsza sytuacja bardzo mnie męczyła...
EDIT: dodam, że moje wyrzuty sumienia zaczęły się wtedy , gdy sama zaczęłam zarabiać :P
Edytowany przez tanned.21 5 czerwca 2014, 11:52
5 czerwca 2014, 11:49
Nie brzmi to fajnie, ale myślę, że nie zrozumie ktoś, kto pieniędzy nie zarabia a dostaje od rodziców na swoje zakupy, wtedy łatwo wydać kasę, a jak komuś nie spada z nieba to jest inna sprawa , ale jednak męczenie się psychiczne z powodu 1-2 zł nie brzmi za dobrze.. może cierpiałaś biedę kiedyś i stąd się to wzięło?
5 czerwca 2014, 11:53
nie poradzę nic, bo mam zupełnie odwrotnie ;P ale swoją drogą, to dziwne że czujesz różnicę przy 8 zł za kawę a 5 za herbatę. to i to nie mały pieniądz jak za kubek napoju. moze nie wchodź do sklepu co drugi dzień z zamiarem kupna najtańszej rzeczy ale idź raz na tydzień i kup coś porządnego.
5 czerwca 2014, 11:55
Nie brzmi to fajnie, ale myślę, że nie zrozumie ktoś, kto pieniędzy nie zarabia a dostaje od rodziców na swoje zakupy,
U mnie jest ta sytuacja - ja nie zarabiam, tylko studiuję, a pieniądze mam od rodziców właśnie. I szkoda mi na takie pierdoły jak chociażby kupienie sobie długopis za 2,5 zł - wolę się przejść 2 km do hurtowni papierniczej i kupić ten sam długopis o 1 zł taniej.
Nie można powiedzieć, że kiedykolwiek klepałam biedę, choć nie należałam do najbogatszych. Ale mama rzadko kiedy odpowiadała mi ,,Nie" jeżeli chciałam sobie coś kupić, albo żeby ona mi kupiła. Jeździłam zawsze na wakacje, miałam w czym chodzić, dostawałam kieszonkowe. Normalne życie. A pozmieniało mi się jak wyjechałam na studia i mimo tego, że mam normalną kwotę do wydawania miesięcznie, to szkoda mi każdego grosza, jeżeli wiem, że będę je mogła wydać na coś lepszego.
Tłumaczę sobie, że ,,żyje się raz", ,,10 zł mnie nie zbawi", a mimo to, gdy przychodzi koniec miesiąca, a mi zostaje w portfelu np. 100 zł i myślę, że za to już nie udałoby mi się kupić tego czy tego, to dopadają mnie wyrzuty sumienia.
A dziwne, bo studiuję kierunek, po którym będę miała sporo pieniędzy.