- Dołączył: 2011-11-18
- Miasto:
- Liczba postów: 246
26 lipca 2012, 20:38
Hejka:) Jestem w takiej nieciekawej sytuacji. W kwietniu tata rzucił tak w rozmowie, że możemy jechać we wrześniu na wycieczkę do Hiszpanii organizowaną przez jego zakład pracy. No zareagowałam jak chyba każdy by zareagował - wielkim entuzjazmem. Ale z upływem czasu entuzjazm zmalał i trochę się u mnie pozmieniało.
Powiedziałam tacie tak z dwa tygodnie temu, że nie chcę jechać. Powiedział, że ok, nie ma sprawy, że nic nie płacił, że wszystko można odwołać, z resztą wycieczka w ogóle mogła nie dojść do skutku bo Triada upadła.
Pomyślałam, że we wrześniu w końcu sobie odpocznę, bo od dwóch miesięcy haruję w pracy, w sierpniu czekają mnie praktyki, rejestracja na zajęcia na studiach, poczyniłam też jakieś plany ze znajomymi:) Z ojcem nie odpocznę. To wiem. Będzie mnie kontrolował, krytykował, pilnował, jakieś głupkowate komentarze rzucał. Poza tym nie mamy takich relacji jak pewnie większość z Was. Nie mieszkam z nim od 14 lat, od 3 mamy ze sobą jako-taki kontakt ale i tak jest "sztywno".
I co?! dzisiaj ojciec do mnie dzwoni i mówi, że MUSZĘ jechać! okazało się, że zakład pracy już wszysko opłacił, zamówił wycieczkę w innym biurze, że tak czy inaczej on będzie musiał zapłacić i mam jechać i jego nic nie obchodzi!
Co mam zrobić?
Edytowany przez That.Girl 26 lipca 2012, 20:40
27 lipca 2012, 10:57
No, trochę w kiepskiej sytuacji Cię Tata postawił, bo tak naprawdę jesteś między młotem a kowadem, przyparta o "ścianę" i napiętnowana tym, że "musisz" a nie "chcesz".
Ja bym jednak pojechała. Może właśnie w Hiszpanii odpoczniesz, nabierzesz sił, jestem pewna :) Na jak długo jest wyjazd?
- Dołączył: 2011-11-18
- Miasto:
- Liczba postów: 246
27 lipca 2012, 12:10
wiem, że głupio zrobiłam, że się zgodziłam na początku. Ale to było akurat po Wielkanocy - miła atmosfera i w ogóle. Teraz to się trochę pozmieniało. Wygaduje różne rzeczy na Mamę, do mnie ma o coś zawsze pretensje. I ten jego ton głosu - taki nieznoszący sprzeciwu, aż się ma ochotę zrobić na złość.
I fakt, że jest moim ojcem jakoś niespecjalnie mnie przekonuje. Tak prawdę mówiąc - to pomimo jakiś wcześniejszych wspólnych wyjazdów- nasze relacje się nie zmieniły. Wciąż nie mam o czym z nim rozmawiać, czuję się skrępowana, zawstydzona - jak przy jakimś dalekim wujku.