- Dołączył: 2013-07-29
- Miasto:
- Liczba postów: 1001
19 września 2013, 22:04
Jakie macie wrażenia ze studiowania w rodzinnym mieście (bez konieczności wynajmowania stancji tylko mieszkania z rodzicami)? Ogólnie szalałyście na studiach, wasze życie nabrało barw, czy szału póki co nie ma? ;)
Edytowany przez Ssarayu 19 września 2013, 22:05
- Dołączył: 2011-06-20
- Miasto: Wajsówka
- Liczba postów: 6849
19 września 2013, 22:06
Nawet rzekłabym, że poniósł mnie melanż ;-) Ale to dlatego, że pracowałam i dobrze zarabiałam więc mogłam sobie pozwolić na to, żeby szaleć ;-)
19 września 2013, 22:39
Studiowałam rok, po roku się wyniosłam do większego miasta :) Jednak mieszkanie ze studentami to nie to samo co rodzice, nawet Ci najbardziej wyrozumiali i wyluzowani :)
19 września 2013, 23:21
Ja zaczynam studia dzienne poza miejscowością rodzinną i już widzę, że będą niezłe jazdy, a mój chłopak studiuje zaocznie, mieszka z rodzinami i jednak... to nie jest to samo. Studia dzienne to dzienne. Są pewne ograniczenia...
- Dołączył: 2010-10-21
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1742
20 września 2013, 07:15
ja widzę że gdybym wyjechała pewnie bym szalała bardziej :P
ZarejestrujSieAbyPrzegladac
20 września 2013, 10:16
Kompletne porażka. Byłam osobą dojeżdżająca, bo miałam bardzo blisko do uczelni, a koszty dojazdu były 4x mniejsze od kosztu wynajmu. Generalnie na okienkach nie miałam dokąd pójść, ponieważ przez pierwszy rok prawie nikogo nie znałam, i nie miałam do kogo pójść (wyobraź sobie 2-4h siedzieć na okienku, na twardych ławkach). Imprezy tym bardziej były wykluczone, bo zaczynały się o 20, a ja miałam zazwyczaj o 21 ostatni bus. Wiele razy zwalniałam się,albo nie chodziłam na ostatni wykłady, żeby zdążyć na busa. Miejsce do nauki (dom rodzinny) również nie sprzyjał skupieniu - biegające, słuchające głośno muzyki rodzeństwo.
- Dołączył: 2013-09-19
- Miasto: warszawa
- Liczba postów: 88
20 września 2013, 11:19
ja się czuję jakbym ciągle była w liceum ;)
- Dołączył: 2011-05-21
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 317
20 września 2013, 12:03
Nie wiem jak to jest studiować w rodzinnym mieście bo studiuje 600 km od domu, ale wiem że samemu jest zupełnie inne życie niż w domu. I nie chodzi nawet o samo imprezowanie (o to też ale po 1 roku okazuje się że to nie takie znowu super codziennie mieć kaca). Człowiek sie jakoś tak bardziej ogarnia ze wszystkim, samemu trzeba wszystko kupić, posprzątać, zrobić pranie, kupić papier toaletowy (u mnie w domu zakupami zajmuje się mama). Do domu przyjeżdżam teraz tylko na wakacje i jakieś większe święta a i w wakacje zwykle nie jestem dłużej niż miesiąc i czuję się jak w liceum. Jakbym dalej miała 15 lat, zwłaszcza kiedy się pytają z kim ide, gdzie i czemu po nocy, oczywiście nikt mi niczego nie zabrania, ale i tak czuję w jakimś sensie kontrolę.