Temat: Bajki z dzieciństwa - silne emocje

Ostanio gdy rozmawiałam ze znajomą wspominałyśmy dzieciństwo i padł temat bajek. Opowiedziała mi jak to zalewała się łzami z powodu Brzydkiego Kaczątka a ja w rewanżu opowiedziałam bajkę która sprawiała, że choć krótka to łzy jak grochy kapały po moich policzkach. Mam teraz duże wątpliwości czy chcę by moja mam opowiadała tę bajkę swoim wnukom tak silne emocje wywoływała u mnie. Czy Wy macie takie bajki z dzieciństwa? Może któreś wyjątkowo Was złościły, cieszyły? Znalazłam ''moją" w internecie:
„Za górami, za lasami , za siedmioma morzami i rzekami w maleńkiej chatce mieszkał sobie Kotek i Kogutek.
Byli najlepszymi przyjaciółmi i bardzo się kochali. Pewnego razu Kotek mówi do Kogutka- "Kogutku, ja muszę wyjść do sklepu, idę bardzo daleko i długo mnie nie będzie, pamiętaj nie otwieraj nikomu drzwi!", - "Dobrze" - odpowiedział Kogutek i Kotek poszedł. Na to tylko czekał Lisek. Poszedł zaraz do okienka, zapukał i woła "Kogutku, Kogutku pokaż swój grzebyczek dam Ci grochu na koszyczek", a że Kogutek był łakomy otworzył okienko, Lis go „CAP” i wlecze do lasu. „Kotku, Koteczku ratuj mnie biednego, bo porwał mnie Lis i wlecze do lasu ciemnego!”.
Kotek nie odszedł daleko, więc usłyszał wołanie Kogutka. Przybiegł i go uratował. Znów powiedział do Kogutka „Kogutku ja idę do sklepu, tym razem będę bardzo daleko i już nie usłyszę Twojego wołania”- „Dobrze idź Koteczku”- odpowiedział Kogutek, i Kotek poszedł, a Lis znów przyszedł pod okienko i woła „Kogutku pokaż swój grzebyczek dam Ci grochu na koszyczek”
a Kogutek, że był łakomy otworzył okienko, a Lis go „CAP” złapał i porwał do lasu ciemnego. Kogutek krzyczał i krzyczał - „RATUNKU!” ale Kotek był już za daleko, aby usłyszeć wołanie o pomoc przyjaciela. Gdy wrócił do domu zastał chatkę pustą... od tej pory mieszkał sam i nie miał już nikogo...”
Jak strasznie musiał się czuć Kotek, że nie uratował Kogutka

nie chce mi sie czytac tej bajki

na krolu Lwie nadal bym mogla plakac;(

też uważam, że nie każda bajka powinna mieć dobre zakończenie. W życiu nie wszystko kończy się dobrze. Dzieci nie należy uczyć, że cokolwiek się nie stanie to jakoś tam się ułoży. Myślę, że stąd fascynacja w późniejszym wieku przemocą w filmach i grach.
A co do mnie, to Pinokia też nie lubię (strasznie depresyjny... biedny Dżeppetto).
Czerwony Kapturek był dla mnie obrzydliwy - szczególnie, że wyobrażałam sobie, że jak wychodzą z tego brzucha to są cali w glutach.
wienia - ty się ciesz, że ci po opowiedzeniu bajki nie podawali pieczonego kurczaka na obiad :).
Ja ogromnie przerzywalam "Jak przyjaciel to przyjaciel" o Sloniku i Prosiaczku,udawanej przyjazni :)  Teraz czytam ja mojej corci.
I "Cudowna podroz" z Nilsem Holgerssonem w tv,kiedy bylo ostatni odcinek i piosenka koncowa zaczelam plakac i plakalam z pol nocy nie mogac usnac :) Juz troszke wieksza przeczytalam ksiazke :)Heh,mam 28 lat a pamietam ten wieczor jak dzis :)
pamiętam ją!!!!!
Pasek wagi
a ja w dzieciństwie mięsa nie jadałam - ciekawe dlaczego Teraz moja córka nie chce jeść, czyżby babcia się nie posłuchała
W zasadzie jest taka teoria ze tam, gdzie si ewzruszalismy, tam mamy jakies braki emocjonalne lub jestesmy szczegolnie uwrazliwieni na jakas krzywde. Na ten przyklad, dla mnie pinoki nie byl straszny, ani ta rozlaka, ani to, ze Pinokia porwali, ale ze Giuseppe jego Papa byl taki biedny i smutny i stary. W dalszym zyciu tez zawsze bylo mi smutno i pörzykro, jak patrzylam na osoby starsze lub te z problemami, a okazuje sie ze tak reaguje z powodu braku dostatecznej milosci ojca alkoholika. Wiec sensu tych wszytskich wzruszen nalezy szukac w sobie.

prawana napisał(a):

ale Kogutek musiał być głupi...jestem pedagogiem i to z zakresu edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej (prawie bo jeszcze tylko obrona - jako, że 2 dzienne ciągnęłam to obronę przełożyłam) i uważam, że bajki wcale nie muszą mieć dobrego finału - ta ma bardzo ważny morał a to ważniejsze dla dziecka i jego przyszłości niż to żeby usłyszeć "I żyli długo i szczęśliwie".

ja też się zgadzam - bajka obrazowo pokazuje, że "obcy" mogą być niebezpieczni. może i jest brutalna, ale to przestroga.

mnie wzruszała strasznie mała syrenka, ale nie w wersji disneyowskiej, tylko andersenowskiej - jak zamieniła się w pianę na końcu... :-(. a najbardziej chyba płakałam na "braciach lwie serce", chociaż kończą się dobrze. (szybko nauczyłam się czytać sama i tak sobie chlipałam wieczorami w poduszkę jak dorwałam jakąś poruszającą).

Pasek wagi
Ja zawsze najbardziej przejmowałam się losem "czarnych charakterów" - strasznie szkoda mi było tego wilka, któremu rozpruli brzuch żeby uwolnić Czerwonego Kapturka, albo płakałam nad losem wszystkich tych pozabijanych smoków itd.

Jednak najbardziej zdruzgotana i rozbita psychicznie byłam po przeczytaniu "O psie, który jeździł koleją". Straszne.
o boże.. przypomniałaś mi tę bajkę.. tak mi było strasznie smutno po niej zawsze.. całkiem zapomniałam o niej..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.