Temat: Jak zmusić współlokatorkę do sprzątania?

Mam taki "mały" problem - mieszkam w budynku na wzór domu studenckiego. Ja i mój chłopak wynajmujemy 2 pokoje. Obok nas (w tym samym mieszkaniu) mieszka dziewczyna. Dzielimy razem łazienkę, WC oraz kuchnię. I to jest to - ta dziewczyna studiuje ASP i często coś maluje. Plakaty walają się wszędzie, ale nie o tym mowa. Chodzi o to, że ona paskudzi podłogi, kafelki, szmaty i inne rzeczy swoimi farbami i po sobie nie sprząta. Dodam, że mieszkamy wspólnie od października, a ona jeszcze ani razu nie umyła toalety. Nawet nie zamiotła mieszkania. Drażni mnie to bardzo! Jestem właściwie całymi dniami w domu, ponieważ piszę pracę magisterką, i nie mam teoretycznie zajęć na uczelni - właściwie cały syf spada na mnie!

Administrator budynku zapewnia sprzątanie w postaci pani sprzątaczki (:P). Na początku przelatywała ona mopem podłogi, ale teraz ogranicza się tylko do wynoszenia śmieci. Mi to nie przeszkadza, bo ja i chłopak sprzątamy sobie sami (pokój), ale sprzątaczka sprząta też u współlokatorki. Ja traktuję to wszystko tak, jakby zwyczajnie sprzątaczka nie istniała i obowiązek sprzątania jest... do podziału na naszą trójkę. Chodzi o resztę mieszkania, nie o pokoje, bo tam to "wolność Tomku w swoim domku".

Były aluzje, były demonstracje sprzątania (na przykład przed jej nosem zaczęłam zamiatać i myć podłogi), ale nic. Ona nie sprząta. Jest bałaganiarą totalną - na podłodze w łazience walają się jej brudne ubrania, zlew upaćkany kosmetykami, mokre i brudne szmaty chowa do szafki bez wysuszenia. Z tego co widzę, ona nigdy chyba nie mieszkała z kimś (ma dopiero 19 lat) i nie wie, na czym to polega. Próbowaliśmy normalnie z chłopakiem z nią porozmawiać - zaprosiliśmy do pokoju, postawiliśmy piwo, ale nic to nie dało!

Szajba mnie bierze! Szczególnie, że jak ona zaprasza znajomych, to syf panoszy się po całym domu! Raz posprzątaliśmy z chłopakiem (czekaliśmy 2 dni, aż znajomi wytrzeźwieją i posprzątają cały ten nieporządek, który narobili w kuchni i łazience) i mój chłopak wziął jednego z gości i pokazywał mu po kolei wszystko, co zostało zrobione (lodówka umyta, bo im piwo wylało, zlew wyszorowany, zamiecione, deska toaletowa błyszcząca) i powiedział, że jeśli chcą żyć z nami w zgodzie, niech zostawią po sobie choćby minimalny porządek. Coś tam niby dało...

Wprowadziliśmy się tutaj, jak ta dziewczyna tutaj już była. Dopiero teraz doceniam dobieranie sobie współlokatorów. Nie wiem już, jak z nią rozmawiać, bo praktycznie jest ona dla mnie obcą osobą. Zwracam jej tam uwagę, że na przykład pralki nie nastawia się, gdy się wychodzi z domu (pralka jest nasza, dwudziestoletnia, czasami wylewa), ale nie mam już cierpliwości.

Próbowaliśmy metodę na "wstrzymanie" - nie sprzątaliśmy niczego. Tylko u siebie. Ale ja po tygodniu miałam już dość i brałam szmatę do ręki. A ona chyba nawet nie zauważyła, że właściwie farbą zapaćkała całą podłogę czy nie sprzątnęła wysypanego cukru/makaronu i tak dalej.

Wiem, że najłatwiej jest się po prostu z nią dogadać. Nawet w sprawie papieru toaletowego (bo, kurczę, mieliśmy kupować na zmianę, a tymczasem tylko my z chłopakiem inwestujemy w ten interes!), ale ja nie mam sił. Obiecałam sobie, że będę bezczelna i wszystko jej wygarnę. Ale nie umiem tak...

Wesprzyjcie mnie jakoś!
Wiesz co?
Ty naprawdę studiujesz psychologię?


Wg mnie aluzje czy ironie i inne "dawanie do zrozumienia" jest najmniej skuteczną metodą - ponieważ wymaga "nadawania na tych samych falach".
Powiedz jej to wszystko, co piszesz nam - a tak to obgadujesz dziewczynę za jej plecami.

Możesz ustalić zasady i poprosić o egzekowanie ich, możesz podzelić jakoś kuchnię.

Zmiana? Na tyle na ile znam artystów - ONI JUZ TACY SĄ. (w większości)
Ja studiuję psychologię? Gdzieżeś to wyczytała?

A dziewczyna, wie, o co chodzi, bo dwa posty wcześniej napisałam, że cosik się "poobgadywało za jej plecami", a okazało się, że ona w domu jest i to słyszy :-)

I tak, rozmawiałam z nią (kawa na ławę - przecież o tym wyraźnie napisałam wcześniej). Postawiłam sprawę jasno. Wszystko zostało wyjaśnione i na razie "szafa gra".

Pozostaje mi czekać, żeby dziewczyna nie zraziła się pierwszym sprzątaniem i pomagała trochę w domu (chociażby sprzątając po sobie).

PS. Podzielić kuchnię? Ty masz jeden palniczek, ja drugi? Ja sprzątam koło zlewu, ty pod oknem? ;-) Śmierdzi mi to bardziej nastoletnikmi podziałami pokoju przez dwie siostry, które drą koty. Może jeszcze taśmą przepołowić korytarz i "ty chodzisz prawą, ja lewą stroną"? Tak trochę się podśmiewuję, bez obrazy, ale mi chodzi nie o PODZIAŁ, ale o działania WSPÓLNE, w końcu jesteśmy WSPÓŁLOKATORAMI :-) I na razie widzę, że zostałam przez współlokatorkę zrozumiana (a właściwie ja i mój chłopak) i... jest dobrze :-))

Nie jest dobrze.

Dzisiaj przychodzi prezes. Z tego, co się zorientowałam, nie przedłuży jej umowy, a chłopak, który z nią od ponad 2 miesięcy pomieszkuje, zostanie "grzecznie" wyproszony. 

Naskrobali sobie nie tylko u nas...

Z doświadczenia wiem .....że niestety nic nie wskórasz żadną metodą. Taka panna jest i nie zmienisz tego. Widocznie do tej pory wszystko mama za nią robiła i jej prawdopodobnie do głowy nie przychodzi że jest coś takiego ja sprzątanie po sobie. Nie zmienisz jej. Na Twoim miejscu szukałabym nowego lokum. Szkoda Twojej pracy i nerwów na taką osobę.
Nie przeczytałam całej 1str. bo trafił mnie szlag! Ja wam współczuję i proponuję              ; umyć podłogę zostawić wiadro z brudną(dolej wody ze zmywania lub z rury pralki- musi dodrze ,, pachnieć") i ...zostaw koniecznie tam gdzie wisi jej ulubiona, czysta, nowa lub inna cz. garderoby niech sobie tam (przypadkiem) wpadnie. Czekam na reakcje u mnie pomogło artyści przywiązują dużą uwagę do tego co noszą a nie do tego co się wokoło nich dzieje                           
cóż, jeszcze gorzej gdy takim syfiącym współlokatorem jest członek rodziny. weź i wychowaj dorosłych ludzi, że popielniczkę można opróżnić, a nie tworzyć "jeżyka", a zbuntowanego nastolatka uczyć, że brudne gacie można włożyć DO kosza na brudną bieliznę, a nie NA, ponownie zmywać niedomyte przez babcię szklanki i sztućce... ech ;/

Harmonogram zawsze najlepszy, ale w takiej sytuacji nic nie da. Jeżeli dziewczyna jest taka balaganiara i wie że brudzi i wie że powinna posprztac a i tak tego nie robi to grafik też będzie olewać. 

afrodyzjak i jak się skończyła ta historia?

Bislett napisał(a):

afrodyzjak i jak się skończyła ta historia?

Pewnie po tylu latach jest już dawno na swoim.

nie masz sil na rozmowe, bo tak cie zmęczyło odstawianie scen z ostentacyjnym sprzątaniem i strzelanie min? sami sie zachowujecie jak dzieci, tylko wy wymyślacie jakies intrygi zamiast rozwiazac to w cywilizowany sposob jak dorosli ludzie - poprosic ja na rozmowe, powiedziec ze nie pasuje wam ze brudzi, nie sprzata po sobie, jej znajomi zostawiaja syf, wiec chcecie ustalic grafik sprzatania plus ma sprzatac po sobie i swoich znajomych od razu. z papierem najlepiej ustalic regularne zrzutki - zeby nie bylo ze ktos sie ,,spozni” tydzien z kupnem - albo powiedziec ze kupujecie po kolei albo ona ma nie uzywac waszego. przy takim waszym zachowaniu to z zadnymi lokatorami sie nie dogadajcie. pora dojrzec i zaczac komunikowac sie z innymi ludzmi.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.