Temat: Śmierć psa :(( nie daje rady :((

Witam :((
Dzisiaj, własnie przed chwila moj facet pojechal uspic naszą sunie, miała nowotwór złośliwy, zajął jej całą siec mleczną i narządy wewnetrzne, żyła 13 lat i był a wspaniałym amstaffem :((. Nie moge sobie dać z tym rady, juz wczoraj chodziłam jak w amoku, wczorajszy ostatni spacer był jednym z najcięższych i jednym z najpiękniejszych, nie wiem co mam ze sobą zrobić... Na uspienie pojechal o godzinie 10 ale przed chwilą D. zadzwonił do mnie ze musiał czekac bo wystąpiły ruchy pośmiertne, tak jakby nie chciała odchodzić na tamta strone... ;( 
Poszłam do rodziców zeby nie byc sama, ale nie mogę sie uspokoić, nie chce wrócić do mieszkania bez mojej suni, nie chce sprzątnąć jej miski z wodą, nie dam rady wyrzucić jej zabawek i kocyka... Nie potrafie tego pojąc ze jej nie ma... płacze juz dwa dni , nie spałam cała noc, czuje sie strasznie, nie mam ochoty na nic.. strrasznie cierpie, pustkę jaką czuje nie mozna opisać... Straciłam piekną, bezinteresowna przyjaźń...Czuje jak rozrywa mi serce, dzis rano nie chciałam ja wypuścić z ramion, a ona jakby wiedziała co ją czeka, leżała spokojnie i od czasu do czasu lizałą maja dłoń, spokojnie na mnie patrząc, była cicha, jakby nieobecna.... Tak bardzo za nia tęsknie, a to dopiero kilka godzin.... nie wiem co mam robić... jak mam żyć bez jej merdającego ogona i uśmiechniętej mordki?? Nie daje rady, to największy ból jakie kiedykolwiek czułam....
Mam nadzieje ze któraś z was mnie zrozumie... Poradzi co mam robić żeby przestać płakać, bo juz nie mam sił...


Przykro mi bardzo ja dwa lata temu straciłam swoją futrzaną  przyjaciółkę :( Nie ma na to rady jedynie czas złagodzi ból... Ja przez rok jak tylko sobie przypomniałam to płakałam jak bóbr... Trzymaj się
tylko to mi przyszło do głowy...  http://teczowy-most.blog.pl/
Przeżyłam coś takiego, współczuję...
w ubiegłym roku musiałam uśpić kota, umierał mi na rękach, pani weterynarz przyjechała do domu, pochowałam go pod jego ulubionym drzewkiem, na każde o nim wspomnienie płaczę, to boli, przecież nasi pupile to członkowie naszych rodzin.... 

agnes315 napisał(a):

tylko to mi przyszło do głowy...  http://teczowy-most.blog.pl/

Tez po stracie zaczęłam w go wierzyć . Zwierzątka są kochane oddane jeśli je dobrze traktujesz do końca życia wiec im należy sie szczęśliwy koniec
Teraz możecie dać dom jakiemuś nieszczęśliwemu pieskowi ze schroniska.
idź do schroniska i weź nowego psa to powinno pomóc wiem co czujesz ja stracialm sonie rok temu ale dalej za nią tęsknie
Strasznie współczuję. Mój pies odszedł 3 lata temu miała gronkowca i guz lada moment miał pęknąć. Leczyliśmy ją kilka lat, ale weterynarz mówił że nie ma już sensu bo to i tak jej nie utrzyma dłużej niż miesiąc i pies się męczy. Mój tata pojechał do weterynarza uspać ją, to było chyba najlepsze rozwiązanie dla niej. Wiem co czujesz. Ja płakałam całymi dniami przez co najmniej miesiąc ponieważ z nią dorastałam. Miałam ją od 4 roku życia. Po jakimś czasie przeszło mi bo zrozumiałam że lepiej że została uspana i się nie męczyła niż miała by mi paść w domu, zwłaszcza że w te dni byłam sama bo wszyscy w pracy. Po okołu poru zakupiłam nowego pieska na giełdzie tak samo jak ją i też w tym samym miejscu i do tej pory dalej o niej myślę, ale nie chce mi się już płakać. Trzymaj się :*
Wiem co czujesz.. Ehh... :(
poryczalam się po przeczytaniu Twojego wpisu. nie możesz tych emocji tłumić, zwyczajnie musisz to przeżyć a to chwile potrwa. takie zwierzęta są jak członkowie rodziny i serce boli okropnie po ich stracie.

mnie po podobnej sytuacji pomogło przygarnięcie kolejnego zwierzaczka, którego kocha się teraz tak samo, mimo, że to zupełnie inna "osobowość". jednak czas żałoby trochę potrwał, zanim zdecydowaliśmy się na kolejnego zwierzaka. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.