Temat: Goście zmywający i sprzątający

Jest na forum wątek o gościach, ja też mam z nimi mały problem.
Kiedyś pisałam o tym, że tu gdzie mieszkam (południe Europy) dziwi ludzi, że trzeba się zapowiadać, jak idzie się do mnie z wizytą. Uchodzę z tego powodu za dziwoląga na pewno. Główną rozrywką tutejszych jest łażenie po domach bez zapowiedzi i wszyscy są dumni ze swojej "gościnności".

Inny problem mój jest taki, że ci sami "mili, gościnni, sympatyczni" ludzie, po obiedzie czy kolacji u mnie zawsze pomagają sprzątać. Odnoszą brudne talerze ze stołu do kuchni, wyrzucają resztki do śmietnika pod zlewem. Jak zostanie np. kawałek sera lub wędliny to odnoszą do lodówki itd. Mnie to denerwuje, nie życzę sobie tego, żeby mi zaglądali do lodówki czy do szafek. Jestem tu sama, nikogo z mojej rodziny, wszyscy to rodzina lub przyjaciele lubego, on pochodzi stąd. Niektórzy chcą zmywać naczynia! Nie mam zmywarki, mamy małą kuchnię. Jestem sama z lubym i na bieżąco zmywam po posilkach. Raz na jakiś czas, jak przyjdą goście i jest więcej do zmywania, to nie szkodzi.
Czy to jest normalne? Zawsze staram się powiedzieć, że nie trzeba, że są moimi gośćmi, że ja sama posprzątam, ale często nalegają. A ja nie chcę być zbyt szorstka i mówić zbyt dobitnie, że nie chcę by sprzątali.
Cz jak idziecie w gości to też sprzątacie gospodarzom po obiedzie ze stołu albo u was goście sprzątają czy znowu to ja jestem dziwolągiem.
Gdy idę w gości ja z lubym, to najwyżej zgarnę resztki z mojego talerza na talerz lubego i podam sprzątającej pani domu talerze do ręki po zakończeniu posiłku, ale nigdy by mi nie przyszło do głowy wyrzucać resztki do śmietnika, odnosić niezjedzone pożywienie do lodówki czy broń boże zmywać u nich.

cancri napisał(a):

hmm jak idę do kogoś, kogo nie znam, to nie sprzątam, ale naczynia i owszem, odnoszę ze stołu.Natomiast np. u chłopaków, którzy mieszkają w tej samej klatce,zawsze umyję po sobie szklankę czy coś.

Dokładnie robię tak samo, co to za problem przetrzeć po sobie szklankę czy talerz po placku i odłożyć na suszarkę. Jakoś to mi się normalne zawsze wydawało. Tak samo jak np. to odkładnie do lodówki, u mnie (w całej mojej rodzinie i u najbliższych znajomych) zawsze było tak że jak się już zjadło i się tam ktoś z domowników zabierał do sprzątania to się mu pomagało wynieść to wszystko a jak coś zostało to się pytało "gdzie ci to dać?" jak ktoś chciał to mówił "włóż do lodówki/szafki" a jak nie to "połóż na stole zaraz sobie schowam". Nie wiem, no mi się całkiem normalne to wszystko wydaje. Oczywiście nie mówię tu o górze naczyń do mycia i wręczeniu gościowi szmaty i poproszenie o wycieranie, czy np. samowolnemu lataniu po szafkach.
To jest wszystko kwestia ustalania pewnej osobistej granicy, nazwijmy to intymności. Zobaczcie, że ludzie południa nawet rozmawiając ze sobą stoją bliżej siebie niż my. To ich poklepywanie się po plecach i przytulanie obcych ludzi dla wielu z nas jest nie do zaakceptowania i irytujące. A dla nich to normalne i oczywiste.
Zdaję sobie sprawę, że to obcy kraj i kultura, ale ciekawa jestem, jak to wygląda też w Polsce. W moim rodzinnym domu goście u nas nie odnosili brudnych naczyń, ale może są domy, gdzie to się robi. Może co dom, to obyczaj. I w ogóle jaka jest opinia na ten temat.

Wiadomo, że w jakimś tam stopniu trzeba się zaadaptować i dostosować w obcej kulturze, ale we własnym domu chyba każdy sam ustala zasady.

Maelle napisał(a):

Zdaję sobie sprawę, że to obcy kraj i kultura, ale ciekawa jestem, jak to wygląda też w Polsce. W moim rodzinnym domu goście u nas nie odnosili brudnych naczyń, ale może są domy, gdzie to się robi. Może co dom, to obyczaj. I w ogóle jaka jest opinia na ten temat.
U mnie zawsze odnosili, oczywiście nikt im nie kazał, sami z siebie wynosili do kuchni. Pytają czy nie pomóc w sprzątaniu, i tak samo ja robię. Oczywiście nie pcham się z łapami do otwierania szafek, co innego jak ktoś mi powie "wyciąg z tej szafki....". Nie wiem, ale dla mnie to wszystko jest oczywiste. 
Ja często odnoszę brudne naczynia, albo pomagam zbierać.Jak jestem u kogoś dłużej, tzn.2-3 dni to też myję naczynia i staram się pomagać w sprzątaniu.


maharet1092 napisał(a):

Jeśli u nich w kraju jest to przyjęte i normalne to trudni im się dziwić.Wg mnie jeśli chcesz mieć tam przyjaciół powinnaś sie troszkę dostosować do tych zwyczaj bo inaczej wyjdziesz na niegrzeczną.A poza tym to chyba fajnie,że sprzątają po sobie.

Zgodnie z przysłowiem: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one.
Pasek wagi
Ale przecież nie może zgodzić się na wszystko i czuć się nieswojo... Skoro nie jest do tego przyzwyczajona, to nie będzie od tak pozwalała aby ktoś wchodził z butami w jej strefę prywatną...
Wg mnie to też goście powinni zaakceptować to skąd ona pochodzi i to uszanować...

sandrusiaaX napisał(a):

Ale przecież nie może zgodzić się na wszystko i czuć się nieswojo... Skoro nie jest do tego przyzwyczajona, to nie będzie od tak pozwalała aby ktoś wchodził z butami w jej strefę prywatną... Wg mnie to też goście powinni zaakceptować to skąd ona pochodzi i to uszanować...

A Ty zaakceptowałabyś gdyby np. Szwajcar dłubał w nosie przy jedzeniu (tak właśnie robią), albo ktoś tam u Ciebie w domu się pchał do lodówki? Bo wg. tego co piszesz to powinnaś to zaakceptować i uszanować to że tak się robi u niego ;) To jest takie błędne koło, albo się dostosuje albo będzie dziwolągiem, wiadomo można pogadać że w Polsce jest inaczej ale czy to dotrze to już zależy od tamtych osób.

No właśnie - zależy od tamtych osób. Powinni pokazać, że naprawdę są gościnni i trochę uszanować też jej zasady. Np odnoszenie talerzy i innych naczyć do kuchni ok, ale odkładnie do lodówki bez pytania typu ,,Czy chować, gdzie to odłozyc?" nie...

To Ty w tym momencie postępujesz niekulturalnie. Jesteś w obcym kraju, związałaś się w człowiekiem stamtąd, więc musisz akceptować ich zwyczaje. A jeśli jesteś w gościach i podajesz tylko talerz, oni mogą to odczytać, że robisz z siebie wielką damulkę, która po sobie nie posprząta. U nich widać umycie komuś garów jest traktowane jako odwdzięczenie się za gościnę i należy tak robić. Kiedy wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one. Taka jest moja odpowiedź. Oni są dla Ciebie mili, zachowuję się wg ich kultury itd.

Załóżmy, że w jakimś kraju idąc w gości nie trzeba niczego ze sobą przynosić. U nas byłoby to pewnym nietaktem, bo zawsze należy ze sobą zabrać jakiś alkohol, sałatką- no wiecie ;). I jakbyś była w tamtym kraju, to sądzisz, że miałabyś prawo oburzać się, że zaproszony gość na kolację przychodzi z pustymi rękoma?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.