5 lutego 2013, 13:16
Dziewczyny i chłopaki. Bardzo proszę o opinie i sugestie. A może ktoś miał podobny problem i jakoś to rozwiązał.
Mam 26 lat- w sierpniu kończę 27.
Obecnie pracuję, skończyłam studia humanistyczne. Zarabiam..pożal się boże.. 2000 zł/brutto. Wystarcza mi na wynajmowanie mieszkania, życie, jakiś wypad do kina i co miesiąc odkładam ok 300zł. Generalnie lubię moją pracę. Zajmuję się rekrutacją pracowników, używam języków (niem, ang) w pracy, prowadzę jakieś drobne szkolenia... Niby fajnie, ktoś może nawet dużo by oddał, aby być na moim miejscu... A ja jestem po prostu nieszczęśliwa do szpiku kości. Co dzień budzę się i myślę: 'czy tak ma wyglądać reszta mojego życia?'.
Od zawsze chciałam iść na weterynarię. Całe życie. Uczyłam się bardzo dobrze. Byłam wręcz prymusem. Świadectwa z czerwonym paskiem, olimpiady, talent plastyczny. Potem najlepsze liceum w moim mieście. Profil biol-chem. Ale popsuło się wszystko w momencie kiedy dziewczyna mojego brata zaszła w ciążę. Ja miałam 16 lat, oni po 20. Mój brat był ten 'zły chłopak', przed którym się przestrzega swoje dzieci. Moi rodzice wtedy naprawdę stanęli na szczycie zadania- zasponsorowali ślub, zorganizowali wszystko, udostępnili mojemu bratu dwa pokoje, żeby mogli się tam urządzić, za chwilę dziecko się pojawiło. Nie mam pretensji do rodziców. A może i mam... nie wiem... Cieszę się że im pomogli, ale ja zostałam zepchnięta na drugi plan, dostałam przechodni pokój, nie mogłam spać, uczyć się, cały czas słyszałam płacz dziecka (miała kolkę prze 5 ms). Opuściłam się w nauce. Prosiłam babcię, czy mogłabym się do niej przeprowadzić. Nie chciała. To był okropny okres- bulimia, cięcie się, wagary. Wiem, że to było takie wołanie o pomoc. Teraz to wiem.
Zdawałam maturę- z biologii i chemii, wszystko na rozszerzonych poziomach (niemiecki i polski też). Nie dostałam się na weterynarię. Pamiętam, że brakowało mi dosłownie około 20 pkt.... Zaproponowali mi na uczelni studia wieczorowe (ok 6 tys za rok), ale wtedy rodzice powiedzieli, że nie mają pieniędzy (cały czas utrzymywali mojego brata, jego żonę i dziecko). Ale dostałam się na dzienne humanistyczne studia- właściwie to była moja ucieczka z domu. Mieszkałam w akademiku, odżyłam, poznałam ludzi którzy mnie słuchali, lubili, cenili. Trochę zaczęłam jeździć po świecie. Ogarnęłam się. Ale teraz czuję, że popełniłam błąd. OGROMNY. Zmarnowałam szansę na to o czym zawsze marzyłam...
Najbardziej boli mnie, że ostatnio rozmawiałam z mamą, mówiłam o tej weterynarii..... że bardzo chciałam, ale że nie było pieniędzy itp. Ale tak sobie myślę- mojemu bratu wybudowali dom, kupili działkę. Teraz mama wzięła kredyt 20 tys na wykończenie domu dla mojego brata. Mój tata jakieś 10 tys pożyczył swojemu bratu na mieszkanie..... A ja kurde, zawsze sama musiałam sobie radzić. Pracowałam już chyba w 15 miejscach, żeby cokolwiek dorobić, odciążyć rodziców... NIGDY nie prosiłam ich o pieniądze... Rodzina zawsze mówiła o mnie 'poradzisz sobie, Ty zawsze dasz radę"....
Teraz wiem, że jestem inną osobą. Chcę iść na weterynarię. Wiem, że to jest moje powołanie. Wiem, że na dzienne nie mam szans. Ale na wieczorowe myślę, że się dostanę. Myślę o Warszawie, bo mam tam rodzinę i nie będzie problemu gdybym przez powiedzmy pierwszy semestr u nich mieszkała. No ale problemem jest kasa.... Teraz weterynaria kosztuje 8tys (plus życie w Warszawie).
Nie wiem co zrobić.... NAPRAWDĘ NIE WIEM..... nie chcę spędzić całego życia w biurze. Mam słaby wzrok, mam chory kręgosłup... Ja już teraz odczuwam skutki takiej siedzącej pracy. A co przez najbliższe 30-40 lat???
Jeśli zaczęłabym weterynarię w tym roku, skończę ją w wieku 32-33 lat....
Co mi radzicie? Tak szczerze? Iść na weterynarię, tułać każdy grosz, ale robić to co się kocha, czy siedzieć w pracy w biurze za 1500zł?
Jeśli ktoś dotrwał do końca- bardzo dziękuję. Chyba pierwszy raz wyrzuciłam to wszystko z siebie....
Edytowany przez c6f4c259af05344bd4bd3af21158a8c1 5 lutego 2013, 13:19
- Dołączył: 2012-05-01
- Miasto: Kielce
- Liczba postów: 2098
5 lutego 2013, 13:21
zawsze warto rozwijać swoje pasje i realizować marzenia, jednak wydaje mi się że nie do końca znasz realia panujące w Polsce. 2000 - 2500 zł brutto to przeciętna pensja Polaka w normalnej pracy po studiach (jest to przykre ale tak jest) jako weterynarz też więcej nie zarobisz (nawet lekarze mało zarabiają) chyba ze myślisz o własnym biznesie wtedy to co innego. Poza tym możesz szukać innej pracy w związku ze swoim wykształceniem (lepiej płatnej) dorabiać jakieś kursy itp Jesteś młoda więc pewnie nie pracujesz długo a pensja przeważnie wzrasta w zależności od stażu pracy/kwalifikacji, może masz szanse na awans. Jeśli chcesz zmienić pracę/kwalifikacje bo jesteś nieszczęśliwa rozumiem, natomiast jeśli myślisz że gdzie indziej zarobisz więcej, to raczej niestety nie. (zależy jeszcze w jakiej części Polski mieszkasz)
Edytowany przez Andala 5 lutego 2013, 13:22
- Dołączył: 2012-10-09
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 1281
5 lutego 2013, 13:23
No to witaj w klubie , moja historia wygląda identycznie i mam tyle samo lat co Ty. Też nie dostałam się na weterynarie, siedzę w biurze wychodzę po 8 h i mam wrażenie ze nic nie zrobiłam , z tracę czas że mój czas ucieka a ja stoję w miejscu i nic z tym nie robię.
Ryzykuj , idź na studia i zacznij robić to o czym marzysz. Też właśnie spinam się, aby w końcu w tym roku się obronić i zacząć coś zmieniać w swoim życiu.
Powodzenia !!
- Dołączył: 2009-05-12
- Miasto: Rennes
- Liczba postów: 7692
5 lutego 2013, 13:25
Po pierwsze przykro mi że rodzice nie stali za tobą przez ten cały czas... I szczerze mi by ogromnie przeszkadzxało że aż tak wspierają brata, który zrobił dziecko swojej dziewczynie i sobie nie radzi. Masz jakieś ambicje w życiu i bardzo dobrze, idź za swoim marzeniem i nie oglądaj się na innych. I na Twoim miejscu wyrzuciłabym z siebie wszystko rodzicom, żeby wiedzieli co naprawdę myślisz o tej całej sytuacji...
- Dołączył: 2013-01-01
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1048
5 lutego 2013, 13:25
mysle ze sama sobie odpowiedzialas tym wpisem prawda?
jest ci zle nie mecz sie zmien to!
zycie nie na tym polega
- Dołączył: 2011-09-18
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 786
5 lutego 2013, 13:33
Teraz wydziałów weterynarii jest bardzo dużo. Spróbuj zdać maturę, łatwiej jest się dostać na dzienne. Ale nie powiem - do weterynarii potrzebny jest zdrowy kręgosłup - musisz sporo stać nad małym pacjentem, nad dużym jeszcze jest gorzej. Ja studiuję medycynę weterynaryjną 4 rok - nie jest łatwo, to bardzo trudne studia. Ciężko też o dobrą pracę - bo najwięcej w tym zawodzie zarabiasz jeżdżąc w terenie czy badając mięso. Chcesz sporo zarabiać w gabinecie - musisz być w czymś bardzo dobra, czymś się wyróżnić - a to dlatego, że jest tak dużo wydziałów i jest "nadprodukcja" lekarzy w tej chwili. Podejrzewam, że za te 6 lat będzie jeszcze gorzej.... Chcesz pracować i studiować weterynarię - wg mnie niemożliwe, nie znam nikogo kto by tak dał radę, co najwyżej jakieś dorabianie w wakacje, chociaż wtedy i tak masz albo staże albo po prostu chcesz się odprężyć. Licz się z tym, że ktoś będzie musiał Cię utrzymywać przez studia lub będziesz musiała wziąć kredyt lub pracować za granicą w wakacje. Inaczej się nie da, bo zajęć jest tak dużo, że realnie nie ma kiedy nawet iść do pracy. Wieczorowe niczym się nie różnią od dziennych, przynajmniej na moim wydziale. Zajęcia i tak masz rozstrzelone przez cały dzień. Jeśli chcesz porozmawiać to napisz do mnie :)
5 lutego 2013, 13:37
u mnie na lekarskim są osoby po czterdziestce, po trzydziestce, magistrzy fizjoterapii, ratownicy medyczni, mamy z dziećmi... część z nich sama zarabia sobie na studia ( a koszt lekarskiego wieczorowego jest kilka razy wyższy...), a Ty się zastanawiasz, czy w wieku 27 lat, będąc (z tego co się domyślam) wolnym strzelcem iść na nowe studia? A czemu nie?!
- Dołączył: 2012-10-16
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1209
5 lutego 2013, 13:42
ja bym walczyła o marzenia, te kilka lat szybko minie i będziesz czuła się spełniona.
- Dołączył: 2012-03-26
- Miasto: Wałbrzych
- Liczba postów: 197
5 lutego 2013, 13:43
Skoro dałaś sobie radę tyle razy w życiu, to dasz radę i teraz.
Pamiętaj, nigdy nie jest za późno na spełnienie marzeń - wystarczy chcieć.
Bierz życie w swoje ręce i idź na studia, o których zawsze marzyłaś.
Trzymam kciuki !
5 lutego 2013, 13:45
Zdaję sobie z tego sprawę, że wieczorowe to właściwie to samo co dzienne. I wiem, że praca jest niemożliwa podczas studiów. Mam trochę oszczędności. Wystarczyłoby to na pierwszy rok. I tak jak piszesz- myślałam o wyjazdach za granice do pracy (akurat pracuję w takiej agencji i nie byłoby problemu, żeby dostosować do mnie jakąś pracę za granicą).
Jeśli chodzi o zarobki jako weterynarz- nie zależy mi na kokosach. Mogę zarabiać nawet grosze, żeby tylko robić to co się lubi.
Dzięki za pomoc :) Na pewno do Ciebie napiszę:)