22 grudnia 2013, 16:58
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jesteście w sklepie samoobsługowym, pakujecie zakupy do koszyka, idziecie do kasy zapłacić. Po odejściu od niej zauważacie, że sprzedawczyni nie nabiła na rachunek jednej rzeczy, jednak jej cena nie przekracza 30 zł. Co robicie? Wracacie do kasy i informujecie o zaistniałej sytuacji, czy korzystacie z okazji i opuszczacie sklep?
Edytowany przez Higaholic 23 grudnia 2013, 13:23
23 grudnia 2013, 13:21
Xonia napisał(a):
Higaholic napisał(a):
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jesteście w sklepie samoobsługowym, pakujecie zakupy do koszyka, idziecie do kasy zapłacić. Po odejściu od niej zauważacie, że sprzedawczyni nie nabiła na rachunek jednej rzeczy, jednak jej cena nie przekracza 30 zł, więc prawnie nie jest to jeszcze kradzież. Co robicie? Wracacie do kasy i informujecie o zaistniałej sytuacji, czy korzystacie z okazji i opuszczacie sklep?
Odbiegajac od glownego tematu- nie wiem skad ta mysl, ze jak przywlaszczysz sobie cos taniego to nie jest to kradziez. Przywlaszczenie mienia o wartosci 30zl nie jest przestepstwem, ale jest wystepkiem, wykroczeniem regulowanym kodeksem wykroczen.
Miałam właśnie to na myśli, ale źle napisałam, sorrka, mój błąd
- Dołączył: 2011-07-15
- Miasto: Elbląg
- Liczba postów: 13662
23 grudnia 2013, 13:36
na ogół nie oglądam paragonów i jestem wymarzona klintka dla marketów, które robią ludzi w bambuko. Bardzo często sie zdarza, ze jesli juz sprawdzę, wynik jest jak zwykle korzystny dla sklepu (raz nawet był powalający!!! kradzież mojej kasy z wielkim tupetem) /mimo tego i tak zakupy sa ekspresowe i nie mogę nabrac nawyku kazdorazowego sprawdzania paragonu/Jesli zatem choc raz wyszłoby cos na moja korzyśc....byłoby pewnie fajnie:) ale zapewne zupełnie niedostrzezone przeze mnie
- Dołączył: 2011-03-08
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 7666
23 grudnia 2013, 15:10
Ostatnio kupowałam puzzle.
Do zapłacenia było 39 zł, dałam 50, kasjerka mi wydała 31 zł, zamiast 11. Stałam i patrzyłam, a raczej liczyłam i oddałam.
Dzisiaj robiłam jakieś drobne zakupy, kasjerka wydała mi 2.5 za dużo, zatrzymałam się, żeby policzyć a ta mi "do widzenia". No jak do widzenia, to do widzenia.
I wyszłam.
Bez przesady to nie moja wina, że ludzie są nieostrożni i rozkojarzeni.
Gdybym ja nie zwróciła uwagi na paragon a tam by mi nabito 2 razy jakiś produkt to mogłabym się wracać, a i tak nikt by mi pieniędzy nie oddał.
- Dołączył: 2013-01-02
- Miasto: Glasgow
- Liczba postów: 8064
23 grudnia 2013, 23:00
loulu napisał(a):
CrunchyP0rn napisał(a):
sen.nocy.letniej napisał(a):
To przerażajace, co tutaj można przeczytać. Nic dziwnego, że tak paskudnie postrzegają nas w świecie. Kraj, w którym żyje podobno 95% katolików, przestrzegających dekalogu. I nie czujecie się złodziejkami?
95% katolików w kartach, bo zostali ochrzczeni. Nie każdy obiera sobie tę drogę, statystyki nie są prawdziwe.
Jak nie zasadzicie czegoś o katolikach, to nie możecie przeżyć...To nie kwestia wiary, a tego co wyniosłaś z domu. Tego czego Cie matka z ojcem (albo i nie) nauczyli!
Już? Ciśnienie zleciało? Ulżyło? Good.
Nie wracam to nie wracam, mój interes. Każdy sobie może napisać w necie "ja wrócę, na pewno wrócę", a w realu robić to samo, co część piszących tutaj szczerze prawdę.
Rodzice mnie nauczyli, czego nauczyli, a sama nauczyłam się, że w tym świecie tylko własne szczęście i egoizm w rozsądnych dawkach ma sens. Chcecie to sobie wracajcie z mlekiem, czy tam paczką chipsów, a jak nie to miejcie wyrzuty sumienia. A ja będę się cieszyć, że miałam akurat farta.
Edytowany przez CrunchyP0rn 23 grudnia 2013, 23:06
24 grudnia 2013, 05:39
Świat jest dla ludzi ogarniętych - Egzaminatorów prawa jazdy też nazwiecie złodziejami, bo za przeoczenie 140 zł znika, a nic z niezdania nie macie? Lotto nazwiecie złodziejami, bo kupiliście już setki losów i nigdy nic nie się nie trafiło ponad 3? To wy na to dajecie forsę. Jesteście kasjerkami, które mają problem z prostym liczeniem? Wy nie ogarniacie i same za to płaćcie. Litości. Tak się przejmujecie sklepami, instytucjami i nieogarniętą panią ze sklepu? Jak nie ogarnia to innego następnym razem przeliczy i tamta osoba będzie mieć za duży rachunek. Jak robi za mały to ona okrada sklep i tylko ona! Forsę bym oddała tylko w przypadku jak ktoś znajomy by ją zostawił u mnie w domu. I tak w tym kraju jest wszystko drogie.
- Dołączył: 2013-07-30
- Miasto:
- Liczba postów: 99
24 grudnia 2013, 09:37
Nie wróciłabym. Cieszyłabym się, że "zarobiłam". Takie zdarzenia traktuję jako prezenty od losu, od bozi czy nazwij sobie jak chcesz. Najwyraźniej sklep miał w ten sposób stracić. Tak ułożyły się wibracje energetyczne we wszechświecie
![]()
Na tej samej zasadzie nie miałabym do nikogo pretensji, gdybym zgubiła na mieście pieniądze, bo mi wypadły czy coś. Takie zrządzenie losu. Przyciągnęłam w jakiś sposób tę stratę i tyle.
Edytowany przez LaDiva 24 grudnia 2013, 09:42