Temat: Dyskryminacja osób otyłych

Cześć,
,,chadzając" po różnych forach Internetowych zdążyłam zauważyć, iż ludzie mają problem z zaakceptowaniem osób otyłych i ubliżają im na każdym kroku. Chciałabym zapytać, czy ktoś z Was doświadczył/był świadkiem dyskryminacji? Nieważne czy to w mieście, w szkole, na Uczelni, w przychodni, w Urzędzie, w autobusie czy tramwaju - proszę o konkretne przykłady.

Jeżeli o mnie chodzi to nigdy, przenigdy żaden lekarz czy urzędnik mi nie ubliżył. Spotkałam się z dyskryminacją wśród młodzieży szkolnej, która to tylko czyhała na okazję, by powinęła mi się noga, co dodawało im podwójnego powera, żeby po mnie jeździć. Oczywiście była to niewielka grupka osób, ale czasami jak słyszałam co wygadują na mój temat - żyć mi się odechciewało...
Pasek wagi
Szczerze, to pojęcia nie mam, na co trzeba byłoby być chorym, aby naprawdę nie móc niczego ze sobą zrobić. Cukrzycy chudną, insulinoodporni chudną, tarczycowcy chudną, astmatycy na sterydach, ludzie ze zwyrodnieniami stawów... Czasem potrzeba więcej pomyślunku i wysiłku po prostu.
Oczywiście,że można schudnąć,ale coś doprowadziło danego człowieka do takiego stanu. Jeśli to niezdrowa żywność,lenistwo-ok,trochę pozmieniać,poćwiczyć i spadnie. Jednak jest grono osób,które tak sobie radzą(a właściwie nie radzą) ze stresem czy innymi przykrościami,boją się opuścić swoją bezpieczną skorupę. Z zaburzeń odżywiania nie tak prędko wyjść.Gdyby to było takie łatwe,wszyscy by byli idealni pod względem wagi,a narzekali by ze względu na długość nóg czy wcięcia w talii. Kompulsywne objadanie się? Istnieje nie tylko jako "usprawiedliwienie" piętnastolatek po przekroczeniu o 50 kcal bilansu energetycznego wyznaczonego przez nich na 1000 kcal. Anorektyczka się głodzi,grubas się obżera. Proste. Jasne,że potrzeba silnej woli i z tego można wyjść,tylko w życiu nie zawsze jest różowo,czasem brak pracy,kłopoty sercowe,ekonomiczne itp. mogą przeszkodzić. To tyrka na przynajmniej 80%. 
Kto zagląda tu częściej zapewne kojarzy pewnego miłego faceta co często bywa na głównej. Jest otyły,stara się a jednak choroba krzyżuje jego plany. Tacy ludzie istnieją także,to nie mit.
Osobiście razi mnie,że ktoś,kto poprawnie zdania nie może napisać (udzielający się tutaj osobnik)czuje się tak bardzo silny w swoim poczuciu estetyki,wiedzy,elokwencji i życiowości...sam w życiu widać gardzi XL-kami,a tutaj na forum on sam jest takim "grubasem" .*czyt.osobą poniżającą swój język jak "tłuścioch" wg niego ciało. 
Osobiście nigdy nie dałam sobie w kaszę dmuchać i niech mnie ktoś "zaczepił"-zawsze się jakoś odgryzłam. Gorzej w samej rodzinie,ona dała mi odczuć ^^
otyłość to nie choroba, to słabość umysłu. co nie znaczy że ktokolwiek ma prawo uwłaczać drugiej osobie z powodu tej słabości. generalnie świat byłby dużo lepszym miejscem gdyby wszyscy pilnowali własnego nosa.

yabuk napisał(a):

otyłość to nie choroba, to słabość umysłu. co nie znaczy że ktokolwiek ma prawo uwłaczać drugiej osobie z powodu tej słabości. generalnie świat byłby dużo lepszym miejscem gdyby wszyscy pilnowali własnego nosa.
Słabość umysłu !? twarda jesteś !!!
Dyskryminuje grubasow bo najpierw zra i nic nie robią, a później prztciskaja mnie do szyby w autobusie ;p I 100% grubych ludzi których znam je dużo i mało sie ruszaa przy okazji ccały czas kłamie że jest odwrotnie

gitarra88 napisał(a):

Oczywiście,że można schudnąć,ale coś doprowadziło danego człowieka do takiego stanu. Jeśli to niezdrowa żywność,lenistwo-ok,trochę pozmieniać,poćwiczyć i spadnie. Jednak jest grono osób,które tak sobie radzą(a właściwie nie radzą) ze stresem czy innymi przykrościami,boją się opuścić swoją bezpieczną skorupę. Z zaburzeń odżywiania nie tak prędko wyjść.Gdyby to było takie łatwe,wszyscy by byli idealni pod względem wagi,a narzekali by ze względu na długość nóg czy wcięcia w talii. Kompulsywne objadanie się? Istnieje nie tylko jako "usprawiedliwienie" piętnastolatek po przekroczeniu o 50 kcal bilansu energetycznego wyznaczonego przez nich na 1000 kcal. Anorektyczka się głodzi,grubas się obżera. Proste. Jasne,że potrzeba silnej woli i z tego można wyjść,tylko w życiu nie zawsze jest różowo,czasem brak pracy,kłopoty sercowe,ekonomiczne itp. mogą przeszkodzić. To tyrka na przynajmniej 80%.
 

Rozumiem mnóstwo rzeczy, sama też wiele przechodziłam. Ale jeśli człowiek powie sobie "mam kompulsy/depresję, moje życie jest pełne stresu/lęku, jest mi taaaak ciężko" to nijak sobie nie pomaga - a przecież rozwiązanie nie leży na innym kontynencie, tylko tuż obok. Jeśli istnieją problemy natury psychiatrycznej czy psychologicznej, to nie należy się nimi zasłaniać, tylko rozwiązywać je, najlepiej razem z odpowiednim specjalistą, jeśli nie daje się rady samodzielnie. Każdemu może zdarzyć się dół, ale nie ma co się zakopywać głębiej.

 

gitarra88 napisał(a):

Kto zagląda tu częściej zapewne kojarzy pewnego miłego faceta co często bywa na głównej. Jest otyły,stara się a jednak choroba krzyżuje jego plany. Tacy ludzie istnieją także,to nie mit.
 

Na szczęście rzadko się zdarza, aby choroba realnie zagrażała staraniom o lepsze zdrowie, a dla wielu osób wręcz lepszy byt. 


Grunt to się najpierw zaakceptować, a potem wziąć za siebie. I w żadnym razie nie popadać w paranoję, bo negatywne nastawienie z jednej strony przyciąga do siebie negatywne zjawiska, a z drugiej - sprawa, że ludzie tak zaczynają traktować rzeczy całkiem neutralne.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.