Temat: przeprowadzka do małego miasta

mam problem.. i już od dłuższego czasu nie potrafię go rozwiązać.. otóż to..

aktualnie żyję w dużym mieście. tutaj pracuję, mieszkam, studiuję. mieszkanie wynajmuję, pracuję na umowę zlecenie i brak perspektyw na umowę o pracę, studiuję, ale to już ostatnie miesiące. mój facet mieszka w małym, oddalonym o 100 km małym mieście. tam pracuje i pracę ma dobrą, w zawodzie. aktualnie widujemy się tylko na weekendy. kiedy zaczynaliśmy być razem (był to powrót po rozstaniu) ustaliliśmy, że On przeprowadzi się do mnie. i wszystko było ok, do momentu, gdy Jego mama nie rzuciła pomysłu o tym, żebym to ja się przeniosła do Niego. w sensie, tam byśmy wynajęli mieszkanie, On by pracował, mi pracę by załatwili normalną (tzn. na umowę o pracę). jakby było wszystko ok to kupilibyśmy tam mieszkanie. wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że ja nie chcę tam mieszkać. nienawidzę małych miast. na samą myśl chce mi się wyć, walić głową o ścianę i nie wiem co jeszcze.
jest tylko jedna rzecz, która byłaby mnie w stanie przekonać. piękne mieszkanie, takie o jakim zawsze marzyłam. ale oczywiście On twierdzi, ze to bez sensu, ze ono jest drogie itp, itd..
ale nie chce usiąść policzyć ile możemy dostać (ponieważ jego rodzice, moi dziadkowie i moja mama zaoferowali pomoc finansową) a na ile musielibyśmy wziąć kredyt. dla Niego argumentem jest to, że nas nie stać, przy czym nie policzył nic. jak Mu wytłumaczyłam tą kwestię, abyśmy usiedli i policzyli to stwierdził, żebyśmy zamieszkali ze sobą, a później myśleli o mieszkaniu. chole** jasna. później nie będzie już tych mieszkań wolnych. ja jestem odważna, nie boję się zobowiązań, bo wiem, że jakoś dalibyśmy radę. to są ogromne pieniądze, ale nie aż takie, żeby nie dać sobie rady. a On.. szkoda słów..
już sama nie wiem czy to ja wydziwiam, czy On cykorzy.. poradźcie coś.. co byście zrobiły.. wyniosły się do tego miasta, odpuściły to mieszkanie? nie chcę odpuszczać ciągle, bo później już zawsze tak będzie..
Jest sens kupować mieszkanie w miejscu, w którym nie chcesz mieszkać, bo nienawidzisz takich miast? 
z własnego doświdczenia napiszę....nie przeprowadzaj się, bo będziesz żałować i będziesz nieszczęśliwa.  W dużym mieście masz dostęp do tego czy tamtego, w małym mieście będzie ci tego brakować, wszystko będzie ci nie pasować ,a to że za żadko autobusy kursują, a to nie ma gdzie wyjść wieczorem, a to porządnej galerii na zakupy. Niby pierdoły , a jednak. Mnie mąż " wyprowadził" z miasta na wieś, ani na spacer nie ma gdzie pójść , ani do normalnego sklepu, gdzie masz wybór i przystępne ceny. A ja zawsze chciałam do dużego miasta , gdzie więcej możliwości. Powiedz swojemu , że wolisz zostać przy pierwszej opcji i tak jeszcze doddam , że jeżeli zrobicie tak jak jego mama chce, to podejrzewam, że dopiero zacznie wam się wtrącać w życie. Myślisz że po co tak wymyśliła...żeby mieć sysusia przy sobie.
Pasek wagi
ech...trochę Cię rozumiem. Faceci tak maja...oni inaczej myślą. Zastanawia mnie jeden fakt, jak daleko to małe miasteczko oddalone jest od dużego miasta? Bo jeśli blisko, powiedzmy 20-30 km to chyba nie ma tragedii, zawsze można wyskoczyć na zakupy, do kina czy restauracji. A co do mieszkania, pytanie, ile zarabiacie i ile kosztuje wymarzone mieszkanie ? Czy jest to kwota rzędu 200 000zl czy 500 00zl?.Rozumiem ,ze chodzi to o nowoczesne bloki zapewne? Poza tym od tego roku chyba wymagany jest wkład własny, o ile się nie mylę około 20 %.
Pasek wagi

_morena napisał(a):

Jest sens kupować mieszkanie w miejscu, w którym nie chcesz mieszkać, bo nienawidzisz takich miast? 

No własnie. Co zmieni to mieszkanie skoro nie chcesz tam mieszkac?Mysle, ze ono Ci nie wynagrodzi Twojego dyskomfortu. W wiekszym miescie masz większa szansę na znalezienie lepszej pracy, jaką masz gwarancję pracy tam?I w sumie czemu Ty masz sie przeprowadzac a nie on?rozumiem, ze on ma tam tę pracę, ale Ty tez masz swoje zdanie przeciez.
Pasek wagi
_morena chodziło o to, że skoro mam już tam mieszkać to na swoim, a nie na wynajmie. bo wynajmować to mogę tutaj.

martagabrysia widzę, że jesteś z moich rodzinnych okolic. ale to tak na marginesie :) ja się duszę w małych miastach, chociaż każdy mi mówi, że to kwestia przyzwyczajenia. dużo osób mówi, żebym patrzyła na warunki życia w przyszłości. że tu nic nie mamy, a tam będziemy mieć wszystko.. ja Mu to powiedziałam, to ciągle słyszę, że tu nic nie mamy, jakby się zaciął.. jeśli chodzi o ingerencję Jego mamy to ja powiedziałam, że nie życzę sobie tego, to powiedziała, że Ona tylko oferuje pomoc w znalezieniu pracy. i to akurat wiem na 100%.
Małe miasto to jescze pół biedy a wyobrazacie sobie taką małą wieś? niby ładnie, powietrze czyste ale to jest dobre na wakacje. ja bym ześwirowała z jednym  malym sklepem spozywczym na calą wieś.Moja dalsza rodzina mieszka na takiej jednoulicówce i ja tam góra dwa dni mogę przebywać,potem zaczynam już kwitnąć razem z tymi polami:) tak zbaczając lekko z tematu.
Najwazniejsze autorko abyś była szczesliwa, jesli to facet Twojego zycia to sie dobrze zastanow, moze warto sprobowac.
Pasek wagi
niby można się przyzwyczaić, ale nie ma dnia w którym nie zastanawiałbym się jakby wyglądało moje życie jakbym została w dużym mieście ( i nie mówię teraz o rodzinnym miescie, tylko o tym w którym studiowałam). Teraz nie mam pracy i żadnych szans aby jakąś znależć.
Pasek wagi
 ja mam 10 minut do Poznania pociągiem, który odjezdza 5 minut drogi od mojego domu. w poznaniu nie chcialabym mieszkac bo nienawidze blokow, ruchu i wgl a dalej niz teraz tez nie. ciezka sprawa musialabym to miasto zobaczyc i wtedy Ci doradzic. ja bym jednak wolala wieksze miasto od jakiejs wiochy 

 Mi się wydaje, że i tak szczęśliwa nie będziesz, do mieszkania się przyzwyczaisz szybko i znów do Ciebie dojdzie, że wolałabyś mieszkać w większym mieście (jeśli jesteś jak moja koleżanka) a ja z kolei chciałabym się przenieść na wieś :)))

Nawet jeśli nie kupicie tego mieszkania, to zamieszkać możesz z nim w tym wynajmowanym i zobaczyć jak to wygląda, zawsze możesz wrócić. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.