22 września 2009, 21:05
hej dziewwczyny moze mi doradzicie. Czuje sie jak tłuk nie znając angielskiego tzn znam go w kilku podstawowych kwestiach ale nie jest to nawet na poziomie komunikatywnym. Uczyłam sie jezyka prze 2 lata w szkole wiec kicha;/ byłam w grupie 0 wiec niewiele sie wyniosło;/ Chcem sie uczyc! ale musze sama bo nie stac mnie niestety na kurs;/ Czy znacie jakies metody samodzielnej nauki?;/ Nie wiem czy to jest w ogole możliwe w końcu wymowa itd ;/ ehhh sama nie wiem co robic;/
22 września 2009, 23:12
airii jeśli ktoś poleci Ci książkę Martineta to kategorycznie zabraniam Ci jej używać- miałam ją na studiach i jest do d... pomieszanie w poplątaniem, najlepsza jaką do tej pory spotkałam to książka Vince'a różne poziomy- dla Ciebie będzie najlepsza "First certificate language practise with key" autor Vince- wszytsko po kolei gramatyka zadania słówka i odpowiedzi na końcu. tę samą książkę polecam
margines idealna na pierwszy rok filologii, ja się z niej uczyłam do mega egzaminu z gramy (chyba najtrudniejszy na tych studiach jest egzamin z gramatyki) życzę Ci również powodzenia bo studia anglistyczne nie należą do łatwych :)
pozdrawiam
- Dołączył: 2009-03-21
- Miasto: Far Away
- Liczba postów: 865
22 września 2009, 23:31
o widze dwie koleżanki z filologi;) Martinet, no faktycznie nic ciekawego, ale widziałam i lepsze i gorsze, dla airii książka na poziomie FCE będzie za trudna, dla margines za łatwa, ja zaczynałam pierwszy rok od poziomu CAE,ale to chyba zalezy od uczelni jak widze:) martha na którym jesteś roku? bo jak dla mnie gramatyka to pikuś w porównaniu z późniejszymi egzaminami, nie żebym straszyła;p Good luck girls !;)
- Dołączył: 2008-06-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1462
22 września 2009, 23:42
O,dziękuję za podpowiedź, na pewno to sprawdzę!;) Mnie na razie najbardziej przeraża, że wszystkie zajęcia będą prowadzone po angielsku, a fakt, że nieźle zdałam rozszerzoną maturę nie jest równoznaczny z tym, że od razu będę wszystko rozumieć i tego się boję:/ Ja nie idę na "czystą" filologię, tylko na nauczanie na kolegium nauczycielskim (po trzech latach kończysz na poziomie C2) i te "nauczycielskie" przedmioty też będą po angielsku i strasznie się martwię, że czegoś nie zrozumiem:/ Z samego języka największym problemem dla mnie były zawsze phrasal verbs:/
- Dołączył: 2009-03-21
- Miasto: Far Away
- Liczba postów: 865
22 września 2009, 23:50
Nie martw się na zapas. Wykładowcy nie opowiadają az takich strasznych rzeczy, których nie dało by się zrozumieć. Poza tym, zawsze można podpytać kolegę obok jak czegoś nie dosłyszysz czy nie zrozumiesz:)
22 września 2009, 23:56
ja mam wszystkie wykłady po angielsku i dodatkową specjalizację z Wosu także jest tym trudniej bo trzeba się jakby na dwa kierunki uczyć... Balladyna: my mieliśmy taką masakrę teraz na egzaminie z grammy że 80% roku uwalili (reszta nie miała większych ocen niż 3+) w pierwszym terminie i jeden z Brytyjczyków który prowadzi z nami zajęcia z writtingu sam stwierdził że egzamin przerasta nasze możliwości, myślę żę margines spokojnie da sobie radę z FCE i nie potrzeba jej wyższego poziomu skoro to jest kolegium nauczycielskie. Balladyna jeśli chodzi o moje egzaminy (jestem na 2gim roku teraz- także 1 mam za sobą dopiero) to wiem o tym że są ciężkie inne np. literaturoznawstwo-dla mnie katorga ale zdałam poprawkę ostatecznie; wszytskie kultury i takie tam ale myślę że wszystko jest do przejścia= wiem to po moich poprawkach ;) troche chęci i się da i mam zamiar skończyć te studia ;)
22 września 2009, 23:58
a jeśli chodzi o rozumienie to u mnie przy brytyjczyku rodowitym były problemy bo mówił bardzo niewyraźnie (taki starszy z niego dziadek) ale tylko się z tego śmialiśmy bo prawie nikt go nie rozumiał więc później po zajęciach porównywaliśmy wersje tego co mówił i doszukiwaliśmy się sensu ogólnego- o co mu w ogóle chodziło? i jakoś to było, cały rok przepękany ;)
- Dołączył: 2009-03-21
- Miasto: Far Away
- Liczba postów: 865
23 września 2009, 00:14
80% ? niezły "przesiew",że tak powiem. Trochę pracy i wszystko jest do przejścia:) Pierwszy rok jest trudny z tego względu,że wszystko jest nowe, wszędzie tylko angielski, człowiek nie wie jak za to się łapać,ale jak już się to przetrwa, następne 2 lata jakoś lecą:) U mnie na pierwszym roku też odpadło ponad 60%, w ciągu następnych dwóch lat już nikt, tylko 3 osoby same zrezygnowały.
- Dołączył: 2008-06-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1462
23 września 2009, 00:16
No właśnie myślę sobie "przetrwać pierwszy rok", potem powinno być lepiej;) Zobaczymy, w najgorszym wypadku odpadnę i za rok zacznę studiować coś innego;) Na razie staram się o tym nie myśleć.
- Dołączył: 2009-01-26
- Miasto: daleko od domu
- Liczba postów: 239
23 września 2009, 01:59
Wiem coś o tym, sama podjełam studia w uk z bardzo słabym ang..przetrewałam to jakoś. Teraz jestem na 3cim roku i daje rade, pracuje głownie z anglikami i nie dostrzegam wiekszych problemów..a podkreslam ze ang w wiekszym stopniu nauczylam sie sama. airii jesli chcesz moge Ci pomóc. Możemy umawiać sie raz w tygodniu na gg i chetnie Ci pomoge...