14 września 2012, 16:23
Witajcie, czy ze strony waszej rodziny i znajomych czujecie presje na założenie rodziny?
W ostatni weekend moja koleżanka wyszła za mąż, wszystkie sa zaręczone i wypytują mnie kiedy ja bede nosić na palcu obrączkę, wydaje mi sie ze jestem jeszcze za młoda, w wieku 21 lat wychodzić za mąż? Absurd... Nie jestem pewna czy z tym człowiekiem z którym jestem teraz będe całe życie, a wszyscy wokół sugerują mi że skoro mieszkamy razem to małżeństwo musi być... Jeżeli chodzi o dziecko to rodzina wie ze mam problem z tą kwestią, chociaż nie ukrywaja że im to przeszkadza, mama ostatnio stwierdziła ze chyba nigdy nie doczeka sie wnucząt bo u mnie lekarze rozkładają ręce, koleżanki nic nie wiedzą i ciągle brzeczą mi nad uchem (większość z nich juz oczekuje dzieciaka)...
Te dziewczyny które czytają moje wątki i wpisy w pamiętniku wiedza jaką sytuacje miałam wcześniej, dużo mi pomogły i szczerze inaczej sobie wyobrażam teraz swoja przyszłość, nie chce na stałe usidlić sie skoro nie czuje sie spełniona, ale presja jest tak duża że czasem zastanawiam sie czy mam racje kierując myślenie głownie na siebie ....
- Dołączył: 2008-05-20
- Miasto: Za Górą Za Rzeką
- Liczba postów: 5501
14 września 2012, 21:09
jak ja miałam 21 lat to żadni moi znajomi nie myśleli o ślubach. Teraz mam 23 i dalej nie ma żadnej presji, więc po prostu tak się złożyło, że w takim towarzystwie się obracasz, nie przejmuj się :) Przyjdzie na Ciebie czas.
- Dołączył: 2010-05-20
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 2879
14 września 2012, 21:12
Na dzisiejsze czasy 21lat to bardzo młody wiek.
- Dołączył: 2007-06-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 15666
14 września 2012, 22:13
masz 21 lat, więc masz rację!!! to jeszcze za wcześnie!
kiedyś było inaczej i nasze mamy i babcie brały śluby dużooo wcześniej i wcześniej zakładały rodzinę.
wytłumacz to mamie - masz studia - czy nie chce, żebyś je na spokój skończyła??
bo z tego co piszesz to wygląda na to, że to Ty jesteś dużo bardziej rozsądna od swojej mamy..
- Dołączył: 2011-11-12
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1341
14 września 2012, 22:25
W wieku 21 lat to faktycznie absurd, dla mnie myślenie o małżeństwie od około 25 lat, a sam fakt wzięcia ślubu minimum 30 lat, żeby trochę być ze sobą, a nie hop siup znamy się 2 lata, bierzemy ślub, za 3 lata się rozwodzimy. Ja np. nie wezmę nigdy ślubu bo nie wierzę w te przysięgi do końca życia, tak w życiu nie ma, potem tylko problem z rozwodem. Dzieci nie planuję. Presji nie czuję, bo za bardzo mam gdzieś to co inni uważają :) Parę koleżanek rówieśniczek już wyszło za mąż, ale czuję głównie zdziwienie, żadna jeszcze nawet studiów nie skończyła. Co do mieszkania przed ewentualnym ślubem - no dla mnie to obowiązek, im dłużej, tym lepiej, rok minimum. Nie wyobrażam sobie wziąć ślub w ciemno, nie mając pojęcia jak człowiek się zachowuje, gdy się z nim mieszka.
Edytowany przez kejti1990 14 września 2012, 22:26
- Dołączył: 2010-10-14
- Miasto: Madryt
- Liczba postów: 2252
14 września 2012, 22:27
Czytając to , czuje jakbyś mnie opisywała. mam 21 lat . Wszyscy juz po ślubie bądź tez chwilkę przed . a argumenty , że chce skończyć studia są bardzo marne, zwłaszcza że z chłopakiem mieszkam . Strasznie to męczące jest .
14 września 2012, 22:30
Kurdę, mam 22 lata, a moje znajome albo dziecko, albo mąż, albo zaręczone, albo w ciąży... :o I jasne, pytają! A mieszkanie przed ślubem jest dobre!!! I nikt mi nie powie,że nie! Ja dzięki temu możliwe, że uniknęłam błędu, jakim byłoby wyjście za mojego byłego!
14 września 2012, 22:38
jak powiedzialam jestesmy 24 i 26 u mnie nie ma czegos takiego.
rodzice sa zdrowo rozsadkowi. na wszelkie sluby dzieci pukaja sie w czub mlotkiem. moj tata mi mowil zebym od kosciola i dzieci trzymala sie z dala bo to tylko wydatek a kosciol kradnie, a jeszcze ponad 1,5 roku temu przyszla tesciowa przezywala czy my nie wpadniemy. widzi ze od 2 lat sie nic nie dzieje z moim brzuchem to chyba jest spokojna. ona i babcia mojego wiedza ze biore hormony. moze mysla ze stosujemy 10 metod na raz ze nic nie ma prawa sie dziac?
znajomi jedni nie maja wesolego zwiazku, kloca sie, rozchodza, dzieci z nimi nie mieszkaja (nie wnikam), slubu nie maja
inni znajomi niby cos planuja na slub ale nikt nikogo nie namawia. a kolega i rodzina raczej czystej kartoteki nie maja? tam u nich byl nacisk na slub bo wpadka. i nie wiem jak to sie potoczylo dalej. bo jedni chcieli koscielny a inni cywilny
kolega najblizszy zalicza, co wspolne wyjscie to startuje do jakis dziewczyn.
kolega drugi tez jakis nie ustatkowany jest, chociaz jest dziewczyna
przyjaciolka mieszka z narzeczonym, ale o slubie nic nie slysze. dawno jej nie widzialam.
wiec nie ma zadnych naciskow
ale po kolegach z klasy widzmy albo wpadki albo sluby albo jedno i drugie
jestemy takie niedobitki w tym zakresie
- Dołączył: 2012-08-15
- Miasto: Zielona Góra
- Liczba postów: 52
14 września 2012, 22:38
Rozumiem doskonale założycielkę tematu, bo jestem w podobnej sytuacji, a właściwie jeszcze gorszej, bo nie mam aktualnie partnera, a w moim środowisku wszyscy, dosłownie wszyscy są:
a) zaręczeni
b) już po ślubie
c) mają dzieci (niektóre moje koleżanki i koledzy mają już 2 letnie dzieci).
24 września kończę 22 lata.. Czuję się jak kosmitka. Tylko ja nie mam stabilnego związku. Wszyscy już wiodą stabline życie, nie mam nawet z kim wyjść na imprezę i poszaleć. Przez to wszystko czuję że jestem już stara, że ja już nie znajdę, że mnie już nic nie czeka... Wiem, że to absuradalne ale tak jest.
Rodzice mnie nie naciskają, ale w głębi duszy czuję, że chcieliby być już dziadkami, gdy wszystkie moje koleżanki i ich rodzice doznali już tego uczucia.
Przykre to wszystko:(