- Dołączył: 2008-08-06
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 1019
29 grudnia 2008, 19:20
Życie dzisiejszej młodzieży uległo modyfikacji, rozwój cywilizacji, postęp techniki i dostępnych środków przyczynił się do zmiany stylu zycia. Niedawno znalazłam fajny artykuł, trochę długi ale fajny przeczytajcie:
To tylko fragment artykułu ale mnie zaciekawił, a chciałem sie tym z wami podzielić i usłyszeć komentarze.
Misia i hardcore
Opowieść 16-letniej licealistki z warszawskiego osiedla wyrwała mnie z rodzicielskiego snu, że nastoletni świat hardcorowych imprez, prochów i wódy chowa się w szemranych dzielnicach. Jest w naszych domach. Przeczytaj i odpowiedz na naszą sondę.
Wkurzyła mnie teza dr. Jacka Kurzępy, że młode dziewczęta mają dziś, inaczej niż ich babki czy matki, "ciąg na penisa". Przede wszystkim dlatego, że mam córkę. I uważam, że erotyczne fora internetowe, blogi i witryny, w których nastolatki zamieszczają na przykład prywatne filmy z pogranicza porno, to margines, swego rodzaju patologia. Wybryki rozwydrzonych panien, takich jak Paris Hilton, Doda czy Frytka z "Big Brothera", także nie dotyczą mojego dziecka. Razem się z nich przecież śmiejemy. Wulgarne odzywki? W czasie dorastania też nic nadzwyczajnego. Palenie? Picie? Wszyscy kiedyś spróbowaliśmy ten pierwszy raz.
Postanowiłam sprawdzić, jak się mają wyniki badań do doświadczeń znajomych gimnazjalistek z mojego osiedla, zwyczajnego warszawskiego blokowiska. Życie tu płynie od mszy w pobliskim kościele do zakupów z całą rodziną w Carrefourze obok. Misię przyprowadził kolega córki, Krzyś. Znam ją z widzenia od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Pamiętam, jak całymi dniami zwisała z trzepaka z koleżankami, a potem wieczorami wystawała pod klatką z pierwszą sympatią. Dziś ma 16 lat, jest licealistką.
Na początku mówiła oględnie, ale Krzysiek ją dociskał: - Nie cykaj się, opowiedz prawdę, przecież byłem z tobą na tym melanżu, wiem, co się działo.
W końcu opowiedziała. Wiedziałam, że modne jest być "bi". Eksperymentowanie z dragami też mnie nie zaskoczyło. Nawet seksualne, nazwijmy to, ekscesy, nie zjeżyły mi włosów na głowie, a były dość drastyczne (wiele z nich nie przeszło przez redakcyjną cenzurę i zdecydowaliśmy się ich nie publikować). Poraziło mnie co innego - świat, w którym my dorastaliśmy, i świat naszych dzieci to dwie różne rzeczywistości. Tu już nie można mówić o różnicy pokoleń, między nami jest przepaść.
Biforek
W ten piątek znowu popłynęłam. Budzę się w sobotę - sorka - a tu pomarańczowe ściany, ale cieszę się, że w ogóle są, znaczy, pod krzakiem nie leżę, tak jak Luka na Mokotowie ostatnio. Popychało ją kilku i w ogóle nie czuła - poznała tylko po tym, że na drugi dzień tam ją tak bolało. Na ścianie plakat Dody. Teraz każda chce wyglądać jak ta suczka. Tak śmierdziało potem u tego mena, że nic, tylko sobie klimę w nosie zamontować. Butelki, gacie, jakiś stary paw. Patrzę w lustro, a moje wargi jak u Murzynki. Botoks za free. Bzykanko było ostre, facet napakowany jak szafa.
Najgorszy z takiej nocy jest powrót do domu. Nie cierpię tego, nigdy nie wiem jak, nie wiem skąd i na dodatek jestem spłukana. Dojechałam do domu po godzinie. Musiałam nieźle wyglądać w tym tramwaju, bo jakiś łajza zaczął mnie rwać:
- Te, malutka, gdzie jedziesz? - zagaił.
- Zrobić test na hiva - odpaliłam. W domu jak zwykle uderzyłam w wyro, a potem w szamę. Starzy się ucieszą, jak przyjadą, bo wymiotłam z lodówki nawet jogurty.
Oni całymi dniami wbijają gały w plazmę, niby trochę więcej świata widzą, ale ja żadnego kolczyka sobie wpiąć nie mogę, bo od razu na kilometr śmierdzę szatanem. Mają za to jedną dobrą stronę, w ramach inwestowania w ziemię kupili ostatnio działkę. Jak się tam obsypują kleszczami, ja jestem w samym środku megahardcoru. Ostatni raz dzwonią przed dziesiątą wieczorem, żeby córuni przypadkiem nie obudzić. Z muti ucinam sobie wtedy pogawędkę: "Zjadłaś, wyjęłaś z pralki, włożyłaś do lodówki?! Mhm..., mhm..., mhm...". Takie tam pogaduchy od serca.
Potem luz. Bifor się rozkręca. Wpada Paula, Luka, czasem Marna, jakieś męskie mięcho i chlamy przed wyjściem. Nogi mają być elastyczne, ale nie z waty.
Impra w pełni
Jak wróciłam, wydzwaniałam do Pauli z dobrą godzinę, zanim się obudziła i odebrała. Oblewała się w Cynamonie drinami. Zdjęła szmatki jak rasowa zdzira. Za to ją lubię. Wie, że się podoba. Cyce ma jak balony. - Co z dzisiejszą najt? - pytam grzecznie, a ona na to, że nie ma hajsu. Ale forsa to żadne ograniczenie, można podpieprzyć driny z baru, jak są nachlani, nie pilnują . - Okidoki - ona na to. Biforek zwołałyśmy u Luki, bo moi starzy wracali następnego dnia i nie chciałam mieć syfu w chacie.
Luka jest dzianą suczką. Na nią naprawdę można liczyć. Nigdy nie wciąga koksu sama. Zawsze sypnie coś swoim. Wczoraj jej odwaliło, lizała się z Aleksonem. Spedalonym. Laska musi odreagować, bo jej mózg sfiksował po ostatnim facecie. Umoczył kilka razy i zostawił. Bo i po co było tak się zakochiwać? Dogging to dogging - pieprzysz się i kropka, żadnych telefonów. Polizać się nawet z pedałem można, ale ona, idiotka, znowu się zakochała.
Miałam wszystkie szmaty brudne. Ustawiłam się z Marną na mieście na zakupy. Szmateks na Kabatach. Zajebongo - szmatka ładnie wyrzucająca cyce za jedyne pięć złotych. Marna chce iść z nami, ale Luka jej nie lubi. Ale Marna ma zawsze ziółko przy sobie.
- Oki. Kochanie, przyjedź do mnie - mówię do Marny. - Potem razem pojedziemy do Luki. Tylko weź ze sobą ziółko.
Na biforze u Luki alko leje się strumieniami, ale nikt nie pije czystej. Drin za drinem albo wódka z nożami. Nalewa się wódkę, każdy bierze swój nóż, rozpala go do czerwoności nad palnikiem, potem zanurza go w wódce i pije. Nie czujesz szczypania. Totalny odlot. Tylko potem noże są do wyrzucenia, przypalone nie nadają się do niczego. Starzy nieraz się pieklili, gdzie się podziały sztućce.
Wbiliśmy się do Platinium przy Ogrodzie Saskim. Dwa bary. Same banany, dzieci bogatych starych zamawiają Long Island - megatrzepacz. Zwala po szklance: wódka, rum, tam jest wszystko - jeden i leżysz. Tam się nie tańczy, tam się łowi. Po czym poznajesz, że go podniecasz? Po oczach. Błysk. Idziemy we trzy na parkiet. Zaczynamy obmacywać się dla zabawy. O to chodzi. Nigdy nie jesteśmy same, faceci się doklejają. Ale my wychodzimy, idziemy do klopa. Czyścimy deskę papierem - wysypujemy towar na pokrywę. Luka rozdziela trzy krechy. Wyjmuję banknot - mam stówkę - zwijam i podaję Luce, to jej towar.
Świat się rozpędza. Chce mi się tańczyć, chce mi się śpiewać. Mam chcicę. Bierzemy Młodego i wybijamy do drugiego klubu. Luka jak zwykle staje przy barze w Cynamonie. Pokazuje sponsorom, że jest droga - bawi ją to, bo te, które stają przy drzwiach, można mieć za piwo. Za chwilę ma darmowe alko. Potem wybijamy do Luki - ja, Luka, Młody, facet z baru, Marna i Paula. Odlot. Facet z baru, niezłe ciacho, zaczyna robić striptiz. Paula i Luka bawią się z nim. Wciągamy prochy na podniecenie i teraz wszyscy mamy prawdziwą chcicę. Biorę Młodego i idziemy z Paulą pieprzyć się w trójkę, ale musiał brać jakieś ekstazy albo co, bo tańczył z godzinę, ale mu w ogóle nie stawał. Zaczęłam z nudów całować się z Paulą, ale nic dalej nie pamiętam. Urwał mi się film.
Otwieram oczy, a przy mnie leży naga Luka z facetem z baru. W uścisku, jak gołąbki - po Małym, Marnie i Pauli ani śladu. Zaczynam robić gościowi laskę, żeby Luka znowu się nie zadurzyła. Ma dziewczyna tendencje do destrukcji, przez tego ostatniego nie pojechała ze starymi na Bali, wolała zostać i się ciąć. Ponacina sobie te ręce, jak coś ją wkurzy, i od razu jej lepiej, tyle że potem w długich rękawach chodzi, bo widać te obrzydliwe strupy, że pawiować się chce.
Z rodzinką
Starzy come back w niedzielę. Nawet lubię, jak wracają - obiadek wjedzie, babcia przyjdzie. Dziadki są oki. Lubię, jak staruszki są ze mnie dumni. Najbardziej chyba wtedy, gdy w czarnej długiej kiecce śpiewam w chórze kościelnym, a oni podjarani słuchają pod amboną. Najlepiej jak mam solówkę - czasami mam. W tę niedzielę śpiewałam "Barkę". Fajnie wyszło. Potem poszliśmy na "Harry'ego Pottera". Nudne - bez akcji, babci też się nie podobało. Za to młody, znaczy brachol dwunastoletni - zachwycony.
Trochę mnie tylko przy obiedzie wkurzyli gadkami o szkole. Nie muszą, kurde, przypominać, że zaraz się zacznie. Żeby jeszcze mieli na co narzekać. Pasek czerwony zawsze był. Fakt, z matmy czwóra, ale nie można być genialną suką we wszystkim. W przyszłym tygodniu znowu spadają na działkę. Muszę być grzeczna, żeby mi nie poskąpili hajsu. Biforek w piątek, jak zwykle u mnie.
- Dołączył: 2008-08-12
- Miasto: Łańcut
- Liczba postów: 3129
30 grudnia 2008, 08:21
a co teraz dzieci dostają na komunie ? komputer z internetem... i od tego sie zaczynają sie problemy, bo naooglądają sie pierdół, a potem to praktykują w zyciu... Oczywiście nie mówie o wszystkich, ale dla mnie to głupota dla malucha kupować komputer z netem...
- Dołączył: 2008-08-06
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 1019
30 grudnia 2008, 09:22
Martysiawwww chyba nie zna do końca realiów polskiej rzeczywistości. Ja nie mówię o 99% polskiej młodziezy, bo są i tacy, którzy bez używek, robienia z siebie małych ********* żyją i potrafią się dobrze bawić, ale jakbyś wczytała się w ten artykuł to zobaczyła byś jak sie bawią normalne dzieciaki z normalnych niepatologicznych rodzin... w większości teraz tak jest, mają troche kasy no to szpan, co to ja nie potrafię, biedniejsi może też robią to, ale nie w takiej obcesowej formie...
A co do prezentów komunijnych to też już przesada. Kiedyś to z zegarka człowiek się cieszył jak głupi, aparat zwykły fotograficzny na kliszę był już rarytasem, a dziś bez laptopa, czy lustrzanki (cyfrowy aparat) dobrej firmy nie podchodź.
Sami psujemy swoje dzieci, a potem się słyszy pretensje do garbatego, że mają proste dzieci.
30 grudnia 2008, 09:38
To, co napisali w tym artykule, brzmi strasznie. Ale mnie się wydaje, że wszystkie tego typu zjawiska dawniej też były i są nadal, tylko zmienia się ich charakterystyka, a może i trochę intensywność. Na pewno przesuwa się w dół granica wiekowa i rodzaj rozrywek, wcześniej zaczynają życie seksualne. Kiedyś główne "przestępstwa", to były papierosy i alkohol, narkotyki nie były tak popularne, pamiętam, że bywały przypadki wąchania kleju, ale to zazwyczaj dotyczylo osób z patologicznych rodzin (tak to nam wtedy tłumaczono).
Gdy byłam nastolatką, robiłam różne głupie rzeczy, paliłam papierosy, spróbowałam kilka razy trawki, zdarzało mi się przesadzić z alkoholem, imprezowałam ile się dało, jednak nigdy ani moje ekscesy, ani moich znajomych, nie miały związku z seksem. Najlepszą rozrywką było potańczyć, powyłupiać się, trochę pokrzyczeć i pohałasować i w ten sposób podokuczać "starym" i "dorosłym", wyrazić swój bunt - ale jednak jakieś były w głowie wpojone zasady, były jakieś bariery. Pamiętam, że mieliśmy wbite w głowy, że wobec starszych trzeba odnosić się z szacunkiem, i mimo naszego rozhasania i picia alkoholu, było dosyć łatwo nas uciszyć i uspokoić, dzisiaj daje się zauważyć daleko idąca bezczelność, brak kultury, ja w ogóle nie raz mam stracha interweniować czy zwracać uwagę, boję się nie tyle chamskich słów, co objawów agresji.
Myślę, że na nastolatki w dużej mierze wpływa otaczający je świat, która bardzo się zmienił, tak jak kolega wspomniał - dzisiaj na komunię nie daje sie zegarka, tylko co najmniej komputer z dostępem do neta, i czy to jest normalne? Moim zdaniem nie, ale to jest po prostu ze strony dorosłych pójście na łatwiznę. Zmienili się też dorośli, którzy mają mniej czasu, a czasy są dzisiaj wybitnie komsumpcyjne, więc szpanują wszyscy - i młodzi i starzy, tylko że przybiera to różne formy, a dorośli dużo czasu poświęcają na zapewnianie sobie dóbr materialnych, nie mają czasu dla dzieci, a dzieci mają bardzo kiepskie wzorce do naśladowania. I myślę, że to dlatego tak to wszytsko wygląda. Nie jest to wyłączną winą nastolatków ani dorosłych, po prostu zmieniło się otoczenie, świat, jest inaczej - dużo, szybko i byle jak.
- Dołączył: 2007-10-17
- Miasto: Bielsko-Biała
- Liczba postów: 704
30 grudnia 2008, 09:45
popełniać błedy rzeczą ludzką...dzieki temu stale się uczymy
kazdy ma prawo wyboru i nie nam w to ingerować..;]
- Dołączył: 2008-08-06
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 1019
30 grudnia 2008, 09:50
becia17 zobaczymy jak ty będziesz miała swoje dzieci.... hee..... dobre..
- Dołączył: 2008-08-12
- Miasto: Łańcut
- Liczba postów: 3129
30 grudnia 2008, 10:11
no własnie. Będziesz tylko wyglądać za okno, czy dziecko nie wraca do domu...
- Dołączył: 2008-11-29
- Miasto: Wonderland
- Liczba postów: 518
30 grudnia 2008, 10:39
Agnieszka151 az mnie zamurowalo jak przeczytalam te dziwne pomysly z domestosem np..... no tak.. prawda jest taka ze za dobrze sie nie dzieje ale nie jestesmy tak do konca w stanie uchronic swoich dzieci. A co bedziemy trzymac je w domu pod kluczem? Nie kupimy tego komputera i internetu? Nawet jesli nie wynosza z domu zlych nawykow czy zlego wychowania to towarzystwo w jakie wchodzi czy w jakim juz sie obraca moze sprowadzic je na zla droge. Wiadomo ze najlepiej wpajac dzieciom od malego, pewne wartosci i zachowania ale niekiedy wplyw rowiesnika ma duze znaczenie. A przeciez nastolatki chca byc lubiani przez starszych kolegow, w tym okresie nie sa zbyt odporni na wplyw srodowiska no i wiadomo, kto z kim przystaje takim sie staje.
Ogolnie jestem zdania ze z tego mlodzienczego szalenstwa sie wyrasta, no moze nie wszystkim to sie udaje..
Oczywiscie nie mowie ze wszyscy sa tacy. Bo wiemy ze na tym swiecie sa normalne nastolatki :)
- Dołączył: 2008-05-11
- Miasto: The Words End
- Liczba postów: 1366
30 grudnia 2008, 10:53
wiecie co do preezntow komunijnych to dzicei nei mysla o waznosci tego dnia tylko o tym co dostana od najblizszych. materialne podchodzenie do sprawy. ale ucza sie tego od doroslych..
dzieciom nei mozna utrudnic kontaktu ze swiatem pozbawiajac go internetu i komp w koncu jaby nie było to to rozwija. duzo zalezy od rodzica. czesto jaki da przyklad tak go dzieci nasladuja...
- Dołączył: 2007-09-11
- Miasto: malutkowo
- Liczba postów: 5308
30 grudnia 2008, 11:08
to co napisała nenne to święta prawda
ja mam dzis 30 lat i też byłam nastolatką
robiliśmy imprezki, zapalilo sie papieroska, choc śmierdział, ale tak dla szpanu
jakiś drink się wypiło
z dyskoteki sie wracało nad ranem........
ale nie było tak powszechnego internetu, narkotyków, seksu każdy z każdym itp
czasy były jednak inne a niby tylko 14 lat temu
- Dołączył: 2008-08-06
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 1019
30 grudnia 2008, 12:33
ja nie mówię, żeby dziecko nie miało komputera i internetu, ale to wszystko w odpowiednim czasie. Np. Mój młodszy braciszek teraz ma 6 lat, w domu jest komputer i internet, ale jak siedzi przy nim 30 minut tygodniowo to max, ma wiele innych ciekawszych zajęć niż puste wpatrywanie się w monitor, granie w krwawe szczelanki jak to maja w zwyczaju chłopcy i nie buszuje po internecie jak jego rówieśnicy (strony z grami, bo wiadomo czytać nie umieją, ale napatrzyć się mogą)... ma tyle zapewnionych atrakcji, lubi książki a moim zdaniem dziecko przynajmniej do 10 roku życia wiedze powinno czerpać właśnie z ksiażek, teraz tyle pięknych wydań że aż żal z tego nie korzystać... poza tym chodzi na basen 3x w tygodniu, a gramy w ciekawe i coraz fajniejsze stymulujące rozwój gry planszowe.