- Dołączył: 2011-10-28
- Miasto: Niue
- Liczba postów: 8484
17 kwietnia 2013, 12:05
Jak wytrzymujecie z uciążliwymi sąsiadami? Ja od 6 roku życia mieszkałam spokojnie w domu jednorodzinnym, a teraz od zimy wynajmuję z chłopakiem mieszkanie w bloku. Obok mnie mieszka jakaś miła babcia z dziadkiem, ale na wyższych piętrach to już nie mam pojęcia (mieszkam na parterze).
Kutwa, nie dość, że biegam i zamiatam balkon, bo ciągle leżą na nim łuski ze słonecznika, to jeszcze te dudnienie z góry...
Jak słyszę jakąś muzę, śmiechy, skakanie, tupanie to taki agresor mi się włącza!!! Mieszkałam w akademiku 2 lata i rok w kamienicy pełnej studentów, ale to co tutaj się dzieje to jakaś MASAKRA. Ściany się trzęsą i słyszę muzykę. Tfu! Poprawka, nie muzykę tylko hiphop
![]()
Gdy otworzę balkon, to słyszę to coś bardziej od własnego telewizora. Już nie wspomnę, że każdej nocy śpię ze stoperami w uszach
![]()
Jak Wy wytrzymujecie?
Edytowany przez agacik1988 17 kwietnia 2013, 12:17
- Dołączył: 2012-04-28
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 8463
17 kwietnia 2013, 13:15
Również mieszkam całe życie w bloku i tak jak już wielokrotnie napisano wszystko zależy od sąsiadów.
Na moim piętrze mam patologiczną rodzinę, z którą odkąd pamiętam (tak, jak byłam dzieckiem również) drę koty. Nieraz nie dwa były straszenia policją (oni mnie, ja ich), kiedyś nawet przyjechała, dzieci mają nad sobą kuratora, ale ich nic nie rusza. Jak patologiczni byli, tak dalej są. Ciągłe afery, krzyki, dogadywanki. Z drugiej strony mieszka natomiast miła starsza pani, ale strasznie wścibska, wszystko musi wiedzieć i nie wstydzić się zadawać pytań osobistych. Na pozostałych piętrach raczej spokój. Trzeba z tym żyć, bo co innego zostaje? Można próbować interwencji z policją, ale nie wiem, czy wiele się wskóra.
- Dołączył: 2008-11-20
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 6622
17 kwietnia 2013, 13:17
to mieszkasz w jakims miejscu z dupy.
ja mam mieszkanie i w domku i w bloku i w obu przypadkach jest cicho i spokojnie.
- Dołączył: 2011-10-28
- Miasto: Niue
- Liczba postów: 8484
17 kwietnia 2013, 13:25
Zgadza się, że wszystko zależy od sąsiadów. Mnie akurat trafili się młodzi ludzie, studenci... Ja, szukając w internecie mieszkania do wynajęcia trafiłam na obecne i pisało w nim, że oferta nie jest skierowana do studentów. Na szczęście nam się udało. Oboje z chłopakiem jesteśmy bardzo kulturalni, spokojni i bezproblemowi. Oczywiście od czasu do czasu robimy spotkania z przyjaciółmi, ale wszystko w ramach zdrowego rozsądku. Po 22.00 ściszamy muzykę i karzemy znajomym mówić kilka tonów ciszej, zwłaszcza gdy jest zbyt wesoło po %.
Uważam, ze ludzie z góry nie powinni dostać tego mieszkania na wynajem. Niewyżyci studenci na akademiki! :P Zastanawiam się, jak wytrzymuje tam takie starsze małżeństwo, które też mieszka wyżej. Gdy spotykam faceta na klatce to ma żółto-czerone białka z oczu. Pewnie ma wysokie ciśnienie :D
Edytowany przez agacik1988 17 kwietnia 2013, 13:26
17 kwietnia 2013, 13:26
ja mieszkam w bloku na ostatnim 4 piętrze i nie mam takich problemów :) cisza i spokój :)
- Dołączył: 2010-05-15
- Miasto: Malediwy
- Liczba postów: 560
17 kwietnia 2013, 13:35
u mnie już była sąsiadka 2x że niby hałasujemy, do góry jakaś kobiecina ciągle wymiotuje a obok szczeka pies i wyje niemowle.
- Dołączył: 2011-08-30
- Miasto: Nvm
- Liczba postów: 1072
17 kwietnia 2013, 13:37
Hmm ja od zawsze mieszkam w bloku i różne się rzeczy zdarzały :). Jak jeszcze mieszkałam z rodzicami, to obok mieszkała starsza pani, która niestety cierpiała na demencję starczą. Nie raz przyłaziła, że to tato jest rajstopy ukradł :D, albo przyszła i biadoliła, że jej jakąś kaszę zjedliśmy, żebyśmy chociaż miseczkę oddali :D. Faajne sytuacje :P, moja babcia to się nawet z nią kiedyś podarła :D. Teraz mieszkam z narzeczonym, znów w bloku, który należy do tych cięższych kalibrów :P, tzn. naprzeciwko mamy melinę, pijaczki chodzą codziennie, obok jakiś metal z psem, który nigdy się nie odzywa, sporo starszych wścibskich babek :P. Ale żyjemy, już się przyzwyczaiłam :). Czasem mój musi wyjść i spizgać jakiegoś pijaczka (czyt. doprowadzić słownie do ładu), a tak to luz :).
- Dołączył: 2010-11-12
- Miasto: Monachium
- Liczba postów: 617
17 kwietnia 2013, 13:38
mojej sasiadce przeszkadzalo szczekanie psa bo szczekal po polsku a nie po niemiecku tragedia :/
17 kwietnia 2013, 13:40
Kochana, ja całe życie mieszkam w bloku :), przez 21 lat mieszkałam na 4 (ostatnim) piętrze.
Miałam jednego po boku sąsiada i drugiego pod sobą - praktycznie cisza, spokój, relaks! :)
- Teraz od ponad 4lat mieszkam z narzeczonym (również w bloku) i mam przeboje jak nie wiem co!
Mieszkam na 2 pietrze tu jest inne ułożenie, bo na jednym pietrze jest 8 mieszkań :/.
I uwaga: Obok, mieszka miłe małżeństwo - dziadki takie fajne z synem pijakiem (który się awanturuje jak go babcia do domu wpuścić pijanego nie chce, nawet w środku nocy, tak, a co tam! Raz wchodził po balkonach do nich na 2 piętro!); policjant; sąsiad, który już od pół roku robi sobie remont (ciągłe wiercenie, trzaskanie, syf na klatce non stop, itd.) :/; jakaś młoda para, u których drzwi się nie zamykają, bo co chwile ktoś przychodzi i wychodzi; śmierdziele (ludzie, który nie płaca za mieszkanie, mają odcięty prąd i lubą sobie chlapnąć :/ - śmierdzą w dodatku), ale to po drugiej stronie, więc z dala ode mnie! Poza tym jeszcze 4 inne rodziny, ale Ci są spokojni, obok (po drugiej stronie) mieszkanie puste - już się boję, kto przyjdzie tu mieszkać!
Ale co nade mną i pod,w moim pionie?! U góry: wredna baba z facetem, którzy lubią zapraszać gości (zawsze głośne śmiechy, trzaski, itp. do późnych godzin wieczornych), poza tym lubią siedzieć na balkonie i palić papierochy :/; na 4 piętrze jest młoda para - koleś rąbnięty! W środku nocy muzyka na ful i on sobie balangę robi (taką, że na parterze go słychać), nie raz policja przyjeżdżała. A na dole: do niedawna właścicielka psa, który notorycznie wył w nocy (dobrze, że jej go już zabrali, bo chciałam go sama gdzieś daleko wywieść!:/) poza tym lubi walić do ryja i też nie należy do cichych, ale cóż - jak mnie wkurza to biorę młotek lub buty na obcasie i.. stuk, stuk :D Dodatkowo miała/ma karaluchy! Walczyłam parę miesięcy z tym by administracja zrobiła z tym porządek! Udało mi się, ja mam pozakładane kratki, wszystkie dziury pozalepiane i zero robali :), a ona smród, bród i ubóstwo + kuratora nadal :/.
Podsumowując - zawsze lepiej mieszkać z dala od innych (w domku), ale w gruncie rzeczy można się przyzwyczaić.
Przy okazji również innym robić na złość, a co? :)
Edytowany przez PiersiastaMycha 17 kwietnia 2013, 13:50
- Dołączył: 2011-10-28
- Miasto: Niue
- Liczba postów: 8484
17 kwietnia 2013, 13:51
No to widzę, że nie jestem sama :D A tak przy okazji, to też miałam jakąś parę (około 30 lat) z psem, który rano wył jak nawiedzony. Przy okazji zawsze rano ktoś w łazience na górze kaszlał i charał prawie do porzygania do umywalki. Jakiś palacz pewnie...